Jeśli chcecie Państwo zobaczyć nierzetelne dziennikarstwo, przesiąknięte pewną ideologią, którą zachłysnął się zachód, rzućcie okiem na tekst ze strony TVN24 (por. [1]). Można zrozumieć pewne sympatie dziennikarza, ale powinien on wyraźnie je podkreślić. Co zrobił Grzegorz Kuczyński (autor tekstu)? Oskarżył Władimira Putina nie tylko o kłamstwa, ale i wiarę w swoją propagandę. To dość zabawne, że zarzuca się Putinowi wykorzystanie umiejętności, które nabył jeszcze w czasach KGB. Gdyby ktokolwiek z kręgów prawicy, czy tzw. prawicy medialnej (tak nazywam PiS, który nie jest faktycznie prawicą, ale jest tak nazywany w mediach, co szkodzi wizerunkowi prawicy) użył podobnych słów, od razu zaczęłoby się histeryczne larum o grzebaniu w przeszłości, które jest niegodne rzetelnego dziennikarza czy polityka. Lewicowa hipokryzja jest jednak obrzydliwa.
Czy naprawdę Putin kłamał mówiąc, że na Ukrainie miał miejsce niekonstytucyjny przewrót? Według dziennikarzyny z TVN – owszem. Hochsztaplerka słowna nie zakryje jednak faktów – opozycja wyszła na ulicę, zrobiła burdę i uprawiała politykę na ulicy poprzez rewolucję i wymuszanie. Jeśli to ma być zgodne z konstytucją, to znakiem tego, ustawa zasadnicza zezwala na chaos i bezprawie! Twierdzenie, że Janukowycz dobrowolnie oddał władzę, jest zwyczajnym śmiechem na sali w świetle eskalacji konfliktu, miotanych koktajli mołotowa, rannych cywilach i funkcjonariuszach policji. Janukowycz zaproponował ponowne wybory parlamentarne i prezydenckie oraz powrót do konstytucji z 2004 roku. Co zrobiła opozycja? Zaczęła rzucać jeszcze większymi kamieniami. Nie widzę tu ani poszanowania dla prawa, ani RACJONALNEGO uprawiania polityki. Co zabawne, według autora wypocin na stronie TVNu, znaczenie dla respektowania prawa ma opinia międzynarodowa, a nie same przepisy. W skrócie – jeśli wiele krajów uzna, że Polska prowadzi złą politykę zagraniczną, a takie zarzuty padały za czasów kadencji śp. Lecha Kaczyńskiego, to wszelkiego rodzaju siłowy sprzeciw ludu jest niby prawnie respektowany. Powiedzmy sobie wprost – jest to akceptacja dla chaosu i zachęcanie, aby hołota dorwała się do władzy poprzez rewolucję. Taki jest ideał zachodu, który odszedł od swoich korzeni.
W związku z powyższym, de iure, czyli w świetle prawa, interwencja Rosji na wniosek prezydenta Janukowycza, byłaby legalna. Fakt złamania ustaleń helsińskich czy karty ONZ to argument kulą w płot – dziwnym trafem nikt go nie używał, gdy Stany Zjednoczone reagowały agresją zbrojną np. w krajach arabskich.
Nie można też mieć pretensji do Wiktora Janukowycza, że uciekł z Kijowa, co uniemożliwiło realizację umów między nim, a opozycją. Skoro sytuacja zaostrzała się i było realne zagrożenie utraty zdrowia czy życia przez prezydenta Ukrainy, nie ma żadnych podstaw, aby wymuszać jego obecność w Kijowie. Czy polski rząd na emigracji podczas II wojny światowej nie był w świetle prawa polskiego rządem legalnym? Oczywiście, że był i kwestia uznania bądź nie przez inne państwa, było tylko zagadnieniem z dziedziny praktyki politycznej, a nie prawa! Jeśli decydujemy się na legalizację władzy przez kryterium siły i akceptacji zewnętrznej, będziemy mieli chaos i odcinamy się od tradycji łacińskiej, na której oparta jest (w zasadzie to była) europejska polityka.
Czy Władimir Putin faktycznie skłamał mówiąc, że obecna władza Ukrainy nie prezentuje ciągłości z poprzednim reżimem politycznym? Przecież opozycja wyraźnie kontestowała stary porządek, wymagała zmiany konstytucji i rządu! Tym samym chciała zmienić cały system polityczny. Gdyby opozycja zrobiła to w sposób cywilizowany, czyli poprzez działania oddolne i legalne, wtedy zaszłaby ewolucyjna zmiana systemu i można mówić o ciągłości politycznej. W momencie rewolucyjnego przewrotu, kiedy ogłupiałe masy dorwały się do ciężkich przedmiotów, którymi ciska w prawowitą władzę, zrywa się z zastanym prawem – następuje jego całkowita negacja, która ma na celu utworzenie nowego prawa, a co za tym idzie, nadaje się państwu nowy kształt. Owszem – granice pozostają te same, ale państwo w sensie prawnym jest zupełnie nowe! Skoro tak, to jeśli Władimir Putin nie podpisywał z nowym państwem żadnych porozumień, to nie również ich nie złamał, ponieważ poprzednie akty prawne straciły swój podmiot, czyli ważność.
Władimir Putin twierdził, że Rosja nie wspiera krymskiego separatyzmu i trudno się z tym na chwilę obecną nie zgodzić. Obecność wojsk rosyjskich na tamtych terenach świadczy tylko o jednym – potrzebie stabilizacji w regionie. Rosja jest mocarstwem w regionie i mając solidnego polityka u sterów, na każdym konflikcie państwa ościennego, reaguje chęcią ugrania czegoś. Tak właśnie powinna być prowadzona polityka i jakiekolwiek pretensje w tym przypadku przypominają utyskiwania na fakt, że koza jest trawożerna.
Jest jedna rzecz, która powinna zmartwić nas – Polaków po konferencji prasowej Władimira Putina. Stwierdził on, że opozycjoniści byli szkoleni m.in. na terenach Polski. Powiedzmy sobie szczerze – jest to możliwe. A jeśli jest to prawdą, to musimy być świadomi tego, że Putin wykorzysta ten fakt i nie będzie zwracał uwagi na to, że polscy politycy nie udzielili oficjalnego zezwolenia na takie szkolenia. Najzwyczajniej w świecie dostaniemy po uszach za mieszanie się w sprawy wielkiej polityki i brak odpowiedniej współpracy z sąsiadującym mocarstwem.
Na sam koniec jednak pozostawiłem deser. Autor tekstu twierdzi, że władze Krymu nie są legalne, ponieważ powinny się konsultować z władzami Ukrainy. Czy autor przemyślał w ogóle to, co pisze? Przecież nie można być tak bezczelnym, aby w jednym tekście przedstawiać dwie, sprzeczne ze sobą tezy! Wyraźnie wcześniej twierdził, że władza Ukrainy jest legalna, ponieważ powstała na drodze głosu ludu, który stanowi istotę systemu politycznego. W takim razie co jest nie tak z Krymem? Tam jacyś gorsi ludzie są? Ano niestety – władza Krymu nie dostała akceptacji opinii międzynarodowej. A czemu jej nie dostała? Bo się skłania ku Rosji, a nie ku zdegenerowanemu finansowo i moralnie zachodowi. Hipokryzja w czystej postaci!
Oczywiście jest pewien punkt, w którym Putin przesadził, jeśli tłumaczący konferencję czegoś nie przekręcił. Stwierdził, że na Krymie nie ma sił rosyjskich i oplótł to w ładną historyjkę o oddolnych ruchach samoobrony, które dziwnym trafem są ubrane podobnie do wojsk rosyjskich. Jeśli faktycznie to powiedział, to jako wytrawny polityk, chce sprawdzić reakcję świata zachodniego na tego typu stwierdzenie. Władimir Putin stara się po prostu wyczuć, na ile może sobie pozwolić.
Poziom dziennikarstwa w TVN potrafi przerazić – hipokryzja, jawne przekłamania, błędy w rozumowaniu, manipulacje i brak wiedzy po prostu biją od komentowanego przeze mnie tekstu. Ja rozumiem, że reżimowe media muszą bić w bębenek, który im wskaże władza, ale w takim razie niech autorzy takich publikacji mienią się raczej felietonistami, niż dziennikarzami. Prawda w tej całej sytuacji jest taka, że Ukraińcy popełnili ogromny błąd – nie wyciągnęli wniosków z lekcji historii i zapomnieli, że rewolucja zjada własne dzieci. Pod nosem takiego mocarstwa, jakim jest Rosja, nie można robić pewnych rzeczy w sposób gwałtowny. Jeśli ludowi władza nie odpowiadała, były legalne i spokojne sposoby na jej zmianę. Teraz Ukraina jest w kleszczach, z których bardzo trudno będzie jej wyjść, a za to powinni odpowiedzieć ci, którzy podburzyli lud do rewolucji.
[1] http://www.tvn24.pl/uwierzyl-we-wlasna-propagande-10-klamstw-putina-z-konferencji-prasowej,404329,s.html
Marcin Sułkowski
a.me.
Putina można różnie oceniać, może też ściemnia, ale wiele ma racji . Poziom medialnej dyskusji w Polsce to piaskownica i nie ma nic wspólnego z racjonalną oceną wydarzeń na Ukrainie. Nie chodzi tu tylko o TVN , ale też inne media prawicowe. Przykładem może być fronda.pl, której w komentarzach wytykałem stronniczość i podwójne standardy. Ostatnio przeczytałem na tym portalu, że został on zaatakowany przez opłacanych przez Rosjan agentów szerzących w komentarzach proputinowską propagandę. Skąd się bierze tak niski poziom ? Czy stąd, że elita polityczna wyłania się z demokratyzmu „chamy stały się panami” ? Czy może interes polityczny nakazuje łamać, naginać obiektywną ocenę zgodnie z „sąd sądem , ale sprawiedliwość musi być po naszej stronie” ? Czy może media emocjonalną argumentacją kreują tory myślenia w odpowiedni kierunek?