Rosyjska agresja na Ukrainę najdobitniej pokazała, w aspekcie geopolitycznym, jak kluczowym strategicznie obszarem w Europie jest pomost bałtycko-czarnomorski. Wydawało się, że Rosja będzie przejmować kontrolę nad Ukrainą stopniowo, podobnie jak nad Rzeczpospolitą w XVIII w., w kilku etapach. Stało się inaczej. Pełnoskalową wojną Rosja postanowiła podporządkować sobie Ukrainę całkowicie, podobnie jak niedawno uczyniła to z Białorusią.
O decyzji Moskwy zdecydowało kilka czynników: 1) słabnąca pozycja Rosji wobec Chin, USA i Europy Zachodniej; 2) postępujące wzmacnianie militarnie i gospodarcze Ukrainy; 3) wzrastająca opozycja wobec systemu państwowej, autorytarnej i oligarchicznej „suwerennej demokracji” typu rosyjskiego na Białorusi, w Kazachstanie i w samej Rosji; 4) malejąca rola surowców energetycznych w najbliższych dekadach, stanowiących obecnie połowę dochodów budżetu Rosji; 5) uzależnienie przemysłu niemieckiego od rosyjskiego gazu sprawiające, że Niemcy, po pierwsze, uznały Ukrainę za obszar wyłącznych rosyjskich wpływów politycznych, a po drugie, traktowały oś Moskwa-Berlin jako konstrukt geopolityczny najlepiej służący ich interesom gospodarczym na obszarze Europy Środkowo-Wschodniej; 6) uznanie Rosji przez Francję jako głównego partnera na Bliskim Wschodzie, w Afryce, wschodnim Mediterranie i kluczowy czynnik polityczny we Wschodniej Europie; 7) last but no least piwot USA na Pacyfik i kluczowa dla USA rywalizacja z Chinami o utrzymanie pozycji światowego hegemona.
Pomniejszym, co nie znaczy bez znaczenia, czynnikiem była postępująca izolacja „wstającej z kolan” Polski na arenie międzynarodowej: wygaszenie Trójkąta Weimarskiego (żeby dostać od Niemców reparacje, a Francuzów nauczyć jeść widelcem i bezustannie karcić za bliskie relacje z Moskwą), konflikty z Unią Europejską (o „trójpodział władz” skutkujący zamrożeniem pieniędzy unijnych dla Polski), spory z Czechami o Turów, budowanie strategicznego sojuszu z Węgrami, zdeklarowanymi klientami Moskwy. Przed agresją, Rosja postanowiła Polskę przetestować na granicy polsko-białoruskiej i odniosła sukces kiedy Warszawa zbudowała zaporę wzdłuż granicy. Być może Moskwa miała nadzieję na podobny mur zbudowany na granicy polsko-ukraińskiej ? Niewątpliwie Rosja wolałaby, aby 3 mln Ukraińców, uciekających przed wojną, znalazło się w Rosji, a nie w Polsce. Jednak największy błąd rząd Zjednoczonej Prawicy, a raczej ośrodek prezydencki, popełnili w relacjach z Ameryką, kontestując wybór Bidena. Koszt tej polityki był bardzo wysoki – Ameryka porzuciła Polskę PiS i trumpowską ideę „Trójmorza” na rzecz bliskich relacji z Niemcami.
Dopiero wojna na Ukrainie wszystko zmieniła. Uzmysłowiła Amerykanom, że Niemcy mają z Rosjanami zdecydowanie większy interes we wspólnym kontrolowaniu państw Europy Środkowo-Wschodniej niż pilnowanie interesu amerykańskiego polegającego na niedopuszczeniu do rosyjskiego konstruktu geopolitycznego „Europy od Lizbony do Władywostoku”, z nieakceptowalną przez Amerykę osią Moskwa–Berlin. Ewentualna utrata przez USA geopolitycznych wpływów w Europie Zachodniej na rzecz Rosji (wypchnięcie Ameryki z Europy) stanowiłaby preludium do porażki USA w rywalizacji z Chinami. Właśnie dlatego te potężne geopolityczne siły sprawiły, że USA tak mocno wspierają militarnie Ukrainę w wojnie z Rosją oraz że USA ostentacyjnie porzuciły Niemcy na rzecz Polski jako kluczowego państwa NATO w czasie wojny na Ukrainie.
Fundamentalne interesy państwa polskiego ważą się obecnie na Ukrainie. W przypadku zwycięstwa Ukrainy i wewnętrznych problemów państwa rosyjskiego realnym stanie się powrót do konstruktu Międzymorza oraz nowa szansa na przełamanie „dualizmu na Łabie” i stopniowego przezwyciężania wpływów gospodarki niemieckiej w Polsce, jako pół-peryferium, obszaru surowców, półproduktów, taniej siły roboczej i roli poddostawcy dla rdzennej gospodarki niemieckiej. Natomiast klęska Ukrainy oznaczałaby rychłe pojawienie się wojsk rosyjskich tuż za Bugiem i, prędzej czy później, wymuszania przez Rosję neutralności polskiego obszaru między Rosją a Niemcami. Ławrow w swym liście-ultimatum do administracji USA z 2021 r. jednoznacznie dał do zrozumienia, że NATO swoją infrastrukturę wojskową powinno – zdaniem Rosji – lokować za Odrą. O tym Rosja chciała i będzie chciała w przyszłości, jeśli będzie wystarczająco silna, rozmawiać z Ameryką. Obecną odpowiedzią USA na dictum Rosji jest dozbrajanie Ukrainy.
Okoliczność, że Ukraina jest dla Rosji strategicznie ważniejsza niż dla USA i Polski i, jak się wydaje, Rosja ma większe zasoby, aby Ukrainę utrzymać w sferze swoich wpływów, realnym skutkiem wojny może być podział Ukrainy, co najmniej wzdłuż linii Ługańsk – Krym. Przykłady wygaszenia podobnych konfliktów znamy z historii i współczesności: RFN – NRD, Korea Północna i Południowa. Powyższe przykłady nakazują patrzeć ostrożnie, a może nawet sceptycznie, na polsko-ukraińskie Międzymorze (chyba że dojdzie do załamania rosyjskiej państwowości).
Natomiast najwyższy czas porzucić pojawiające się często w polskiej publicystyce dawne i przestarzałe konstrukty geopolityczne. W pierwszej wojnie światowej Niemcy dążyły do podporządkowania sobie Rosji i dlatego mocno wspierały narodowy ruch ukraiński, nie tylko przeciwko Rosjanom, lecz także Polakom. Ówczesny sojusz niemiecko-ukraiński (traktat brzeski z lutego 1918 r.), przeciwko Rosji bolszewickiej i Polsce Królestwa 5 listopada w ramach projektu Mitteleuropy, stanowił poważną przeszkodę do zbudowania państwa polskiego z granicami Drugiej Rzeczypospolitej jakie znamy z historii.
Aby odebrać Niemcom ziemie zaboru pruskiego i Śląska, Dmowski związał wojenne polskie losy z Rosją i Ententą i odniósł wielki geopolityczny sukces. Fiasko ukraińskiej polityki Piłsudskiego dowiodło, że Polska nie była w stanie pomóc Ukrainie w utrzymaniu własnego państwa. Natomiast, czy istnienie ówczesnej Ukrainy Petlury leżało bardziej w interesie Polski, czy może w interesie Niemiec pozostawmy wyobraźni Czytelników. Przy czym należy pamiętać, o czym dziś nie pamiętamy, że Dmowski nie uznawał polityki „dwóch wrogów” (Rosji i Niemiec) i konsekwentnie chciał się oprzeć o Rosję w celu obrony odebranych Niemcom ziem zaboru pruskiego i Śląska. Stąd jego negatywna ocena sprawy ukraińskiej i dążenie do podziału ziem Ukrainy (sojusznika Niemiec) między Rosję i Polskę. Jednak wyłącznie dlatego, że to nie Ukraina, ale Rosja i Ententa miały gwarantować Polsce granicę wersalską z 1919 r.
Rozpoczęte starcie Ukrainy i Rosji o Donbas będzie miało kluczowe znaczenie dla przyszłości Polski.
Jarosław Krzan
Broni Pan swoich błędnych ocen wcześniejszych. A sprawy są dość czytelne. Rosja w tej chwili idzie na podział Ukrainy poprzez powołanie Noworosji. Na nic więcej jej nie stać. Rosyjski system postkagiebowski skompromitował się, ale nie ma dla niego alternatywy politycznej. Szykuje się więc konflikt na Ukrainie na wiele lat. I dobrze, gdyż Rosja będzie spokojnie krwawić i Ukraina też. W naszej sytuacji, rzeczywiście należy trzymać się paradygmatu R. Dmowskiego tj. nie można mieć dwóch wrogów naraz. Tego typu polityka to katastrofa dla Polski. Niestety, realizuję ją rząd PiSu, skazując Polskę na rolę dywersanta USA w Europie Środkowej. Jesteśmy już oficjalnym, śmiertelnym wrogiem Rosji i faktycznym Niemiec i całej UE. Dlatego też Polska za wszelką cenę powinna oprzeć się na Unii Europejskiej i wybierając mniejsze zło oprzeć się na Niemcach. Być następnie stabilnym członkiem NATO, ale nie wyrywać się do przodu. W konsekwencji przyjąć postawę Węgier. Wspierać Niemcy w utrzymaniu sojuszu gospodarczego Niemiec z Rosją, ale nie odmawiać Amerykanom baz wojskowych w Polsce, co będzie powodowało tlący się konflikt Niemiec z USA i brak zasadniczych rozstrzygnięć tj. ostatecznego zablokowania przez USA współpracy gospodarczej UE z Rosją. Tlące się konflikty na Ukrainie i między Niemcami i USA będą działały na naszą korzyść i promowały Polskę w konfiguracjach europejskich i światowych. Ale nasza opcja zasadnicza to Niemcy i UE, a nie chimera tj. Trójmorze. I na koniec, czy się nam to podoba czy nie, politykę taką może prowadzić D. Tusk stojący na czele koalicji antypisowskiej w skład której wejdzie Konfederacja. Tusk i PO z tego co wiem godzą się na to.
że przywołam 'klasyka’ Stefan Kisielewski z czasów 'komuny”:
to oczywiste, że jesteśmy w ciemnej d…ie
ale najgorsze, że zaczynamy się w niej urządzać
i moja ulubiona definicja>
RPjakiśtamnumer jest krajem upadłym w KAŻDYM aspekcie cywilizacyjnym
.
i to detalicznie opisuje status quo Polin pod rządami czy zjednoczonych prawiczków aka pis
czy totalnej opozycji i dwie wyrzynające się watahy z czego jedna { totalna opozycja] ma protekcję suwerena [US-NATO-EU] a druga (zjednoczone prawiczki aka patrioci] są do 'odstrzelenia’ decyzją 'suwerena’> US-NATO-EU.
Nieoczekiwane skutki 'obalania komuny, odzyskiwania niepodległosci, dekomunizacji, przedmurzenia chrześcijaństwa, etc, etc, etc
i 'międzymorze’ zmienia sie w POLIN: złapani z opuszczonymi gaciami (albo z rąsiami w nocniku pełnym g..ówna} i wbrew oficjalnej narracji >Putin jest NIEWINNY
Niech Pan nie przesadza! Właśnie koncepcja polin załamuje się. Myślę, że atmosfera się oczyszcza. Coraz bardziej dochodzi do głosu samorganizacja społeczeństwa i jego świadomość polityczna. Upadek rządu PiS a faktycznie UW bis oczyści atmosferę w Polsce. Staniemy się społeczeństwem bardziej europejskim, niepodatnym na miraże postjagiellońskie, unię polsko – ukraińską itp. Na razie jest kryzys, ale widać już pozytywny kierunek zmian. Słaba, walcząca Rosja na Ukrainie i stale skonfliktowana UE z USA to dobre informacje dla Polski. Mamy pole gry i manewru politycznego. Przecież to wszystko już widać.