François Souchon – adwokat młodych ludzi, którzy protestując przeciwko bluźnierczej „sztuce” teatralnej zostali aresztowani przez policję
(informowaliśmy Czytelników o tej sprawie: https://konserwatyzm.pl/artykul/2277/bluznierczy-spektakt-w-paryzu-wzbudzil-protesty-katolickiej oraz https://konserwatyzm.pl/artykul/2293/cristeros-2011) ujawnia kulisy rozprawy sądowej, w której oskarżonymi byli protestujący. Sędzia, który rozpatrywał sprawę stwierdził, że oskarżeni „uknuli spisek przeciwko wolności słowa” oraz, że swoim zachowaniem i powoływanie się na wolność słowa „skrzywdzili” innych ludzi.
Nie wszystkie osoby, które stanęły przed sądem zostały objęte nadzorem sądowym. Wobec pozostałych osób sąd zastosował nadzór policyjny i ostrzegł, że jeżeli będą przebywać w dniu wystawiania owego „spektaklu” w okolicach teatru lub będą spotykać się z osobami uczestniczącymi w protestach to muszą liczyć się z zatrzymaniem aż do czasu rozpoczęcia procesu sądowego.
Adwokat zwraca uwagę na okoliczności zatrzymania protestujących (zostali aresztowani przez funkcjonariuszy policji, którzy niemal „wysypali się” z autobusu, a nieletnie dziewczyny zostały brutalnie zakute w kajdanki) i warunki w jakich przebywali zatrzymani na 48 godzin, którzy byli traktowani jak handlarze narkotyków i terroryści. François Souchon zwraca uwagę, że w dobie kryzysu gospodarczego rząd francuski i władze Paryża przeznaczają publiczne pieniądze na promocje wątpliwej jakości „sztuk” teatralnych”.
http://www.civitas-institut.com/content/view/711/1/
a.me.
I niech mi ktoś jeszcze raz powie że masoneria to mit lub tylko organizacja dobroczynna. Antoine Ratnik zatutułował opublikowany niedawno tekst „Cristeros 2011” – i zdaje się, że trzeba to rozpatrywać nie tylko jako przenośnię, ale dosłowną powtórkę tamtej sytuacji. Czytamy o tym, że sąd broni tzw. wolności wypowiedzi, a z drugiej strony grozi aresztowaniem za pojawienie się w określonym miejscu lub kontakt z określoną osobą… przecież to ta sama mentalność i sposób interpretowania spraw jak w Meksyku i Hiszpanii w latach 20 i 30 XX wieku.
Malo kto rozumie nawet we Francji, ze te publiczne modlitwy i zwlaszcza manifestacja stanowia linie podzialu miedzy tymi katolikami, ktorzy rozumieja ze nalezy bronic honoru Chrystusa kiedy jest publicznie ( to znaczy „panstwowo”) zagrozony , a tymi, ktorzy nie rozumieja jak mozna robic tyle halasu o jedno czy dwa bluznierstwa w chwili, gdy bluznierstwa sa na porzadku dziennym. To prawda, ze bluznierstwa sa na porzadku dziennym ale nie zdarza sie co piec minut, zeby panstwo wystepowalo przy uzyciu policji i zandarmow w obronie bluznierstw , ktore subwencjonuje za pieniadze podatnika. Istnieje wielka roznica miedzy jakims desperatem czy idiota, ktory bluzni a skazywaniem ludzi na kary z kodeksu karnego za modlitwe przed teatrem. Kiedy niektorzy mowia, ze mlodziez z RF (” skrajna prawica” ,ah! jaki horror, nieprawdaz?) uzyla „przemocy” rzucajac zgnile jajka i troche oleju jadalnego, to to sa jakies kpiny.