Eckardt: Wyklęci

Byli częścią polskiego podziemia, które nie wyszło z lasu, wybierając własną drogę, najczęściej na zatracenie. Dzisiaj obchodzimy Dzień Pamięci Żołnierzy Wyklętych.

Budzą emocje, także po endeckiej stronie, gdyż wielu z nich wywodziło się z narodowego podziemia. Nie uznali nowego porządku politycznego. Nie posłuchali władz emigracyjnych. Wybrali los „ostatnich sprawiedliwych”.


Liczyli na wybuch III wojny światowej, która miała wyrwać Polskę z łap komunistów. Z czasem ta wiara była w nich coraz mniejsza, bo realia polityczne szybko weryfikują „chciejstwo”, choćby najbardziej szlachetne.

Nie byli aniołami. Stanowiąc własne prawo, stając się jego surowymi egzekutorami, popełnili czyny, które kładą się mrocznym cieniem na ich sumieniach. Dotyczy to niewielu z nich. Niemniej zdarzyło się i o tym należy pamiętać.

Dzisiaj zostali przejęci przez rządową propagandę. I jak to z tym rządem bywa, stali się obuchem w walce politycznej i historycznej. Stali się przedmiotem bezrefleksyjnego kultu, który szkodzi ich pamięci, bo w wielu przypadkach przybrał on postać karykaturalną.

„Żołnierze wyklęci” byli częścią obozu narodowego. Obozu, który z wojny wyszedł zdziesiątkowany i zdezorientowany. Byli tą jego częścią, która nie godziła się na jakikolwiek flirt z nową władzą. Nie każdy ówczesny „endek”, zwłaszcza młody i z gorącą głową, był gotów na zaakceptowanie politycznego „przewrotu kopernikańskiego”.
Jakkolwiek byśmy nie oceniali sensu walki „żołnierzy wyklętych” w ówczesnych warunkach, to prowadzili ją na własny rachunek. Ich działalność nie pociągnęła np. śmierci miasta, jak miało to miejsce w przypadku powstania warszawskiego.

Byli jak intensywnie żarzący się knot gasnącej świecy. Byli pomrukiem odchodzącej wojennej burzy. Tak musiało być.
Dzisiaj nie potrzebują żadnej hagiografii, ani łatwej krytyki. Potrzebują jedynie prawdy. Niczego więcej.

Maciej Eckardt

za: FB

Click to rate this post!
[Total: 18 Average: 4.6]
Facebook

13 thoughts on “Eckardt: Wyklęci”

  1. Uważam że Żołnierze Niezłomni to świetny materiał na mit. Oczywiście PIS robi to źle ale walka z komunistami także krwawa to normalna rzecz a nie „skazy na pancerzach” musimy się wreszcie nauczyć że Hitler jest zły dlatego bo przegrał a nie dlatego że był okrutny, teraz my przegrywamy i stajemy się się złymi ksenofobami, trucicielami środowiska, homofobami, antysemitami, faszystami itp. Warto brać pod uwagę sprawczość narracji.

    1. Tylko problem w tym, że powojenna partyzantka też przegrała, a jedną z przyczyn tej przegranej było to, że 99% społeczeństwa polskiego, przy skrajnie różnym(od entuzjazmu do nienawiści) stosunku do władz komunistycznych miała w poważaniu walkę zbrojną z tymi komunistami, a działającą na ich terenie partyzantkę nazywała „bandami”. Z mitami jest ten problem, że aby mit oddziaływał pozytywnie, musi być pozytywny. Zjawisko powojennej partyzantki, która nic nie osiągnęła poza wzmożeniem terroru stalinowskiego dla ogółu i własną przegraną nie jest mitem pozytywnym, bo przez ten mit uczy się ludzi, że powinni się rzucać do straceńczej walki. Niestety, przez czas kiedy Polacy kultywowali mity przegranych powstań, inne narody kultywowały mity ciężkiej pracy i systematycznego budowania potęgi. U nas też tak próbowano, najpierw próbowali pozytywiści, potem komuniści. Jedni i drudzy przegrali z romantykami, i dlatego Polska jest teraz w miejscu takim a nie innym.

      1. Że co przepraszam? Komuniści przegrali z romantykami ? Hehe, dobre.
        Mit to mit, nie musi mieć nic wspólnego z rzeczywistością, Ogół nie wnika a mit jest dla ogółu. Mitów nie buduje się żeby naśladować tylko podnosić świadomość wspólnoty. Nikt nie będzie ciężko pracował dla wydmuszki, potrzeba tradycji, ciągłości, perspektywy. 30 lat całkowicie zmarnowane i piszemy na niszowym portalu, dlatego jesteśmy w tym miejscu. O powstaniach mało kto coś wie więcej niż to że jakieś były. Wojna toczy się na płaszczyźnie tożsamości, Niezłomni byli bez dobrego wyjścia, byli w potrzasku, dlatego to dobry mit, mimo porażki, a my działajmy żeby nie znaleźć się w ich położeniu. Powinni być przestrogą.

        1. Właśnie, świadomość wspólnoty. Wspólnota Polaków powojennych to nie były leśne bandy, które w szczytowym momencie wraz liczyły ok. 20 000 ludzi, razem z UPA i Wehrwolfem. Wspólnota w owym czasie to były masy, które bez względu na okoliczności polityczne ofiarnie odbudowywały Polskę z wojennych zniszczeń. I tu są mity pozytywne, mit odbudowy Warszawy, mit budowy Nowej Huty, mit osadnictwa na Ziemiach Odzyskanych. Mit pokazujący, że skoro kiedyś nasi przodkowie, pomimo biedy, nędzy i komunizmu dali radę, to możemy dać i my. A niestety, większość ludzi karmionych mitem wyklętyzmu odczyta to w ten sposób, w jaki młodzież z lat minionych odczytywała wpierw dzieła Mickiewicza i Słowackiego, a potem Sienkiewicza, czyli jako zachętę do beznadziejnej walki, bez względu na jej koszty i szanse zwycięstwa…

          1. (…)mit osadnictwa na Ziemiach Odzyskanych(…)
            Pozytywny? O ile się zapomni o szabrownictwie i ruinie tamtejszych zamków itp. oraz upadku żeglugi śródlądowej.

          2. Ta beznadziejna walka dlatego jest beznadziejna że się do niej nie przygotowujemy, musimy znać los Niezłomnych i szanować żeby wiedzieć co zrobić by nie znaleźć się w ich sytuacji. Po co piszesz o leśnych bandach i UPA ? Żeby prowokować ? Dziś jesteśmy w takiej sytuacji że jak ktoś nas zaatakuje to od razu przechodzimy do partyzantki, nikt nie planuje żadnej regularnej a tym bardziej skutecznej walki, zmieńmy to.

            1. Tylko żeby to zmienić, trzeba mieć ku temu środki. Środkiem do zbudowania armii zdolnej do skutecznej walki jest posiadanie silnej gospodarki będącej w stanie sfinansować taką armię oraz wyprodukować dla niej wyposażenie. Z pierwszym było raz lepiej, raz gorzej, ale przemysł zdolny do pokaźnej produkcji zbrojeniowej Polska Ludowa zbudowała. Przez 30 lat demokracji skutecznie ten przemysł rozkradziono, a wielu dzisiejszych propagatorów wyklętyzmu miało w tym swój udział. Dlatego, po 30 latach niszczenia pasuje w Polsce budować, a mit powojennego podziemia nigdy nie zostanie przez masy zrozumiany inaczej, niż jako mit bezmyślnego niszczenia w imię idei.

              1. Mit jest rozumiany tak jak jest podany, nie inaczej. Budowanie i owszem ale zarówno pozytywizm jak i krwi ofiara musi mieć emocjonalne podstawy inaczej zostaniemy Europejczykami, czyli nikim.

      2. To dlaczego AK ma pozytywny mimo tego, że nie wojny nie wygrała, a represje jakie ściągała to represje komunistyczne się chowają?

        1. Zależy jak patrzeć na to zwycięstwo. Większość szeregowych AKowców skończyła wojnę jako zwycięzcy w szeregach odrodzonego Wojska Polskiego lub jako zbrojne ramię władzy ludowej w Milicji Obywatelskiej. Ci bardziej nienawidzący komunistów niż Niemców przebili się do świadomości ogółu dopiero w ostatnich latach…

  2. Tylko dlaczego, zarówno ci pro- jak i anty- w kwestii „wyklętych”, są tak bardzo prymitywni i niskolotni? Bezrefleksyjni? W takich warunkach społeczeństwa dnia dzisiejszego wszelka akcja jest bezsensu, bo to głupi motłoch

    1. (…)W takich warunkach społeczeństwa dnia dzisiejszego wszelka akcja jest bezsensu, bo to głupi motłoch(…)
      Coś w tym jest, nawet dowódcy powstanie tak bronią decyzję o jego wybuchu… bo rozkazu nie wykonajo!

  3. (…)W takich warunkach społeczeństwa dnia dzisiejszego wszelka akcja jest bezsensu, bo to głupi motłoch(…) Coś w tym jest, nawet dowódcy Powstania Warszawskiego tak bronią decyzję o jego wybuchu… bo rozkazu nie wykonajo!

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *