Kolejna rocznica apogeum banderowskiego ludobójstwa przemija przy minimalnym zainteresowaniu organów państwa polskiego. Prezydent RP odmówił patronatu nad obchodami społecznymi w dniach 8-9 lipca, a marszałek Sejmu zablokował projekt uchwały w tej sprawie wniesiony przez PSL.
Z kolei przedstawicielka Urzędu ds. Kombatantów podczas skłania wieńców przy Grobie Nieznanego Żołnierza nie bardzo wiedziała w czym bierze udział, a z jej mowy wynikało, że uważa, iż jest to jakaś rocznica związana z „żołnierzami wyklętymi”.
Skąd to się bierze? W przypływie szczerości ujawnił to podczas rozmowy w Polskim Radio (program 1) Jarosław Sellin, wiceminister kultury. Oto kluczowy fragment:
„Ukraina jest w stanie wojny z Rosją, Rosja również wyraża różne agresywne skłonności wobec innych państw, również wobec nas, Iskandery są skierowane na nas między innymi. I warto o tym pamiętać i pamiętać o tym, że różne nieporozumienia z przeszłości, trudne sprawy do wyjaśnienia z Ukraińcami będą możliwe tylko wówczas, jeśli przetrwa niepodległe państwo ukraińskie. Jeśli nie przetrwa niepodległe państwo ukraińskie albo zostanie w jakiś sposób rozmontowane przez agresywną Rosję, to z kim będziemy dialogować? Z kim będziemy wyjaśniać swoje trudne sprawy z przeszłości? Podstawą doktryny politycznej państwa polskiego dzisiaj powinno być to, żeby pomóc przetrwać niepodległemu państwu ukraińskiemu, odbudować się również temu państwu i włączyć się również do wspólnoty narodów europejskich, do ich struktur, do Unii Europejskiej, do NATO. To jest daleka przyszłość, oczywiście, ale warto nad tym pracować. A jednocześnie właśnie z tym niepodległym państwem ukraińskim twardo rozmawiać o trudnych relacjach z przeszłości. Jeśli się chce osłabiać to państwo, no to niestety się pomaga komuś innemu”.
To typowy styl myślenia w PiS i PO. Najbardziej kuriozalne jest pytanie – „Jeśli nie przetrwa niepodległe państwo ukraińskie albo zostanie w jakiś sposób rozmontowane przez agresywną Rosję, to z kim będziemy dialogować? Z kim będziemy wyjaśniać swoje trudne sprawy z przeszłości?”. Odpowiedź jest bardzo prosta – z nikim, bo nie będzie potrzeby takiego „dialogu”. Każda Ukraina niebanderowska będzie dla Polski i jej interesów korzystniejsza niż ta, która jest obecnie. Bo ta obecna jest zbudowana na fundamencie banderowskim i jakikolwiek „dialog” z nią jest zajęciem bezsensownym i uwłaczającym polskiej godności narodowej. Bezczelność Kijowa wynika z faktu, że jest on przekonany, że ma powierzoną przez Zachód misję „powstrzymywania agresywnej Rosji”, a mówiąc bardziej dosadniej „obrony Europy przed rosyjskim imperializmem”. W tej sytuacji Ukrainie dużo wolno, więc nie musi zawracać uwagi na polskie pretensje.
Skazywanie Polski na droczenie się z bezczelnymi władzami w Kijowie, nadawanie naszym relacjom z nimi jakiegoś wymiaru na poły religijnego, tak jakby od tego zależało istnienie Polski – jest przejawem z jednej strony fałszywej oceny sytuacji a z drugiej ciężkiej choroby, zwanej rusofobią. Chorobę tę zdiagnozował już przed 100 laty Roman Dmowski, i w tej kwestii niewiele się zmieniło, a nawet jest gorzej niż kiedyś.
Jan Engelgard
mysl-polska.pl
1 thoughts on “Engelgard: Skazani na Banderę?”