Przygarnąłem ostatnio bezpańskiego pieska, co uwieczniłem jego fotką na Facebooku. Ku mojemu zaskoczeniu część moich znajomych przyjęła to ze zgorszeniem. Jeden z nich pisał, że bezdomnymi psami powinny zajmować się służby (w domyśle wiemy, co miałyby z nimi robić), a inny znajomy, że psy „śmierdzą i roznoszą zarazki”, więc należy je częstować szpadlem lub łopatą. Przy okazji dowiedziałem się, że sympatia dla psów świadczy o „zlewaczeniu”.
Wcześniej, przy okazji finału Mundialu, kilkakrotnie wyraziłem dezaprobatę dla niestosownych wpisów dotyczących francuskiej drużyny. Oczywiście, rozumiem, że ktoś może sympatyzować z Chorwatami, bo mu się bardziej podoba ich gra, ambicja i wytrwałość czy też dlatego, że spędził wakacje w Dalmacji i ma z nich miłe wspomnienia. Wyrażałem jednak naganę dla argumentacji rasistowskiej, częstej na Facebooku, gdzie niechęć do Francuzów argumentowana była czarnym kolorem skóry części graczy, a sympatia dla Chorwacji faktem, że składała się w z białoskórych graczy. Przy tej okazji także zasypano mnie oskarżeniami o „zlewaczenie”.
Jeszcze wcześniej miałem kilka dyskusji dotyczących sposobu traktowania żony i w ogóle, szerzej, kobiet. Ponieważ występowałem przeciw poglądom, że kobiety powinny spędzać całe dnie przy garnkach i pieluchach oraz twierdziłem, że absolutnie mężczyzna nie powinien wykorzystywać swojej przewagi fizycznej i bić żony, to także oskarżano mnie o „zlewaczenie”.
Przy wszystkich tych trzech dyskusjach, poza terminem „zlewaczenie”, za każdym razem pojawiała się także kwestia, że mam „poglądy jak Michnik”, „mówię Michnikiem”, „cytuję Michnika”, „naczytałem się Michnika”, etc.
I tak po tych dyskusjach w mediach społecznościowych dochodzę do wniosku, że istnieje w Polsce spora grupa osób uważających się za prawicę, konserwatystów, tradycjonalistów, katolików – i Bóg jeden wie kogo jeszcze – która samookreśla się i samo definiuje przede wszystkim w kategoriach opozycji do poglądów i idei Adama Michnika i jego gazetki, która podobno ma swoją świetność już za sobą. Jeśli więc w gazetce tej pojawi się artykuł w obronie bezpańskich psów i apel, aby je adoptować, to natychmiast pojawią się tacy, którzy rozumieją z tego tyle, że psy trzeba traktować łopatą lub szpadlem. Jeśli ta sama gazetka będzie występować w obroni bitych kobiet, to ci sami ludzie natychmiast dostają impuls, że być prawicowcem, to znaczy grzmocić żonę ile wlezie, a czym mocniej, tym będą bardziej prawicowi. Jeśli wreszcie znana nam już gazetka potępia rasizm i walczy z jego prawdziwymi lub wyimaginowanymi objawami w Polsce – przyznajmy: jest w tej kwestii dość monotonna i jednostronna – to prawdziwy człowiek prawicy powinien natychmiast ogłosić się wyznawcą ideologii o supremacji intelektualnej, moralnej i organizacyjnej białej rasy.
Takiemu myśleniu, takiemu samo definiowaniu się prawicy można odpowiedzieć tylko trzema słowami: NIE, NIE i jeszcze raz NIE!
Lewica, szczególnie przedstawiciele Szkoły Frankfurckiej, przekonują nas, że istotą społeczeństwa tradycyjnego jest jawna lub utajona przemoc, która wyraża się albo w przemocy bezpośredniej i fizycznej, albo za pomocą struktur społecznych, tradycji i obyczaju („przemoc strukturalna”). Lewica ta postawiła sama przed sobą zadanie emancypacji człowieka od stosunków opartych na przemocy, tak fizycznej, jak i tej ukrytej. Adam Michnik i jego środowisko całkowicie wpisują się w tę narrację. Stąd lewica tak często nadużywa słowa „faszyzm”, widząc jego przejawy dosłownie wszędzie, gdyż termin ten nie kojarzy się jej tylko z określoną, a już martwą od dziesięcioleci, ideologią, lecz ze stosowaniem przemocy fizycznej. Z punktu widzenia obiektywnej narracji naukowej jest to oczywiście nadużycie, które sam wielokrotnie zwalczałem. Określenie swoich wrogów mianem zwolenników przemocy jest niczym innym, jak tylko walcem propagandowym, który ma nas przedstawić jako istoty odczłowieczone, pozbawione wrażliwości, serca, jako zwolenników tyranów i bandytów.
Problem zaczyna się wtedy, gdy prawica… uwierzy neomarksistowskiej narracji rodem ze Szkoły Frankfurckiej, że istotą prawicowości, konserwatyzmu, tradycjonalizmu jest przemoc w rozmaitych postaciach. Tragedia zaczyna się wtedy, gdy lewak zarzuca komuś z prawicy chęć stosowania przemocy, a ten ostatni wstaje i z dumą potwierdza: „Tak, jestem z prawicy, więc pochwalam stosowanie przemocy”. I aby to potwierdzić nie tylko ogólnikowo, ale i w szczegółach, taki „prawak” zaczyna chwalić przemoc w stosunku do kobiet, Murzynów i zwierząt. Co więcej, jest przekonany, że im bardziej będzie się nią chełpił, tym bardziej zaprzeczy standardom środowiska Adama Michnika, a więc wykaże się większą „prawicowością”.
Błąd tego narzuconego prawicy poglądu polega nie tylko na tym, że tak rozumiana prawica przemienia się w bandę troglodytów z maczugami w ręku bijących kobiety, Murzynów i psy, ale ma on także charakter logiczny. Prawicowiec taki jest tylko i wyłącznie „anty-Michnikiem”, dbającym, aby nie powiedzieć, ani nie zrobić niczego, co mogłoby zostać uznane za „zlewaczenie”. Tak wytresowana przez lewicę prawica nie posiada własnych idei pozytywnych, lecz jest niczym księżyc odbijający światło słońca, którym staje się lewica. To zaś czyni z prawicy karykaturę, którą tworzą lewicowe media. Tymczasem prawica ma swój program pozytywny, którego twórcami są Platon i Arystoteles, św. Augustyn i św. Tomasz z Akwinu, znakomici myśliciele Renesansu i Kontrreformacji, a także cała falanga wielkich myślicieli konserwatywnych, kontrrewolucyjnych i katolickich. Zapewniam, że ani Edmund Burke, ani Joseph de Maistre, którzy byli ludźmi wielkiej kultury literackiej i osobistej, nie bili ani Murzynów, ani kobiet, ani psów. Człowiek cywilizacji łacińskiej – najwspanialszej z cywilizacji ludzkich – nie dostrzega kwestii ras, widząc wszystkie różnice jako kulturowe, a więc możliwe do przejścia; w kobiecie widzi drugiego człowieka, a w psie najlepszego przyjaciela.
Adam Wielomski
Tekst ukazał się w Najwyższym Czasie!
Ciekawie. Uważam że, zgoda na bicie zwierząt i samo znęcanie się to zwyrodnienie. To nie jest prawicowość. Chodzi tylko czasami o to, czy rolnik (to tylko przykład), który zbił kijem psa musi iść do więzienia i w jednej celi siedzieć z innymi poważnymi przestępcami. Czy nie lepiej za niektóre czyny karać np. robotami publicznymi czy grzywną, czy też ostracyzmem społecznym?
Hasło ,,kobieta do kuchni, pieluch i sypialni” to nie prawicowość. Tylko, że wiele kobiet, niestety, zaniża swoją wartość i woli rolę ,,typowej” żony (a nie przyjaciółki, partnerki), która nie chce męża-przyjaciela, ale faceta, który zarobi na dom, wydzieli jej część budżetu domowego, za nią pomyśli. Wiem to z rozmów z wieloma kobietami. Krótko brzmiało to tak: mężczyzna niech da kasę, niech nie wtyka nosa tam, gdzie nie powinien i wielu rzeczy ma nie wiedzieć, a przyjaciółkę to mam w Krysi, Marysi czy innej koleżance.Zabrzmi to lewacko ale same kobiety nie są ,,uświadomione”.
,,Anty-Michnik” to zbyt wąska dziedzina dla konserwatysty czy tradycjonalisty. My mamy walczyć o Prawdę i Dobro, a prawdą to nie jest tylko walka z Gazetą Wyborczą. To jest dużo szerszy front. No i czasami (zdarza się rzadko) prawdę popełni jakiś dziennikarz Michnika, ktoś z SLD czy innego środowiska. Prawda nie leży po środku ale tam, gdzie leży.
Prawica i przemoc ma tylko związek wtedy, kiedy mówimy o państwie. Jeżeli generalnie prawica jest zwolennikiem silnej, autorytarnej władzy, to wiąże się z tym jakaś forma przemocy. Państwo oparte o zasady cywilizacji łacińskiej wymaga siły i, niestety, jej przeciwnicy uznają to za przemoc. Lewica ma rację, że prawica chce rządów silnej ręki, z którymi wiąże się przemoc ale tylko w ograniczonym zakresie. Natomiast lewica jest zwolennikiem totalnej przemocy w życiu społecznym, bo czymże jest ,,polityczna poprawność”, delegalizacja innych poglądów, aborcja, zdejmowanie krzyży, etc.
Ja tam jestem ruskim agentem a Chorwaci to niemieckie pachołki, ustasze – element reakcyjny i wrogi klasowo.