Wybory 2011: Smoleński Głos w Twoim Domu

W dzisiejszej Rzeczpospolitej pojawiła się relacja z wrocławskiej, sobotniej konwencji Prawa i Sprawiedliwości. Obok wielu zawartych tam informacji, pojawiła się i taka, że na dalszych miejscach znaleźli się kandydaci Radia Maryja. Albo nie ma ich wcale.

Autorzy przywołują przykład Ryszarda Bendera, który nie otrzymał rekomendacji Jarosława Kaczyńskiego do Senatu. Także Anny Sobeckiej, która ma startować z osiemnastego miejsca w Toruniu. To sytuacja arcyciekawa. Wygląda bowiem na to, że szef PiS-u osiągnął swój dawno zamierzony cel. Co nim było? Otóż w całej koncepcji politycznej braci Kaczyńskich katolicyzm i Kościół były zawsze postrzegane jako instytucje i zjawiska społeczne, a nie nośnik wartości moralnych. Innymi słowy – Kościół to bardziej warta zagospodarowania duża grupa prawicowych wyborców, niż instytucja głosząca określone zasady. W całym podejściu PiS-u do środowisk katolickich chodziło więc bardziej o to, by wprząc je w zbudowany wedle własnej koncepcji wehikuł polityczny, niż żeby realnie reprezentować jego idee.

Proces ten odbywał się powoli. Jego pierwszą odsłoną był konflikt z Markiem Jurkiem wokół konstytucyjnego umocnienia ochrony życia. Później zaś polityczne manewry wokół spraw bioetycznych. Równolegle postępował proces nasączania środowisk katolickich ideami niepodległościowymi, które stopniowo zastępowały ich pierwotne oblicze.  Dziś listy PiS-u pokazują, że proces ten się dokonał. Nie ma na nich Bendera, daleko jest Sobecka, rzucony na pożarcie został Jan Dziedziczak. Dziś Jarosław Kaczyński nie musi już udawać. Radio Maryja – największa kościelna instytucja społeczna – mówi już wyłącznie jego głosem. Głosem smoleńskim. To Jarosław Kaczyński jest reprezentantem ojca Rydzyka. A w zasadzie to ojciec Rydzyk jest tubą propagandową jego idei. I nie potrzeba do tego żadnych pośredników. Dlatego też można ich spokojnie spychać z poselskich list. Warto by zdały sobie z tego sprawy osoby odpowiedzialne za głoszenie społecznego nauczania Kościoła. Najwyższy czas.

PS. Dziś w Naszym Dzienniku prof. Jacek Bartyzel zastanawia się jak – będąc zwolennikiem mszy trydenckiej – mogę funkcjonować w jednym klubie z głoszącą swe prywatne eklezjologiczne koncepcje Agnieszką Kozłowską – Rajewicz. Otóż odniosłem się do jej pomysłów w tym oto wpisie:

 
(http://jflibicki.salon24.pl/334579,wybory-2011-feministyczne-fajerwerki-klubowej-kolezanki)

Ja – jako tradycjonalista – podjąłem polemikę z moją polityczną koleżanką. Warto by analogicznie, monarchista – Jacek Bartyzel spróbował polemizować z poglądami panującymi w środowiskach, z których mediów korzysta. Choćby ocenił smoleński „zamach” czy tak zwaną „spuściznę” Lecha Kaczyńskiego, zamiast bez szemrania przyjmować te prawdziwie monarchiczne dogmaty. Odwagi Panie Profesorze!

www.facebook.com/flibicki

Jan Filip Libicki

-asd

Click to rate this post!
[Total: 0 Average: 0]
Facebook

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *