Eckardt: Idziemy na mordobicie

Prowokacyjny ton Władimira Putina, sugerujący współpracę Polski z hitlerowskimi Niemcami w „kwestii żydowskiej”, nie jest dla mnie zaskoczeniem. Przyznam, że spodziewałem się tego wcześniej.

Od kilku lat następuje zbliżenie Izraela I Rosji. Pozycja Moskwy na Bliskim Wschodzie za sprawą konfliktu w Syrii, a także wejście w ścisłą współpracę z Turcją sprawiają, że dzisiaj bez udziału Rosji w tym rejonie świata nie wydarzy się nic, co miałoby jakąkolwiek wartość dyplomatyczną. Wie o tym doskonale Izrael, który z oczywistych względów uwzględnia w swoim pakiecie bezpieczeństwa właśnie Rosję.

Zaostrzenie rosyjskiej retoryki w stosunku do Polski odbieram jako pokłosie porozumienia Rosji i Izraela na „odcinku polskim” (odcinek ukraiński jest równie ciekawy, ale wymagałby osobnego omówienia). Mamy tutaj do czynienia z wyjątkową koniunkcją interesów tych państw – w przypadku Rosji jest to retorsja w stosunku do Warszawy za jej politykę sankcyjną w ramach UE oraz burzenie pomników czerwonoarmistów, z kolei w przypadku Izraela, co oczywiste, rzecz dotyczy „roszczeń” majątkowych.

Konfrontacja następuje w obszarze wyjątkowo wrażliwym i niebezpiecznym dla nas, na którym polska dyplomacja wyjątkowo słabo sobie radzi, zarówno ze względu na nikły potencjał państwowy, jak i niejednoznaczną „kombinatorską” postawę w kwestii mienia bezspadkowego. Wszystko to połączone z mizerią kadrową oraz stawia nas w mocno nieciekawej sytuacji.

Doskonale zdaje sobie z tego sprawę Putin. Dlatego cynicznie sprokurował sytuację, która z nową siłą uwikła Polskę w operację udowadniania, że ta nie jest wielbłądem. Źródła dyplomatyczne, po które sięgnął w tej rozgrywce Putin, są tak naprawdę jedynie didaskaliami bez szczególnego znaczenia dla oficjalnie realizowanych polityk państw w tamtym czasie. Wiedzą o tym wszystkie rządy, bo wszystkie skrywają w swoich archiwach bardziej lub mniej istotne kompromaty w sprawie żydowskiej czy swoich relacji z hitlerowskimi Niemcami. To dyplomatyczne kulisy, które są w dyplomacji znane, a jedynie ze względu na swoisty kodeks regulujący praktykę dyplomatyczną, nie trafiają do publicznego obrotu.

Dlaczego Putin zagrał inaczej? Bo mógł. Bo widocznie uznał, że Polska za daleko weszła mu szkodę. Sięgnął tutaj po broń stosunkowo łagodną, choć dla Polski wyjątkowo dolegliwą. Nasza historyczna nadwrażliwość i towarzysząca jej napinka, od której mamy coraz bardziej czerwoną twarz i nabrzmiałe żyły, są tym, co Putin życzy sobie w tej chwili zobaczyć. Ma nas bowiem „przeczytanych” na wylot.

Awantura z Żydami, którzy z oczywistych i uzgodnionych z Moskwą względów temat podchwycą, wplącze nas w beznadziejną międzynarodową pyskówkę, w której na końcu nikt nie będzie wiedział o co chodzi, poza oczywistym faktem, że polski dyplomata (czytaj polski rząd) chciał Hitlerowi stawiać w Polsce pomnik w podzięce za „ostateczne rozwiązanie kwestii żydowskiej”.

Nikt w świecie zduraczonej opinii publicznej nie będzie sobie zaprzątał uwagi faktem, że jest to totalny absurd podrzucony w ramach historyczno-narracyjnej nawalanki pomiędzy Polską a Rosją o sprawy dla nas ważne, choć z punktu widzenia polskiej racji stanu wcale nie najważniejsze.

Polska polityka historyczna poniesie tutaj kolejną porażkę, bo nawet jeśli po wyczerpujących bojach udowodni, że z żadnym Hitlerem pod rękę nie szliśmy, to wspomniana zduraczona opinia publiczna i tak dojdzie do wniosku, że tłumaczy się tylko winny, a przynajmniej taki w sprawie którego jest coś na rzeczy. Zadbają o to skwapliwie ci, którzy ową zduraczoną opinią kierują i nie trzeba mieć spcjalnie wnikliwej wiedzy, by wiedzieć kim oni są.

W sukurs przyjdzie im nasz historyczny fołkfront, tylko czekający, aż ktoś w świecie doceni jego „dorobek” na tym polu, przyznając jakiegoś Pulitzera, „prestiżową” nagrodę lub inny jargeld. Tak właśnie będzie.

Do boju ruszy także cała nasza patriotyczna husaria dowodzona przez starannie wyselekcjonowany sztab wychowany na Giedroyciu i wiekopomnej myśli marszałka Piłsudskiego, któremu towarzyszyć będą gromkie tarabany TVP i TVN, byśmy czasami jako naród nie „olali” tej marnej prowokacji, a przykładnie rzucili swój los na stos, jako dziedzice myśli mocarstwowej rozciągającej się między Bałtykiem a morzem Śródziemnym, a być morze także Czerwonym.

Wszystko to oczywiście za wiedzą i szczególną kuratelą Najświętszej Panienki, której w podzięce przyniesiemy jako wotum swój dyplomatyczny geniusz, słusznie (asekuracyjnie) mniemając, że w razie czego Panienka ta geniusz nasz naprostuje, bo jak wiadomo ruskich i żydowskich szpiegów u nas nie brakuje, a kto jak nie Najświętsza Panienka najlepiej wie, gdzie oni się pochowali.

Tak to mniej więcej będzie wyglądać.

Maciej Eckardt

Click to rate this post!
[Total: 27 Average: 4.3]
Facebook

17 thoughts on “Eckardt: Idziemy na mordobicie”

  1. Oj, mamy nieprzepracowany pakt Ribbentrop-Mołotow… Po pierwsze, celem Hitlera był lebensraum na wschodzie i Polska miała stać się jego pomocnikiem w wyprawie na Moskwę, a więc „pakt Rebbentrop-Beck” był dla Rosji śmiertelnym zagrożeniem. Po drugie Hitler miał nadzieję, że sanacja będzie z Niemcami współpracować, jak współpracował z nimi Piłsudski w czasie I wojny (Legiony, Rada Stanu, Rada Regencyjna przekazująca władzę Piłsudskiemu). Po trzecie, izolowanie przez Becka Rosji sowieckiej (wbrew endeckim tradycjom bo Dmowski jako szef MSZ w 1923 r. uznał państwowość ZSRS) doprowadziło do tego, że Polska sanacyjna wypisała się z rozmów brytyjsko-francusko-sowieckich toczonych w Moskwie wiosną 1939 r. To brak Polski w tych rokowaniach i brak wyraźnych gwarancji Zachodu dla Rosji spowodował ich zerwanie przez Moskwę, dymisję Litwinowa i rozpoczęcie przez Mołotowa negocjacji z Hitlerem zakończonych paktem R-M. Po czwarte, Rosja sowiecka czekała aż do 17 września na zajęcie Polski, i z pewnością nigdy by jej nie zajęła, gdyby Alianci zaatakowali Niemcy z zachodu; wówczas Rosja cieszyłaby się wybuchem wojny między „państwami imperialistycznymi” i ewentualnie czekała na właściwy moment, aby eksportować komunizm na Zachód tak jak dzisiaj eksportuje „suwerenną demokrację”. Po piąte, kapitalistyczny zachód, zwłaszcza dumny Albion, rękami Hitlera dążył do zniszczenia sowieckiego państwa komunistycznego, dlatego Polska musiała w takim, sprokurowanym przez siebie układzie, stać się rosyjską strefą buforową. Geopolitycznie sama Polska o to się prosiła faktycznie niszcząc rokowania w sprawie nowej Ententy brytyjsko-francusko-posko-rosyjskiej, wiosną i latem 1939 r. – poprzez brak zgody na możliwość wkroczenia sowieckiej armii do Polski w przypadku agresji Niemiec. Wnioski: gdyby rządziła w 1939 r. Narodowa Demokracja Polska weszłaby do II wojny jako członek Nowej Ententy. Czas wyrzucić na historyczny śmietnik sanacyjne mity o rzekomym ówczesnym skomunizowaniu Polski jeśli Wielka Koalicja powstałaby w 1939 r., a nie dopiero w czerwcu 1941 r., bez sanacyjnej Polski. Nie przepracowaliśmy tego, a Putin nam to dzisiaj brutalnie uświadamia.

    1. „…gdyby alianci zaatakowali”. Ehm. Znowu powielanie sowieckiej narracji/propagandy. Francja niepomogła zbyt wiele niedlatego, że niechciała tylko dlatego, że nie mogła. Zresztą jeśli Sowieci, czekali na atak z zachodu to zrobili samym sobie psikusa wyprzedzając o jeden dzień II fazę operacji na ” bramę Saary”. Wygląda raczej na to, że Francuzi wstrzymali dalsze operacje ze względu na sowiecki atak 17.09. A nie na odwrót.

      1. Otóż Francja mogła, Wielka Brytania też. Ale sami nie chcieli, z wielu różnorakich powodów. To, że armia francuska nie była w stanie we wrześniu 1939 przeprowadzić pełnoskalowej operacji zaczepnej przeciwko Niemcom wynikało tylko i wyłącznie z decyzji polityków podejmowanych wcześniej, także w czasie gdy wywiad od dawna wiedział że Niemcy szykują się do ataku na Polskę

      2. @Andrzej – polecałbym zapoznanie się z chronologia. Konferencja w Abbeville, 12 września 1939. Wlk Brytania i Francja podejmują decyzję o nie przeprowadzaniu bezpośrednich akcji przeciwko Niemcom. 12 września jest wcześniej niż 17 września. To raz. Dwa. Proponuję sprawdzić jakim sprzętem i iloma żołnierzami dysponowała Francja oraz jak rozlokowane były wojska niemieckie we wrześniu 1939. W procesach norymberskich sam feldmarszałek Wilhelm Keitel stwierdził, że możliwe było pokonanie Polski oraz Francji dlatego, że Francja nie uderzyła w Niemców w 1939, na froncie zachodnim Francja i Wlk Brytania ustawiły 110 dywizji a Niemcy 23, przy czym niemieckie to składały się głównie z żołnierzy którym zbliżał się wiek emerytalny. Czy niemiecki feldmarszałek siał sowiecką propagandę?

        Serio, polecam zaznajomić się z historią II Wojny Światowej i skupić się na chronologii…

        1. @anonim
          ” tylko i wyłącznie z decyzji polityków podejmowanych wcześniej”
          Poniekąd. Warto jednak zaznaczyć,że właśnie Francja próbowała „coś zrobić” jeszcze w czasie kryzysu nadreńskiego, jednak w próbach tych była pozostawiona sama sobie. To właśnie brak zrozumienia w Anglii wobec sytuacji jaka się wytwarza spowodował, że i Francja z biegiem czasu przestała podejmować jakiekolwiek próby mające na celu zastraszenie Niemiec aż do wczesnej wiosny 1939 r.

          @Cogito, ergo polonus sum
          „Konferencja w Abbeville, 12 września 1939. Wlk Brytania i Francja podejmują decyzję o nie przeprowadzaniu bezpośrednich akcji przeciwko Niemcom. 12 września jest wcześniej niż 17 września. To raz. Dwa”

          Ehm. Przepraszam, ale pisze Pan pierdoły. Po pierwsze:
          To co ustalono w Abbeville nie było wiążące bo były to stricte konsultacje, których wnioski i tak częściowo zmieniono już następnego dnia, ale po pierwsze. – Ustalono tam, nie tyle, żeby wstrzymać ofensywę, co ją ograniczyć (a 14 września Gamelin już każe 3 Armii forsować fragmenty LZ na dzień 18 września), przy czym ustalono, że należy podjąć działania które by mogły odciążyć polski front oraz
          „en dépit de ce qui est dit au paragraphe ci-dessus, il importe de main-tenir si possible en existence un front polonais” czyli, że trzeba zrobić WSZYSTKO CO MOŻLIWE, aby pomóc utrzymać front w Polsce, ale też ustalono, że należy wzmóc pomoc materiałową dla Polski, co de facto próbowano uczynić.Zresztą taką decyzją podjęto już wcześniej, przed 12 IX. Pierwszy transport miał przybyć do rumuńskiego Gałczu ok. 20 września.
          Pamiętać jednak trzeba, że były to dostawy gdy walki już trwały oraz że należało jeszcze cały ten materiał dostarczyć do kraju. Istotne było więc stanowisko Bukaresztu, który początkowo bardzo zmiękł pod naciskami niemieckimi. Po drugie 12 września i tak był datą krańcową gdzie już właściwie byliśmy na równi pochyłej i to całkowicie abstrahując od tego co ustalono w Abbeville.
          po 2 tygodniach mamy taką oto sytuację: – wszystkie większe miasta w rękach Niemców lub okrążone (poza najbardziej wschodnimi – Lublin, Lwów, Wilno) – 80% przemysłu i 100% bazy surowcowej w rękach Niemców
          – wojska operacyjne (to co z nich zostało), w bezładnym odwrocie za Wisłę – Niemcy też już za Wisłą
          – brak odwodów strategicznych
          – brak istotnych rezerw materiałowych
          – łączność NW z dowódcami polowymi – niepewna
          – łączność i współpraca między dowódcami polowymi – okazjonalna
          – brak oznak osłabienia tempa u Niemców Alianci to widzieli i mieli powody do sceptycyzmu, chociaż mimo to próbowano ratować sytuację. Wskutek propagandy sowieckiej (vide przemówienie Mołotowa z 17 IX) a później peerelowskiej utrwaliło się w Polsce przekonanie o rzekomej zdradzie zachodu, pomimo chociażby takich faktów jak to, że Francuzi rozpoczęli krwawą dla nich (jak na obszar i czas trwania) ofensywę, a Brytyjczycy atakowali z poświeceniem i stratami niemiecką flotę. Działania te są w Polsce z jakiegoś powodu praktycznie nieznane nawet obecnie.

          „Francja i Wlk Brytania ustawiły 110 dywizji a Niemcy 23, przy czym niemieckie to składały się głównie z żołnierzy którym zbliżał się wiek emerytalny. Czy niemiecki feldmarszałek siał sowiecką propagandę?”
          Przepraszam, ale to zdanie jak tak kuriozalne, że smiem wątpić czy zostało napisane wogole na serio, stąd też niemiałem zamiaru brac udziału w tej dyskucji, ale tak ad vocem:

          Po pierwsze: Francja NIE MIAŁA ŻADNYCH mitycznych 100 czy tam 110 (!!) dywizji na zachodniej granicy w 1939 roku. (Nie miała tyle nawet w maju 1940 roku!!)
          Do 16 września Francuzi zmobilizowali 36 dywizji. Po 2 Niemcy nad Renem mieli nie 23 dywizje, tylko 42 z czego 12 I fali mobilizacyjnej,II fali – 10, plus 2 z 4 flot powietrznych, łącznie 7. Armia gen. Dollmanna 1. Armia gen. von Witzlebena 5. Armia gen. Liebmanna. Nie wspominając już o takim szczególe jak Linia Zygfryda, która była prawie najpotężniejszą linią umocnień na świecie, liczyła ona 15 560 betonowych schronów, z czego aż 3800 artyleryjskich, osłoniętych 150 tysiącami min. Silniejsza była tylko Linia Maginota. Po drugie poniekąd tak, Jodl powtarzał za komunistyczną i zarazem nazistowską (bo w tym punkcie były spójne) propaganda o zdradzie zachodu. Wszakże, winę ze rozpętanie tego trzeba było zrzucać na kogoś innego.

          @”@Andrzej. Kolega chyba nie słyszał o konferencji brytyjskio-francuskiej w Abbeville 12.09.1939, która zdecydowała o trzymaniu broni u nogi” Kolega „słyszał” i yto chyba nawet z 10 x więcej od Pana w dodatku czytał protokoły.

          Jak już wspominałem wyżej w innej odpowiedzi: To co u nas się mówi o Abeville to jeden wielki pic na wodę mający „uzasadnić” komunistyczna agresję 17 września – np., meldunek z 14 września – gen. Pretelat, dowódca 2 GA (3,4,5 Armia) domagał się od Gamelina zatrzymania ofensywy i okopywania się, aby nie marnować żołnierskiej krwi bo już nie będzie miało to wpływu na sytuację w Polsce, Gamelin nie do końca się z tym zgodził. Uważając iż możliwe jest przez Polskę kontynuowanie dłuższego oporu, polecił wybrać odcinki bądź odcinek linii Zygfryda i zniszczyć go („wybić dziurę”) ogniem ciężkiej artylerii – wydzielono w tym celu baterie najcięższej artylerii – 36 haubic 22 cm i 36 haubic kal. 28 cm.
          16 września do ataku na Saarlouis przygotowywały się trzy DP wsparte przez 5 batalionów czołgów R35, atak zaplanowano na 18 września. Należy pamiętać iż ani polska doktryna ani francuska nie zakładała „Blitzkriegu”. Zresztą działania w Polsce dowiodły że nie jest on skuteczny do przełamywnia pozycji umocnionych.

      3. @Andrzej. Kolega chyba nie słyszał o konferencji brytyjskio-francuskiej w Abbeville 12.09.1939, która zdecydowała o trzymaniu broni u nogi. Stalin byłby głupkiem, gdyby pozwolił Hitlerowi podejść niemal pod Smoleńsk.

      4. Od wybuchu wojny do interwencji armii czerwonej minęło 2 i pół tygodnia… zatem, żeby przyjąć wersję o wstrzymaniu ataku na Niemcy z racji sowieckiej agresji trzeba, by uznać że, albo mieli zdolności profetyczne albo ich wywiad miał bardzo dobre dojścia. A na to drugie trzeba mieć dowody z archiwum.

        1. Piszę że smartfona, więc niechce mi się rozpisywać. Może jutro, chociaż jak ktoś wypisuje bajki o mitycznych 100 alianckich dywizjach na granicy francusko niemieckiej to niema o czym rozmawiać. Po takim zdaniu nikt by Pana już poważnie niepotraktował.

    2. “pakt Rebbentrop-Beck” był dla Rosji śmiertelnym zagrożeniem

      1) Ówcześnie Rosji nie było, ale ZSRR
      2) Nie byłby, bo polska armia była zbyt prymitywna by mieć znaczenie w zaczepnej wojnie nowoczesnej na tak wielkim froncie. Do tego jeszcze z niedorozwiniętym przemysłem, kiepskim zaopatrzeniem, kiepskimi planami mobilizacyjnymi itd.

      I najlepsze – dlaczego Niemcy nie stworzyli kolaboracyjnego rządu, chociaż było parę osób chętnych do kolaboracji?

      „Po drugie Hitler miał nadzieję, że sanacja będzie z Niemcami współpracować, jak współpracował z nimi Piłsudski w czasie I wojny (Legiony, Rada Stanu, Rada Regencyjna przekazująca władzę Piłsudskiemu)”
      Jakieś materiały na ten temat? Bo to brzmi jakby powielał Pan kłamstwa komunistycznej propagandy, jaki to Mościcki był faszystą i kolaborantem 'aż się rypło’ („Pakt Piłsudski-Hitler” bodajże 1968)… Proponuję przejrzeć gazetkę „Nazional-Sozialistische Briefe” z 1929 na temat walk wewnętrznych w Polsce. Autor kończy swoje opisy tak „My Niemcy powinniśmy życzyć sobie, ażeby zwycięzcą został Sejm, gdyż wówczas Polska będzie tak rozdarta, jak nam tego potrzeba dla czwartego jej rozbioru.”. Tak bardzo NSDAP widziało w Polakach i środowisku Piłsudskiego swego sojusznika… Artykuł był ten omawiany w polskim sejmie w 1931… Warto też wspomnieć jak to państwo niemieckie oraz partia NSDAP (tak w Rzeszy jak i w Wolnym Mieście Gdańsk) byli przychylni Polakom i polskim nastrojom tam istniejącym… I to funkcjonowało od samego początku funkcjonowania nazistowskich Niemiec oraz nazistowskiego WMG kontynuując linię propagandową Rep. Weimarskiej… Jeżeli liczyliby na przychylność Polski to dlaczego zwalczali polskość oraz zwalczali polski interes? Raz jeszcze – nie ma żadnych dokumentów jakoby NSDAP chciało z Polską się bratać „bo w Polsce Piłsudski zrobił zamach stanu”, oraz nie dokonywano żadnych akcji w celu wykorzystania militarnego reżimu w Polsce…

      ” To brak Polski w tych rokowaniach i brak wyraźnych gwarancji Zachodu dla Rosji spowodował ich zerwanie przez Moskwę, dymisję Litwinowa i rozpoczęcie przez Mołotowa negocjacji z Hitlerem zakończonych paktem R-M. ”
      No, w końcu ktoś w komentarzach to zauważył. Próba stałego izolowania ZSRR skończyło się tym, że ZSRR znalazło kogoś z kim można się dogadać. Jest to naturalne, że outsiderzy szukają wsparcia wśród swoich…

      ” Po czwarte, Rosja sowiecka czekała aż do 17 września na zajęcie Polski, i z pewnością nigdy by jej nie zajęła, gdyby Alianci zaatakowali Niemcy z zachodu; wówczas Rosja cieszyłaby się wybuchem wojny między “państwami imperialistycznymi” i ewentualnie czekała na właściwy moment, aby eksportować komunizm na Zachód tak jak dzisiaj eksportuje “suwerenną demokrację”.”
      Czekała z prostego powodu – wciąż trwały walki graniczne na Dalekim Wschodzie z Japonią. W każdej chwili sowieci oczekiwali wojny na pełną skalę z Japonią a ruchawka wojskowa na drugim końcu frontu mogło być daniem zielonego światła dla Japończyków. Ruszono dopiero wtedy, gdy Niemcy mocno wdarli się w Polskę, bo by nie mogli wtedy sowieci nic zabrać a jednocześnie była jakakolwiek pewność że Japończycy nie rozpoczną pełnoprawnej wojny. Gdyby nie Wojna to nie wiadomo co by zrobiło ZSRR, ale na pewno nie byłoby zdolne do siania komunizmu. Bo już się ekonomia i polityka stabilizowała wszędzie w Europie. No i współcześnie Rosja nie eksportuje żadnej demokracji.

      Chaotycznie, część słów słusznych, część nie.

      1. W istocie chaotycznie. Część (znikoma) słów słusznych, część (przeważająca) nie.
        I tak mamy takie pokraczne zdania jak:
        1) „Ówcześnie Rosji nie było, ale ZSRR”
        2) „Jeżeli liczyliby na przychylność Polski to dlaczego zwalczali polskość oraz zwalczali polski interes?”
        3) „Ruszono dopiero wtedy, gdy Niemcy mocno wdarli się w Polskę, bo by nie mogli wtedy sowieci nic zabrać a jednocześnie była jakakolwiek pewność że Japończycy nie rozpoczną pełnoprawnej wojny”
        4) „Gdyby nie Wojna to nie wiadomo co by zrobiło ZSRR, ale na pewno nie byłoby zdolne do siania komunizmu. Bo już się ekonomia i polityka stabilizowała wszędzie w Europie.”
        Pokraczne zdania połączone z osobliwą interpunkcją: „Raz jeszcze – nie ma żadnych dokumentów jakoby NSDAP chciało z Polską się bratać “bo w Polsce Piłsudski zrobił zamach stanu”, oraz nie dokonywano żadnych akcji w celu wykorzystania militarnego reżimu w Polsce…”, a ta ostatnia straszliwie kuleje na przestrzeni całego „komentu”…
        Tak w ogóle to cuchnie stylem pisaniny „wirtuoza słowa” Michała Łuby. Czyżby naturszczyk, o pretensjonalnej ksywie „Cogito”, był drugim jego wcieleniem?…

        1. Ooo, towarzysz Olgino się odnalazł! Co, już ujawnienie na interii i wirtualnej to za mało? Coś chyba rzeczywiście ruskie kiepsko przędzą skoro ponownie tak marnego trolla wypuścili…

          Porada starego trolla dla młodego – czepiaj się gramatyki by odwrócić kota ogonem. Inaczej – who care? Nawet ci rubla nie dadzą za to…

          1. Porada starego trolla „Cogito” może i słuszna, „Cogito” niewątpliwie na trollowaniu zna się jak nikt inny i może nawet założy szkółkę dla młodocianych trolli… Natomiast ja niestety żadnych rubli nie otrzymuję, a szkoda! Przydałyby się i nawet kilkoma kopiejkami wsparłbym Konserwatyzm.pl, który dzięki oryginalnym wypisom „usera” Cogito, ma szansę zbudować podobną renomę, co ongi wspomniana tu interia, kiedy to trafnie o niej pisano: „jesteś głupi jak komentarz z interii”…

        2. Nie zrozumiemy paktu Ribbentrop-Mołotow (casus Cogito) jeśli w stosunkach polsko-sowieckich w l.20 i 30. nie będziemy rozumieć nerwowych reakcji Rosji na polski prometeizm (Piłsudskiego wyprawa kijowska) oraz polityki zagranicznej sanacji (izolacja ZSRS na arenie międzynarodowej). Kto dziś pamięta, że ledwie 2 tygodnie po przewrocie majowym zginął w Paryżu od kul zamachowca Semen Petlura..Tylko polityczne dzieci wierzą w przypadki.. Pakt Ribbentrop-Mołotow zawdzięczamy wyłącznie niemądrej polityce Becka, gdyż nie liczącej się ówczesną geopolityką. Od zawsze antyniemiecka Narodowa Demokracja dobrze znająca Rosję i mająca doświadczenie w politycznych stosunkach z nią, nigdy nie doprowadziłaby do paktu Ribbentrop-Mołotow. To jest po prostu pewne, a w 1939 r. budowałaby nową Ententę zapewne z dużymi obawami, ale jednak z udziałem ZSRS.
          To nie Piłsudski zbudował II RP tylko Narodowa Demokracja (Dmowski w Wersalu w 1919 granica z Niemcami i Czechosłowacją oraz linia Dmowskiego z 1916 r., korygowana przez Grabskiego granica z Rosją w Rydze 1921). Piłsudski, Drugą II RP jako państwo, wspólnie z Beckiem zniszczył.

  2. Ewidentnie wydźwięk wypowiedzi Putina jest korzystny dla Izraela i prowadzonej przez ten kraj polityki, zwłaszcza w relacjach z RP. Gdyby faktycznie Izrael dogadał się z Rosją w tzw. sprawie polskiej (bez względu na to, czy za zgodę, czy wbrew USA, również dobrze mogli dostać carte blanche w tych sprawach albo sami jej sobie udzielili, w końcu są ogonem machającym psem, jak celnie zauważa S. Michalkiewicz), to mogłoby to być dla nas zdecydowanie bardziej niebezpieczne, niż gdyby działał pod egidą USA w tym temacie. Po pierwsze dlatego, że Rosja jest bliżej, a po drugie, chyba politycznie bardziej nas jednak nie darzy sympatią, na co zresztą pracujemy sami.

      1. Tiaa, Izrael „staną”, jako rzecze naturszczyk o pretensjonalnej ksywce „Cogito”, który zapewne w sylwestra wychylił (nie)jednego głębszego co teraz w zwidzie przekłada mu się iż w tym „zatem coś może być głębszego”…

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *