Jeden z moich znajomych na fb napisał min.: „Oczywiście, ze św. p. Życiński był kłamca i łajdakiem. Ponieważ nie chciał się nawrócić, to publiczne jego potępienie jest po prostu obowiązkiem katolika. Nie wiem Adamie o co Ci właściwie chodzi„.
Aby nie było nieporozumień: powtarzam na samym początku raz jeszcze, że bardzo mi daleko od poglądów tak teologicznych, jak i politycznych Zmarłego. Był on zresztą często krytykowany na naszym portalu za swoje poglądy i sposób kierowania diecezją. Czy to jednak pozwala nam na obraźliwe słowa? Na tak postawiony problem muszę odpowiedzieć pytaniem moim krytykom:
czy Twoim zdaniem abp Józef Życiński był czy nie był biskupem katolickim, czyli prawowitym następcą apostołów?
Są dwie możliwe odpowiedzi:
1/ Tak był, a więc należy mu się szacunek. Jeśli nie osobie (to kwestia indywidualnego uznania), to na pewno szacunek należy się urzędowi następcy apostołów.
2/ Nie, nie był. Ponieważ popadł w herezję modernizmu, to jedynie bezprawnie „okupował” stolec biskupi, ewentualnie, był biskupem „formalnie”, ale nie „materialnie”. Dlatego możemy wyrażać się o „okupancie stolca biskupiego” tak, jak chcemy i co o nim myślimy.
Odpowiedź nr 1 rozwiązuje problem. O żadnym biskupie katolickim katolik nie może mówić, że jest „kłamcą i łajdakiem”. Jeśli któryś z Czytelników udzielił odpowiedzi nr 2, to mam następne pytania o charakterze uściślającym:
1/ Jeśli uważasz, że abp Józef Życiński nie był prawdziwym biskupem katolickim to czy możesz przedstawić w tej sprawie orzeczenie papieskie lub dokument odpowiedniego trybunału mającego powagę kanoniczną?
2/ I dalej: czy jest to Twój pogląd subiektywny, czyli pojedynczego katolika, czy orzeczenie kościelne?
Jeśli jest to tylko subiektywny pogląd prywatny, to mam następne pytanie:
skoro każdy poszczególny wierny ma prawo oceniać czy biskup jest biskupem, to czy zgadzasz się z Marcinem Lutrem, że miał on prawo uważać szesnastowiecznych biskupów niemieckich za „uzurpatorów” a papieża za „Anychrysta”?
Jeśli się zgadzasz z poglądem Lutra i jesteś protestantem, to masz prawo negować fakt, że abp Życiński był prawomocnym biskupem.
Jeśli nie jesteś członkiem któregoś z kościołów reformowanych, to czy nie trapi Cię dziwne podobieństwo pomiędzy poglądami twoimi i „brata Marcina”?
I pytanie na sam koniec, skierowane do tych, którzy będąc katolikami nadal twierdzą, że wolno obrażać biskupa-modernistę, gdyż nie jest prawdziwym biskupem:
Jeśli zostałbyś przedstawiony abpowi Życińskiemu, to w czasie rozmowy zwracałbyś się do niego „Eminencjo” czy „Panie Życiński”?
Reasumując, w świetle przedstawionego tutaj rozumowania uważam, że Grzegorz Braun i jego zwolennicy są nieświadomymi swoich własnych poglądów protestantami, którzy negują prawowitość istniejącej hierarchii kościelnej.
Adam Wielomski
Tak się składa, że poznałem abp Życińskiego podczas swojego pobytu w Rzymie i wcale nie zostałem przedstawiony, lecz rozmowa została zainicjowana przez samego arcybiskupa. I zwracałem się wtedy per „Ekscelencjo”, bo taki jest prawidłowy sposób zwracania się do biskupów i arcybiskupów. Czyżby tak gorliwy katolik z tytułem profesorskim nie wiedział, że tytuł „Eminencji” przysługuje jedynie kardynałom?
Rzeczywiscie tak postawione pytania (zreszta sluszne) wpedzaja katolika w protestantyzm:) ale nie o to mi chodzi.. Moje pytanie jest takie-> czy katolik w stanie wyzszej koniecznosci moze krytykowac swojego pasterza? i drugie-> Jak rozumiec w tym kontekscie postawe arcybiskupa Lefebvr’a ,ktory jednak sprzeciwil sie Papiezowi?
Biskup Muskata był niewątpliwie i kłamcą i łajdakiem.Takiego zdania o nim był nasz wielki władca Władysław Łokietek oraz biskup Świnka wytaczając Muskacie procesy kanoniczne. Natomiast szacunek urzędowi biskupiemu należy się zawsze,a nawet największe łajdactwo nie znosi święceń. Biskup Życiński oprócz wielu kłamstw był podejrzewany,że nie wierzy w Boga a Chrystus jest „kosmiczny”. W czasie rozmowy zwracałbym się do niego „Ekselencjo”.
Czemu „eminencjo”?
Tekst jak prawie każdy inny w przypadku tego autora: zasadnicza myśl słuszna, pytania postawione w taki sposób, że nie sposób odpowiedzieć nie po myśli piszącego, i już człowiek gotów byłby przyznać rację… gdyby cały artykuł nie pływał w obłudzie jak flaki w oleju. Dobrze jest pouczać innych z wysoka o tym, co katolik powinien, a co nie powinien – w końcu, jako zakochani w Millerze (jaśniepanów własne słowo), Tusku, Ziętku, Kim Dzong Ilu i Kaddafim posiadamy wyłączność na „tradycyjne nauczanie Kościoła katolickiego – ale może należałoby samemu sobie zadać pytanie: „Jeśli zostałbym przedstawiony premierowi (choćby i byłemu), czy np. profesorowi starszemu ode mnie niemal o pokolenie – to w czasie rozmowy zwracałbym się do nich „Panie Premierze” i „Panie Profesorze”, czy „szurze”, „wariacie”, „miłośniku tańca na rurze”, „chimero”, „psychopato”, „debilu” (wszystkie słówka wyjęte z waszego portalu – jak nie z artykułów, to z komentarzy) ???
Pytania ciekawe (kto pyta nie bladzi) – zwlaszcza to: „skoro każdy poszczególny wierny ma prawo oceniać czy biskup jest biskupem, to czy zgadzasz się z Marcinem Lutrem, że miał on prawo uważać szesnastowiecznych biskupów niemieckich za „uzurpatorów” a papieża za „Anychrysta”?” – aczkolwiek wydaje mi sie, ze bardziej zasadne by byly po tekstach arcyteologa p. Gajosa o wojtylianizmie, anizeli w niniejszym przypadku.
Teoretycznie do abpa zwracamy się, jak do biskupa, Ekscelencjo, jednak grzeczność wymaga aby mówić Eminencjo. Niejeden podręcznik do przygotowywania wystąpień publicznych czy protokołu dyplomatycznego o tym wspomina.
@Jago – ja nie pytam, kto powołuje i odwołuje biskupa, bo to wiem. Pytam, dlaczego nie można łajdaka nazywać łajdakiem, jeżeli nim jest? Czy bycie biskupem daje jakiś moralny immunitet?
Taniec na rurze uwielbia prof. Bartyzel z Egiptu, ulubieniec Sekty Brazylijczyków („SB”).
@Podolanin – takich „zawodnikow” jak bp Muskata bylo wielu wsrod „prawowitych nastepcow apostołow” i to nawet wyzej w hierarchii. Ze wymienie chocby papiezy: Jana XII, Benedykta IX, Aleksandra VI, a takze syna tego ostatniego, Cezara Borgie, ktory został kardynałem, i dla ktorego okreslenie „łajdak” wydaje sie zbyt łagodne.
Dziwię się, że pan doktor tak rżnie głupa i udaje, że nie rozumie na czym polega różnica między moralną oceną postępowania osoby, a nieposłuszeństwem wobec władzy pasterskiej biskupa. Na jakiej to podstawie stwierdza pan, że „o żadnym biskupie katolickim katolik nie może mówić, że jest >>kłamcą i łajdakiem<<"?
Poważniejsze zastrzeżenia do Aleksandra VI można mieć za względu na jego filosemityzm, natomiast czemu p. Student wymyśla księciu Valence i Romanii – dalibóg nie pojmuję.
Bije sie w moje muskularne piersi. Nie tylko nawymyslalem Bogu ducha winnemu, swego czasu biskupowi, a potem kardynalowi, Cezarowi Borgia – furda, ze zamordowal zdradziecko braci Orsinich i Vitelozzo Vitellego (miedzy innymi) – ktory powinien byc patronem Realistow, to jeszcze moje pretensje do Aleksandra VI nie wynikaly z jego filosemityzmu (straszliwy to grzech), ale z tego, ze bedac kardynalem plodzil dzieci z byla kurtyzana.