„Bluźnierstwo powinno być ścigane prawnie, a przede wszystkim powinno być potępione przez wszystkich kulturalnych ludzi” – mówi mec. Michał Wawer w rozmowie z A. Wielomskim

Jest Pan prawnikiem, radcą prawnym. Podkreślam ten element, ponieważ media coraz to donoszą o pozwach wychodzących ze środowisk LGBT czy feministycznych, a kierowanych przeciwko prawicowym politykom lub dziennikarzom. Podobno powstała już nawet kancelaria zajmująca się spawami LGBT. Widać, że metodą faktów dokonanych próbuje się w Polsce wprowadzić karalność tego, co lewica nazywa „mową nienawiści”. Jak Pan ocenia, pod tym kątem, obowiązujące w Polsce prawo?

Nie ulega wątpliwości, że osoby, które nie dadzą się zastraszyć lewicowym mediom są obecnie często narażone na ataki prawne, polegające na nękaniu kolejnymi czasochłonnymi i kosztownymi procesami oraz zawiadomieniami do prokuratury. Finansowane z zagranicy lewicowe organizacje mają tu duże możliwości działania, a odpowiedzią na to może być tylko samoorganizacja środowisk prawicowych i gotowość do kontrataku.

Dobra wiadomość jest taka, że środowisko narodowców z każdym rokiem ma coraz większe możliwości i doświadczenie w tym obszarze. Na wielkie uznanie zasługują między innymi prawnicy współpracujący ze Stowarzyszeniem Marsz Niepodległości, którzy od lat skutecznie pomagają osobom prześladowanym przez prokuraturę lub urzędników za udział w narodowych marszach i pikietach. Obecnie intensywnie rozwija się też wydział prawny Młodzieży Wszechpolskiej, z którym mam przyjemność współpracować. Pojawiają się głośne sukcesy – na przykład dwa miesiące temu prawomocnie wygraliśmy prowadzoną przeze mnie sprawę karną przeciwko działaczowi KOD Radomirowi Szumełdzie, który fałszywie oskarżył Młodzież Wszechpolską o pobicie.

Czy mógłby Pan wskazać jakieś rozwiązania prawne, które utrudniłyby pozywanie za tzw. homofobię? Nie chodzi nam oczywiście o zgodę na znieważanie czy bicie kogokolwiek, ale o zabezpieczenie prawa do wolności wypowiedzi.

To, niestety, w praktyce bardziej problem mentalności sędziów i medialnej nagonki, niż samych przepisów prawnych. Najlepsze konstytucyjne gwarancje wolności słowa nie mają żadnej wartości, jeżeli zastraszeni homoterrorem sędziowie z obawy przed ostracyzmem i krytyką nie wydadzą sprawiedliwego wyroku.

Odpowiedzią na to jest znowu samoorganizacja patriotów i ludzi dobrej woli. Presja społeczna przynosi efekty. Każdy, kto walczy z homolobby, potrzebuje też fachowej pomocy prawnej – dlatego warto wspierać zbiórki pieniędzy na batalie prawne przeciwko lewicowym aktywistom i wspierającym ich urzędnikom.

Jest Pan zwolennikiem nieograniczonej wolności wypowiedzi czy np. wprowadzenia penalizacji „mowy nienawiści” wobec osób lżących Boga, religię i Kościół?

Przede wszystkim jestem przeciwnikiem podwójnych standardów. Obecnie obserwujemy rosnące przyzwolenie społeczne na wulgarne ataki wymierzone w Kościół i katolików, podczas gdy każda krytyka islamu czy judaizmu spotyka się z histerycznymi reakcjami i poważnymi problemami prawnymi. Taką samą ochroną są zresztą objęci idole lewicy, tacy jak Jurek Owsiak czy Lech Wałęsa, którzy w oczach swoich wyznawców mają status już niemalże boski.

Oczywiście jestem też głęboko przekonany, że skoro nasz system prawny chroni przed zniewagami ludzi, to tym bardziej powinien chronić przed nimi Boga. Bluźnierstwo powinno być ścigane prawnie, a przede wszystkim powinno być potępione przez wszystkich kulturalnych ludzi, niezależnie od poglądów i wyznania.

Media obiegła ostatnio wiadomość, że Grzegorz Braun wpadł na pomysł penalizacji homoseksualizmu. Jakkolwiek sam pomysł wydaje się nazbyt daleko idący, to może rzeczywiście warto byłoby jakoś prawnie ograniczyć propagowanie tego typu postaw, szczególnie wobec dzieci?

Jako Ruch Narodowy walczymy o wprowadzenie zakazu promocji postaw homoseksualnych (i innych dewiacji) w szeroko pojętej przestrzeni publicznej – w szkołach, w mediach i na ulicach polskich miast. Niezgodne z naturą ludzką upodobania seksualne powinny pozostać w sferze ściśle prywatnej. Na przykładzie krajów Europy Zachodniej obserwujemy, jak niszczący jest brak reakcji na seksualne eksperymenty marksistowskiej lewicy – w samej Wielkiej Brytanii coraz powszechniejsze są operacje zmiany płci… u dzieci. To, co jeszcze kilkanaście lat temu byłoby nie do pomyślenia, dziś staje się koszmarną rzeczywistością.

W Polsce mamy jeszcze szansę to powstrzymać. Niestety, rząd PiS – choć deklaruje się jako konserwatywny – nic w tej sprawie nie zrobił. Nawet w telewizji publicznej cały czas emitowane są seriale i reklamy otwarcie promujące homoseksualizm.

Jako prawnik jak Pan skomentuje roszczenia niektórych środowisk żydowskich w sprawie tzw. mienia bezspadkowego? Wszyscy wiemy, że są one bezzasadne, ale czy w polskim prawie istnieje jakieś zabezpieczenie, gdyby rząd zgodził się – na drodze jawnej lub tajnej umowy – wypłacać rekompensaty międzynarodowym organizacjom żydowskim? Pytam w kontekście notatki ujawnionej przez red. Michalkiewicza.

Mienie bezspadkowe to instytucja całkowicie obca naszej kulturze prawnej, opartej na prawie rzymskim. W cywilizacji łacińskiej majątek osoby, która nie ma żadnych spadkobierców, trafia do skarbu państwa – jest to zasada sięgająca starożytności i prawa rzymskiego. Natomiast Żydzi domagający się mienia bezspadkowego prezentują mentalność plemienną – ich zdaniem majątek należący kiedyś do Żydów powinien z tej tylko przyczyny trafić teraz w ręce innych Żydów, nie mających z nimi nic wspólnego poza przynależnością etniczną. Gdyby przedstawiciel jakiegokolwiek innego narodu zaproponował coś takiego, zostałby od razu okrzyknięty rasistą i wyklęty z życia publicznego.

Mechanizm mienia bezspadkowego jest więc całkowicie sprzeczny z podstawami naszego prawa – chociażby z samą ideą własności prywatnej, zapisaną w naszej Konstytucji. Obawiam się, że to jednak nie powstrzyma rządu PiS przed kolejną kapitulacją wobec izraelsko-amerykańskiej presji. Nie jesteśmy w stanie przed tym się zabezpieczyć prawnie – nawet jeśli teraz na potrzeby kampanii wyborczej parlament uchwali jakąś ustawę „chroniącą” przed roszczeniami żydowskimi, to nic nie powstrzyma PiSu i PO przed jej uchyleniem za kilka miesięcy lub dokonaniem wypłaty pod jakimś innym tytułem prawnym. Najlepszym zabezpieczeniem przed roszczeniami będzie powierzenie w jesiennych wyborach władzy ugrupowaniu, którego politycy nie ugną się pod presją.

Wiemy, że po Parlamencie Europejskim od dawna snuje się idea stworzenia prawa europejskiego, czyli ujednolicenia prawa państw członkowskich tak, aby miały centralnie narzucone zasady dotyczące swobody aborcji, małżeństw homoseksualnych, ograniczenia wolności w internecie. Czy tego typu plany są realne?

To się dzieje na naszych oczach. Nie ma roku, w którym Unia Europejska nie weszłaby w kolejny obszar naszego życia, zagarniając kolejną cząstkę suwerenności naszego państwa. Choćby w ubiegłym roku wszyscy doświadczyliśmy na przykład szaleństwa RODO – unijnej regulacji ochrony danych osobowych. RODO sprawiło, że praktycznie każdego małego przedsiębiorcę można błyskawicznie doprowadzić do ruiny poprzez wykazanie, że nie dość dobrze wykonuje mętne i niejasne postanowienia unijnego prawa, za co grozi gigantyczna kara finansowa.

Doświadczenia ostatnich lat pokazały, że organy Unii Europejskiej – niezależnie od ich składu politycznego i osobowe w danej kadencji – konsekwentnie dążą do coraz większej unijnej ingerencji w sprawy państw członkowskich. Jeżeli nie stawimy oporu, za kilka lat obudzimy się w państwie, w którym na mocy unijnej dyrektywy będziemy musieli w tej czy innej formie zaakceptować aborcję, małżeństwa homoseksualne czy jedną z dziesiątków innych istotnych dla nas spraw.

Czy zapobieganie takich planom ważniejsze jest poprzez obecność w PE, czy przez sprzeciw polskiego Sejmu i organów sądowych suwerennych państw?

Żadnego z tych obszarów nie można lekceważyć. Dla nas jako Polaków najważniejszy jest oczywiście polski Sejm i polski rząd – jest to najważniejszy bastion naszej suwerenności i to ostatecznie do naszych władz krajowych będzie należało podjęcie decyzji o opuszczeniu Unii.

Póki jednak jesteśmy w Unii, musimy brać udział w pracy jej organów. Przeciwnicy Ruchu Narodowego i Konfederacji czasami złośliwie pytają, po co startujemy w unijnych wyborach, skoro jesteśmy przeciwko Unii. Odpowiedź brzmi: nic o nas bez nas. W Parlamencie Europejskim i innych organach unijnych podejmowane są ważne decyzje dotyczące Polski i to w obszarach, w których nasz rząd ma niewielkie pole działania. Potrzebujemy silnej reprezentacji patriotów, która będzie broniła naszego interesu narodowego również w Parlamencie Europejskim.

I na koniec dwa pytania, które zadajemy wszystkim politykom Konfederacji. Gdy politycy Konfederacji dostaną się do Parlamentu Europejskiego, to zapewne przystąpią do którejś z eurofrakcji. Oczywiście, od wyniku wyborów zależy jakie będą opcje. Ale gdyby miał Pan wybrać z tych, które istnieją w obecnym europarlamencie, to którą by Pan osobiście preferował i dlaczego?

Podejmowanie jakiejkolwiek decyzji w oparciu o obecny krajobraz Parlamentu Europejskiego byłoby przedwczesne, bo nadchodzące wybory na pewno wiele tu zmienią. Gdybym musiał decydować w tej chwili i w oparciu wyłącznie o kwestie ideologiczne, to najbliżej by mi było do frakcji ENF (Europa Narodów i Wolności) zrzeszającej eurosceptyków. Nie można jednak wykluczać, że praktyczne realizowanie interesu Polski będzie wymagało dołączenia polskich europosłów do jednej z innych frakcji. Takie taktyczne działanie przez wiele lat praktykował węgierski Fidesz, który należy do frakcji EPP (Europejska Partia Ludowa – razem z m.in. Platformą Obywatelską) i długo czerpał z tego realne polityczne korzyści dla swojego kraju.

I wreszcie ostatnie pytanie: czy czyta Pan nasz portal konserwatyzm.pl i półrocznik „Pro Fide Rege et Lege”?

Oczywiście. To bardzo ważne tytuły na prawicowej scenie medialnej, które po prostu trzeba czytać, żeby poważnie uczestniczyć w życiu prawicy. Rzecz jasna nie zawsze i nie ze wszystkim się zgadzam z autorami artykułów w tych mediach – ale bardzo się cieszę, że taki głos istnieje.

Rozmawiał Adam Wielomski

Click to rate this post!
[Total: 15 Average: 3.7]
Facebook

1 thought on “„Bluźnierstwo powinno być ścigane prawnie, a przede wszystkim powinno być potępione przez wszystkich kulturalnych ludzi” – mówi mec. Michał Wawer w rozmowie z A. Wielomskim”

  1. „Na przykładzie krajów Europy Zachodniej obserwujemy, jak niszczący jest brak reakcji na seksualne eksperymenty marksistowskiej lewicy”.

    A to czasem nie „burżuje” i „kapitaliści”, którym odbija od nadmiaru forsy?

    „Nawet w telewizji publicznej cały czas emitowane są seriale i reklamy otwarcie promujące homoseksualizm”.

    Pewnie chodzi o ” Barwy szczęścia” w TVP2?

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *