Chorwacja stała się oficjalnie członkiem Unii Europejskiej. Smutne to i przygnębiające.
Czy po to ginęło aż tylu żołnierzy i wspierających ich cywilόw? Nacjonaliści chorwaccy, zarόwno w ojczyznie jak i na emigracji, nie posiadają się z żalu.
A jednak…
To, że Chorwacja przystąpiła do UE jest logiczną konsekwencją chorwackiego patriotyzmu.
Kraj ten nie ma za sobą – tak jak Polska – tysiąca lat potęgi i chwały. W dobie Renesansu zaistniały skromne prόby powrotu do jakiejś formy tożsamości szlachty słowiańskiej. Dopiero jednak pod koniec wieku XVIII najazd wojsk rewolucyjnych pod dowόdztwem Bonapartego doprowadził do powstania tak zwanego Drugiego Ruchu Iliryjskiego. Jednym z odrostόw tego ruchu jest właśnie chorwacki nacjonalizm. Ten ostatni skodyfikowany został przez Ante Starczewicza (1823-1896) – zwanego Ojcem Ojczyzny – ktόry nadał mu kierunek suwerenistyczny (hasło: „Ani z Wiedniem ani z Budapesztem – Bόg i Chorwaci”), antyklerykalny i antyserbski. Nienawiść do Serbii była całkowitym odwrotem od postulatόw ilyryjskich.
Skorygowany przez Josipa Franka (1844-1911), nacjonalizm chorwacki nawiązał za jego przyczyną wspόlpracę z Kościołem, ostrze swe kierując przeciw Serbii.
Po zakończeniu I wojny światowej Chorwaci gotowi byli już związać się z każdym dosłownie, byleby tylko uwolnić się od dominacji serbskiej. Używali w tym celu często niewybrednych metod działania. Na ich usprawiedliwienie trzeba sprecyzować, że mieli naprzeciw siebie agresywny wielkoserbski szowinizm i zwyczajnie walczyli o własną skόrę.
Dobrze znane są losy Chorwacji między 10 kwietnia 1941 r. a majem 1945 r. Pόźniej kraj był częścią komunistycznej Jugosławii. Jego elity – zarόwno młodzież wojskowa jak i inteligencja oraz kler – zostały wymordowane przez komunistόw Tity. Po 1973 roku Chorwacja cieszyła się w ramach Jugosławii bardzo dużą autonomią i dobrze korzystała na zupełnie niezłych warunkach bytowania jakie niesowiecka Jugosławia zapewniała ludności po 1962 roku. Ale nacjonalizm, wspomnienie Ustaszy żyły i konflikt z Serbią był nie do uniknięcia, szczegόlnie po przemianach jakie zaszły w Europie w latach 1989-1990. Był nie do uniknięcia po zjednoczeniu Niemiec….. Chorwacja – produkt Rewolucji, wynik nacjonalistyczno-lingwistycznych eksperymentόw – związała się więc z USA i z Europą Zachodnią dla pokonania Serbii.
To właśnie pierwiastek antyserbski stale obecny w chorwackim nacjonalizmie odegrał rolę śliskiego terenu, po ktόrym udało się na chorwacką ziemię wjechać ideologom UE. Oczywiście: Chorwaci zostali rόwnież zdradzeni przez własną klasę polityczno-medialną. Zdrada była jasna już w momencie ogłoszenia wiadomości o śmierci prezydenta Tudjmana.
Ale – skoro już ten szybki z braku czasu komentarz ukazuje się na konserwatywnym portalu – przypomnijmy sobie, iż non est potestas nisi a Deo, i że starczewiczowskie hasło „Bog i Hrvati” było tej katolickiej maksymy rewolucyjnym zaprzeczeniem.
Nie sposόb w krόtkim felietonie wejść w szczegόły historii nacjonalizmόw bałkańskich, ale można w uprawniony sposόb zadać sobie pytanie o ich realne pochodzenie, o ich prawdziwe oblicze i konsekwencje.
To, że ochotnicy HOS-u pięknie się prezentowali i dzielnie się bili nie może nas dziś, w roku 2013, zwolnić od refleksji nad rolą jaką odegrała Chorwacja w dziejach demontażu monarchii Habsburgόw, ktόrego sama padła ofiarą wbrew własnym rachubom.
Antoine Ratnik
a.me.