Kolejne przypadki wskazujące na zależności polskiej polityki od czynników zewnętrznych, mam tu na myśli głównie wpływy amerykańskie, czy nawet izraelskie, każą zastanowić się nad podobieństwem obecnej sytuacji w Polsce do tej w czasach saskich, bądź może nawet bardziej króla Stanisława Augusta Poniatowskiego. Te podobieństwa, co do ludzi i ich działań, są na tyle uderzające, że pojawiają się na przykład opinie porównujące działania pani ambasador Mosbacher do tych księcia Repnina. Pani ambasador, poprzednio bizneswoman w branży kosmetycznej, podobnie bezceremonialnie odnosi się do polskich ministrów i premiera jak czynili to, w stosunku do króla Stasia, przedstawiciele carycy Katarzyny, w rodzaju wymienionego księcia Repnina czy Reichsgrafa von Stackelberga.
Do polskiego Premiera pani ambasador pisze listy zaczynając je od „Dear Minister Moraweicki”, a dalej już bez większych ceregieli artykułuje żądania. Proszę zwrócić uwagę, że nie używa ani imienia ani stanowiska premiera. Trudno taki ton uważać za coś innego niż lekceważenie, i to nie tylko postaci premiera Morawieckiego, ale i jego rządu, czyli w jakimś sensie, także Polski.
Niestety tych przykładów jest coraz więcej i coraz bardziej napominają one tamte czasy. Ostatni tego rodzaju przypadek miał miejsce w ubiegłym tygodniu. Oto 12 kwietnia rano można było wyczytać informację, że 15 kwietnia na terenie dawnego niemieckiego obozu w Treblince rozpoczną się ekshumacje, prowadzona pod nadzorem IPN. Ekshumacje te miał prowadzić międzynarodowy zespół naukowców. W zespole miała też znaleźć się antropolog z USA, prof. Kate Spradley, która prowadzi tam jedną z tzw. farm trupich. Widać w USA nie ma miejsc pochówku, a są farmy trupie. To taka chyba cecha tamtej cywilizacji. Oby tylko jacyś entuzjaści nie chcieli tego zaszczepić u nas.
Zaraz jednak po tym jak ukazała się ta informacja o rozpoczęciu ekshumacji, podano, że urzędnik Departamentu Stanu USA przesłał do ambasady polskiej w Waszyngtonie list zawierający ostrzeżenie dla władz polskich przed podejmowaniem tej ekshumacji. Jak napisał Onet w piśmie znalazło się jednoznaczne sformułowanie: „Mamy nadzieję, że jakiekolwiek ekshumacje będą przeprowadzone tylko pod warunkiem odpowiednio wcześniej przeprowadzonych konsultacji ze środowiskami żydowskimi w Polsce”.
Cóż to oznacza? Wygląda na to, że USA podjęły się roli protektora nad środowiskami żydowskimi w Polsce i oczekują, że rząd polski nie będzie na swoim terytorium wykonywał władzy suwerennej, a musi o wszystko pytać te środowiska i ich protektora. Posobna sytuacja miała miejsce i w XVIII wieku, gdy caryca Katarzyna po ratyfikacji traktatu Grzymułtowskiego uzyskała protektorat nad prawosławnymi w Polsce, co w praktyce oznaczało po prostu protektorat nad Polską.
Owe zalecenia tego listu zostały także prawie natychmiast wykonane przez władze w Polsce, gdyż po dalszych kilku godzinach opublikowano informację, że zapowiadanych ekshumacji nie będzie. Jak podał rzecznik Prokuratury Krajowej: „Decyzję taką podjął Zastępca Prokuratora Generalnego Dyrektor Głównej Komisji Ścigania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu, wydając stosowne polecenie prokuratorowi prowadzącemu śledztwo”. Za przyczynę podano termin, że jakoby po 15 kwietnia ekshumacje nie były możliwe z uwagi na porę, co jest zawarte w odpowiednim rozporządzeniu: „zgodnie z § 12 ust. 1 Rozporządzenia Ministra Zdrowia w sprawie postępowania ze zwłokami i szczątkami ludzkimi z 1 grudnia 2001 r. ekshumacje zwłok i szczątków ludzkich są dopuszczalne do 15 kwietnia”.
Czyżby IPN, który nie od dziś zajmuje się ekshumacjami, nie wiedział o takich sprawach? . Niewykonywanie ekshumacji po 15 kwietnia może mieć znaczenie gdy chodzi o szczątki zawierające jeszcze jakieś tkanki miękkie. W tym przypadku, po 80 latach od pogrzebania, gdy szczątki są już zmineralizowane, taki wzgląd nie może mieć znaczenia, przez to całe to tłumaczenie wygląda mi na zwyczajny wykręt. Zresztą rozporządzenie, na które powołują się władze, wcale nie ustanawia bezwzględnego zakazu przeprowadzania ekshumacji między 15 kwietnia a 16 października. Jej § 12 ust. 2 stanowi w punkcie 2, że „może dopuścić wykonanie ekshumacji w innym czasie niż określony w ust. 1, przy zachowaniu ustalonych przez niego (inspektora sanitarnego) środków ostrożności.”
W takiej sytuacji powoływanie się na to rozporządzenie nie wydaje się wiarygodne i przez większość to właśnie interwencja urzędnika Departamentu Stanu zostanie uznana za przyczynę wstrzymania ekshumacji. A cała sprawa zostanie uznana za kolejny przykład uległości władz wobec Ameryki.
Jak zareaguje w takiej sytuacji społeczeństwo, którego odporność jest cały czas wystawiana na próbę, a takich przypadków pojawia się coraz więcej? Reakcja może być także podobna do tej z przed 250 laty, gdyż analogiczna sytuacja wywoła także i podobną reakcję. Wtedy doprowadziło to do Konfederacji Barskiej, która przeciwstawiała się narzucaniu Polsce praw przez obce potencje. Mutatis mutandis, coś podobnego obserwujemy także i dziś. Niedawno powstało i umacnia się ugrupowanie które uległość polskiego rządu wobec obcych państw szczególnie akcentuje. To jest Konfederacja. Przystępują do niej coraz to nowe środowiska. Nabiera ona rozpędu. W obecnej sytuacji politycznej w Polsce podobieństwo między Konfederacją Barską a obecnym ugrupowaniem politycznym o nazwie Konfederacja zaczyna wręcz samo się narzucać.
Taka sprawa, jak ta odwołana ekshumacja to tylko jeden przykład relacji między władzą w Polsce a jej „sojusznikami” w USA. Jest ona irytująca, ale zapewne nie przekroczyłoby to pewnego progu wytrzymałości. Dużo większym problemem, który naprawdę może skończyć się dla rządzących niedobrze, jest kwestia roszczeń majątkowych organizacji żydowskich, które władze USA popierają już formalnie poprzez ustawę 447. 1 kwietnia tego roku w USA miały miejsce manifestacje Polonii przeciwko tej ustawie. Doszło do nich w Chicago, Nowym Jorku, Los Angeles i Bostonie. Ostatnio wyszła na jaw poufna notatka ze spotkań miedzy przedstawicielami polskiego MSZ i Departamentu Stanu USA, z której wynika, że urzędnik z USA bezpośrednio naciska, oczekuje działań, i chce realizacji roszczeń zaraz po wyborach, zgadzając się na utajnienie ustaleń i przyjętej mapy drogowej ze względu na kampanię wyborczą. Jednak stosunek strony amerykańskiej jest jednoznaczny: „sprawa restytucji musi być rozpatrywana w horyzoncie czasowym 2019”. Tego już może być za wiele dla takiego polskiego wyborcy, którego obchodzą losy kraju. Koło poselskie Konfederacji zgłosiło interpelację do premiera w tej sprawie, zaś na 11 maja Stowarzyszenie Marsz Niepodległości zapowiedziano w Warszawie marsz pod hasłem STOP447. Zapewne rząd, który te negocjacje z USA prowadzi, oraz kierownictwo PiS, zrobią wszystko, by tę sprawę maksymalnie wyciszyć.
Sprawa jest jednak zbyt poważna i mimo że tak TVP, jak i stacja TVN, mająca właściciela z USA, starają się pomijać tę kwestię, jak i nic nie mówić o Konfederacji, to zapewne niewiele to da. TVN, na przykład, pominął Konfederację, wśród zarejestrowanych komitetów uczestniczących w wyborach do PE, w swej informacji na ten temat. W dzisiejszych czasach, kiedy coraz większy strumień obiegu informacji idzie przez Internet, pomijanie czegoś przez duże stacje telewizyjne, najbardziej szkodzi im samym, gdyż tego typu manipulacje są od razu widoczne, co podważa zaufanie do całego ich przekazu.
Najbardziej zastanawiające jest to, że po upływie wieków, w Polsce wydarzenia znowu idą taką drogą jak poprzednio. Znowu mamy władzę uległą wobec obcych potencji i coś w rodzaju protektoratu, i znowu społeczeństwo na to się nie zgadza i tworzy, tak jak i wtedy, Konfederację. Zdaje się, że to wszytko już było, a zdarzenia biegną cały czas po kole. Wtedy skończyło się to tragicznie. A jak będzie tym razem? Czy głównym animatorom polityki wystarczy wyobraźni by to dostrzec i cofnąć się zawczasu, a nade wszystko nie brnąć w utarte schematy? Przed wszystkim zaś trzeba realizować własne interesy, a nie tylko nasłuchiwać i reagować na życzenia obcych protektorów.
Stanisław Lewicki