Wielomski: Katalonia jest tylko pojęciem geograficznym

Tytuł tego tekstu nie jest przypadkowy, lecz w sposób oczywisty nawiązuje do słynnego powiedzenia naszego największego konserwatywnego mistrza w dziedzinie dyplomacji, a mianowicie Klemensa von Metternicha. Wybrałem go zaś dlatego, że wobec panującego w Katalonii zamieszania żaden konserwatysta nie może przejść do porządku dziennego. Tekst ten stanowi również moją polemikę z pro-separatystycznym stanowiskiem wielu „wolnościowców”, z którą zetknąłem się w internecie.

Zawsze odrzucałem abstrakcyjno-liberalną ideologię „prawa narodów do samostanowienia”, szczególnie wtedy, gdyby dotyczyć miała narodowości. Czym jest naród? To stosunkowo liczna grupy ludzi, zamieszkujących zwarte terytorium, zwykle posługujących się tym samym językiem, cieszących się jednością duchową i moralną, a która została uformowana przez wspólną wielowiekową historię wspartą przez posiadanie – nieprzerwane lub przerwane, ale zachowujące świadomościową ciągłość – posiadanie państwa i elit politycznych zdolnych do kierowania nim. Tymczasem narodowość jest to tylko grupa etniczno-lingwistyczna, posiadająca oczywiście poczucie własnej odrębności, własny język lub dialekt, ale nie posiadająca ani odrębności historycznej, ani własnej tradycji państwowej. Z tego powodu stanowczo odmawiam określenia „naród” wobec Katalończyków czy Basków w Hiszpanii, wobec Kurdów na Bliskim Wschodzie lub Ślązaków. Jeśli gotów byłbym, ostatecznie, przystać na formułę, że „każdy naród ma prawo do samostanowienia”, to tylko zastosowaną wobec narodów historycznych, zachowujących własną tradycję państwową. W świecie Cywilizacji Zachodniej to państwo tworzy naród, a nie odwrotnie.

Czy Katalonia miała kiedykolwiek własne państwo? Tak, o ile za takie uznamy Królestwo Aragonii (1035-1479), co jest wątpliwe, gdyż Aragończycy posługują się odmiennym dialektem i w ostatnim referendum udziału nie brali. Odrębne państwo katalońskie – Hrabstwo Barcelony – istniało w latach 800-1137, stanowiąc marchię monarchii frankijskiej. Oczywiście powstało na zasadzie feudalnej, nie odwołując się do żadnej formuły narodowej czy nacjonalistycznej. Potem weszło w skład Aragonii. Ta ostatnia i Kastylia zjednoczyły się w Hiszpanię dzięki małżeństwu Izabelli Katolickiej i Ferdynanda Aragońskiego w 1469 roku. Przez następne stulecia pisarze i historycy pochodzący zarówno z Kastylii i Katalonii zgodnie pisali, że nastąpiło zjednoczenie Hiszpanii (w j. hiszp. często Hiszpania występowała w liczbie mnogiej: Las Españas). Innymi słowy, przez 900 lat o żadnej niepodległej Katalonii nikt nie słyszał i trudno uznać Katalończyków za naród w rozumieniu państwowo-historycznym. To narodowość.

Separatyzm kataloński pojawił się dopiero na przełomie XIX i XX wieku w reakcji na centralistyczne zapędy Madrytu, wykorzystując lingwistyczne różnice. Nie są one zresztą aż tak wielkie. Podkreślane dziś odrębności językowe są przesadzone. Czytam w miarę biegle po hiszpańsku i parę razy w życiu czytałem też teksty po katalońsku. Czytam także biegle po francusku i raz w życiu czytałem tekst po prowansalsku. Nie mam wątpliwości, że prowansalski jest dalszy od francuskiego niż kataloński od hiszpańskiego. W sumie doktryna katalońskiego separatyzmu to nieprawe dziecko reakcyjnej doktryny karlistowskiej, do której na przełomie XIX i XX wieku dorobiono uzasadnienie lingwistyczno-nacjonalistyczne.

Reasumując, uważam naród kataloński za wymyślony przez intelektualistów, filologów i odszczepieńców od karlizmu. To zjawisko, które lewicowi socjologowie, opisujący wrogie sobie nacjonalizmy, określają mianem „wspólnoty wyobrażeniowej”, czyli będącej – jak pisze Benedict Anderson – produktem „filologicznych podżegaczy”.

Jakkolwiek uważam katalonizm za produkt inżynierii społecznej, w powstaniu którego wielką rolę odegrali anarchiści z katalońskich wsi i marksiści z Barcelony, to oczywiście nie zabraniam komukolwiek czuć się najpierw Katalończykiem, a dopiero potem Hiszpanem, a nawet tylko Katalończykiem. Nie bardzo widzę jak państwo narodowe mogłoby, nawet gdyby chciało, wtargnąć w duszę i psychikę mieszkańca Barcelony i narzucić mu jego samoświadomość własnej tożsamości narodowej. Podobnie nie widzę w jaki sposób można komuś narzucić, aby nie czuł się Ślązakiem, lecz tylko Polakiem czy Brytyjczykiem miast Szkotem. Jeśli Katalończycy, Baskowie, Ślązacy i Szkoci chcą tworzyć własne towarzystwa kulturalne, to także mają do tego prawo. Współczesna Hiszpania te prawa zresztą uznaje: Katalonia posiada przecież autonomię, a w księgarniach w Barcelonie sam oglądałem książki drukowane w języku katalońskim.

Słowem, nigdy nie stałem na jakobińskim stanowisku, że republika musi być „jedna i niepodzielna”, scentralizowana i ujednolicona wedle stołecznego modelu. Nawet nie twierdzę, że silne poczucie tożsamości regionalnej zaprzecza tożsamości narodowej. W końcu ojciec nowoczesnego francuskiego nacjonalizmu Maurice Barrès sam definiował się najpierw jako Lotaryńczyk, a dopiero potem jako Francuz. Charles Maurras – inny prorok francuskiego nacjonalizmu – rozpoczynał swoją działalność publiczną, obok Mistrala, w kręgach prowansalskich regionalistów i nawet napisał jeden artykuł w tymże języku (ten o którym wcześniej wspomniałem, że „męczyłem” w tym języku). Każdy Polak, Hiszpan i Francuz może we wnętrzu swojej duszy czuć się kim chce i normalne państwo nie próbuje majstrować w umysłach swoich obywateli.

Jest jednak granica, która rozdziela zdrowy regionalizm od separatyzmu. Jest nią akceptacja granic i integralności państwa narodowego, którego regionalista jest obywatelem i winien być lojalnym obywatelem. Kto chce oddzielać Katalonię od Hiszpanii, Walonię od Belgii czy Śląsk od Polski, ten jest separatystą. Jeśli od chęci przechodzi do czynów, to po prostu łamie prawo, a łamanie prawa winno być karane z całą srogością. Gumowe kule, którymi strzelała hiszpańska policja były kulami na których wypisane były słowa „prawo Królestwa Hiszpanii”. Koniec i kropka.

Adam Wielomski

Tekst ukazał się w tygodniku Najwyższy Czas!

Click to rate this post!
[Total: 13 Average: 4.5]
Facebook

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *