Filozofia prawdy i kłamstwa

Wprowadzenie

W artykule tym postaram się odpowiedzieć na bardzo trudne pytania. Interesuje mnie czym jest prawda, czym są różne odcienie prawdy i jak ludzie reagują na prawdę. Czy prawda jest cnotą, która leży w ludzkiej naturze czy może prawda jest niewygodna i trudna do zaakceptowania? Być może jednak ludzie czują się lepiej i bezpieczniej żyjąc w kłamstwie i być może nie potrafią już żyć inaczej? Czy prawda ma słodki smak, czy może jest gorzka i wywołuje zawał serca? Zamierzam też zastanowić się jak są odbierani ludzie, którzy mówią prawdę. Czy są oni lubiani i czy mogą liczyć na wdzięczność ze strony społeczeństwa, czy może stają się samotni, nienawidzeni, biedni, wyśmiewani lub nawet traktowani z pogardą? Czy ludzie mówiący prawdę ryzykują zdrowiem lub nawet życiem i dlaczego prawda jest tak trudna do zaakceptowania? Czy prawda popłaca i czy na prawdzie można zarobić czy raczej stracić? Czy prawdę można wyczytać z języka ciała, czy może język ciała też może wprowadzać w błąd, gdyż można go fałszować?

Być może dla niektórych „prawda” jest wszystkim i jednocześnie niczym i być może samo pytanie o to czym jest prawda zwyczajnie nie ma sensu? Ja bardzo trudne pytanie: „czym jest prawda” wolę więc zamienić na pytania nieco łatwiejsze, takie jak: „jakie warunki musi spełniać dana wypowiedź lub informacja aby była uznana za prawdziwą”, „czy prawda, tak samo jak ser czy wino może mieć swoją jakość”, „czy ludzie są gotowi i warci tego, aby poznać prawdę”, „czy ta sama informacja opowiedziana dokładnie w ten sam sposób może być postrzegana przez różne osoby jako prawda i fałsz” oraz „czy prawda musi być koniecznie doświadczana empirycznie, a jeśli nie, czy oznacza to, że prawda skłania się w kierunku hipotezy”?

Prawda kontra moralność

Według definicji „prawda” to przedstawienie wydarzeń zgodnie z rzeczywistymi faktami, lecz jak pokazuje mi wciąż życie, wydarzenia są obserwowane z wielu punktów widzenia i przez to też fakty są zgodne z prawdą obserwującego. Prawda więc, choćby jak najbardziej zgodna z naszym sumieniem, potrzebuje weryfikacji osób trzecich oraz dowodów, które pomogą nam ostatecznie stwierdzić, czy prawda wykreowana przez nas jest tylko halucynacją naszej własnej rzeczywistości, czy jest zgodna z faktami. Dopóki tak się nie stanie, „prawda” jest tylko prawdą świadka, a nie prawdą opartą na faktach i zwłaszcza ta, w rękach odpowiedniego aparatu władzy, może być tylko odcieniem wygodnego kłamstwa. Z kolei najbliższymi krewnymi kłamstwa są hipokryzja, nadzieja i manipulacja. Wszystkie te mroczne cechy ludzkiej natury są powiązane ze sobą nierozerwalnym węzłem obłudy. Kłamstwo jednak też nigdy nie jest bezpieczne, gdyż jego największym wrogiem jest moralność osoby, która pragnie przedstawić wydarzenia zgodnie z faktami.

Podążając dalej za tym tropem, nawet kłamstwo i prawda przeplatające się nawzajem, nie są bezpieczne, gdyż moralność ma wiele odmian. Jest moralność hieny, moralność sępa, jest moralność wilka, moralność owcy i moralność żmii. Poniekąd każde z tych zwierząt uosabia szeroki wachlarz ludzkiej natury i każde z nich postępuje według swoich standardów moralnych kształtując swój własny obraz wydarzeń oraz obraz prawdy. Czy nie „prawdziwe” jest więc stwierdzenie, że „prawda” jest niezwykle zagmatwana i że jest istnym luksusem w czasach uniwersalnej manipulacji? Jeśli tak, to oznacza to, że choćby „najprawdziwsza prawda” budzi podejrzenia oraz jeszcze większy brak zaufania i lęk związany z poznaniem prawdy. Robaczywym owocem szczerej prawdy są wówczas teorie spiskowe będące farmą rozrodczą jeszcze większych kłamstw, w czego efekcie korupcja budowana na fundamencie manipulacji prawdą brukuje drogę do piekła.

„Czasami ludzie nie chcą słyszeć prawdy, ponieważ nie chcą, aby ich iluzja została zniszczona”.

Friedrich Nietzsche

Bazując na powyższym stawiam więc tezę, że tak zwane „niezbite dowody” uznawane przez sąd mogą być jedynie hipotezą, która w większym lub mniejszym stopniu jest zbliżona do rzeczywistych wydarzeń. Sam wyrok jednak lub jeśli ktoś woli tę frazę: „zadośćuczynienie sprawiedliwości” to w wielu kwestiach nie sprawiedliwość, lecz jedynie zadośćuczynienie obowiązującemu prawu, co nie znaczy, że konkretny werdykt sądowy oparty na prawach danego reżimu jest akurat sprawiedliwy i przez to zgodny z prawdą. Samo słowo „sprawiedliwość” skłania z powrotem moje zainteresowanie ku słowu „moralność”, choć będąc dokładniejszym koncentruję się na różnych formach pseudo-moralności.

Za swój przykład podam więc gwałt, który jest globalną plagą i istnieje we wszystkich kulturach świata. Wyobraźmy sobie, że przenosimy jedną osobę w czasoprzestrzeni do różnych krajów na świecie. Mimo to, w drodze asymilacji z otoczeniem za każdym razem jest to osoba o innej kulturze, która podlega innym prawom i za każdym razem była wychowana według „moralnych norm” danego kraju. Wszystkie wcielenia tej samej osoby łączy jednak jeden fakt: za każdym razem nasz bohater jest detektywem, ale też i mężem, ojcem trojga dzieci i płatnikiem kredytu za dom. Za każdym razem musi on rozwiązać sprawę gwałtu i za każdym razem stara się dobrze wykonać swoją pracę biorąc pod uwagę lokalne prawo, ale też i swoją moralność, która nakazuje mu uczciwe dążenie do prawdy. Przekonajmy się więc, ile warta jest moralność na pozór sprawiedliwego człowieka i czy jest on w stanie walczyć o prawdę.

1. Nasza postać jest detektywem przydzielonym do sprawy gwałtu w Arabii Saudyjskiej. Młoda dziewczyna w wieku 16 lat została zgwałcona przez swojego sąsiada w bocznej ulicy, gdy wyszła do sklepu po mleko. Została zgwałcona, gdyż uśmiechnęła się do kogoś kogo znała, a poprawiając włosy odchyliła jej się chusta, przez co sprawiła wrażenie wyzywającej. Zdjęcia dowodowe pokazują ślady po pobiciu i okaleczeniu nożem, a ofiara skarży się na ból w okolicach rodnych.

Według prawa szariatu obowiązującego w wielu krajach muzułmańskich kobieta ponosi winę za gwałt, chyba że jest w stanie przedstawić czterech męskich świadków tego zdarzenia, którzy zaświadczą przeciwko gwałcicielom. Najwyższej rangi muzułmańscy klerycy porównują niezakryte kobiety do mięsa, które jest pozostawione na ulicy, aby zjadły je koty. Według najwyższego imama Australii Szeika Tajuddina Halali muzułmańscy gwałciciele terroryzujący zachodnie kobiety są niewinni, gdyż gwałcenie ich jest prawem danym im przez Allacha, a według prawa szariatu za „niestosowne zachowanie” lub „niestosowny ubiór” kobiety wręcz należy gwałcić.

Koran mówi jasno, że kobieta jest „Awrah” co w języku arabskim oznacza „zewnętrze genitalia” i jeśli te są odkryte lub eksponowane mężczyznom w jakikolwiek sposób to jest to jak zostawienie odkrytego mięsa w parku. Czy jest to wina kota, że ten zjadł odkryte mięso pozostawione w parku – pyta muzułmański kleryk? Tymczasem zgwałcona kobieta przekonuje, że jest niewinna, lecz to nie pomaga, gdyż sam system oparty na szariacie narzuca brutalną karę cielesną i z góry założoną winę. Wedle prawa szariatu kobieta ta była „halal” gwałciciela, zupełnie tak samo jak prorok Mohamed gwałcąc swoje niewolnice będące łupami wojennymi były właśnie jego „halal”. Były przez to jego darami od Allacha.

Cała sprawa mrozi oczywiście krew w żyłach mimo, że dla muzułmanów jest to chleb powszedni. W imię prawa i w imię islamu nasz detektyw nie jest w stanie nic zrobić, mimo że (załóżmy) w uczciwy sposób współczuje tej biednej dziewczynie. Badając tą sprawę jasne jest dla mnie, że w tym przypadku sprawiedliwość istnieje tylko po to, aby zadośćuczynić systemowi, a nie ofierze gwałtu. Oznacza to więc, że prawda nikogo już nie interesuje, gwałciciel nie jest postawiony w stan oskarżenia, gdyż jest on tylko „kotem który zjadł odkryty kawał mięsa”, a prawdziwa ofiara dostaje 100 batów. W oczach Saudów wyrok ten jest jak najbardziej sprawiedliwy, mimo że oczywistą prawdą jest, że gwałt miał miejsce.

Nikt nie ma co do tego wątpliwości, lecz czy przy takim prawie moralność tworzących to prawo oraz sama prawda są cokolwiek warte? Tworzący prawo mają tu moralność wilków, gwałciciel ma moralność sępa, a ofiara ma moralność owcy, w czego rezultacie prawda nie ma żadnej wartości, a nasz detektyw dociekający prawdy postawiłby siebie w bardzo niebezpiecznej sytuacji gdyby postawił się systemowi. Jednocześnie zauważmy, że w tym przypadku sprawiedliwy wyrok zgodny z prawdą i sumieniem byłby też niebezpieczny dla „świętego” prawa szariatu, gdyż oznaczałby on polityczne i religijne trzęsienie ziemi, na które Saudyjczycy nie są przygotowani. Prawda miałaby tu fatalne następstwa dla muzułmańskiego reżimu opartego na wahhabizmie (delikatnie mówiąc: ultra-radykalnej wersji islamu).

Gdy moralność kłóci się z zyskiem, rzadko się zdarza aby zysk przegrał”.

Shirley Chisholm

2. Tym razem nasz detektyw jest przydzielony do sprawy gwałtu w małym angielskim miasteczku w Anglii o nazwie Rotherham, choć równie dobrze mogłoby to być Birmingham lub którakolwiek dzielnica Londynu kontrolowana przez lewicową Partię Pracy i przez to podbita przez muzułmanów. Gwałt na angielskich kobietach i nawet dzieciach jest w tych dzielnicach tak powszechny, że gdyby policja chciała zrobić z tym porządek to musiałaby aresztować większość muzułmanów. Tymczasem jednak komendant policji dostaje fax od Partii Pracy, że ten nie może zrobić nic w sprawie gwałtów, aby nie obrazić muzułmańskich wyborców, od których byt tej partii zależy w bardzo dużym stopniu.

Zgodnie z poleceniem policja nie nachodzi muzułmańskich sprawców gwałtu, ale angielskie ofiary i przekonuje je, aby powstrzymały się od składania zeznań, aby nie doprowadzić do „zamieszek na tle rasowym”. Do tego wszystkiego ofiary pochodzą z biednych rodzin i mieszkają w domach z urzędu przyznanych im właśnie przez Partię Pracy. Błyskawicznie z ofiarą kontaktuje się także członek Brytyjskiego Parlamentu z ramienia Partii Pracy, który opowiada zgwałconym kobietom o trudnej sytuacji na rynku mieszkaniowym, lecz także o tym, że zrobi wszystko, aby im pomóc, jeśli pójdą na układ i zamilkną. Ten sam człowiek dzwoni do naszego detektywa i doradza mu, aby zniszczył dowody w sprawie gwałtów, co ten pod groźbą zwolnienia, zniesławienia i zaprzepaszczenia swojej kariery oczywiście robi.

W tym przypadku mamy do czynienia z tą samą sprawą, lecz tym razem w tak zwanym „kraju cywilizowanym”, którego moralność czy sprawiedliwość są lepsze tylko powierzchownie. W tym przypadku, tak samo jak w poprzednim, ofiara jest nie tylko ofiarą gwałtu, ale także ofiarą systemu i w efekcie całej zbrodni jest też jedyną, która jest poszkodowana od początku aż do końca. Gdyby upolityczniony detektyw jednak postawił na swoją wewnętrzną moralność i aresztowałby muzułmańskiego gwałciciela, a potem nagłośnił sprawę, aby zbrodnia ta już więcej się nie wydarzyła, to wcześniej czy później byłby zwolniony z powodu wrogości do marksistowskiego reżimu…, mimo że wychodząc naprzeciw prawdzie uratowałby niewinne kobiety i dzieci.

Jednak tak samo jak w przypadku Arabii Saudyjskiej, także w Anglii nasz detektyw postanowił się poddać bez wahania dla swoich własnych korzyści, które mogły być osiągnięte tylko poprzez nie wchodzenie w konflikt z marksistowskim aparatem partyjnym. W tym przypadku prawo ma moralność hieny, gwałciciel ma moralność sępa, policjant ma moralność żmii, a ofiara ma nadal moralność owcy, co także jasno mi mówi, że prawda jest niewygodna, dla wielu prawda jest szkodliwa, a w świecie gdy owcy i tak podrzyna się gardło, prawda jest też bardzo nieopłacalna. Z punktu widzenia prawa tworzonego przez hieny ofiara będzie zawsze padliną, więc nie ma sensu wskrzeszać martwego problemu skoro można osiągnąć korzyści zamiatając prawdę pod dywan.

Przykład ten w porównaniu z przykładem nr 1 pokazuje mi także, że moralność Anglików którzy uważają się zazwyczaj za lepszych od innych wcale nie jest lepsza od moralności Arabów, których tak zaciekle lubią krytykować. Angielska moralność jest tylko lepsza na pokaz, dlatego że oficjalne prawo w Anglii co do gwałtu jest rzeczywiście inne niż to u Saudów. Jednak gdy przyjrzymy się jedynie końcowi całej sprawy to bez względu na różnice kulturowe i prawne pomiędzy obydwoma krajami moralność angielska i arabska w stosunku do owcy z poderżniętym gardłem pasują do siebie jak rękawiczka do dłoni.

To właśnie miałem na myśli mówiąc wcześniej, że najbliższymi krewnymi kłamstwa są hipokryzja, obłuda, manipulacja i korupcja. W żadnym z tych systemów nie ma miejsca na prawdę i nikt się jej nie domaga, tym bardziej że bliską krewną prawdy jest sprawiedliwość, a ta mogłoby już na poważnie zachwiać całym systemem zbudowanym na kłamstwie. Kłamstwo w tym przypadku, tak jak i w poprzednim, oznacza iluzję bezpieczeństwa oraz sztukę, którą Anglicy opanowali do perfekcji: gdy muzułmanie plują im w twarz, Anglicy uśmiechają się i udają, że pada deszcz!

„W czasach powszechnego oszustwa mówienie prawdy jest aktem rewolucyjnym”.

George Orwell

3. W ogarniętej wieczną wojną Afryce tragiczną dla Murzynów i muzułmanów tradycją jest porywanie młodych dziewcząt i zmuszanie ich do przejścia na islam, a potem do małżeństwa. Tego typu sytuacja miała miejsce w skupisku ludzkim o nazwie Chibok w południowej Nigerii, gdy ekstremistyczna organizacja terrorystyczna Boko Haram porwała 276 młodych dziewczyn z chrześcijańskiej szkoły, a potem sprzedała większość z nich bojownikom o islam za równowartość $12.

W Kenii i w innych częściach Afryki istnieje zwyczaj, że Murzyn porywa młodą dziewczynę, więzi ją i gwałci aż ta zajdzie w ciążę, po to aby jej ojciec zgodził się na ślub. W Kongo czy w Sierra Leone, czyli w kolejnych krajach zniszczonych przez wojny gwałt jest sposobem na życie armii, policji i cywilów. Tylko w Kongu jest około 400 000 gwałtów rocznie co oznacza, że wiele dzieci rodzi się w Kongu każdego roku z powodu gwałtu, z czego wiele od dnia narodzin jest nosicielami wirusa HIV.

W przykładzie numer 3 ciężko jest postawić pytanie o moralność lecz uważam, że pomimo ogromnej różnicy cywilizacyjnej, technologicznej i ekonomicznej, na podstawie zamieszczonych przykładów związek pomiędzy napastnikiem, ofiarą i stróżem prawa jest dokładnie taki sam jak w Anglii czy u Saudów i dokładnie takie same są też ich moralności. Bez względu na to, czy jest to islamista z Boko Haram, policjant z Somalii czy samotny Murzyn z Kenii polujący na łatwy obiekt gwałtu, za każdym razem napastnik ma moralność hieny, gdyż atakuje niezdolnych do walki, bezbronna ofiara ma moralność owcy, a stróż prawa i politycy mają moralność żmii i sępa na przemian.

W takim wypadku wszystkie kobiety z wyżej wymienionych krajów (ofiary gwałtów lub nie) powinny się zastanowić nad swoimi oczekiwaniami wobec rzeczywistych gwarancji jakie oferuje im „system sprawiedliwości” oraz co jeszcze ważniejsze, powinny sobie zadać pytanie, czy obecny „system sprawiedliwości” nie jest aby zbiorową halucynacją. Doświadczenia z przeszłości powinny więc stanowić najlepszy obraz sprawiedliwości wobec przyszłych zdarzeń oraz miejsc i przestępczych elementów wysokiego ryzyka i ta prawda oparta na doświadczeniach powinna stanowić wytyczne, bez ślepej wiary w manipulacyjny system.

Mogłoby się też wydawać, że tak odmienne od siebie geograficznie i kulturowo miejsca jak Anglia, Arabia Saudyjska i Nigeria będą stawiać ofiarę w innym świetle z uwagi na różne prawa lub bezprawie oparte na różnych kulturach. Mimo owej odmienności w każdym z przypadków wychodzi na to, że prawo lepiej traktuje napastnika. Otóż w Anglii ofiara gwałtu była zastraszana z powodu poprawności politycznej, w Arabii Saudyjskiej ofiara była „winna” z powodu prawa szariatu, a w Afryce ofiara nie miała żadnych praw z powodu prawa opartego na bezprawiu, a co więcej, złożenie raportu na policję jest tam równoznaczne z wykluczeniem ze społeczeństwa.

Prawdą jest, że ofiara była ofiarą i że należało jej się zadośćuczynienie oraz że gwałciciel powinien być ukarany, jednak z różnych powodów prawdą jest także, że bez względu na obszar kulturowo-rasowy zbrodni prawda jest zatajana i dla podtrzymania złudzenia bezpieczeństwa i fikcji zwanej sprawiedliwością, cnoty takie jak moralność czy prawda są wrogiem systemu i wrogiem społeczeństwa. Zresztą społeczeństwo nie chce słyszeć prawdy, gdyż prawda wywołałaby panikę, strach przed nieznanym i prawdopodobnie także straty finansowe klasy rządzącej.

Najgorszą rzeczą w byciu okłamywanym to dowiedzieć się, że nie byłeś wart, aby poznać prawdę.

Tego typu przykładów można podać o wiele więcej, choćby z USA, z Francji, z Niemiec czy z bliskiej nam Szwecji. Tam z kolei problem opiera się na tych samych, poprawnych politycznie zasadach co w Anglii lecz jest on jeszcze bardziej ekstremalny. Wnoszę więc z tego, że ofiarą nie jest się tylko raz dlatego, że najpierw kobieta jest ofiarą gwałtu, a potem jest ona ofiarą systemu. Moim zdaniem moralna i sprawiedliwa w tym wypadku byłaby tylko zemsta oznaczająca zabójstwo z zimną krwią. Tylko egzekucja kryminogennego i ustawodawczego elementu o moralności hieny i żmii byłaby w każdym z tym przypadków prawdą oraz sposobem, przez który ofiara o moralności owcy ewoluowałaby w napastnika o moralności wilka.

Marcin Malik

Click to rate this post!
[Total: 0 Average: 0]
Facebook

0 thoughts on “Filozofia prawdy i kłamstwa”

  1. Prawda jest właściwością niektórych zdań. Cały artykuł to groch z kapustą. Miesza nawet zdania i dyrektywy (reguły). Radzę zapoznać się z teorią gier i przyswoić sobie pojęcie strategi ewolucyjnie stabilnej zamiast uprawić własną pseudonaukę, której wynikiem będzie mizantropia.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *