– Kto Pana zdaniem ma największe szanse?
– Uważam, że samo pojęcie «marszałek senior» już oznacza, że marszałkiem powinien zostać senior, czyli najstarszy parlamentarzysta w Sejmie. Moim zdaniem to powinno być jedynym kryterium, inaczej mamy do czynienia z różnymi kryteriami politycznymi. W moim przekonaniu widać to w dyskusjach, które w tej chwili trwają. One zresztą są bardzo charakterystyczne dlatego, że o ile wiem, pan prezydent Andrzej Duda chce na to stanowisko mianować posłankę Koalicji Obywatelskiej, a więc przedstawicielkę nurtu, który media związane z PiS określają jako opozycję totalną. A to jest dla mnie świadectwem tego, że istnieje coś takiego, jak tak zwany POPiS, czyli nieformalny sojusz PiS-u i Platformy Obywatelskiej, przy czym obydwie te partie starają się nie pokazać, że taki sojusz istnieje. Ale on istnieje i opiera się na kilku elementach. Po pierwsze, elementem tego sojuszu jest, nazwijmy to tak – wspólne kombatanctwo z okresu Solidarności i odwoływanie się do tej tradycji. Można powiedzieć, że jest to kryterium o charakterze historyczno-towarzyskim. A drugie kryterium – to wspólny interes zarówno Platformy Obywatelskiej, jak i Prawa i Sprawiedliwości, aby z polskiej sceny politycznej wykluczyć wszystkie ugrupowania, które nie odwołują się do tradycji solidarnościowej, i których liderzy nie mają związków personalnych z tak zwaną opozycją demokratyczną.
– A może Jarosław Kaczyński? On przecież jest na liście piąty.
– Panie profesorze, gdyby zadać takie dość enigmatyczne pytanie: co dziś w Warszawie „piszczy”?
– Ja myślę, że dzisiaj w Warszawie przede wszystkim „piszczy” kwestia rządu. Dlatego, że wybory zakończyły się niby zwycięstwem PiS-u, ale nie tak, jak Jarosław Kaczyński to zaplanował. Po pierwsze, dlatego, że PiS nie zdobył większości konstytucyjnej, po drugie, nie posiada większości rządowej wobec „przystawek” jak to się mówi w polskiej polityce. Czyli z jednak strony, Solidarnej Polski Zbigniewa Ziobry, a z drugiej – Porozumienia Jarosława Gowina. Powoduje to, że de facto rząd PiS-u będzie rządem koalicyjnym. Zwróćmy uwagę, że w poprzednim Sejmie tak zwane „przystawki” (czyli Solidarna Polska i Porozumienie) miały, jeśli się nie mylę, po 5 mandatów, a teraz obydwie te partie mają po 18 – razem 36. W związku z tym bez nich nie ma rządu większościowego. Jest to szczególnie problematyczne w związku z pozycją Porozumienia Gowina. O ile, moim zdaniem, jakiekolwiek alternatywne koalicyjne możliwości Solidarnej Polski są nikłe, dlatego, że jest to partia, która, nazwijmy to tak umownie, jest na prawo od Prawo i Sprawiedliwości, o tyle możliwości koalicyjne Porozumienia Jarosława Gowina są znacznie większe, dlatego że jest to polityk, który wyszedł z Platformy Obywatelskiej i swoimi poglądami mu bliżej do Platformy Obywatelskiej, niż do Prawa i Sprawiedliwości. Dlatego, myślę, że najważniejszym w tej chwili problemem „piszczenia w trawie” jest to, w jaki sposób zarówno Zbigniew Ziobro, a przede wszystkim Jarosław Gowin zostaną zaspokojeni w swoich roszczeniach tak, aby stworzyć trwałą większość rządową.
Rozmawiał Leonid Sigan
„A to jest dla mnie świadectwem tego, że istnieje coś takiego, jak tak zwany POPiS, czyli nieformalny sojusz PiS-u i Platformy Obywatelskiej, przy czym obydwie te partie starają się nie pokazać, że taki sojusz istnieje”.
To świadczy raczej o tym, że za rok mamy wybory prezydenckie i pan A. Duda będzie ubiegał się o reelekcję.
Duda? Niech szykuje plan II turę… bo na lewicy wrogów nie ma, a na prawicy ich pełno.
Roman Giertych tego nie rozumie?!