Rękas: Czego uczy nas Putin?

Polacy NAPRAWDĘ znów dali się wkręcić w „dyskusję” pt. „A Putin to się wykręca od odpowiedzialności za II wojnę i jeszcze mówi, że to nasza wina!”? Przede wszystkim – przecież oczywistością jest, że II wojny światowej NIE WYWOŁAŁ Pakt Ribbentrop-Mołotow, tylko narastające sprzeczności interesów wielkich mocarstw. Nie rozumieliśmy tego w 1939 roku, ale już w 2019 naprawdę moglibyśmy wreszcie pojąć.

Polacy, najwyższy czas dorosnąć…!

Rosyjska szkoła odpowiedzi

Nadto warto zauważyć, że przecież od dłuższego już czasu Rosja wypracowała trzy rodzaje odpowiedzi na PR-owe ataki oparte o jakieś tam pseudo-sentymentalne narracje polityki historycznej i stosunków międzynarodowych.

Po pierwsze – Putin i inni odpowiadają językiem real politik, na zasadzie „Nie opowiadajcie ludziom bzdur, polityka jest funkcją bilansu sił, tak było w przeszłości i tak jest dzisiaj”. Wówczas oczywiście wzbudzany jest krzyk jeszcze większy: „Przyznał się, przyznał! Nowy Hitler! Przecież wiadomo, że tak nie wolno, liczą się tylko dialog! Demokracja! Prawa człowieka!” itd. – czyli eskalacja bzdurnej propagandy.

Po drugie – w przypływach dobrego humoru Putin czy Ławrow umieją czarować nie gorzej i odcinają się Zachodowi dokładnie tak samo: używając „języka dialogu i miłości”, oczywiście szelmowsko się przy tym uśmiechając. To wywołuje krzyk bodaj jeszcze większy: „No jak sobie kpią w żywe oczy, mówią o jakimś poszanowaniu woli narodów [np. Krymczan czy Szachtarów], a wiadomo, że tylko imperializm im w głowie!”. I na takie dictum Putin uśmiecha się jeszcze bardziej złośliwie…

I po trzecie wreszcie, co jest połączeniem dwóch powyższych metod – Rosjanie nauczyli się odbijać piłeczkę oskarżeń historycznych wskazując na zakłamanie nimi szermujących. Równocześnie więc Putin mówi o tym, że przecież ZSSR podejmowało działania uznane za konieczne dla zabezpieczenia własnych interesów (element real politik), pewna część historyków rosyjskich dodaje, że istniało ku temu uzasadnienie historyczne (szczególnie bolący Polaków element „praworządności” i PR-owego uzasadnienia wkroczenia Sowietów) i w finale znów Putin dobija pokazaniem, że przecież dokładnie taka sama była polityka wszystkich pozostałych graczy międzynarodowych.

Też tak umieliśmy!

A przecież sami byśmy to przyznali, gdybyśmy na chwilę przestali piszczeć, podbechtywani przez propagandystów wykorzystujących słabą i powierzchowną znajomość historii w Polsce! Nawet Polska bowiem umiała czy przynajmniej okresowo starała się prowadzić dokładnie taką politykę, jaką była sowiecka w opisie Putina i historyków rosyjskich! II RP dążyła do poprawy swojego położenia strategicznego – na przykład próbując opanować Kijów w 1920 roku, zajmując Wileńszczyznę, podejmując mniej lub bardziej udane starania o poszerzenie swego stanu posiadania kosztem Niemiec czy Czech. Tak, mieliśmy ku temu uzasadnienia historyczne, mogliśmy się (przeważnie) powoływać na wolę mieszkańców – ale też odnosiliśmy sukcesy tylko dysponując odpowiednią, choćby względną przewagą, a przegrywając, gdy (jak zwykle…) „racja” okazywała się być mniej ważna od bilansu sił. I tak, też umieliśmy rozmawiać i paktować ze wszystkimi – i jeszcze powinniśmy być z tego dumni!

To, że w latach trzydziestych XX wieku Polska miała zawarte pakty ZARÓWNO ze Stalinem, jak i z Hitlerem – jak najlepiej świadczy o naszej ówczesnej dyplomacji, niestety jednak, zupełnie akcydentalnie. Stąd też nie ma racji MSZ III RP ni IPN, które w swych emocjonalnych i infantylnych polemikach z rosyjskim prezydentem wykazują się zupełnym niezrozumieniem celów i sensu aktywności międzynarodowej państwa polskiego – tak w przeszłości, jak i – niestety – dzisiaj.

Uczmy się od Putina

A przecież było już tak, że właśnie niezrozumienie sensu i zasad istnienia Polski między Niemcami i Sowietami, ale i między Zachodem a Wschodem – skazało nasze państwo na upadek. I to, że nadal nie chcemy rozumieć ani dlaczego historia pobiegła tak, jak pobiegła, ani jak i dlaczego nadal dzieją się kolejne wydarzenia w świecie nas otaczającym – oznacza fatum powtórzenia tej katastrofy jeszcze za naszego życia. Zamiast ośmieszać się pouczaniem Putina – powinniśmy się od niego uczyć: zarówno osiągania celów politycznych, jak i ich umiejętnego uzasadniania, zgodnego z racją stanu własnego państwa. Smętne popiskiwania i przekonywanie Polaków, że jesteśmy już tylko skazani na wieczny los ofiar – zaczynają już brzmieć jak klątwa rzucana na nasz naród, zmuszany by wiecznie popełniał te same błędy.

Ofiarami staniemy się bowiem dopiero wtedy – gdy się sami nimi poczujemy, tracąc resztki siły, godności i woli. Tego chcą zarządcy Polski, manipulatorzy przeszłości z IPN, a zwłaszcza zagraniczni mocodawcy ich wszystkich. Uczmy więc prawdziwej historii, poznawajmy zasady kształtowania rzeczywistości wokół nas. Bądźmy polskim zbiorowym Putinem!

Konrad Rękas

Click to rate this post!
[Total: 28 Average: 4.2]
Facebook

12 thoughts on “Rękas: Czego uczy nas Putin?”

  1. Powodem wybuchem II Wojny szukać należy w traktatach kończących I Wojnę. I o ile udało się rozbić CK. Austro-Węgry, pociapać Imperium Tureckie oraz zanieść chaos i zniszczenie w Imperium Rosyjskie, tak dla największego zagrożenia – Niemiec – pozostawiono kartę ulgową. Były plany rozbicia Niemiec na dwoje (katolickie południe, protestancka północ), rozkrojenia jeszcze głębszego (np. Polacy i Czesi dzielą się między sobą całym późniejszym „enerdówkiem”) czy głębszego rozbicia z utworzeniem nowych krajów (np. odbudowa Serbołużyczan z Berlinem jako „Wolnym Miastem”). Zamiast tego Anglosasi (bo zarówno WB jak i USA) stali na stanowisku, że nie można rujnować Niemiec. IMO to było motywowane protestancką i rasistowską miłością – bo protestancki Niemiec to tak podobny do WASPów (White Anglo-Saxon Protestants), że należy ich traktować tak po bratersku.

    Potem była polityka ustępstw. To ona rozbestwiła Niemców, chociaż przy każdym kolejnym punkcie łamania traktatów ręki wisiały nad słuchawkami by dać rozkaz natychmiastowego i bezwarunkowego wycofania. Wysłanie jednej dywizji francuskiej czy polskiej albo postawienie pancernika na niemieckim wybrzeżu podczas remilitaryzacji Nadrenii lub Anschlussu Austrii czy tupnięcie nogą przy sprawie Sudetendeutsche i już Berlin musiałby się skryć. I wsparcie ZSRR w postaci czy udostępnienia poligonów, magazynów czy sprzedaży surowców nic by nie dało. A gospodarka Niemiec szła w stronę bankructwa.

    Pakt R-M miał znaczenie tylko tyle, że mniej sił niemieckich musiało stacjonować na terenach polskich. Gdyby ZSRR było agresorem to w fazie szczytowej czystek armia nie miałaby żadnego waloru (porównaj z Wojną Zimową) a scena międzynarodowa wsparłaby Niemcy (machnięto by ręką na Polaków). Wszyscy na nowo przeraziliby eksportu komunizmu na Zachód i Francuzi z Anglikami i Niemcami i wszystkimi innymi broniliby Europy na linii Wisły lub Odry

    Główna wina nie-niemiecka leży po stronie Zachodu…

    1. Sprzeciw Wlk. Brytanii i USA wobec całkowitego dobicia Niemiec wynikał nie tyle z odczuwania wobec nich jakichśtam sentymentów, co z obawy o przejęcie kontynentu przez Francję, co doprowadziłoby ją do statusu mocarstwa znacznie większego niż była po Wersalu w takiej formie w jakiej zaistniał. Odrodzona Polska i Czechosłowacja były sojusznikami francuskimi. Porozbijane Niemcy nie miałyby już żadnego potencjału, a na masie spadkowej wzbogaciłaby się Francja(zniszczona wojną znacznie bardziej od przegranych Niemiec), Polska i Czechosłowacja. Wobec tego, Francja mogłaby całkowicie zmarginalizować wpływy anglosaskie na kontynencie, a do tego Wlk. Brytania dopuścić nie mogła. Stąd o ile Francuzi przestrzeganiem przez Niemców ograniczeń na nich nałożonych się przejmowali, Anglicy od początku mieli je w poważaniu.

  2. Ufff… Już się bałem, że portal nie do tego nie odniesie. Na szczęście się nie zawiodłem. Tak jak poprzednim razem zaczyna się od kłamstwa. Wojna wybuchła dzięki paktowi. Wcześniej komunizm był śmiertelnym wrogiem Niemiec zorganizowano koalicję zwaną Paktem Antykominternowskim, z drugiej strony Związek Radziecki chciał wojny prewencyjnej, Stalin rządał od Polski korytarzy dla armii czerwonej by przejść do Niemiec. W takich warunkach niemożliwa była wojna z zachodem. Pakt Ribbentrop-Mołotow załatwił tę kwestię i teraz twierdzenie, że to nie było wydarzenie przez które wojna wybuchła jest jeszcze większą ignorancją niż zaprzeczanie radzieckiej okupacji. Oczywiście taką ignorancją długo popisywać się nie można, więc zacznie się uzasadnianie, że trzeba tak mówić bo taka jest Polska racja stanu.

    1. Gdyby nie doszło do Monachium, nie doszłoby do paktu R-M. A nawet tuż przed wojną, Stalin szukał porozumienia z Wielką Brytanią i Francją przeciwko Hitlerowi, ale wspomniane państwa nie chciały, uważając że wystarczy Hitlera skierować na Polskę, co da czas na przygotowanie i mocarstwa same sobie z Hitlerem poradzą. Wówczas Stalin, nie mając innego wyjścia, musiał porozumieć się z Niemcami, inaczej ci po rozjechaniu Polski(niechybnym, w ZSRR wiedziano że Wojsko Polskie nie jest zdolne do stawienia Niemcom jakiegokolwiek poważnego oporu, a polscy dowódcy to dyletanci) stanęli by u wrót Rosji. Interesem Polski oczywiście się nie przejmował, bo z jakiej racji miał przedkładać dobro Polski nad dobro ZSRR… Zresztą, sanacyjne orły polityki i wojskowości sami Polskę w to położenie wpakowali

    2. 1) Wojna wybuchła dzięki paktowi
      AD1) Niemcy w 39 musieli rozpocząć wojnę, ponieważ gospodarka niemiecka już w 39 niebezpiecznie zbliżała się do bankructwa i niewydolności. Polecam zapoznanie się z Götz Aly „Państwo Hitlera” (Finna 2015)

      2) Związek Radziecki chciał wojny prewencyjnej
      AD2) Zacznijmy od tego, że nie ma żadnych dokumentów świadczących iż ZSRR planowało atak prewencyjny na III Rzeszę w latach 30. W późnych latach 30 ZSRR było militarnie skupione na czystkach. Pierwsze formy „Planu Burza” zostały nakreślone w 1940, a głównym warunkiem jego wykonania była inwazja Niemiec na Wyspy Brytyjskie. W czasie podpisywania Paktu R-M miały miejsce starcia graniczne na Dalekim Wschodzie z Japonią. Granicę Dalekowschodnią ZSRR uznało za bezpiecznie dopiero w 1943, a zatem parę lat po podpisaniu Paktu o Nieagresję z Japonią (13 kwietnia 1941), co ma potwierdzenie w fakcie przeniesienia lepiej wyszkolonych i wyposażonych jednostek na front niemiecki (patrz np. „Byłem dowódcą oficerskiej kompanii karnej Armii Czerwonej” Aleksandr Vasil’evič Pyl’cyn). Zatem w latach 30 ZSRR było nastawione na wojnę z Japonią a nie na wojnę z Niemcami.

      3) Pakt Ribbentrop-Mołotow załatwił tę kwestię i teraz twierdzenie, że to nie było wydarzenie przez które wojna wybuchła jest jeszcze większą ignorancją niż zaprzeczanie radzieckiej okupacji.
      AD3) Pakt R-M miało bardziej walor psychologiczny niż rzeczywisty. Ogólnie myślano, że Armia Czerwona to rzeczywista siła (zrewidowano ten pogląd po Wojnie Zimowej), myślano że Francja postawi wielki opór przeciwko Niemcom (nawet Niemcy nie spodziewali się takiego tempa marszu swoich wojsk w Kampanii Francuskiej, gdyż jednostkom frontowym paliwo przychodziło z opóźnieniem). Na potwierdzenie tego można sięgnąć do jakiegokolwiek opracowania Wojny Niemiecko-Francuskiej. Co zaś się tyczy „radzieckiej okupacji”. Termin „okupacja” jest zdefiniowany na arenie międzynarodowej („Słownik terminów z zakresu bezpieczeństwa narodowego” Akademia Obrony Narodowej, Warszawa 2008). Ziemie zajęte przez Sowietów w 1939 nie miały charakteru czasowej kontroli, ale pełnoprawnego wchłonięcia. Czyli ziemie te zostały wprowadzone do Ukraińskiej lub Białoruskiej Republiki Radzieckiej, wprowadzono pełnoprawną administrację oraz regulacje obowiązujące w odpowiednich Republikach. Dla analogii niemieckiej – np. Kraj Warty został wchłonięty i stał się formalnie częścią Rzeszy ale np. ziemia Łódzka była już traktowana jako ziemia okupowana.

      Powiedzmy tak. Gdyby na wieść o remilitaryzacji Nadrenii Francuzi (którzy stali na straży Pokoju Wersalskiego i srogo pilnowali Niemców) ruszyli, to by dalej nic się nie stało. Dlaczego wiec nie oskarżać Francuzów? Niemcy na rzecz odbudowy i militaryzacji otrzymali wielkie wsparcie od wielkiego kapitału amerykańskiego. Gdyby nie dostali kasy, surowców i technologii of amerykańskich korporacji – nie byliby zdolni do walki. Dlaczego nie oskarżać Forda i innych?

      Najbardziej winni są Anglosasi, którzy nie chcieli rozbicia Niemiec po I Wojnie Światowej. Gdyby Niemcy zostały podzielone bardziej czy mocniej rozebrane (np. Polska i Czechosłowacja dzielą między sobą całą ścianę wschodnią Niemiec) by Niemcy nigdy nie były tak silne by móc coś zdziałać. Zaś wielka koalicja europejska pod hegemonią Francji byłaby zbyt straszna dla Sowietów do dokonania agresji.

  3. Jestem historykiem i jak czytam publicystykę historyczną tych wszystkich Rękasów, Lewickich, Wielomskich, to robi mi się niedobrze. Niedouczeni, bełkotliwi (zwłaszcza Rękas) wewnętrzne sprzeczni, za wszelką cenę udowadniający swoją rację i za wszelką cenę broniący polityki rosyjskiej. Są tak zaślepieni, że nie widzą swojej śmieszności. A ostatnie wystąpienia antypolskie W. Putina potwierdza któryś raz z rzędu, że interesy polskie są dla Rosji trzeciorzędne, zawsze jest gotowa nas sprzedać każdemu, kto rzuci jej jakieś ochłapy. Tak zrobiła Katarzyna Wielka z Targowiczanami, a następnie tak robili wielokrotnie władcy Rosji białej jak i czerwonej. Panowie, żadnych złudzeń! Jesteście tylko marionetkami w ręku Rosji, tak jak i platformersi w ręku Niemiec, a pisowcy w ręku USA – Izraela. Wpis Rękasa potwierdza, że nie ma polskiej elity państwowej. Potwierdza też, że podpisywanie volkslisty rosyjskiej to czysta katastrofa. I na koniec, to tłumaczenie ZSRR z paktu R – M, że do wojny przyczynili się przede wszystkim anglosasi, Francuzi, Polacy i Bóg wie kto jeszcze byle nie ZSRR wbrew oczywistym faktom, to już albo zdrada albo nieuctwo dokumentne. Zawsze, ci którzy nie chcą przyznać racji faktom historycznym, odwołują się do tzw. zespołu przyczyn, choć sprawa jest relatywnie prosta. Bez paktu R – M oczywiście, że II wojna światowa by nie wybuchła. Ponadto, Pakt ten świadczył o bezmyślności kierownictwa sowieckiego (tylko pokój mógł dać szansę na dalszy jego rozwój). Stalin paktem tym wydał wyrok na ZSRR. Putin to kagiebowiec i taki sam „geniusz” jak Stalin. Jest dla mnie oczywiste, że jeszcze za naszego pokolenia Rosja rozpadnie się na 300 państewek – protektoratów anglosaskich.

    1. „Bez paktu R – M oczywiście, że II wojna światowa by nie wybuchła”
      Wybuchłaby. Niemiecka maszyna zbrojeniowa potrzebowała już wojny, ponieważ gospodarka niemiecka już nie dawała rady. Wszelkiej maści monografie o tematyce ówczesnej gospodarki niemieckiej mówią to samo – bez wojny gospodarka niemiecka by się załamała. Nawet gdyby Polska oddałaby Gdańsk zaś Sowieci nie mieliby pretekstu by wejść na Kresy to wówczas Niemcy i tak byliby zmuszeni do rozpoczęcia kolejnej wielkiej wojny.

      Można śmiać się z narracji niczym z PRLowskich podręczników, ale przeginanie wajchy na drugą stronę to też jest śmieszne…

      „Jest dla mnie oczywiste, że jeszcze za naszego pokolenia Rosja rozpadnie się na 300 państewek – protektoratów anglosaskich.”
      Jako historyk winien pan wiedzieć, że od czasów ponapoleońskich wieszczy się rozpad Rosji na kilkadziesiąt czy kilkaset państw i ostateczny koniec. Jak do tej pory Rosja jeszcze się trzyma. Jako historyk winien pan też wiedzieć, że współczesne „wróżenie z fusów” ma podobną podstawę jak te od około 200 lat „wróżenie z fusów” na temat Rosji. Jeżeli zaś Pan tego nie wie i nadal „wróży z fusów” jak znafcy od 200 lat, to znaczy że jest Pan kiepskim historykiem… albo dyplom zrobił metodą typowo polską – plagiatując zagraniczne prace w taki sposób by antyplagiat ich nie wykrył…

  4. Panie Cogito, po pierwsze po stwierdzeniu „Wybuchłaby. Niemiecka maszyna zbrojeniowa potrzebowała już wojny, ponieważ gospodarka niemiecka już nie dawała rady. Wszelkiej maści monografie o tematyce ówczesnej gospodarki niemieckiej mówią to samo – bez wojny gospodarka niemiecka by się załamała” utwierdza minie w przekonaniu, że nie był Pan ani dnia na studiach historycznych, a jest Pan tym „znającym się na historii” absolwentem Wyższej Szkoły Gotowania na Gazie czyli politologiem lub innym socjologiem. Po drugie, proszę czytać mój tekst ze zrozumieniem, choć wiem, że to trudne. Moje zdanie „Jest dla mnie oczywiste, że jeszcze za naszego pokolenia Rosja rozpadnie się na 300 państewek – protektoratów anglosaskich” nie pisałem już jako historyk (historyk zajmuje się przeszłością), ale jako obserwator życia społecznego i stosunków międzynarodowych. Poza tym, Pan od razu zarzucił mi plagiatowanie w mojej pracy więc przypuszczam, że dla Pana plagiatowanie jest podstawową formą pisarstwa historycznego (no cóż, przyzwyczajenie staje się drugą naturą człowieka). Zapewniam Pana, że nie wszyscy plagiatują.

    1. @Historyk – co do kwestii gospodarczych III Rzeszy. Zamiast się wykłucać i odczytywać z fusów po kawie „jaką to ja szkołę skończyłem” to powinien Pan przedstawić jakieś dane statystyczne bądź wypowiedzi ówczesnych Niemców z ministerstwa. A ja przypominam, że w 1937 Hjalmar Schacht rezygnuje ze stanowiska ministra gospodarki, wprost powiedział Hitlerowi że dalsze zbrojenia doprowadzą do bankructwa i jedynym wyjściem będzie wojna. Odsyłam między innymi do tzw. Raportu Hossbacha. A mógłbym podać też i inne dane i źródła, ale po co? Lepiej zasięgnąć do kubka po kawie i zobaczyć na jaki kształt ułożą się fusy… No, ale skoro w polskich szkołach historycy zamiast odsyłać do dat i nazwisk wolą zasięgnąć do szklanej kuli…

      Twierdzicie, że jesteście historykiem? Udowodnijcie to metodologią! Nie podaliście ani jednej daty, ani jednego raportu, ani jednego dokumentu, ani jednego cytatu, ani jednego powiązania przyczynowo-skutkowego! Jest tylko popularno-naukowy komentarz, który równie dobrze może napisać gimnazjalista. Bo jest i odniesienie do targowicy, i do carycy Katarzyny a i o Izraelu się miejsce znalazło…

      Ja się nie wywyższam, że „bijcie przede mną czołem – jam skończył studia historyczne a wy wszyscy jesteście śmieciami od Wyższej Szkoły Gotowania blabla …”. Piszę komentarze na tym portalu od wielu wielu lat, jeszcze w czasach gdy Konserwatyzm.pl posiadało własne forum, własne blogi itd. I ani razu nie używałem argumentu „mam rację bo mam dyplom”… Odnosiłem się ad rem a ad personam ruszałem kiedy ktoś na to zasłużył. A wy tutaj zasłużyliście…

      A jak historyk z dyplomem powie, że bitwa pod Grunwaldem nie była w 1410 ale w 1510 i politolog mu powie „proszę pana, ale to było w 1410” to rzeczywistość dokona samorewizji aby dopasować się do słów historyka z dyplomem? Na litość! PRAWDA się liczy a nie tytuł!

  5. Jest Pan amatorem historykiem, więc „uczepił się” Pan spraw gospodarczych. Zasadniczych kwestii z zakresu historii wewnętrznej Niemiec oraz stosunków międzynarodowych XX w. Pan po prostu nie rozumie. Hitlerowi bez paktu R – M na żadną wojnę nie tylko nie pozwoliłaby armia (sztab generalny), ale część kierownictwa nazistowskiego, a prawdopodobnie społeczeństwo niemieckie. Nikt przytomny w Niemczech na wojnę „na dwa fronty” by się nie zdecydował. Wojny tej bał się przede wszystkim sam Hitler. Musiał zapewnić Niemcy, że jego wojna będzie na jednym froncie – zachodnim, a front wschodni nigdy nie zaistnieje. Dlatego zawarł pakt z „diabłem przeciwko szatanowi”. (tj. Pakt R-M). Wtedy dopiero mógł pójść na wojnę z zachodem (wojna z Polską była pierwszym etapem wojny z Zachodem). Była to niemiecka polityka „salami” (przynajmniej w latach 1933 – 1941). Po rozprawieniu się z Zachodem, miało przyjść uderzenie na Rosję Sowiecką. Gdyby nie było paktu R – M, Hitler jesienią 1939 roku planował wielki kongres pokojowy i zasadniczą zmianę swojej polityki zagranicznej, przynajmniej na pewien czas. Po tym okresie, prawdopodobnie prewencyjne uderzyłby najpierw na ZSRR by oczyścić sobie zaplecze wschodnie, a następnie zaatakowałby Zachód Europy. I jeszcze jedno. Celem Hitlera, a raczej elit niemieckich, które Hitlera jedynie akceptowały, było uzyskanie pozycji pierwszego mocarstwa światowego, a pozycję tę Niemcy mogły osiągnąć po obaleniu Francji i W. Brytanii oraz zajęciu ich miejsca. Wrogiem nr 1 dla III Rzeszy były te państwa i ich zasoby (zwłaszcza ropa bliskowschodnia) a nie ZSRR. On miał być tylko przestrzenią życiową dla Niemiec, kolonią niemiecką, a nie głównym przeciwnikiem. Kierownictwo sowieckie tego nie rozumiało stąd wystawiło kraj na „sztych” podpisując pakt R-M. Po 22 czerwca 1941 r. i tak zawarło sojusz z państwami zachodnimi i było na ich łasce przez prawie całą wojną w zamian wykrwawiając Rosję, po którym ona się już nie podniosła (oczywiście do tego należy dodać bezmyślną rzeź swego społeczeństwa w latach 1917 – 1941). No cóż, nie będę Panu robił wykładu z historii powszechnej XX wieku, odsyłam Pana, podobnie jak moich studentów do odpowiedniej literatury. Mam nadzieję, że po systemie bibliotecznym umie się Pan poruszać. I na koniec – metoda inwektyw i krzyku na adwersarza jest tylko i wyłącznie objawem miałkości intelektualnej. A ja, trochę dla rozrywki, a trochę dla celów dydaktycznych postanowiłem domorosłych historyków z Konserwatyzm pl. od czasu do czasu sprowadzić na ziemię.

    1. Jeżeli ma się pan za profesjonalnego historyka to powinien powiedzieć „Hjalmar Schacht się mylił i dowody na jego pomyłkę możemy znaleźć w dokumentach X, Y i Z”. Zamiast tego dalej bawi się Pan w gdybologię… A gdyby nie Pakt R-M Hitler mógłby się zakrztusić landrynką, umrzeć i też wojny by nie było. Albo Stalin ze stresu dostałby udaru lub zawału, na szczytach ZSRR wybuchłaby wojna o stołki a chaos polityczny w ZSRR zachęciłby Niemcy do wojny. Albo brak Paktu R-M zachęciłby Reptilian do ujawnienia się i zjednoczenia ludzkości pod gadzią ręką? Czemu się ograniczać w gdybologii? Nie! Historyk ma wskazywać nazwiska, fakty, dokumenty itd. A nie bawić się w alternatywne historie – to zostawmy pisarzom, nastolatkom, amatorom i szurom… Zaprezentowana przez Pana metodologia nie jest metodologią profesjonalnego historyka! Raz jeszcze – dane, dokumenty, nazwiska, źródła. Jeżeli ich nie posiadacie – jest to wróżenie z fusów…

      ” na żadną wojnę nie tylko nie pozwoliłaby armia (sztab generalny)”
      Źródła proszę, że sztab generalny III Rzeszy odmawiał rozpoczęcia wojny. I jako „profesjonalny historyk” winien podać nazwę własną tj. Oberkommando der Wehrmacht. I nie powinien bawić się w propagandowe terminy typu „diabłem przeciwko szatanowi”.

      Ja tylko przypomnę, że Wermacht dokonywał akcji, na które generałowie i sztab były wysoce sceptyczne. Z najistotniejszych to były – dokonanie ataku na Francję z wykorzystaniem Ardenów (sztab niemiecki oraz francuski uważał ten rejon za nieprzekraczalny dla nowoczesnych armii, ale Hitler zmusił do realizacji), ofensywa na Kijów czy Stalingrad podczas wojny z ZSRR (też przez osobisty rozkaz Hitlera). Sztab był przeciwny wielu planom „malarza”, ale im się ani razu nie sprzeciwił, ani razu nie zbojkotował itd. Wśród zlekceważonych rozkazów wymienić można takie jak – rezygnacja ze zniszczenia Paryża podczas ofensywy alianckiej i powstania w Paryżu (Dietrich von Choltitz, 1944), zakaz kapitulacji w Stalingradzie (Friedrich Paulus 1943). Jednak to dokonywane było przez pojedynczych dowódców, nie zaś przez sztab. Można tu też wspomnieć o kilku spiskach wojskowych, które miały miejsce od lat 30 aby zabić, aresztować lub zastąpić Hitlera. Wiele z nich nawet nie wyszło poza fazę planowania. Spiski prowadzone były przez grupki oficerów, bez wsparcia sztabu (a nawet jego wiedzy). Skoro zatem sztab wykonywał plany Hitlera, wobec których byli wysoce sceptyczni to nie ma podstaw sądzić, że nie wysłaliby żołnierzy na Polskę czy Francję czy Skandynawię przy rozkazie Hitlera.

      ” Celem Hitlera, a raczej elit niemieckich, które Hitlera jedynie akceptowały, było uzyskanie pozycji pierwszego mocarstwa światowego, a pozycję tę Niemcy mogły osiągnąć po obaleniu Francji i W. Brytanii oraz zajęciu ich miejsca.”
      Źródła i cytaty proszę…

      W „Men Kampf” mamy napisane „Dlatego jedyna nadzieja Niemiec na przeprowadzenie zdrowej polityki terytorialnej leży w zdobywaniu nowych ziem w Europie”. Dalej mamy ” Dla takiej polityki jest możliwy tylko jeden sojusznik’ w Europie – Wielka Brytania. Jest ona jedynym mocarstwem, które mogłoby zabezpieczyć nasze tyły w wypadku rozpoczęcia nowej germańskiej ekspansji”. Czyli wedle źródła – Wielka Brytania miała być sojusznikiem nie zaś kimś do zrzucenia ze stołka mocarstwa. Po resztę zapraszam do książki Weinberga „The Foreign Policy of Hitler’s Germany: Diplomatic Revolution in Europe 1933–36”, w którym też mamy zaprezentowane koncepcje „jak Europa i świat mają docelowo wyglądać”. Wielka Brytania jako imperium zamorskie i kolonialne, Niemcy jako imperium kontynentalne, a potem wspólna wojna przeciwko USA i Japonii. Tak przedstawiają to źródła i opracowania. Owe też przedstawiają, że wojna z Francją i każdą formą rosyjskość jest konieczna do tworzenia jakichkolwiek niemieckich planów mocarstwowych. Nie ma jednak w materiałach sprzed wojny o tym, że Wlk. Brytania to także wróg śmiertelny. Jest podziw, respekt, uznanie wielkości Brytyjczyków oraz uznanie iż oni są narodem morskim i im morski kolonializm służy.

      „No cóż, nie będę Panu robił wykładu z historii powszechnej XX wieku, odsyłam Pana, podobnie jak moich studentów do odpowiedniej literatury. ”
      No, jako „profesjonalny historyk” powinien podać chociaż JEDEN TYTUŁ, chociaż JEDNEGO AUTORA… Czymże jest ta odpowiednia literatura? Opracowania niemieckich neonazistów? Powojennych rewizjonistów włoskich? Notatnik „Bosego Antka” z mazowieckiej wsi? Jaki mam wybrać klucz selekcji? Napisał Pan o swoich studentach – jako prowadzący wykłady (bo z tego wynika, że prowadzicie jakieś) ma Pan obowiązek od uniwersytetu podać źródła i literaturę.

      „I na koniec – metoda inwektyw i krzyku na adwersarza jest tylko i wyłącznie objawem miałkości intelektualnej”
      I dlatego określiliście moje wykształcenie jako „absolwent Wyższej Szkoły Gotowania na Gazie”… Chciałbym przypomnieć, że Sokrates, Diogenes, Arystoteles i wielu innych tęgich umysłów świata krzyczało, obrzucało oponentów wyzwiskami a nawet doprowadzali do rękoczynów (jak biskup Mikołaj, przyszły święty, pobił swego adwersarza – biskupa Ariusza). Czy uważa Pan Sokratesa za miałkiego intelektualnie, ponieważ ośmielił nazwać się Ateny „ospałym koniem”? Lub że Diogenes był miałkim intelektualnie ponieważ nazwał strażników świątynnych większymi złodziejami? Sam Jezus wielokrotnie wyzywał czy to Faryzeuszy czy to swoich uczniów i innych, wielokrotnie podnosił głos i krzyczał i co? Też był „miałki intelektualnie”? Jako „profesjonalny historyk” winien wiedzieć, że PRAWDA jest niezależna od tego czy ktoś jest prostacki, grubiański czy profesjonalny; poziom wysokości tonu też nie świadczy do prawdziwości danych słów czy poziomie intelektualnym. Szalony wieszcz może wygłosić słowa bardziej prawdziwe niż cichy badacz zaś krzykliwe dziecko być bardziej intelektualnie niż cichy sawant…

  6. Panie Cogito, w takiej dyskusji argumenty (system wykładu) rozstrzyga o tym kto ma rację, a nie podane źródła i literatura przedmiotu. To jest po prostu śmieszne. Wystarczy przeczytać Pana argumentację i wniosek jest jeden: amator – historyk. Myślę, że wystarczająco uargumentowałem to, że Pakt R – M był bezpośrednią przyczyną II wojny św. i nikt już Pana bzdur o tym pakcie nie będzie czytał, a przynajmniej nie w Polsce (w Rosji na pewno). Jeżeli Pan broni stalinowsko – putinowskiej tezy, że Pakt R – M nic nie znaczył, to niech Pan to pisze wprost, a nie ubiera w kostium prymitywnych argumentów qusi – historycznych. Zamykam dyskusję.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *