Wybory 2011: Komisja Burdenki w akcji

Znacznie gorzej jeśli sowiecki aparatczyk Burdenko jest dla posłów PiS po prostu kolejnym narzędziem w rozpoczętej właśnie kampanii wyborczej. Jak przywrócone przez Trybunał Konstytucyjny spoty i bilbordy.

Posłanka PiS, Elżbieta Kruk, porównała badającą katastrofę smoleńską Komisję Jerzego Millera do radzieckiej  Komisji Burdenki. Przypomnijmy – raport tego specyficznego ciała był podstawą do zbudowania przez sowiecką propagandę kłamstwa katyńskiego, wedle którego mordu na polskich oficerach w Katyniu dokonali Niemcy.

Ta drastyczna opinia pani Kruk zbiegła się akurat w czasie ze stwierdzeniem przewodniczącego śledczej Komisji Naciskowej Andrzeja Czumy, że ministrowie rządu Jarosława Kaczyńskiego nie wpływali w pozaprawny sposób na podległe im spec – służby.

Dlaczego zestawiam oba te fakty? Dlatego, że zarówno Andrzej Czuma jak i minister Miller są prominentnymi osobistościami rządzącej koalicji. Jeden jest posłem PO, drugi ministrem koalicyjnego rządu. Do tego zestawu można i dodać osobę trzecią – również posła Platformy, cieszącego się powszechnym uznaniem, przewodniczącego Komisji ds. Zbadania Śmierci Krzysztofa Olewnika Marka Biernackiego. Te dwie postaci, Czuma i Biernacki pokazują najlepiej, że szefowie różnorakich komisji powoływanych przez koalicję oceniają rzeczywistość różnie – tak jak dyktuje im to ich sumienie. Wedle własnego sumienia kierowali więc stosownymi komisjami Andrzej Czuma, Marek Biernacki, Mirosław Sekuła i Jerzy Miller. I owszem – pojawiają się krytykujące ich głosy w ich własnych obozach politycznych, bo zwyczajnie –różni ludzie w szerokich, poważnych ugrupowaniach mają różne poglądy. I nie wszyscy muszą sądzić że złamana przez Tupolew brzoza była tylko zwykłym patykiem.

Podane przeze mnie powyżej przykłady ważnych parlamentarzystów PO winny być dla pani minister Kruk najlepszą wskazówką, aby ostrożnie oceniać rzetelność raportu  Jerzego Millera. Niestety nie są. Jeśli wynika to z jej żalu po śmierci przyjaciół, można to zrozumieć choć nie usprawiedliwić. Bo w końcu wielu straciło w Smoleńsku kogoś bliskiego, a niewielu formułuje tak drastyczne opinie. Znacznie gorzej jeśli sowiecki aparatczyk Burdenko jest dla posłów PiS – w tym dla Elżbiety Kruk – po prostu kolejnym narzędziem w rozpoczętej właśnie kampanii wyborczej. Jak przywrócone przez Trybunał Konstytucyjny spoty i bilbordy.

www.facebook.com/flibicki

Jan Filip Libicki

-asd

Click to rate this post!
[Total: 0 Average: 0]
Facebook

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *