Mocno rozwinięta i wielokierunkowa współpraca między Węgrami, rządzonymi przez Viktora Orbána, a Rosją prezydenta Putina jest powodem ustawicznej i wielkiej irytacji, a wręcz frustracji, polskich rusofobów, którym trudno pojąć jak Orbán i jego partia mogą w ogóle mieć kontakty z Rosją, która dla każdego rusofoba jest przecież źródłem immanentnego i wręcz apokaliptycznego, czy też egzystencjalnego zagrożenia. Próbują oni to jakoś sobie tłumaczyć, bo przecież trzeba jakoś żyć z tą straszną świadomością, że nasz jedyny właściwie przyjaciel ma dobre i wręcz przyjacielskie stosunki z prezydentem Putinem i jest, w jakimś sensie, ambasadorem Rosji w Unii Europejskiej.
Jest jedno główne wytłumaczenie tej anomalii wśród rusofobów. Według nich wynika to z tego, że przecież Węgry nie miały tak strasznych zaszłości historycznych w relacjach z Rosją, jak, w ich rozumieniu, miała Polska.
Spróbujmy zatem zweryfikować to twierdzenie. Czy jest ono kolejnym mitem, czy też istnieją podstawy by uznać je za prawdziwe?
Rozpatrzmy ostatnie dwieście lat relacji rosyjsko-węgierskich, co da nam odpowiedź na pytanie, czy doświadczenia węgierskie z Rosją były lepsze niż polskie i czy Węgry straciły z walkach z Rosją bez porównania mniej ludzi niż Polska.
W XIX wieku takim wydarzeniem, które położyło się wielkim cieniem na relacje węgiersko-rosyjskie, była interwencja wojsk rosyjskich pod dowództwem marszałka Iwana Paskiewicza, który przedtem doprowadził do upadku powstanie listopadowe w Królestwie Polskim. Liczne wojska rosyjskie (ok. 200 tys.) wkroczyły na Węgry w roku 1849 i szybko pokonały Węgrów, wśród których byli także Polacy (generałowie Bem, Dębiński, Wysocki). Ostatecznie siły węgierskie skapitulowały przed Rosjanami pod Világos. Szczególnie upokarzający dla Węgrów był fakt, że Rosjanie zabrali do siebie węgierskie sztandary. Interwencja rosyjska zadecydowała o upadku powstania na Węgrzech i likwidacji niepodległego państwa. Ponownie Węgrzy zmierzyli się z Rosją podczas pierwszej wojny światowej. Węgrzy, którzy po ugodzie z Austrią mieli teraz swoje Królestwo, wzięli aktywny i ofiarny udział w wojnie, będąc podstawą sił zbrojnych Austro-Węgier. Straty były ogromne. Królestwo Węgier liczyło 21 mln. mieszkańców, z tego Węgrów było 10 milionów. Zmobilizowano 3,5 miliona żołnierzy. Poległo ponad pół miliona. Zważywszy, że najdłuższe i najbardziej krwawe walki toczyły się na froncie rosyjskim można przyjąć, że w walkach z Rosją zginęło koło 300 tys. Węgrów. Po zakończeniu wojny, na Węgrzech, na krótki czas, przechwycili władzę komuniści, na których czele stał Béla Kun, właśc. Béla Kohn. Zanim ta czerwona władza została obalona Węgrzy odczuli co znaczy czerwony terror. W czasie funkcjonowania tej Węgierskiej Republiki Rad, komuniści zwani „chłopcami Lenina”, dopuścili się masowych zbrodni.
Jednak najbardziej wyczerpujący był okres walki Węgier ze Związkiem Radzieckim był za czasów II wojny światowej. W czasie tej wojny, którą Węgry toczyły jako sojusznicy Niemiec, zginęło znowu około 300 tys. żołnierzy węgierskich i dodatkowo bardzo wiele tysięcy zmarło w obozach jenieckich, także po wojnie.
Ostatecznie, w 1945 r. Armia Czerwona Węgry zdobyła, natomiast do mieszkańców odnosiła się podobnie jak do Niemców na terenie Rzeszy, czyli traktowano ich jak wrogów w kraju pokonanym, co oznaczało przykre konsekwencje, np. liczne przypadki gwałtów. Ustanowiony przez komunistów, przy poparciu sił radzieckich, reżim na Węgrzech stosował bezwzględny terror, utworzono obozy gdzie dochodziło do masowych mordów na przeciwnikach politycznych.
Bezwzględność komunistycznego terroru była powodem wybuchu powstania w Budapeszcie w 1956 r. i następnie interwencji Armii Radzieckiej. Szacuje się, że wtedy, w wyniku walk, zginęło po węgierskiej stronie 2500 osób, ponad 20 tysięcy uwięziono, a ok. 200 tysięcy osób uciekło z kraju. Straty materialne były ogromne.
Jeśli podliczymy ilość ofiar, jakie Węgrzy ponieśli w walce z Rosją i Związkiem Radzieckim podczas ostatnich 100 lat, to wyjdzie, że w czasie pierwszej i drugiej wojny światowej oraz powstania w Budapeszcie w roku 1956 zginęło łącznie około 650 tysięcy osób.
A teraz oszacujmy, jakie ofiary ponieśli Polacy w czasie ostatnich stu lat, w wyniku wojny z Rosją Sowiecką i terroru stalinowskiego. Podczas wojny z Rosją Sowiecką w latach 1919-1921 zginęło ok. 47 tys. żołnierzy, ofiary zbrodni katyńskiej to ok. 22 tys. Do tego należy dodać Polaków którzy zmarli po deportacjach w latach 1940-41. Deportowano wówczas około 380 tysięcy mieszkańców ziem przyłączonych do ZSRR, wśród których było 207 tys. Polaków. Przyjmuje się, że ilość zgonów wśród wywiezionych mogła wynieść około 20 proc.(według danych sowieckich, podczas transportu i pierwszego roku pobytu na zesłaniu umierało około 6 proc. deportowanych), czyli byłoby to około 40 tysięcy Polaków. Łącznie, doliczając jeszcze kilka tysięcy ofiar śmiertelnych represji związanych ze zwalczaniem podziemia polskiego na zapleczu frontu z latach 1944-1945, daje to razem około 120 tysięcy ofiar śmiertelnych. Porównując te dwie liczby, 120 tysięcy Polaków i 650 tysięcy Węgrów, mamy, że Węgrów zginęło pięć razy więcej niż Polaków. Nawet gdyby to tych ofiar po stronie polskiej doliczyć jeszcze ofiary tzw. „akcji polskiej”, to i tak będzie ich wielokrotnie mniej niż Węgrów.
Ale to przecież nie jest cała prawda, albowiem Węgrów jest ponad dwa razy mniej niż Polaków. Uwzględniając ten fakt otrzymujemy, że Węgrzy ponieśli w wyniku walki z Rosją i ZSRR relatywnie dziesięciokrotnie większe straty niż Polacy. I pomimo tego, potrafią oni mieć bardzo dobre stosunki z Rosją i fatalna przeszłość ich nie obciąża. U nas jest zupełnie inaczej i trudno się dziwić, że Polaków w tym względzie mało kto rozumie i powszechnie kładzie się te polskie zachowania na karb panującej nad Wisłą rusofobii.
Stanisław Lewicki