Helmut Schmidt (1918-2015)

Helmut Schmidt (1918-2015)

10 listopada 2015 roku zmarł w Hamburgu w wieku 97 lat Helmut Schmidt – kanclerz Republiki Federalnej Niemiec w latach 1974-1982, jeden z liderów Socjaldemokratycznej Partii Niemiec, należący – obok Konrada Adenauera, Willy’ego Brandta, Helmuta Kohla i Hansa-Dietriecha Genschera – do najwybitniejszych polityków niemieckich drugiej połowy XX wieku.

W Polsce wiadomość o śmierci Schmidta znalazła się raczej na marginesie przekazu medialnego i nie wzbudziła szerszych komentarzy. Dlaczego tak się stało wyjaśnia notatka na pisowskim portalu wPolitce.pl, która już w tytule oskarżycielsko krzyczy: Nie żyje były kanclerz Niemiec – Helmut Schmidt. Gorący zwolennik „zrobienia porządku” w Polsce przez juntę Jaruzelskiego. Poniżej tego tytułu zamieszczono nie mniej oskarżycielskie zdjęcie, pokazujące Helmuta Schmidta i Ericha Honeckera (podczas wizyty Schmidta w NRD 13 grudnia 1981 roku). Ma ono obrazować treść notatki, z której dowiadujemy się, że: Choć propaganda niemiecka i proniemieckie lobby w Polsce zrobiły ze Schmidta „przyjaciela Polski”, to jako kanclerz poparł on podczas spotkania z enerdowskim przywódcą Erichem Honeckerem wprowadzenie stanu wojennego. Powiedział wtedy: Najwyższy czas, aby w Polsce zaczęto zaprowadzać porządek. Poprosił swego wschodnioniemieckiego kolegę o przekazanie Jaruzelskiemu „wyrazów uznania i zrozumienia”. Potem, już jako osoba prywatna i dziennikarz „Die Zeit”, lobbował przeciwko sankcjom amerykańskim nałożonym na PRL i Związek Sowiecki jako retorsje za stan wojenny (wpolityce.pl, 10.11.2015).

Tylko tyle miał do powiedzenia na temat Zmarłego portal wPolityce.pl i tyle też miały do powiedzenia inne polskie media głównego nurtu. Wróg „Solidarności”, który jako jedyny polityk Zachodu poparł wprowadzenie w Polsce stanu wojennego, ze zrozumieniem odnoszący się do Jaruzelskiego i Związku Sowieckiego. A więc osoba niegodna jakiejkolwiek uwagi, nie mówiąc już o uznaniu, ze strony solidarnościowej Polski. Stosując kalkę myślenia mediów pana red. Tomasza Sakiewicza można powiedzieć, że to „ukryty sowiecki agent”. Tak też w podtekście media głównego nurtu to wyraziły i sprawę zamknęły.

W związku z tym pozwolę sobie jednak poświęcić trochę uwagi osobie Zmarłego. Postawa Helmuta Schmidta wobec „Solidarności” i stanu wojennego wynikała stąd, że był on przedstawicielem wielkiej szkoły realizmu politycznego. Ten realizm polityczny podyktował mu, a wcześniej jego poprzednikowi na stanowisku kanclerza RFN i lidera SPD – Willy’emu Brandtowi – uznanie polskiej granicy zachodniej na Odrze i Nysie Łużyckiej (układ Cyrankiewicz-Brandt z 7 grudnia 1970 roku i akt końcowy KBWE z 1 sierpnia 1975 roku).

Cóż z tego, że następca Schmidta – Helmut Kohl z CDU – był wielkim przyjacielem „Solidarności”, skoro podczas negocjacji „2 plus 4” w 1990 roku negował polską granicę zachodnią, uznaną już przez Brandta i Schmidta, a solidarnościowy rząd Mazowieckiego nie umiał mu się otwarcie przeciwstawić. Gdyby nie zdecydowane stanowisko premier Wielkiej Brytanii Margaret Thatcher i nacisk Polonii amerykańskiej na administrację USA, to nie wiadomo czy zjednoczone Niemcy uznałyby w 1990 roku granicę z Polską. Tzw. polityka historyczna solidarnościowej Polski wynosi pod niebiosa Kohla jako przyjaciela „Solidarności”, ale nie zauważa, że był on gorącym orędownikiem rewizjonizmu niemieckiego i że to za jego rządów (1982-1998) rozwinęły skrzydła wszelkie ziomkostwa niemieckie, związki wypędzonych itp. To była cena tej przyjaźni?

Przykład Helmuta Kohla pokazuje, że bycie przyjacielem „Solidarności” niekoniecznie oznaczało bycie przyjacielem Polski. Helmut Schmidt nie był przyjacielem „Solidarności” (realistycznie dostrzegając w jej działaniach w latach 1980-1981 zagrożenie dla pokoju w Europie), ale był przyjacielem Polski. Nie z motywów altruistycznych bynajmniej, ale na gruncie opartej na trzeźwym sądzie oceny sytuacji politycznej i miejsca Niemiec w powojennym świecie. Tego w dzisiejszej Polsce przy okazji Jego śmierci nikt nie raczył powiedzieć. Wypadało chociaż wspomnieć, że Schmidt był jednym z inicjatorów utworzenia i długoletnim prezydentem Niemieckiego Instytutu Kultury Polskiej (DPI) w Darmstadt – instytucji powołanej w 1980 roku w celu polepszenia wzajemnych stosunków pomiędzy Polską a Niemcami.

Wielkim politycznym realistą Helmut Schmidt pozostał do końca swojego długiego życia. Był w nim aktywny publicznie także po odejściu na polityczną emeryturę jako dyrektor zarządzający i wydawca tygodnika „Die Zeit”. W 2011 roku skrytykował zabicie Osamy bin Ladena przez służby specjalne USA uważając, że Waszyngton wystąpił jednocześnie w roli policjanta, sędziego i wykonawcy wyroku. „To było bez wątpienia pogwałcenie prawa międzynarodowego. Ta operacja może też mieć nieprzewidywalne następstwa w świecie arabskim, zwłaszcza wobec trwających tam niepokojów” – powiedział wówczas proroczo były kanclerz RFN (Zabicie Osamy: legalne czy nie?, wyborcza.pl, 4.05.2011).

Podczas szaleństwa ukraińskiego w 2014 roku – obok Henryka Kissingera – bezskutecznie wzywał polityków amerykańskich i europejskich do opamiętania i rozsądku. Wyraził zrozumienie dla decyzji Władimira Putina o aneksji Krymu, a sankcje Zachodu wobec Rosji nazwał „głupotą” (Helmut Schmidt: działania Putina na Krymie „całkowicie zrozumiałe”, sankcje to „głupota”, tvn24.pl, 26.03.2014; Kolejny kanclerz Niemiec popiera Putina w sprawie Krymu. A sankcje wobec Rosji nazywa „głupotą”, wyborcza.pl, 26.03.2014). Czy można się więc dziwić, że informację o śmierci Helmuta Schmidta polskie media potraktowały jako news drugiej lub trzeciej kategorii? Pomijając już brak uwielbienia dla „Solidarności”, przecież nie ma w dzisiejszej Polsce większej zbrodni niż brak ślepego i egzaltowanego poparcia dla majdanowej Ukrainy oraz wykazywanie zrozumienia dla działań Rosji.

Odszedł wielki mąż stanu. Ani we współczesnych Niemczech, ani we współczesnej Europie nie ma już polityków tego formatu co Helmut Schmidt. I to jest największa tragedia Niemiec i Europy, co widać gołym okiem.

Bohdan Piętka

Click to rate this post!
[Total: 0 Average: 0]
Facebook

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *