Wielomski: Socjalizm wojenny

Doszukując się źródeł etatyzmu, gospodarki planowej, socjalizmu, etc., krytycy tych rozwiązań czytają książki Marksa, Engelsa, Lenina, a także socjaldemokratów, faszystów, etc. Co głupsi próbują nawet wzorce gospodarki radzieckiej znaleźć w Manifeście komunistycznym. Słowem, panuje przekonanie, że źródłem socjalizmu są błędy intelektualne: a to niezrozumienie zasad ekonomii, a to oświeceniowa wiara w planowanie i inżynierię społeczną, a to zwykła nienawiść do zamożniejszych ubrana w ideologiczne i paranaukowe formuły. Nie wiem dlaczego, ale w świadomości obrońców zasad wolnorynkowych (nie tylko polskich) zupełnie znikł problem tzw. socjalizmu wojennego (od niem. Kriegssozialismus), czyli etatyzmu stworzonego po części przez… liberałów.

Jeden z moich ulubionych historyków, ekonomistów i myślicieli politycznych w jednym, Jacques Bainville zwykł powtarzać, że w przededniu wybuchu I Wojny Światowej wszyscy europejscy ekonomiści byli zgodni, że państwa wojujące mają zasoby finansowe i gospodarcze na maksymalnie trzy miesiące prowadzenia wojny totalnej, czyli z mobilizacją milionów żołnierzy. Po trzech miesiącach miało wszystkim zabraknąć pieniędzy i zasobów produkcyjnych na jej dalsze prowadzenie. Politycy i generałowie zdecydowali się na wojnę, ponieważ byli pewni, że wojna ta skończy się, tak jak to dawniej bywało, dwoma czy trzema wielkimi bitwami, w ciągu kilku tygodni. W jaki więc sposób państwa walczące dały radę ją prowadzić przez pełne cztery lata? Aby zobrazować odpowiedź Bainville cytował fragment jednej z przedwojennych powieści Maurice’a Barrèsa, której główny bohater został przedstawiony jako szczęśliwy młodzieniec, który nie troszczy się o przyszłość, ponieważ ma co miesiąc kilkaset (dokładnej sumy już nie pamiętam) franków dożywotniej renty, czyli jest rentierem. Ostateczna konstatacja była taka, że tenże bohater w okresie powojennym (z naszej perspektywy: międzywojennym) jest biedakiem, ponieważ stać go na zrobienie co miesiąc jednych zakupów w piekarni. Ostatecznie Bainville odpowiada, że państwa europejskie faktycznie nie miały rezerw na prowadzenie czteroletniej wojny, więc sfinansowały ją za pomocą inflacji, poprzez dodruk pieniądza. To bohater powieści Barrèsa sfinansował ten wysiłek wojenny, za pomocą tego, co czasami się dziś określa mianem „podatku inflacyjnego”.

Jacques Bainville w swoich cotygodniowych felietonach ekonomicznych zwracał uwagę także na jeszcze jedną cechę okresu powojennego, a mianowicie na skutki socjalizmu wojennego. Gdy do 1914 roku zwolennicy etatyzmu, interwencjonizmu i planowania gospodarczego skandowali swoje demagogiczne hasła na ulicach, to po 1918 roku te same hasła skandują – i realizują – ministrowe z partii liberalnych, mieszczańskich, konserwatywnych. Ci co zostali na ulicach, czyli socjaliści, jedynie dodają do haseł etatystycznych idee egalitarnego podziału dóbr, upaństwowienia czy zniesienia własności. To, o czym mówi Bainville to właśnie tzw. socjalizm wojenny. Gdy po trzech miesiącach wojna światowa nie przynosiła rozstrzygnięcia, to rządom nie tylko zabrakło pieniędzy, co pokryły ich drukiem, ale także materiałów wojennych. Wtenczas, najpierw w Niemczech, a w ich ślad poszły inne kraje – państwo zaczęło koordynować produkcję tak, aby ograniczyć mechanizmy konkurencyjne. Armia potrzebowała każdego człowieka, każdego karabinu, każdego naboju i nie można sobie było pozwolić, aby na wolnym rynku upadł jakiś strategiczny zakład, a pojęcie to stawało się coraz szersze. Gdy na początku obejmowało tylko te, które produkowały broń, to szybko okazało się, że armia potrzebuje mundurów, jedzenia, etc. Ostatecznie całość produkcji znalazła się w gestii państwa. I dzięki tej etatyzacji gospodarki państwa były zdolne do prowadzenia wojny nie przez trzy miesiące, lecz przez cztery lata.

Bez socjalizmu wojennego nie do pomyślenia byłyby leninowski komunizm, faszyzm i narodowy socjalizm. Dlaczego? Dlatego, że dwudziestowieczne systemy totalitarne powstały z nałożenia się na siebie socjalizmu wojennego i dotychczasowych ideologii, które z powodu tego połączenia radykalnie zmieniły treść. Weźmy nacjonalizm: przez prawie cały XIX wiek miał on charakter liberalny, demokratyczny i wolnorynkowy. Głosił likwidację stanów społecznych i arystokracji jako instytucji nie do pogodzenia z liberalną zasadą równości wobec prawa. Ale po uzupełnieniu go przez socjalizm wojenny, nacjonalizm począł głosić wizję narodowej gospodarki, zarządzanej przez narodowe państwa. I częstokroć tym bardziej gospodarka była „narodowa”, im więcej było w niej narodowego państwa. A nacjonalizm + etatyzm = faszyzm. W przypadku niemieckim mamy inne równanie: rasizm + etatyzm = narodowy socjalizm.

Podobnie wyglądała sytuacja z marksizmem. Gdy czyta się pisma Marksa w kontekście tradycji lewicowego heglizmu, to widzimy Marksa-emancypatora społecznego, który chce wyzwolić człowieka od Boga i religii, państwa i własności. Wielokrotnie zwracano uwagę, że emancypacyjna utopia marksistowska właściwie bliska była anarchizmowi. I dlatego też anarchiści (np. Nikołaj Bakunin) współpracowali z Marksem i marksistami w Międzynarodówce komunistycznej. Pomysł na Związek Radziecki Lenina polegał na połączeniu komunistycznej idei zniesienia własności z instytucją państwa prowadzącego gospodarkę wojenną. Dlatego znieść własność należy nie poprzez jej uspołecznienie, ale nacjonalizację. Komuniści, faszyści i naziści wynieśli też z okopów wojny światowej przekonanie, że o racji w polityce rozstrzyga siła.

Z I Wojny Światowej wyrasta przekonanie, że państwo powinno  planować i regulować gospodarkę. I gdy systemy demokratyczne uznały, że rozmaite postaci planowania i newdealów powinna prowadzić elita polityczna wyłoniona w drodze powszechnego głosowania, to systemy totalitarne oparto na założeniu, że elita rewolucyjna zdobywa władzę siłą, niczym batalion piechoty szturmowej zdobywający okopy wroga. I tak narodziło się państwo wszędobylskie. Socjalizm.

Adam Wielomski

Click to rate this post!
[Total: 22 Average: 4.7]
Facebook

41 thoughts on “Wielomski: Socjalizm wojenny”

  1. (…)A nacjonalizm + etatyzm = faszyzm(…)
    A zatem DobraZmiana, Le Pen, Trump Putin, kierujący czeboli itp. są co do jednego faszystami!

    1. Prawdziwy socjalizm to nie wege, mięczaki, świeccy humaniści, ekologowie i pederaści – jak chcieliby milenialsi. Prawdziwy socjalizm to militaryści, przemysł ciężki niszczący środowisko naturalne, kwaśne deszcze, zanieczyszczone rzeki i milionowe armie. Socjaliści nie dadzą sobie dmuchać w kaszę jakimś islamskim bojówkom:

      https://www.youtube.com/watch?v=CKSnNaXzCvk

      1. I gdzie ta husaria? Jakoś w Coniewie i Lininie nikt was nie widział… Potrafiliście zrobić tylko różaniec na granicach.

      2. Politycy prowadzą działania zgodne z własnym interesem a wtórnie podpierają się jakąś ideologią znowu zgodnie z aktualnym zapotrzebowaniem. Naukowcy tworzą konstrukty (typy idealne), ponieważ lubą klasyfikować a politycy po prostu sąa pragmatyczni.

        1. Ale czy zawsze tak było? W XX wieku mieliśmy wysyp państw ideologicznych. Czy III Rzesza była agresywna, bo była nazistowska, czy taki miała interes znajdując się w owym czasie w tym położeniu geopolitycznym?
          NRF po wojnie zachowywała się inaczej. Czy dlatego, że była chadecko-liberalna, czy może przegrana wojna i rywalizacja USA-ZSRR na to wpłynęły?

          1. Niemcy były tzw. spóźnionym imperium blokowanym na wielu frontach przez Wielką Brytanię i to wywołało I oraz II wojnę światową. Chodziło o przerwanie pętli brytyjskiej. Po II wojnie Niemcy zostały zupełnie spacyfikowane prze USA na zasadzie finlandyzacji. Nie można w tym okresie mówić o swobodnym rozwoju Niemiec. Obecnie ujawnia się ponownie prawdziwa mocarstwowa natura Niemiec w postaci prób emancypacji spod hegemonii amerykańskiej i stworzenia własnej strefy wpływów. Liberalizm i faszyzm są tylko formami służącymi realizacji celów Niemiec.

  2. „Doszukując się źródeł etatyzmu, gospodarki planowej, socjalizmu, etc., krytycy tych rozwiązań czytają książki Marksa, Engelsa, Lenina, a także socjaldemokratów, faszystów, etc.” – wedle mojej wiedzy źródeł szuka się u źródeł i poszukuje się tak, jak prowadzi „trop”. W ten oto sposób przecież widać spójną linię intelektualną np. u rewolucjonistów – od Okchama poprzez Lutra a np. na Irigaray kończąc.

    „Co głupsi próbują nawet wzorce gospodarki radzieckiej znaleźć w Manifeście komunistycznym.” – dlaczego „co głupsi”? A może po prostu ci, którzy dopiero zaczynają swoją intelektualną przygodę, więc nie może specjalnie dziwić, że sięgają do dość ikonicznego i stosunkowo krótkiego tekstu Marksa.

    „Słowem, panuje przekonanie, że źródłem socjalizmu są błędy intelektualne” – w jaki sposób pamiętanie o socjalizmie wojennym, który jest skutkiem danej idei miałoby falsyfikować stwierdzenie „źródłem socjalizmu są błędy intelektualne”?

    Generalnie z tekstem się zgadzam poza pierwszym akapitem, w którym zdaje się widnieć sugestia, jakoby źródła socjalizmu leżały gdzieś indziej niż u źródeł. Mam nieodparte wrażenie, że przyczyna została pomieszana ze skutkiem i stąd zamieszanie albo po prostu nie zrozumiałem tezy.

  3. Głównym problemem, na który zwracał uwagę Mirosław Dzielski, jest KONSTRUKTYWIZM. Dość upraszczając, wszelkie układy/systemy można podzielić na stosunkowo proste (takie często bada fizyka) i mocno złożone (systemy biologiczne, społeczne). Być może u podstaw działania tych drugich leżą bardzo proste prawa, lecz ich złożoność i nagromadzenie elementów wraz z możliwymi interakcjami są tak duże, że nawet najtęższe mózgi wyposażone w superkomputery nie podołają. Niewykluczone są też zjawiska emergentne, czy nawet holistyczne i tzw. wyższe poziomy organizacji. Tego tym bardziej nie da się przewidzieć. Rozwojem takich układów najlepiej rządzie swobodna ewolucja. Tu przydałaby się metacybernetyka.

    1. Właśnie, czy socjalizm zawsze musi mieć twarz żołdaka w zielonym mundurze z karabinem i bagnetem? Czy muszą być te cholerne czołgi, armaty, rakiety i broń jądrowa? Czy nie da się obejść bez suszonej słoniny, grochówki, wódki i onuc? Nie może być po prostu fajnie i kolorowo – peace, love & rock’n’roll?

      1. Tak miało być na Kubie. No właśnie, miało… Wyszło jak zawsze – towarzysze w zielonych mundurach, syf, szarzyzna i barachło.

        1. A czy problemem Japonii nie jest fakt, że Niemcy podkopały pozycję japońskiej branży motoryzacyjnej w USA i Europie a Korea Południowa w branży hi-tech?

          1. Problemem Japonii jest demografia. Jak nie ma tradycyjnej kultury opartej na religii, a co za tym idzie – trwałych, wielodzietnych rodzin, to żaden hi-tech nie pomoże.

  4. Można narzekać, ale jedyny kraj który de facto nie wprowadził socjalizmu wojennego była Rosja carska. Wzywania do przestrzegania wolnego rynku i nieignerowania państwa w gospodarkę w Rosji carskiej częściej miały podłoże korupcyjne niż realnie liberalne dlatego np. zaopatrywanie się w karabiny głównie z Imperium Brytyjskiego, ponieważ pewien minister miał kochankę-brytyjkę…

    Socjalizm wojenny i etatystyczne podejście do gospodarki pomogło wielu bogatym i rozwiniętym obecnie państwom. Korea Południowa stała się bogata, pomimo tego że wojskowi zmuszali zakłady do inwestycji w konkretne dziedziny gospodarki (np. przemysł stoczniowy, przemysł elektroniczny) zamiast inwestowania w to, co sami chcieli (np. przemysł tekstylny). To dzięki interwencjom i etatyzmowi Korea Południowa tworzy nowoczesne produkty i technologie, zamiast być kolejnym krajem typu Bangladesz. Przypadku Japonii nie znam w pełni, ale wielkie załamanie przyszło wraz z liberalizacją rynku spekulacyjnego w okolicach lat 90. Japonia miała być numerem 1 w głównych rankingach, zarówno względne jak i bezwzględne. Jednak liberalizacja spowodowała dołowanie.

    Nie ma jednej metody, nie ma jednej funkcji. Liberalizacja gospodarki w Polsce dała dobre efekty, ale liberalizacja gospodarki w po-peronistowskiej Argentynie przyniosło wielkie załamanie. Etatyzm i interwencjonizm w Korei Południowej dało bogactwo i nowoczesność, ale w Grecji militarystów już nie.

    1 Wojna Światowa jest niedoceniania, jeżeli chodzi o wpływ na różniste dziedziny życia i myśli. Dobrze, że Pan Profesor zajął się tym pod względem ekonomicznym. Martwię się jednak, że wiara w potęgę wolnego rynku może mieć już podłoże bardziej ideologiczne niż racjonalne. Wskazuje na to elementy emocjonalnego podejścia do nie-liberalnych elementów gospodarczych.

    Zostawię to do refleksji.

    1. Liberalna Rosja zawaliła się dokładnie tak samo jak socjalistyczne Niemcy. To wystarczająca odpowiedź na pytanie czy ten socjalizm wojenny jest taki dobry. Różnica jest taka, że Anglicy i Amerykanie dali pieniądze na rewolucję w Rosji, a nie chcieli tego samego w Niemczech.

      1. Amerykanie dali pieniądze na dojście do władzy Hitlera, co opisał Antony Sutton w książce „Wall Street i Hitler”.

  5. Z tym etatyzmem to jest trochę jak z inwestycjami na rynkach finansowych. To co udało się w Japonii, Korei Płd. to moim zdaniem losowy traf, że akurat rozwój tych dziedzin a nie innych przyniósł dobre efekty. Jeżeli działania państwa nie będą trafione, konsekwencje ponosi całe społeczeństwo. I tu jest wyższość rozwiązań rynkowych. Konsekwencje ponosić powinien przede wszystkim właściciel kapitału a nie pan, pani, społeczeństwo.
    Argentyna to chyba nie jest dobry przykład załamania gospodarczego wskutek liberalizacji, tam na rynkach finansowych działał niestrudzony Soros z innymi banksterami. Wcześniej podobne sprawy rozegrali w azji (kryzys z lat 90 tych).

    1. W post-peronistycznej Argentynie liberalizacja została przeprowadzona przy wsparciu Chicago-Boys, którzy mieli sukces prze liberalizacji Chile. I jak faszysta/populista Peron potrafił mieć dodatnie PKB, tak Chicago-Boys spowodowali stałe ujemne PKB. A to na lata przed kombinacjami politycznymi wielkiego kapitału.

      Innym przykładem są kraje Sahelu. Pomimo uwolnienia restrykcji wyniki były gorsze niż przed. Tu są już lata po Zimnej Wojnie, zatem Sorose i inne mogli maczać palce.

      Zresztą dobrym przykładem są USA. Protekcjonizm, cła zaporowe, lekkie traktowanie praw autorskich i inne. To miało miejsce nim przemysł USA zrównał się z przemysłem UK. Liberalizację i uwolnienie dokonali później, aby przemysł brytyjski, francuski i niemiecki ich nie zdusił (lękali się utajonej formy kolonializmu)

    2. Problem w tym, że właściciel kapitału też dąży do przeniesienia konsekwencji na państwo i społeczeństwo(którym są przecież także jego pracownicy i ich rodziny). Przykład: pracuję w zakładzie branży hutniczej. Koronawirus w zasadzie nie spowodował większego załamania popytu, a na niektóre wyroby(z których importem są problemy) nawet wzrósł. Ale, z racji wymyślenia przez rząd „tarczy” zarząd postanowił sobie zrobić szwindel aby wziąć kasę: nakupili wsadu na bardzo duży zapas i przesunęli zamówienia na późniejszy termin, żeby wykazać stratę względem poprzedniego roku. A żeby zrobić jeszcze większą otoczkę, przy milczeniu siedzących w kieszeni prezesa związków zawiesił układ zbiorowy pracy, poodbierał dodatki(za zmiany, za niedziele, za święta itd.) i ograniczył czas pracy do 80%(a więc i zarobki, bo robotnicy mają stawkę godzinową). Zgodnie z danymi z giełdy(bo zakład to spółka akcyjna), zysk z pierwszego kwartału 2020: 400 mln PLN, miesięczna wypłata prezesa 600 tys PLN(bez premii, dodatków itd…). Przykład nie jest odosobniony, podobnie kombinują i mali prywaciarze, i wielkie zakłady. Dlatego nie można powiedzieć że rynek wszystko rozwiąże dobrze, tak samo jak nie można pokładać wiary w etatyźmie

      1. Głupoty. Miało by to sens gdyby tarcza finansowała 100%, a nie 40, nie wymuszała utrzymania zatrudnienia i co najważniejsze już działała od miesiąca, a nie dopiero za miesiąc. I to jest tylko dla małych przedsiębiorców.

    3. Tak, choć trzeba pamiętać, że wolny rynek to nie to samo, co wolny handel. Wolny handel jest konieczny dla wolnego rynku, ale niewystarczający. Ważna jest jeszcze wolna produkcja, swoboda zatrudnienia, niewielkie regulacje prawne danego sektora, niskie podatki, transparentne państwo, brak korupcji. To wszystko są składniki wolności gospodarczej.

  6. Koreanczycy sa niezwykle pracowitym narodem, czystym i schludnym – o nas, Polakach trudno byloby to powiedziec. Sa tez FANATYCZNIE PATRIOTYCZNI, np. w polowie lat 90-tych XX w., w czasie kryzysu ekonomicznego, masowo oddawali swoje oszczednosci i precjoza panstwu(!) aby ratowac finanse Korei Pd. – czy u nas , obecnie byloby to mozliwe ? Wiecej, Korea Pd. miala wolny praktycznie dostep do nieograniczinego w swoim popycie rynku USA, to zalatwilo sprawe do konca. Jeszcze jedno, Korea Pd. nie miala i dalej nie ma tych wszystkich socjalistycznych bzdetow ktore hamuja rozwoj tak Polski jak i Europy. Kto z nas Polakow chcialby miec prawo pracy w wydamiu koreanskim, moze procz Korwina – Mikkego znalazl by sie ktos jeszcze, ale niewielu. Co do Japonii to wypada wspomniec ze Nippon byl najbardziej ZADLUZONYM krajem swiata przemyslowego- moze jest tak w dalszym ciagu, a ich finanse nie zawalily sie li tylko dlatego ze Azjaci w ogole sa bardzo oszczednii poziom oszczednosci w ich panstwach pozwala na tego typu deficyty. Argentyna zawalila sie ekonomicznie jak do wladzy doszli socjalisci i wojskowi – Peron i inni. Pozdrawiam.

    1. Że nie ma u nas pożyczki narodowej 2.0? Patrz jak wygląda walki coronowirusem czy z pożarem Biebrzańskiego Parku Narodowego.

    2. @kraakraa: Za Perona właśnie było dodatnie PKB a załamanie naszło po terapii wstrząsowej dokonanej we współpracy z Chicago Boys. W drugiej połowie lat 70 mieli swojego Balcerowicza – Jose Alfredo Martinez de Hoz (ze znajomościami w międzynarodowej finansjerze); Chicago Boys pokierowali gospodarką jak w Chile, prezesem Banku Centralnego został wychowanek Freedmana. Wszyscy szkoleni w USA, zaznajomieni z najnowszymi teoriami ówczesnej ekonomii zachodniego świata. Reformy porównywalne do reform polskich i chicagowskich. Po obaleniu Perona w 1955 kolejne władze mieszały elementy liberalizacji z socjalizacją, co przynosiło czasami rok z dodatnim PKB a czasami rok z ujemnym; jednak władze częściej skupione były na walkach politycznych i rugowaniu peronistów. Jednak stały trend spadkowy miał miejsce od 1975, kiedy to Peron już nie żył (w 1973 wygrał wybory a w 1974 zmarł – jego żona przejęła ster) i należy traktować to jako efekt lat poprzednich. Po zamachu i odsunięciu żony Perona (Evita) nowa Junta zaprosiła uczniów Freedmana, przeprowadziła reformy, terapię wstrząsową itd. jak w Chile i później w Polsce. Jednak to nie przyniosło skutku, chociaż wojsko nie ingerowało w to co Chicago Boys robili. Deregulowano, uwalniano wszystko, lecz wszystkie wskaźniki były coraz gorsze (tak PKB jak i zadłużenie czy rozwarstwienie społeczne). Utrzymało się to do lat 90.

      W latach 90, po demokratyzacji, młodzi peroniści przeprowadzili kolejną terapię szokową. Tym razem miał miejsce scenariusz polski, po początkowych spadkach udało się przeprowadzić wzrost. Potem kolejna wielka depresja, wzrost, kolejny kryzys i wzrost. Zarówno peroniści jak i wojskowi potrafili przeprowadzić politykę tak, by był wzrost i spadek. Jednak długotrwały i mocny spadek powiązany był z pierwszą terapią szokową z drugiej połowy lat 70 (trwające do lat 90). Powody tego mogą być różniste, bardzo ważne IMO jest zła dystrybucja ziemi, liberalizacja w czasie gdy potrzebny jest protekcjonizm i protekcjonizm gdy potrzebna liberalizacja. Np. w latach 60 doprowadzono nieumyślnie do upadku wielu gałęzi przemysłu, ponieważ za mocno uwolniono handel z silnymi gospodarkami Zachodu.

      Odsyłam do „New Maddison Project Database”. Można z niego pobrać tabelki mówiące o realnym PKB z różnych państw i okresów historycznych. Zestawić potem można kiedy kto rządził, jakie były kluczowe wydarzenia i wyciągnąć z tego wnioski. Zamiast powtarzać to, co podają fanatycy ideologiczni czy populatorzy swoich koncepcji.

    3. Pokłosiem amerykańskich i unijnych reform gospodarczych w Polsce była jedna z najniższych stóp zatrudnienia w skali państw OECD. W najgorszych czasach pracowało tylko 52 proc. ludzi w wieku produkcyjnym. W ten sposób nie zbudujemy bogactwa. Do tego dochodzi katastrofa demograficzna. Miliony żyją na koszt podatnika np. poprzez KRUS, ZUS, zasiłki, uprzywilejowane emerytury itd. Unijne fundusze chociaż wydawane źle napędzały jednak koniunkturę, ale i to się skończy. Dalszymi skutkami będzie psucie waluty, zadłużanie się, wzrost podatków i to nie jest wina PISu tylko narzuconego nam modelu rozwoju gospodarczego.

        1. Do marca 2020 rzeczywiście brakowało nawet 2-3 milionów pracowników, którzy nie urodzili się w latach 90 XX w. z powodu kryzysu o skali wojennej. 20 proc. straty PKB i realne bezrobocie na poziomie 30-40 proc. może powstać tylko w wyniku wojny. Powojenny wyż demograficzny odchodzi właśnie na emerytury a młodych brak. Amerykanie spowodowali u nas kryzys, który będzie trwał jeszcze kilkadziesiąt lat. Oczywiście należy im za to dziękować, bo przecież wyzwolili nas od komunizmu.

  7. Że nie ma u nas pożyczki narodowej 2.0? Patrz jak wygląda finansowanie walki coronowirusem czy z pożarem Biebrzańskiego Parku Narodowego.

  8. Jedyna metoda na wzrost gospodarczy jest wolnosc !!! Rowniez gospodarcza, a nie jakies tam programy rzadowe ktore topia sie we wlasnych ekstramentach. Przypadek Argentyny jest nie tyle ciekawy ile charakterystyczny dla Ameryki Lacinskiej: albo junta wojskowa albo nawiedzeni lumpenproletariusze ktorzy „zabieraja bogatym”. Caly ten kontynent jak wiekszosc krajow tzw. III swiata nigdy nie wypracowal stabilnego systemu polityczno-prawnego co przy PORAZAJACEJ KORUPCJI powoduje ze miast byc czescia swiata miodem i mlekiem plynacym jest tym czym jest. A czym jest to widac i to od dziesiecioleci. Zwalanie winy na Chicago Boys jest duzym naduzyciem. Rowniez intelektualnym. Pozdrawiam.

    1. Bo dobrze jest w koloniach protestanckiej Anglii. Tam, gdzie hiszpański i portugalski katolicyzm, tam mieszanka marksizmu z feudalizmem. Zamordyzm, klerykalizm, teologia wyzwolenia, ludowe rewolty. I tak w kółko.

      1. Istnieje teoria zgodnie z którą to Anglosasi są zainteresowani utrzymywaniem dysfunkcjonalnych gospodarek latynoamerykańskich, aby mieć dostęp do surowców i rynków zbytu.

        1. Tak, ale żeby mieć rynek zbytu, to trzeba jeszcze zadbać o to, żeby potencjalni konsumenci mieli środki na konsumpcję, a tu potrzebny jest rozwój. Oczywiście może być tak, że Anglosasi pozwalają na pewien poziom rozwoju, żeby im się opłacało, ale nic ponad to. Taka imperialistyczna wersja doktryny Monroe’a – Europejczycy niech się nie panoszą w Nowym Świecie, ale my – Amerykanie, jak najbardziej. Rozwój państw latynoskich oznacza też powstanie lokalnych firm, które mogłyby stanowić konkurencję dla amerykańskich. Przy tym wszystkim warto jest patrzeć na Brazylię, bo jest to kraj ponad 200-milionowy. Z jednej strony zrzeszony w BRICS, z drugiej rządzony przez takiego kowboja Bolsonaro. Brazylia mogłaby być dla Ameryki południowej tym, czym USA są dla Ameryki Północnej. Lewica nie cierpi Bolsonaro, uważając go za jakiegoś liberała ekonomicznego. Tymczasem Index of Economic Freedom 2020 nie pozostawia złudzeń – w ogólnoświatowym rankingu Brazylia zajmuje 144. pozycję z wynikiem 53,7, choć z wolna pnie się w górę. To jednak nadal poniżej poziomu Białorusi, Rosji, Chin, czy Ukrainy.

    2. @kraakraa – a to ciekawe, bo główne modele mówią, że źródłem bogactwa jest efektywna praca, równa kumulacja kapitału oraz udane inwestycje. Jednak podany przez Was model, iż wzrost gospodarczy to jest jedynie wolność nie tłumaczy, dlaczego zamordystyczna (jak na ówczesne czasy) Francja Napoleon I była zdecydowanie bogatsza od bardziej wolnych (też i w przestrzeni zwyczajowej) Indian Pueblo. Nie tłumaczy też, dlaczego mocno rygorystyczna (jak dla ówczesnych) Republika Rzymska była bardziej bogata, aniżeli wyzwolone (też i w przestrzeni zwyczajowej) ówczesne ludy Wielkiego Stepu. Dlaczego też zjednoczone Niemcy prześcignęły Francję, chociaż to ci drudzy wykazywali większe oswobodzenie gospodarcze?

      Analizy danych wskazać mogą tylko na jedną rzecz – myli się Pan w swojej głównej tezie.

      Mówi Pan o nadużyciach (w tym również intelektualnym), ale cóż sam Pan dokonał? Czy chociażby wszedł w to źródło co podałem, aby dokonać analizy gospodarki Argentyny na przestrzeni lat? Czyt ma Pan świadomość, że na początku XX wieku Argentyna znajdowała się w światowej czołówce? W 1913 PKB per capita było niemal równe PKB per capita Holandii i Belgii oraz przewyższało PKB per capita Francji. A gospodarka nie była surowcowa a nierówności społeczne porównywalne z innymi krajami zachodnimi. I to zostało dokonane w wieku XIX pod egidą junt, triumwiratów i dyktatorów, prezydentów (chociaż realnie dyktatorzy), gubernatorów (chociaż realnie dyktatorzy).

      Ludzie mogą albo weryfikować informacje poprzez analizę źródeł, danych statystycznych itp. Albo mogą powtarzać jak mantrę pewną odpowiedź na pewne pytanie. Pan poszedł tą drugą drogą…

    1. @Hasn – to zrobię coś, co zwykle unikasz. Zestawię parę wartości

      Gruzja. Poziom na Indexie wolności 12; PKB per capita 13,200;pozycja w indeksie jakości życia 50
      Niemcy. Poziom na Indexie wolności 27; PKB per capita 55,306; pozycja w indeksie jakości życia 8
      Armenia. Poziom na Indexie wolności 34; PKB per capita 11,845; niebadana w indeksie
      Francja. Poziom na Indexie wolności 64; PKB per capita 48,640; pozycja w indeksie jakości życia 26
      Serbia. Poziom na Indexie wolności 65; PKB per capita 19,767; pozycja w indeksie jakości życia 51

      I tak. Chociaż w Gruzji jest lepsza wolność gospodarcza, to jest biedniejsza niż Niemcy. W Armenii jest więcej wolności gospodarczej niż we Francji i Serbii, ale jest biedniejsza niż te dwa kraje. Poziom wolności gospodarczej Francji i Serbii są podobne, ale Francja jest znacznie bogatsza. A Serbia jest bogatsza od Gruzji, chociaż dystans wolności gospodarczej jest większy.

      I teraz pytanie – czy jednak istnieją inne czynniki generujące bogactwo narodu aniżeli pozycja w indeksie wolności gospodarczej? Czy za np. 20 lat przemysł gruziński zdominuje Niemcy i będą wywozić zyski z Drezna i Berlina dla potęgi Tbilisi? A może to ormiański przemysł zdominuje Francję i będą wywozić zyski z Paryża i Marsylii do Erewania?

      Panie Hans. Wielokrotnie wrzuca Pan pozycje z indeksu bez żadnego komentarza, rozwinięcia czy chociażby refleksji. Proszę odpowiedzieć, czy istnieją czynniki inne, niż wolność gospodarcza, wpływająca na ilość bogactwa oraz poziom życia?

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *