Kajko i Kokosz – ponadczasowa siła słowiańskiego humoru

Obok przygód bajkowych postaci: „Bolka i Lolka”, „Reksia” oraz harcerskiej gazety nastolatków „Świat Młodych” byli prawdziwymi symbolami dla pokolenia dzieci i młodzieży ostatniej dekady PRL. Intrygowali, bawili i uczyli prawdziwej przyjaźni. Rzecz jasna mowa o Kajko i Kokoszu, dwóch komiksowych postaciach stworzonych przez Janusza Christę. Christa, gdy w 1972 r. w „Wieczorze Wybrzeża” ukazał się pierwszy odcinek przygód Kajka i Kokosza nie zdawał sobie sprawy, że właśnie tworzy dzieło, który przejdzie nie tylko do historii polskiego komiksu, ale i do annałów rodzimej kultury. Człowiek, który stworzył Kajko i Kokosza wówczas nie podejrzewał, że jego komiks zawładnie wyobraźnią milionów ludzi i będzie absolutnym hitem nie tylko w latach 80., ale że będzie cieszył się też wielką popularnością po 1989 roku. Wszak obecny status serii komiksów z Kajko i Kokoszem określany jest jako kultowy.

Bohaterami komiksu są dwaj dzielni słowiańscy wojowie: maleńki, ale sprytny i wesoły Kajko oraz wielki gabarytowo i rubaszny Kokosz, którzy są na służbie u dobrodusznego księcia Mirmiła. Żyją w swoim grodzie zwanym Mirmiłowem, którego kasztelanem jest książe Mirmił.

Spokój mieszkańcom grodu próbują zakłócić Zbójcerze pod wodzą Hegemona, którego marzeniem jest pokonanie księcia Mirmiła oraz zdobycie jego grodu. Prawą ręką Hegemona jest kapral, który wyglądem trochę przypomina… Adolfa Hitlera. Z pozoru wierny swojemu wodzowi, ale przy każdej nadarzającej się okazji próbuje podkopać jego autorytet w oczach Zbójcerzy i zająć jego miejsce. W oddziale Zbójcerzy wyróżnia się nieudacznik Oferma, którego zawsze kompani wypychają jako „ochotnika” na odcinek najbardziej niebezpiecznych zadań. W jego postaci można dopatrzeć się pewnych podobieństw do dzielnego wojaka Szwejka.

W obronie Mirmiłowa przed Zbójcerzami pomagają głównym bohaterom ciotka Kokosza, czarownica Jaga, która jest inteligentna i roztropna oraz jej mąż, niezbyt rozgarnięty, ale potężny zbój Łamignat, który posiada ogromną i ciężką maczugę nazywając ją czule „bacikiem”. Księcia Mirmiła wspiera jego żona Lubawa będąca kuzynką księcia Popiela.

Od 1972 r. do 1990 r. ukazało się dwadzieścia części przygód dzielnych wojów z Mirmiłowa. Większość z nich ukazało się w formie albumowej, a niektóre w zbiorach komiksów np. w serii „Relax”. Ze względu na pogarszający się stan zdrowia Janusz Christa zaprzestał rysować. Dowodem na wielką popularność i ponadczasowość przygód Kajko i Kokosza jest fakt, że w 2003 r. jedno z wydawnictw rozpoczęło reedycję serii. Na przełomie lat 80. i 90. w Bielsku- Białej podjęto próby zrealizowania przygód Kajko i Kokosza w formie animowanej, ale ostatecznie projekt nie doszedł do skutku. W 1995 r. na rynku pojawiła się gra komputerowa o Kajko i Kokoszu, a w 2001 rozpoczęto kręcenie scen do filmu opartego na podstawie komiksu „Dzień Śmiechały”, ale także i ten projekt zarzucono z powodu zbyt niskiego budżetu. W 2006 r. ukazał się krótkometrażowy film animowany oparty na albumie „Zamach na Milusia”, w którym głosu Kajko użyczył Maciej Stuhr, a Kokoszowi Cezary Żak, ale okazał się niewypałem i spotkał się z krytyką fanów komiksu. W grudniu 2010 r. została wydana gra przygodowa „Kajko i Kokosz: Mirmiłowo Wielkie”.

Swego czasu wśród znawców komiksów przetoczyła się fala dyskusji na temat Kajko i Kokosza, bowiem część fanów znanej i bardzo popularnej na całym świecie francuskiej serii przygód „Asteriksa i Obeliksa” zarzucała Januszowi Chriście plagiat. Po dziś dzień wśród fascynatów komiksu trwają dywagacje i domysły na ile komiksowi Gallowie są archetypami dla Kajka i Kokosza oraz czy faktycznie była to inspiracja dla Christy. Jednakże wydaje się, że te dywagacje są bezpodstawne, bowiem w komiksach o wojach Mirmiła jest duży ładunek oryginalności oraz tego, co jest synonimem polskiego humoru. Humoru nawiązującego do naszych, charakterystycznych polskich realiów oraz tego, co otaczało autora komiksu przez lata jego twórczości.

Na tak ogromną popularność i ponadczasowy charakter komiksu stworzonego przez Christę bez wątpienia wpływa fakt, że wpisał się on w resentymenty polskiego społeczeństwa. Wojowie księcia Mirmiła to słowiańscy wojownicy. Są prostoduszni, chcą spokojnie i w zgodzie żyć nikomu nie wadząc. Jednakże gdy dochodzi do walki, to są dzielni i szlachetni w czynach.  Potrafią także uciekać się do forteli. Z kolei ich przeciwnicy podstępni Zbójcerze przypominają Germanów, a ich uniformy podobne są do tych, które nosili w średniowieczu Krzyżacy. Nie umieją w spokoju żyć i przez cały czas knują przeciwko mieszkańcom Mirmiłowa. Poza tym w przygodach Kajko i Kokosza pomimo tego, że skierowane one były głównie do młodego odbiorcy, to ukazano pewne relacje mające miejsce w świecie dorosłych. I tak zbój Łamignat pomimo potężnej postury jest zależny, by nie rzec sterowany przez swoją żonę wiedźmę Jagę. Podobnie książę Mirmił maleńki posturą wygląda komicznie przy swojej wyższej i większej gabarytowo żonie Lubawie, która stara mu się wyperswadować niemądre pomysły. Książę pomimo, iż jest kasztelanem, to rządzi nim żona. Te relacje damsko – męskie oczywiście ukazane są w kanwie humorystycznej, ale wielu dorosłych odbiorców może dostrzec w nich odbicie rzeczywistości.

Dodatkową okrasą przygód Kajko i Kokosza jest osadzenie w nich elementów baśniowych takich jak czary. Bohaterami są także smoki oraz Borostwory – stwory zamieszkujące las i strzegące Pani Przyrody. Niektórzy w Borostworach widzą odpowiedników tolkienowskich Entów.

Bez wątpienia taką popularność i ponadczasowość serii komiksów Kajko i Kokosza przyniosła humorystyczna konwencja, w której utrzymana jest fabuła, tempo narracji, które nie nudzi czytającego oraz znakomite rysunki. Te rzeczy stanowią o wyjątkowości przygód dwóch słowiańskich wojów z Mirmiłowa. Wszak nie jest przypadkiem, że po dziś dzień sprzedało się ponad 6 milionów egzemplarzy komiksu, a Janusz Christa jest niedoścignionym wzorem dla następnego pokolenia młodych rysowników.

Główni bohaterowie pomimo, że są odważni i szlachetni, to nie są nadęci i patetyczni. Posiadają także swoje słabości i przywary, przez co są „ludzcy”. To powoduje, że czytelnik w trakcie lektury nie tylko bawi się, ale i utożsamia z nimi. Albumy z perypetiami Kajko i Kokosza mają także swój wymiar edukacyjny, bowiem Janusz Christa w swoich komiksach wyraźnie oddzielił dobro od zła, przy czym zło zostaje wyśmiane i wykpione. Przygody Kajko i Kokosza ukazują siłę odwagi, przyjaźni, poświęcenia i poczucia humoru na co dzień. Dlatego po dziś dzień komiksy z przygodami postaci stworzonych przez Christę cieszą się tak wielką popularnością zarówno wśród dorosłych, jak i kolejnego, młodego pokolenia Polaków.

 http://diarium.pl/2012/01/kajko-i-kokosz-ponadczasowa-slowianska-sila-humoru/

Krzysztof M. Karamański

a.me.

Click to rate this post!
[Total: 4 Average: 3.3]
Facebook

0 thoughts on “Kajko i Kokosz – ponadczasowa siła słowiańskiego humoru”

  1. Dobrze, że takie artykuły pojawiają się na tym portalu. Stanowią doskonałą przeciwwagę dla religijnych nudów oraz monotematycznej grafomanii sen. Libickiego. Pamiętam, jak to na podwórku podniecaliśmy się z kumplami humorem zawartym w tych komiksach… Osobiście do dziś posiadam wszystkie egzemplarze KiK i będę je kiedyś podsuwał swojemu dziecku, nawet jeśli będzie to dziewczynka. Same w sobie są mistrzostwem świata, a w porównaniu z prymitywizmami ukazującymi się obecnie, to już w ogóle. Puryści mogliby zadać pytanie, co właściwie mają wspólnego z konserwatyzmem. Ano choćby to, że uczą odwagi, przyjaźni, szlachetności oraz nawiązują do tradycji naszych (owszem, pogańskich) przodków. W każdym razie kto nie zna KiK, niech żałuje i czym prędzej uzupełni luki w edukacji.

  2. Na Kajko i Kokoszu wychowałam się razem z moim rodzeństwem i mojej najstarszej córeczce już podsuwam komiksy z przygodami KiK. Podzielam zdanie dwóch powyższych komentatorów, że taki artykuł jak ten jest znakomitym urozmaiceniem nudy jaka w ostatnim czasie wieje z konserwatyzm.pl Zresztą przyznam się, że już od pewnego czasu częściej zaglądam na diarium.pl z którego ten artykuł pochodzi, bo jest tam większy wybór tematyczny. No i rzecz najważniejsza: nie ma tam Pana Libickiego z jego obsesją na punkcie swojej byłej partii.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *