Konecka: Czy ukraińskie zaangażowanie patriarchy Konstantynopola zagraża polskiemu prawosławiu?

 

W kwietniu 2021 roku miną trzy lata, odkąd Patriarcha Ekumeniczny Bartłomiej I sprezentował Kijowowi tomos o autokefalii Kościoła Prawosławnego Ukrainy. Można by sądzić, że tak długi czas pozwoli odbudować mosty pojednania w podzielonym ukraińskim świecie prawosławnym, w rzeczywistości jednak kryzys religijny w tym kraju tylko się przedłużył, co zagraża także sąsiedniej Polsce.

Dziś autokefalia lokalnego Kościoła na Ukrainie jest przedmiotem zaciekłej konfrontacji nie tylko ze strony Ukraińskiego Kościoła Prawosławnego Patriarchatu Moskiewskiego (UKP PM), ale także ukraińskiego patriarchy Filareta z niekanonicznego Ukraińskiego Kościoła Prawosławnego Patriarchatu Kijowskiego Podejmowane przez Bartłomieja I próby przywrócenia pokoju prawosławiu ukraińskiemu tylko zaostrzyły różnice, zaostrzając przy tym konflikt z Rosyjskim Kościołem Prawosławnym, który konsekwentnie opowiada się przeciw uroszczeniom Konstantynopola.

Polska Cerkiew wierna Prawdzie

Analizując możliwe konsekwencje ukraińskich inicjatyw patriarchy Bartłomieja I, eksperci teologiczni nie wykluczają, że Konstantynopol nie bacząc na przykre doświadczenia kijowskie zamierza kontynuować swoją… ekspansję, rozdając tomosy także innym Cerkwiom niekanonicznym. Zresztą, nawet wątpliwa autokefalia ukraińska oznacza w istocie podporządkowanie tamtejszej struktury rozłamowej Patriarchatowi Ekumenicznemu w na pewno nie mniejszym zakresie niż dotyczyło to tak kwestionowanych relacji z Patriarchatem Moskiewskim. W dodatku zaś Bartłomiej I już ponoć zainteresował się postawą Polskiego Autokefalicznego Kościoła Prawosławnego, który w sporze ukraińskim zajmuje postawą taką, jak większość światowej wspólnoty prawosławnej, a więc wzywającą do prawdziwej jedności, bez samowolnego wkraczania Konstantynopola na cudze terytoria kanoniczne. Świadectwem takiego właśnie, odpowiedzialnego podejścia PAKP było między innymi list skierowany przez Metropolitę Warszawy i Całej Polski Sawę do metropolity Onufrego, zwierzchnika UKP PM w grudniu 2020 r. Czytamy w nim m.in.: „Podział, którego doświadcza współczesne prawosławie, nie służy niesieniu nauki Chrystusa, głoszonej przez Kościół Święty, Powszechny i Apostolski, ale do jeszcze większej pokusy. To wezwanie do nawrócenia jest krzykiem rozpaczy Polskiego Kościoła Prawosławnego, wezwaniem do nas wszystkich, abyśmy opamiętali się w obliczu tych negatywnych zjawisk współczesnego prawosławia!”. I dalej: „Postawa polskiego Kościoła wobec Ukrainy nie zmieniła się w żaden sposób. Zło pozostaje złem i nim właśnie jest podział”. Zwierzchnik polskiego prawosławia nie ma też wątpliwości: „tak zwany „metropolita” Epifaniusz [głowa fałszywej autokefalii] pozostaje osobą świecką” – podkreślił metropolita Sawa.

Nie wolno odwrócić się od prawosławnej Tradycji

Jak więc widzimy, polskie prawosławie jest jak najbardziej świadome faktu, iż jeśli obecny negatywny trend nabierze rozpędu, to już wkrótce będzie świadkiem prób wzmocnienia podporządkowania innych Kościołów lokalnych w Europie Patriarchatowi Konstantynopola. Sytuacja może stać się niemożliwa do opanowania, gdy oto w świecie prawosławnym pojawiła się oto tak fundamentalnie obca mu tendencja do narzucenia jednej tylko jurysdykcji i interpretacji Prawdy, przy zupełnym ignorowaniu Jej istoty stanowiącej, że głową Kościoła jest sam Jezus Chrystus, a wszystkie lokalne Kościoły na całym świecie istnieją po to, aby wyznawajcie razem Boską Prawdę. Prowadzi to do oczywistego wniosku: aby odnowić świat prawosławny, konieczne jest zebranie razem przedstawicieli lokalnych Kościołów i omówienie możliwości rozwiązania schizmy kościelnej na Soborze Wszechprawosławnym.

Nie mamy bowiem do czynienia ze sporem dogmatycznym (choć nadmierne uroszczenia Patriarchy Ekumenicznego mogą prowadzić i do takiej eskalacji problemu), ale wciąż jeszcze organizacyjnym, a nawet historycznym. Bartłomiej I posłużył się bowiem sztuczką formalną, znosząc Statut Soboru Konstantynopolitańskiego i akt patriarchy Dionizego IV z 1686 r. podporządkowujące metropolię kijowską patriarchatowi moskiewskiemu. Dla światowej społeczności soborowej to nie tylko uzurpacja i samowola, ale i wystąpienie przeciw tradycji. Odwrócenie się od historii bowiem – jest uznawane za początek degeneracji.

I oby dążenie do wspólnego dobra – ocaliło prawosławie przed rozlaniem się schizmy na kolejne obszary Europy.

Lidia Konecka

Click to rate this post!
[Total: 14 Average: 4.4]
Facebook

2 thoughts on “Konecka: Czy ukraińskie zaangażowanie patriarchy Konstantynopola zagraża polskiemu prawosławiu?”

  1. SzPani,
    prawosławie jak KrK jest przedmiotem ideologicznej wojny przeciw CHRZEŚCIJAŃSTWU i kwestie teologiczne pominę (są identyczne jak wtedy kiedy kościół się dzielił na 'łaciński’ i 'ortodoksyjny’ (SIC)
    i
    w tym konkretnym przypadku 'antyruskie’
    bo od zawsze opiekunem prawosławia byli CAROWIE (podczas gdy w KrK>wg tradycji to papież był 'zwierzchnikiem’ króli, cesarzy, etc).
    .
    Wyjęcie 'cerkwi’ ukraińskiej spod jurysdykcji patriarchatu 'moskiewskiego’ spowodowało np. że ponad 200 wspólnot prawosławnych z zachodniej europy oddało się pod opiekę patriarchatowi moskiewskiemu (to się zdarzyło jakieś 3 lata temu).
    Inny trop jaki sugeruję>chodzi o Ukrainę a największa i najbardziej wpływowa diaspora ukraińska jest w Kanadzie>gdzie ministrem spraw zagranicznych jest Chrystia Freeland o ukraińskich korzeniach>
    .https://en.wikipedia.org/wiki/Chrystia_Freeland
    ale jeszcze lepszych 'korzeniach’ w tzw. Deep State>jest jednym z członków 'zarządzających’
    World Economic Forum (tego od „great reset’).
    Przypominam>żyjemy AD2021, mamy neoliberalizm-globalizm skutkujące intencjonalnym sekularyzmem.
    Z przykrością się czyta – przynajmniej niżej podpisanemu – to co Pani Konecka napisała.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *