Jastrzębski: Czas bluźnierców

Zderzenie cywilizacji, ku któremu popycha nas Przeciwnik, a które już się rozpoczęło ma kilka poziomów perfidii. Jednym z nich jest zderzenie wartości i antywartości, zrównanie świętości i bluźnierstwa. Umiejscowienie plugastwa jako jednego z elementów dyskusji. W imię liberalnych pseudowartości świata jaką jest między innymi wolność szyderstwa.

 

W wielu krajach Europy a dzisiaj również w Polsce, dopuszczono się prowokacji politycznej w formie bluźnierstwa. Wiele lat temu liberalne gazety w Polsce w imię solidarności z francuskimi prowokatorami zamieściły karykatury Mahometa. Mądrzy ludzie protestowali, ostrzegali, że nie ma się co łudzić, za chwilę te same środowiska zaatakują to co jest tradycyjne i ważne dla naszego narodu. I pojawiły się najpierw szyderstwa z religii i religijności najpierw w gazetach, potem telewizji, i wreszcie na tzw. „paradach równości”. Szczyty szyderstwa miały miejsce podczas tzw. „strajku kobiet”. Widzę w tym tą samą rękę, te same środowiska, tych samych sponsorów. Znam tą dziwną niemoc, gdy trzeba zdefiniować profanację i tą dziwną łatwość gdy chodzi o antysemityzm.

Czas bluźnierców i prowokatorów takich jak posłanka Joanna Izabela Scheuring-Wielgus czy stronniczka aborcji Marta Mirosława Lempart nie bierze się znikąd, to świadomi funkcjonariusze swoich środowisk, prowokatorzy, którzy zmiękczają sumienia, zamazują granice dopuszczalności. Nas Polaków testują, ile jeszcze mogą. To wyrosło z ideologii nam obcej – liberalizmu, dekonstruktywizmu, z pogardy dla świata sprawdzonych i bezpiecznych wartości, które tworzyły i utrzymywały normalność. Utrzymywały rodziny, narody i wspólnoty dążeń. To stara strategia Przeciwnika – panowania i wyzysku poprzez niszczenie więzi i tradycji. Powoduje to zagubienie, rozprasza w oceanie chaotycznych poglądów i wzorów, wydaje na łup wykreowanych autorytetów.

By ludzie uwierzyli w nowe autorytety, trzeba obalić te stare. Nawet wtedy gdy jeszcze kilka lat temu sprzed nimi klękali i ogłaszali ich nieomylność. To przykład telewizji TVN i Karola Wojtyły – Jana Pawła II. Gdy potrzebny jako gwarant odpowiedniego głosowania w sprawie Unii Europejskiej wszyscy liberałowie powoływali się na Jego autorytet, wręcz nieomylność także w sprawach pozareligijnych. Dzisiaj stał się dla nich zbędny, a nawet przeszkadzający z swoją definicją rodziny czy życia. Postanowili uderzyć w Jana Pawła II za pomocą najsłabszego ogniwa, czyli jego osobistego sekretarza Stanisława Dziwisza. Wcześniej zrobili to samo z Lechem Wałęsą.

Mam lewicowe poglądy społeczno-gospodarcze, ale stanowczo uważam, że należy bronić konserwatywnych wartości takich jak życie, rodzina, naród i państwo. Uważam, że należy trzeźwo i z powagą podchodzić do wiary w Boga, nawet w wypadku takim jak mój – gdzie się jej nie podziela. Należy bronić jednoznacznych zasad etycznych. Odrzucać manipulacje tych, którzy z czarnego chcą białe uczynić a z białego czarne. Myśleć samodzielnie, odrzucić podszepty obcych.

Łukasz Marcin Jastrzębski
Myśl Polska, nr 47-48 (22-29.11.2020)

Click to rate this post!
[Total: 13 Average: 4.7]
Facebook

6 thoughts on “Jastrzębski: Czas bluźnierców”

  1. Nie ma pan lewicowych poglądów społeczno-gospodarczych. Pan jest zwykłym katolickim kapitalistą.
    Podobnie jak myli się pan w kwestii tego kto jest stronnikiem aborcji, bo nie jest nią, ani pani Lempart, czy pani Wielgus, ale tacy jak Ty, Karol W., ordo iuris, czy inne PiS/Konfy etc.

    To wy wierzycie, że jak zakażecie to problem znika, i cieszycie się choć w praktyce doprowadzacie tylko do zwiększenia ilości aborcji, przy okazji igrając ze zdrowiem kobiet.

    Jeśli wasza walka o „życie” to więcej aborcji, i cierpienia to znacie hasło przewodnie strajku.

    1. Aha. Znaczy na mordowanie urodzonych już ludzi należy prawnie zezwolić, bo zakaz nie powoduje tego że zabójstw się nie popełnia? Cóż, dziwaczna jest logika urodzonych już płodów z wadami letalnymi(bo przecież każde stworzenie jest taką obarczone). Gdyby Polska nie była państwem teoretycznym, razem z zakazem szła by jego egzekucja, bezlitosna zarówno dla dzieciobójców jak i morderczyń. I przy okazji, stworzenie popierające jakikolwiek zamach na życie nienarodzonego dziecka, niezależnie od stanu jego zdrowia NIE JEST kobietą, a najwyżej samicą: zabijanie „nierokującego” potomstwa to zachowanie zwierzęce, a nie ludzkie.
      P.S. Aby nie piekło kobiet, to niech się kremem posmarują czy coś, a nie męczą tym całe społeczeństwo.

      1. Co poradzę, że statystyka jasno pokazuje, że im bardziej restrykcyjne prawo aborcyjne, tym aborcji więcej.
        Efekt egzekucji takich restrykcyjnych przepisów był by jedynie taki, że więcej kobiet i lekarzy by siedziało w więzieniach. Nie tylko za aborcje, ale i za poronienia. Przerabiano to już choćby w Rumunii, przerabia się to i w Salwadorze.

        Przy okazji ludzie to też zwierzęta, a rozdzielanie tych dwóch światów zwłaszcza w dając na dodatek taką granicę jest po prostu śmieszne. Ludzie nie takie rzeczy robili. To raczej tacy jak Ty sprowadzają kobietę do samic, czyli to istnień których zadaniem jest przede wszystkim rodzić.

        No i nie udawaj, że cokolwiek cię obchodzą płody, zygoty, nienarodzeni czy jak chcesz tam zwać te byty. Takich jak Ty magicznie myślących interesuje przepis o zakazie, bo zapewnia dobre samopoczucie.
        Wszystko inne macie w dupie.

        1. Nie udaję, bo obchodzą mnie, ponieważ mordowanie niewinnych z racji ich choroby jest najgorszą zbrodnią. I żaden przepis o zakazie mi samopoczucia nie zapewnia. Zapewniło by mi dobre samopoczucie, kiedy pseudolekarze zawiśliby wreszcie na szubienicach za ich zbrodnie, a dzieciobójczynie oraz ich fagasy trafiliby do hospicjów, gdzie w ramach prac przymusowych staliby się czymś przydatni ludziom. Tak, zadaniem kobiety jest przede wszystkim rodzić. Zadaniem mężczyzny jest przede wszystkim zapewnić kobiecie warunki do urodzenia i wychowania dziecka. A co do statystyk, to to twierdzenie jest śmieszne. We wszystkich krajach gdzie dzieciobójstwo jest legalne, dzieci morduje się więcej niż się rodzi, traktując tzw. „aborcję” jako środek antykoncepcyjny. No ale dobrze, chcą się ludzie zezwierzęcać, niech się zezwierzęcają. Następnym krokiem powinna być rehabilitacja i wyniesienie na ołtarze pewnego austriackiego akwarelisty z gustownym wąsikiem. Przecież on nie zrobił niczego złego w sumie…

        2. „Co poradzę, że statystyka jasno pokazuje, że im bardziej restrykcyjne prawo aborcyjne, tym aborcji więcej.” – bzdura. Dodatkowo to nie statystyka decyduje o tym, czy coś jest moralne.

          „Przy okazji ludzie to też zwierzęta” – proszę wypowiadać się za siebie 😉 A tak poważnie – tyle lat tłumaczenia, że rozumność jest tym, co nas ODRÓŻNIA od zwierząt. Nie, człowiek to nie jest zwierze sensu stricto – taksonomia ma na celu ułatwienie szeregowania na podstawie określonych cech danej dziedziny. Istnieją jednak również inne cechy, którymi ta dziedzina się nie zajmuje i np. istnieje istotowa różnica między zwierzętami a ludźmi.

          „Takich jak Ty magicznie myślących interesuje przepis o zakazie, bo zapewnia dobre samopoczucie.” – dołączę się, bo jestem niby tym „magicznie myślącym”. Tacy jak ja są zainteresowani, aby nie mordować ludzi. I oczywiście, że jeśli ktoś się do tej zasady stosuje, to mamy lepsze samopoczucie, niż gdy postuluje się zupełny brak myślenia i odpowiedzialności, w czym brylują aborcjoniści. Bo rzecz jest w tym, że gdy decydujesz się na współżycie, to masz zakichany obowiązek wiedzieć, że nawet jeśli tego nie chcesz i się „zabezpieczasz”, to naturalną konsekwencją takiego aktu może być ciąża, czyli pojawienie się nowego życia, więc ponosisz za nie odpowiedzialność. Od razu uprzedzam – już w momencie poczęcia zawiązuje się DNA, w którym są informacje np. o kolorze oczu, wzroście etc. i jest to DNA człowieka a nie świni czy kota, więc bez bredni, że to nie człowiek – to jest jeden z etapów rozwoju człowieka, czy tego aborcjoniści chcą czy nie i jest to kwestia bez dyskusji. Wracając jednak do kwestii odpowiedzialności – to właśnie aborcjonistom chodzi o „dobre” samopoczucie, aby mogli sobie współżyć bez ponoszenia konsekwencji. Normalny człowiek wie, że dziecko nie jest tragedią – nawet to z zespołem Downa, których morduje się w Polsce najwięcej. Normalny człowiek wie, że decydując się na współżycie, może go spotkać konieczność wychowywania dziecka chorego. Tak samo jak po urodzeniu dziecka zdrowego, po kilku latach może się okazać, że dziecko ma np. stwardnienie rozsiane czy poważne choroby serca – jakoś nie widzę tłumu aborcjonistów krzyczących o (sic!) „prawie człowieka” aby takie kilkuletnie dziecko zabić, bo przecież jest chore i to ciężar. Dlaczego tak jest? Bo to właśnie aborcjoniści „myślą magicznie”, wmawiając sobie wbrew faktom, że to akurat ten, a nie następny etap rozwoju człowieka to nie jest człowiek. I to właśnie wy – aborcjoniści myślicie tylko o „dobrym” samopoczuciu – zamordować i mieć „problem” z głowy mimo, że „problem” jest konsekwencją waszych dobrowolnych działań. Parafrazując – odpowiedzialność macie w dupie. Jesteście grupą rozwrzeszczanych gówniarzy, którzy nie chcą „wziąć na klatę” konsekwencji swoich własnych czynów. Chcielibyście, aby w życiu było tylko i wyłącznie lekko i przyjemnie – macie gdzieś przyzwoitość, która jest wykładnią działania dla normalnych ludzi. Usprawiedliwicie każde bezeceństwo i perfidię „myśląc magicznie” i zmieniając na siłę pojęcia i wmawiając sobie ich nowe rozumienie, żeby mieć dobre samopoczucie.

  2. Prawdopodobnie musimy tą rewolucję przejść, jak grypę a że po drodze zginą miliony ludzi, no cóż, demokracja ma swoje prawa.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *