Prezydent Łukaszenka podkreślił, że od ostatniego dwustronnego spotkania w 2010 roku, dzięki wspólnym wysiłkom „dwukierunkowa interakcja przekształciła się w strategiczne partnerstwo”, co uznał przede wszystkim za zasługę prezydenta Ilhama Alijewa, który składa wizytę w Mińsku.
– Uzgodniliśmy konkretne projekty umów, jak również określiliśmy obszary współpracy. Zamierzamy się ich trzymać i nadzorować ich realizację na najwyższym poziomie ściśle utrzymując dynamikę naszych stosunków, w tym nasze spotkania na najwyższym szczeblu, na przemian w Mińsku i Baku – zaznaczył białoruski przywódca. Łukaszenka zadeklarował „miłość i szacunek dla tych wszystkich wielkich rzeczy” które gość uczynił dla Białorusi „czasem niekonwencjonalne, by wesprzeć nasz kraj w trudnych czasach, gdy kluczową pozostawała kwestia białoruskiej niezależności”.
Łukaszenka dodał, że Białoruś i Azerbejdżan nie zawarły formalnego porozumienia o randze sojuszu, natomiast „mają podobne poglądy na temat aktualnych problemów w stosunkach międzynarodowych”. – W związku z tym możemy razem konstruktywnie je wyrażać uczestnicząc w pracach organizacji międzynarodowych – powiedział prezydent Białorusi. Zwrócił również uwagę na fakt, że oba kraje „dążą przede wszystkim do dynamicznego rozwoju gospodarki i dobrobytu swych obywateli” – Absolutnie nie stawiamy sobie jako cel, czy priorytet, aby na siłę się z kimś zaprzyjaźniać. Naszym celem jest to samo: mamy swoich obywateli, na rzecz których musimy robić wszystko, co konieczne! – zaakcentował Łukaszenka, co zostało odebrane jako drobny przytyk do stosunków białorusko-rosyjskich i azersko-amerykańskich.
Władze w Mińsku starają się (nie tylko na obszarze post-sowieckim) udowodnić swoją elastyczność dyplomatyczną i możliwości podtrzymywania niezależnych kontaktów politycznych, także w poprzek układów geopolitycznych, jakie starają się wyznaczać silniejsi gracze światowi. Stosunki z Baku stanowią ważny element tej strategii – zwłaszcza wobec nacisków energetycznych ze strony Rosji. Z kolei dla prezydenta Allijewa również są dowodem, iż Azerbejdżan nie jest bynajmniej w międzynarodowej izolacji, jaką chcieliby zobaczyć m.in. niektórzy jego krytycy w Moskwie, ale i Waszyngtonie.
Konrad Rękas