Budowanie wpływów polskich w NRD było racją stanu. Można było rozgrywać i skutecznie skłócać obydwa państwa niemieckie tak, by nie dopuścić do ich zjednoczenia. Przykład, jak to robili i robią Chińczycy wobec obydwu państw koreańskich pokazuje, że nie było to zadanie niewykonalne. NRD mogła odgrywać dla Polski przy wsparciu ZSRR podobną rolę, jaką odgrywa KRLD, czyli Korea Północna, dla Chińskiej Republiki Ludowej (ChRL) wobec Korei Południowej i stacjonujących tam wojsk amerykańskich. Rolę strategicznego bufora bezpieczeństwa. Niestety, Polska Ludowa w porównaniu do Chin Ludowych nie wykształciła własnych autonomicznych elit, czyli homeostatu, które mogłyby stanąć na wysokości takiego zadania. W konsekwencji jako państwo musiała upaść, a wraz z nią NRD. Zjednoczenie Niemiec odbyło się wraz z upadkiem Polski Ludowej.
Celem artykułu jest uzmysłowienie Polakom, jakie dwie dziejowe szanse straciliśmy po roku 1945. Pierwszą z nich była ta mniejsza, to znaczy perspektywa budowy państwowości lub przynajmniej autonomii Łużyc. Niezbyt realna, o czym będzie w dalszej części artykułu. Druga z nich, o wiele bardziej prawdopodobna, bo w końcu zmaterializowana, to Niemiecka Republika Demokratyczna, państwo socjalistyczne pod hegemonią ZSRR. Ideologia realnego socjalizmu mogła być bardzo sprytnie wykorzystaną zasłoną dymną do budowy polskich interesów narodowych w tym państwie, zwłaszcza gdy regulatorem tej polityki mógł być największy sterowniczo w obozie socjalistycznym Związek Radziecki, z którym mieliśmy wspólnotę interesów w kwestii powstrzymania zachodnioniemieckiej ekspansji na wschodzie i sprawę uregulowania prawnego Ziem Odzyskanych. Stopniowy zaś wzrost potencjału sterowniczego Polski Ludowej w następnych dekadach XX wieku mógł spowodować z kolei znaczące rozszerzenie wpływów PRL w NRD i przez to na NRD. Niestety, brak prawdziwie polskich elit i dywersja zachodnich agentur w naszym państwie spowodowały, że nie tylko tej szansy nie wykorzystaliśmy, ale wręcz ją oddaliśmy i to niemal walkowerem.
Kwestia łużycka przed powstaniem NRD i przyczyny jej klęski
Po roku 1945 na fali awersji do niemczyzny spowodowanej jej zbrodniami podczas II wojny światowej, zwłaszcza na narodach słowiańskich, pożądane było odtworzenie jakiejś formy państwowości lub autonomii łużyckiej. W roku 1947 działacze łużyccy starali się o przyłączenie do Czechosłowacji bądź Polski lub też wydzielenie Łużyc z obszaru Niemiec. Niestety, nawet poparcie ze strony wiceministra spraw zagranicznych ZSRR Andrieja Wyszyńskiego nie spowodowało umiędzynarodowienia kwestii potencjalnej państwowości Łużyc. Niewielkie były jednak szanse na to, aby z Łużyc uczynić stabilny podmiot międzynarodowy, stanowiący bufor na Łabie przed odradzającym się rewizjonizmem niemieckim. Zdecydowały o tym czynniki cywilizacyjne i geopolityczne. Kwestia cywilizacyjna to problem dominacji mniejszości żydowskiej o chazarskiej kulturze w aparatach państwowych zarówno Polski, jak i Czechosłowacji. Przedstawiciele tej nacji nie byli w stanie wczuć się w mentalność i kulturę narodów słowiańskich, więc tym bardziej ich sprawy, w tym kwestia odrębności Łużyc, były im po prostu obce. Zabrakło ewidentnie wtedy w polskich i czeskich ośrodkach władzy polityków i ideologów pokroju Bolesława Piaseckiego. Choć w roku 1950 Niemiecka Republika Demokratyczna rękoma landu Brandenburgii przyjęła prawo o ochronie mniejszości łużyckiej, na tereny łużyckie zaczęto przesiedlać wysiedloną z Europy Wschodniej ludność niemiecką, jednocześnie uprzemysławiając rejon Łużyc, co z kolei zwiększyło odsetek ludności niemieckiej i niemieckich warstw robotniczych na rolniczych dotychczas terenach. Tym samym upadł temat państwowości lub chociażby autonomii Łużyc.
Wydaje się jednak, że największą przyczyną fiaska odrębności łużyckiej była zbyt mała populacja Serbołużyczan, by móc zasiedlić odpowiedni obszar do budowy swojego silnego państwa bądź przynajmniej uzyskania autonomii. Tu więc zdecydowała geopolityka, która zakładała powstanie socjalistycznego państwa niemieckiego pod hegemonią Moskwy. Częściowo wynikała ona również z turańskiej mentalności polityków ZSRR, w tym wypadku zakładała bowiem trzymanie pod własnym butem niemczyzny, jako formy rewanżu za niemieckie zbrodnie na ludności radzieckiej w czasie wojny. Nie można zapominać też, a może przede wszystkim, o decyzjach aliantów zachodnich, zwłaszcza Stanów Zjednoczonych Ameryki Północnej (SZAP) i Wielkiej Brytanii, które mając razem przewagę w sterowaniu międzynarodowym resztą świata, w tym ZSRR – nie brały pod uwagę kwestii Łużyc jako odrębnego tworu kosztem części Niemiec w ramach radzieckiej strefy okupacyjnej.
Niemiecka Republika Demokratyczna i jej rola w powstrzymywaniu rewizjonizmu zachodnioniemieckiego a problem zachodnioniemieckiej eksklawy w Berlinie
Powstałe w roku 1949 w ramach radzieckiej strefy okupacyjnej wschodnich Niemiec państwo o nazwie Niemiecka Republika Demokratyczna było gorszą alternatywą Łużyc z punktu widzenia interesów państw słowiańskich, takich jak Polska i Czechosłowacja, mimo to jednak tworem dzielącym Niemcy. Status NRD jako państwa pod radzieckim nadzorem czynił go jednocześnie potężnym garnizonem wojskowym Armii Radzieckiej. Był to więc podmiot niezwykle ważny ze strategicznego punktu widzenia. Stanowiło to dla Moskwy jednocześnie impuls do jak najdalszego odsunięcia wpływów zachodnioniemieckich rewanżystów, którzy mieli być wspierani przez SZAP. Niestety, pierwsza próba konfrontacyjna zakończyła się fiaskiem dla obozu radzieckiego. Jedenastomiesięczna blokada Berlina nie przyniosła spodziewanych dla Moskwy rezultatów i Zachód utrzymał swoją wyspę o nazwie Berlin Zachodni na terenie Niemiec Wschodnich. Był to znakomity punkt wypadowy do akcji wywiadowczych na terenie NRD i państw socjalistycznych. Niemniej silne państwo wschodnioniemieckie powstało i zamierzało stanowić tamę dla tych ekspansywnych planów.
Korzyści dla Polski z istnienia NRD
To z całą pewnością oznaczało wielką geopolityczną szansę dla bezpieczeństwa i stabilnego rozwoju PRL, dzięki której mogliśmy czerpać wiele profitów, z których najważniejsze trzeba z tego miejsca wymienić:
Pierwsza korzyść: Rywalizacja dwóch państw niemieckich. Oznaczała bowiem realną szansę na odwrócenie uwagi niemieckich rewanżystów od Ziem Odzyskanych. Rewizjoniści z NRF/RFN w pierwszej kolejności swoją uwagę, a tym samym moc, musieli bowiem skierować na kwestię wschodniego sąsiada. I nie da się ukryć, że tego sąsiada traktowali z pogardą. Znane jest wystąpienie kanclerza Helmuta Schmidta przed Murem Berlińskim, w którym miał powiedzieć, że „za tym murem jest już Azja”.
Druga korzyść: Położenie NRD jako geopolitycznego bufora podobnego do Korei Północnej dla ChRL. Ta kwestia jest nadrzędnym wątkiem w tym tekście i powinna być priorytetową sprawą w polityce zagranicznej PRL wobec NRF/RFN. Koreańska Republika Ludowo-Demokratyczna (KRLD), zwana potocznie po Wojnie Koreańskiej Koreą Północną, ostała się tylko dzięki heroizmowi chińskich żołnierzy, którzy w czasie tego konfliktu w liczbie kilkuset tysięcy polegli, by to państwo mogło przetrwać i stanowić mur, dzięki któremu amerykańskie wojska stacjonujące w Korei Południowej nie mogły stać przy chińskiej granicy. Podobną więc rolę powinna odgrywać dla PRL NRD. Dzięki wsparciu i zainteresowaniu tą kwestią Związku Radzieckiego jako najsilniejszego ze sterowniczego punktu widzenia systemu w obozie socjalistycznym można i trzeba było uzyskać gwarancję ZSRR, że to jest także sprawa jego bytu. Powiązanie interesów Moskwy i Warszawy w sprawie NRD jako muru bezpieczeństwa dla obydwu państw stanowiłoby ogromną szansę na skuteczną realizację tego planu, biorąc pod uwagę wzrostowy potencjał sterowniczy obydwu tych krajów.
Trzecia korzyść: Wsparcie dla NRD ze strony Warszawy i Moskwy w sprawie osaczania Berlina Zachodniego. Skoro nie udała się blokada Berlina i doszło do powstania zachodnioniemieckiej i natowskiej eksklawy na terytorium NRD, to należało opracować strategię jej destabilizacji i stopniowego włączania w krwiobieg NRD. Za wzór można by wziąć status Hongkongu i Makau, jako terytoriów państw zachodnich na terenie ChRL. Chińska Republika Ludowa przy swoim ówczesnym dość małym potencjale sterowniczym do tego stopnia potrafiła osaczać te kolonie, że już w 1984 roku wymusiła na Wielkiej Brytanii zwrot Hongkongu, co nastąpiło w 1997 roku. Warunkiem takiego przedsięwzięcia było jednak posiadanie przez PRL służb wywiadowczych na poziomie przedwojennej dwójki, które miałyby szansę w rywalizacji ze służbami RFN. Takiej wizji jednak w gabinetach Warszawy i Moskwy nie przewidywano, zakładano bowiem turańskie podejście, że Berlin Zachodni zdobędzie się poprzez inwazję militarną wojsk Układu Warszawskiego. Było to archaiczne myślenie w epoce dominacji informacji nad energomaterią.
Czwarta korzyść: Można było mając odpowiednie służby specjalne, co najmniej na poziomie służb NRD – grać wspomnianą kartą łużycką. W przypadku prób akcentowania przez władze NRD polityki rewizjonistycznej, należało wspierać aktywność polityczną Serbołużyczan, w podobny sposób jak to czyniła przedwojenna dwójka, wykorzystując mniejszość polską w Niemczech. Trzeba było też uzyskać ciche poparcie ZSRR i Czechosłowacji (CSRS), co wiązałoby władze NRD z kilku stron. To ograniczyłoby pole manewru zapędów Berlina Wschodniego do tego stopnia, żeby musiałby zająć się sytuacją wewnętrzną, z tą mniejszością radzono sobie najtrudniej.
Niewykorzystana szansa strategicznej więzi między PRL a NRD w latach 1950-1980
W latach 50. Polska Ludowa była strategicznym partnerem handlowym dla NRD. Dzięki importowi węgla i żywności udało się ustabilizować sytuację wewnętrzną tego kraju. Była to znakomita okazja, by Polska mogła ugruntować swoje wpływy w aparacie partyjnym i państwowym tego kraju. Niestety, relacje polityczne były w okresie rządów Władysława Gomułki dosyć chłodne. Królowała wzajemna nieufność, ocierająca się nawet o pretensje terytorialne. Względnie szybko te wątpliwości rozwiązywała Moskwa, ale przy nadarzających się okazjach dało się słyszeć z Warszawy o „czerwonych Prusach”, zaś z Berlina Wschodniego o rewizji polskich granic na zachodzie. Relacje osobiste między Walterem Ulbrichtem a Władysławem Gomułką były wręcz szorstkie. To sprzyjało wywiadowi NRF/RFN – BND przy podsycaniu wzajemnej nieufności formalnych sojuszników. W tej sytuacji wywiad polski przy wsparciu ZSRR powinien grać na wspieranie ortodoksyjnych komunistów w NRD, którzy zmniejszyliby wpływy eksnazistów w aparacie NRD, obecnych w znaczącej ilości, co przekładało się często na kryptorewizjonistyczne oblicze tegoż aparatu państwowego. W epoce Edwarda Gierka nastąpiło otwarcie granic między obydwoma krajami, co wzmogło wymianę kulturalną, handlową, a zwłaszcza turystyczną, liczoną w latach 1972-1980 w milionach turystów. Niestety, nie oznaczało to pogłębionej współpracy politycznej. Widać to po charakterze współpracy na polu wojny informacyjnej, w której to niestety władze PRL nie potrafiły odpowiednio sterować. Owa współpraca wywiadów PRL i NRD skupiała się bardziej na kwestiach gospodarczych i pozyskiwaniu technologii, niż na kwestiach politycznych, co wykorzystywał wywiad zachodnioniemiecki, umiejętnie rozgrywając na swoją korzyść tę partię, zwłaszcza w latach 70. i 80. Wynikało to między innymi z odsunięcia od spraw niemieckich ludzi związanych z generałem Mieczysławem Moczarem, takich jak generał Tadeusz Walichnowski, którzy specjalizowali się w tej problematyce i mieli na nią polski punkt widzenia. To z kolei uruchamiało proces zbliżenia obydwu państw niemieckich, zmieniając politykę zagraniczną NRD na konfrontacyjną wobec Polski po roku 1980. Władze ChRL umiejętniej potrafiły rozgrywać stosunki KRLD z Republiką Korei, będąc w swoich poczynaniach systemem autonomicznym, nie ulegały bowiem naciskom z zewnątrz.
Powstanie „Solidarności” w Polsce pogłębieniem kryzysu stosunków między PRL i NRD
Lata 80. to był kluczowy moment rywalizacji zimnowojennej. Rozpoczął się już w zasadzie od późnych lat 70. Powstanie w Polsce kilkumilionowej opozycji antysystemowej, której władze nie potrafiły, a raczej nie chciały zneutralizować – powodowało głęboką nieufność w kierownictwie NRD do kierownictwa PZPR. W związku z tym władze NRD z Erichem Honeckerem i Erichem Mielke parły do interwencji zbrojnej wojsk Układu Warszawskiego w Polsce. Oceniły bowiem, że fala ruchu „Solidarności”, jako ówczesna forma tego, co dziś nazywa się „kolorowymi rewolucjami” – może wlać się również do NRD. Tuż po zalegalizowaniu „Solidarności” w 1980 roku, zaczęły na terenie naszego kraju operować komórki wywiadu NRD HVA STASI, tzw. Operativegrupppe Warschau i Breslau. Penetrowały one aparat partyjno-państwowy Polski Ludowej, co było wyraźnym przygotowaniem terenu pod interwencję zbrojną. Sytuację tę wykorzystał wywiad zachodnioniemiecki BND, który pokrywał swój obszar zainteresowań z wywiadem NRD. Przykładem tego mogą być jątrzenia na linii Państwo-Kościół, które doprowadziły do mordów polskich księży, wśród których najbardziej znanym był ten na księdzu Jerzym Popiełuszce w roku 1984. Podczas słynnego „Procesu Toruńskiego”, oskarżający prokurator Leszek Pietrasiński zarzucał głównemu oskarżonemu, kapitanowi IV Departamentu MSW Grzegorzowi Piotrowskiemu, powiązania z wywiadem RFN. Po latach, już w III RP – okazało się, że Piotrowski i jego przełożeni ochoczo współpracowali również z OG Warschau STASI. Według analizy nieżyjącego już docenta Józefa Kosseckiego z kolei za mordami na trzech księżach – Niedzielaku, Suchowolcu i Zychu w roku 1989 stały służby NRD. Dziwnym trafem do dziś zresztą personalnie nie wskazano sprawców tych zbrodni. Pamiętać przy tym należy, że przecież sam ówczesny szef MSW generał Czesław Kiszczak osobiście w tej współpracy uczestniczył i wydał zresztą wywiadowi NRD zgodę na infiltrowanie partii i państwa, co było zdradą stanu. Dodatkowo, według rozpoznania operacyjnego kontrwywiadu ofensywnego Ligi Narodowo-Demokratycznej (LND), generał Kiszczak był bardzo przychylny także wpływom RFN. W tej sytuacji zarówno los Polski Ludowej, jak i NRD wydawał się przesądzony, służby Układu Warszawskiego miały bowiem problem z tzw. podwójną agenturą. Rok 1989 był rokiem upadku PRL i jednocześnie obaleniem Muru Berlińskiego, co zapoczątkowało zjednoczenie Niemiec pod hegemonią RFN, zniszczenie ZSRR, Jugosławii, całego Bloku Wschodniego i uczynienie z Polski systemu neokolonialnego, zarządzanego przez posłuszne Niemcom i Zachodowi elity wywodzące się z prozachodniej części dawnej PZPR, do spółki z dawną opozycją z „Solidarności” i KOR.
Zakończenie
Niezdefiniowanie przez Polskę Ludową swej wizji strategicznej w polityce zagranicznej doprowadziło do zaprzepaszczenia szansy powiązania NRD z polskim interesem narodowym. NRD jako mur przed rewizjonizmem RFN mógł dam dawać czas na rozbudowę naszego potencjału sterowniczego do poziomu przewyższającego RFN około roku 2010, gdybyśmy poszli wzrostem gospodarczym z okresu Gierka i kontynuowali go przez następne dekady, co wskazują wyliczenia Instytutu Cybernetycznych Analiz Strategicznych (ICAS). Do tego potrzeba było jednak wizji rozwoju strategicznego na poziomie chińskim. Korea Północna swoją polityką wymachiwania szabelką odwracała często uwagę SZAP od wzrostu potęgi ChRL, u nas podobną rolę mogłaby i powinna odgrywać NRD. Niestety, przy braku własnego homeostatu ten możliwy do zrealizowania scenariusz okazał się tylko teoretycznym rozważaniem. W roku 1989 PRL upadła, rok później NRD. Doprowadziło to do powstania zdominowanej przez zjednoczone pod hegemonią RFN Niemcy Unii Europejskiej, w której powstała po upadku PRL III RP ma w istocie status neokolonii. Gdyby utrzymała się PRL i NRD, nie doszłoby do zjednoczenia Niemiec ani do powstania Unii Europejskiej, tylko do Europy państw narodowych, zdominowanej przez Polskę. Według wspomnianych wyliczeń ICAS to PRL byłaby hegemonem w Europie i drugą po ChRL potęgą świata około roku 2020, z korzyścią także dla NRD, którego dawni obywatele są w RFN traktowani jako tej gorszej kategorii. Mogliśmy, propagując normy cywilizacji łacińskiej, dążyć do pokazania Niemcom ze wschodu, że tylko my możemy dać im poczucie własnej godności. Niestety, u nas królowały normy cywilizacji bizantyjskiej i turańskiej, co wykorzystały służby przeciwnika z RFN, w propagandzie epatując często właśnie normami etycznymi. Czas zacząć wyciągać z tego wnioski na przyszłość, planując ją na kilkadziesiąt lat z wyprzedzeniem i nade wszystko z przeszkolonymi do tych dziejowych zadań kadrami.
Marcin Hagmajer
za: Nowoczesna Myśl Narodowa
Dziękujemy za zainteresowanie naszym czasopismem. Liczymy na wsparcie informacyjne: Państwa komentarze i polemikę z naszymi tekstami oraz nadsyłanie własnych artykułów. Można nas również wpierać materialnie.
Dane do przelewów:
Instytut Badawczy Pro Vita Bona
BGŻ BNP PARIBAS, Warszawa
Nr konta: 79160014621841495000000001
Dane do przelewów zagranicznych:
PL79160014621841495000000001
SWIFT: PPABPLPK
„Według wspomnianych wyliczeń ICAS to PRL byłaby hegemonem w Europie i drugą po ChRL potęgą świata około roku 2020, z korzyścią także dla NRD, którego dawni obywatele są w RFN traktowani jako tej gorszej kategorii”.
Z całym szacunkiem, ale proszę nie opowiadać takich bzdur, bo się Pan tylko kompromituje. Polska mogłaby być na poziomie Hiszpanii lub Włoch, ale już nie Francji i Anglii, a na pewno nie Niemiec.
” Hegemonem w Europie…drugą potęgą świata” mówimy o tym rozłażacym się państwie, które w latach osiemdziesiątych przypominało raczej kraj trzeciego świata niż nawet europejskiego outsidera świata”drugiego”?
Same glupoty!!!!