Lewicki: Pracować dla chińskiego cesarza

 

W coraz bardziej niepewnym kierunku zmierza wojna na Ukrainie. Nie widać już żadnych istotnych postępów którejkolwiek ze stron, a starcia przeszły w stadium wojny pozycyjnej, w której front wyznacza wiele linii fortyfikacji niemożliwych do szybkiego sforsowania.
Budzi to frustrację polityków z Kijowa, którzy obiecywali sobie szybkie odzyskanie utraconych, na rzecz Rosji, ziem. Dziś widać, że żadna szybka ofensywa w stronę Krymu, lub choćby mająca na celu przecięcie pomostu lądowego łączącego Krym z Rosją, nie wydaje się możliwa.

Kijów składa winę za to zmniejszenie militarnych możliwości własnej armii na Zachód, który nie chce dostarczyć, w odpowiedniej ilości, broni umożliwiającej pobicie armii rosyjskiej.  Ukraiński minister spraw zagranicznych Dmytro Kułeba skierował w stronę Zachodu wezwanie, by ten zaczął na poważnie działać na rzecz rozpadu Rosji i przestał się bać realizacji takiego scenariusza.
Podobnie i nawet bardziej bezpośrednio wyraża się na ten temat  Ołeksij Arestowycz, były aktor, potem wyższy oficer ukraińskiego wywiadu, pełniący obecnie funkcję  doradcy Szefa Kancelarii Prezydenta Ukrainy ds. komunikacji strategicznej w dziedzinie bezpieczeństwa narodowego i obrony. Powiedział on, że na Zachodzie brak obecnie polityka na miarę Reagana, czyli takiego, który byłby w stanie wyznaczyć zwycięstwo nad Rosją i jej rozczłonkowanie jako cel polityczny. Zamiast tego, jak uważa Arestowycz, Zachód chce tylko kontrolować przebieg konfliktu na Ukrainie i zapobiec dalszej eskalacji. Zamiast tego, Zachód powinien przekazać Ukrainie odpowiednią broń, a jej wojska załatwią problem Rosji.
W opublikowanej 3 grudnia jego rozmowie z Markiem Fejginem, rosyjskim politykiem i działaczem opozycyjnym, znajduje się też ciekawy wątek polski. Otóż mówił on o  „możliwym ataku grup polskich najemników i ukraińskich czołgistów”, który dochodzi do Melitopola i, w ten sposób,  wyjdzie na tyły rosyjskich sił zajmujących obecnie  elektrownię jądrową w Enerhodarze.

Do tej pory, o „polskich najemnikach” mówiła głównie strona rosyjska, a tu słyszymy tego rodzaju dziwne stwierdzenia ze strony, jak by nie było, osoby blisko związanej z administracją prezydenta Zełenskiego.
To, że obywatele polscy walczą na Ukrainie, nie jest żadną tajemnicą, już choćby dlatego, że w mediach jest dostatecznie dużo relacji na ten temat, ostatnio głównie mówiących o ich stratach; kilka dni temu poległ już szósty ochotnik z Polski.
Dotychczas nie przykładano zbyt wielkiego znaczenia dla ich udziału w tej wojnie, a tu ważny ukraiński polityk przedstawia możliwe plany zwycięskich działań przeciwko wojsko rosyjskim, oparte głównie na udziale w walkach owych „polskich najemników”.
Co on chce w ten sposób zakomunikować? Czyżby chodziło mu o to, żeby pokazać, że udział Polaków może być decydujący i niezbędny dla zwycięstwa nad Rosją i Polska powinna się bardziej zaangażować w tę wojnę?
Choć w Polsce są pewni politycy gotowi iść na taką wojnę  to jednak, zapowiadane przez Arestowycza, zwycięstwo może nie być wcale tak łatwe do osiągnięcia jak się mu wydaje.
Już kiedyś próbowaliśmy takiej sztuki; najpierw szło łatwo i zajęliśmy Kijów, ale potem szybko przyszły trudności i trzeba było bronić Warszawy.

Zostawmy jednak patrzenie na ten konflikt tylko z naszej lokalnej perspektywy, a postarajmy się o ogląd globalny, pozwalający zrozumieć dlaczego Zachód jest tak ostrożny nawet w pośrednim angażowaniu się, choćby przez wspieranie Ukrainy dostawami odpowiedniej broni. Nie tak trudno to zrozumieć, gdy zastanowimy się przez chwilę jakie mogłyby być konsekwencje zbyt dużego osłabienia Rosji, lub, jeszcze dalej, jej rozpadu.
Kto by na tym zyskał? Oczywiście, najpierw byłaby to Ukraina, Polska i państwa bałtyckie, nad którymi wreszcie przestałaby wisieć groźba rosyjskiego zagrożenia.
Ale to jest znowu perspektywa regionalna, która nie wydaje się szczególnie istotna dla globalnych graczy.

Z punktu widzenia USA, ważne jest by sytuacji klęski Rosji, nie wykorzystały Chiny i zwyczajnie nie zagarnęły terytoriów należących dziś do Rosji. Taki scenariusz byłby bardzo realny i na to wskazuje nawet obecny stosunek sił militarnych na granicy rosyjsko-chińskiej.
W roku 2018 Rosja zorganizowała na Dalekim Wschodzie manewry „Wostok 2018”, w których brało udział aż 300 tys. żołnierzy. Były to największe ćwiczenia na tym obszarze od 1981 roku.
Pomimo oficjalnie dobrych stosunków Rosji i Chin, to jednak właśnie Chiny były głównym adresatem przesłania jakie wynikało z tego bezprecedensowego nagromadzenia sił i środków militarnych przez Rosję.
Ale od tego czasu sporo się zmieniło. Kilka miesięcy temu, we wrześniu 2022 roku, Rosja także zorganizowała manewry na Dalekim Wschodzie pod kryptonimem „Wostok 2022”. Jednak różnica w stosunku do tych z roku 2018 była kolosalna. Tym razem wzięło w nich udział nie 300 tys. żołnierzy, a tylko 50 tys. Na dodatek, aby zgromadzić nawet tak zmniejszone siły, musiała Rosja ściągnąć cześć żołnierzy z Ukrainy, czego efektem było takie osłabienie tam rosyjskich sił, że konieczne stało się opuszczenie obwodu charkowskiego.
Zadziałał efekt krótkiej kołdry. Gdy Rosja chciała pokazać, że nadal może mieć jakieś, chociaż niewielkie, siły na Dalekim Wschodzie, to bardzo zabrakło ich na Ukrainie.

Jednocześnie, jak wynika z wielu analiz, Chiny utrzymują potężne zgrupowania wojskowe w sąsiedztwie granicy z Rosją, Mongolią i Kazachstanem. I są to najlepiej wyposażone i wyćwiczone siły Chińskiej Armii Ludowej. Należą do nich wojska aż 5 armii (76,77,78,79,80) i okręty Floty Północnej. Po drugiej stronie granicy znajdują się bardzo skromne siły rosyjskie.
Na dodatek nastąpiło zacieśnienie chińskiej współpracy z Kazachstanem i obecnie Chiny zadeklarowały się jako gwarant integralności tego państwa co należy odbierać jako posunięcie skierowane przeciwko polityce rosyjskiej.
Nadal cała logistyka sił rosyjskich na Dalekim Wschodzie opiera się na wykorzystaniu Kolei Transsyberyjskiej i kilku jej odnóg. Jest to bardzo wrażliwy system i opanowanie jakiejś jednej ważnej stacji na trasie tej kolei spowoduje praktyczne odcięcie Syberii i Dalekiego Wschodu od Moskwy.
Już raz miało to miejsce w historii, kiedy słaby Legion Czechosłowacki, sformowany podczas pierwszej wojny światowej z czeskich jeńców, wszedł w konflikt z bolszewikami i w efekcie opanował i kontrolował, przez długi czas, wielki obszar Rosji, od Wołgi do Władywostoku.
Teraz Chińczycy instalują się w Kazachstanie, a Omsk, jedna z głównych stacji Kolei Transsyberyjskiej, leży niecałe sto kilometrów od granicy z Kazachstanem.
Jakie by mogły być następstwa wejścia Rosji w konflikt z Chinami na tym obszarze, nie trudno jest przewidzieć. Najpewniej cała Syberia szybko zostałaby opanowana przez Chiny.

Taka ewentualność byłaby pewnie z radością powitana przez licznych wrogów Rosji, ale jej globalne następstwa, czyli niepomierne wzmocnienie Chin, są tym czego USA chciałyby uniknąć.
I dlatego zapewne USA nie chcą obecnie zbytniego osłabienia Rosji.
Wydaje się, że życzenia Ukrainy, Polski, czy państw bałtyckich, są, przy uwzględnieniu tego kontekstu, mniej ważne.
Zresztą w historii miały nie raz miejsce takie zdarzenia, kiedy to bezmyślne zwalczanie tradycyjnego wroga doprowadziło do wzmocnienia innego państwa, z którym dopiero był prawdziwy problem.
W roku 1740 doszło do tzw. austriackiej wojny sukcesyjnej, w której Francja walczyła z Austrią, swoim tradycyjnym wrogiem. Jednak głównym efektem tej wojny było wzmocnienie króla Prus, który zajął Śląsk. Francja nie uzyskała niczego, stąd też, jak wielu wskazuje, mogło narodzić się znane francuskie powiedzenie: „travailler pour le roi de Prusse” – „pracować dla króla pruskiego”.
Francja poniosła wielkie koszty i poświęciła wielu żołnierzy, a tymczasem korzyści z tego odniósł pruski król. Poprzez zajęcie Śląska, Prusy tak się wzmocniły, że stały się mocarstwem w Europie i poważnie zagroziły Francji. Wojska pruskie i niemieckie były potem trzy razy w  Paryżu.
A początkiem tych wszystkich nieszczęść była nierozważna polityka Francji, która wsparła Prusy we wspomnianej wojnie z Austrią.

Amerykanie obawiają się, że podobnie może być i teraz. Oni zapłacą za broń i wsparcie, które dostarczają Ukraińcom, a tymczasem głównym beneficjentem nadmiernego osłabienia czy rozpadu Rosji, mogą okazać się Chiny.
Tym bardziej można zrozumieć takie myślenie, że Amerykanie doświadczyli już czegoś podobnego nie raz. Ostatnio w Iraku, kiedy to tocząc dwie wojny usunęli reżim Saddama Husajna, ale nie dali rady ustabilizować kraju i faktycznie to Iran stał się głównym beneficjentem działań USA i rozszerzył swoje wpływy na Irak.
Dlatego Amerykanie są bardzo ostrożni, nie chcą tym razem pracować dla chińskiego cesarza i przez to są mniej podatni na wezwania płynące z Ukrainy.

Stanisław Lewicki

Click to rate this post!
[Total: 36 Average: 4.1]
Facebook

9 thoughts on “Lewicki: Pracować dla chińskiego cesarza”

  1. p. Lewicki nieustannie ROZŚMIESZA-czegokolwiek by nie dotknął w swoim pisaniu
    a już konkluzja:
    'Dlatego Amerykanie są bardzo ostrożni, nie chcą tym razem pracować dla chińskiego cesarza i przez to są mniej podatni na wezwania płynące z Ukrainy’
    dorównuje swoją groteskowością
    konfabulacjom zjednoczonych prawiczków aka 'patriotów’ ale także totalnej opozycji + lewicy w dzieleniu skóry na niedźwiedziu czyli 'parcelacji Rosji’
    bo Ann Applebaum udało się napisać:
    The Russian Empire Must Die (14.11.22)
    Rosyjski imperium musi UMRZEĆ
    .https://www.theatlantic.com/magazine/archive/2022/12/putin-russia-must-lose-ukraine-war-imperial-future/671891/
    i jedna sprawa – i uprzejma prośba nie walić głowy w piasek –
    TO MY – p. Lewicki oczywiście tyż – BĘDZIEMY płacić, płacić, płacić, płacić.

  2. Faktycznie jest pat, ponieważ na froncie panuje… równowaga sił (?!); więc byle do wiosny i lata. Jednak trzeba wygrać tę wojnę i zgnieść ostatecznie tego czerwonego, komunistycznego, bolszewickiego i leninowskiego robaka z kremla kgb, fsb, gru, nkwd, ZSRR Stalina… tzn. antypolskiego, anormalnego i antywolnościowego homo sovieticusa, AD 2022!
    +Russia +Russians +Putin are dead…, now?!

    1. Ruska monarchia + chiński kapitalizm = prawica wolnościowa.
      Amerykańska d***kreacja + eurosocjalizm = lewactwo.

    2. Do Pana Pawła K. Drogi Przyjacielu. O tym, co dzieje się we frontowych okopach w pierwszy rzędzie decydują politycy, którzy swoje armie uzbrajają, wyposażają i wyznaczają jej zadania. Żołnierze, zgodnie z definicją Clausewitza, wyznaczone przez polityków cele realizują środkami militarnymi. Widocznie umknęła Twojej uwadze myśl przewodnia komentowanego przez Ciebie artykułu. Chodzi o to, by do rosyjskiej polityki wprowadzić korektę w postaci akceptacji granic Ukrainy z 2014 roku i skutecznie ją jeszcze przy tym osłabić, ale nie zniszczyć, gdyż za węgłem naszego Zachodniego domu, czają się elektroniczne (i nie tylko) watahy Państwa Środka. Na ile tą misternie tkaną sieć różnych powiązań uda się zbudować i zaspokoić wszystkie roszczenia oraz oczekiwanie, to jest otwarte pytanie. Szczerze mówiąc, mam duże wątpliwości, czy to możliwe. Ale odpowiedź zobaczymy i usłyszymy prawdopodobnie w ciągu najbliższych kilku miesięcy.

  3. Teorie o oszczedzeniu Rosji , zeby jej ziemie nie wpadly w lapy Chin sa eleganckim wyjasnieniem kleski Stanow Zjednoczonych na Ukrainie i w konsekwencji w Europie. Kissinger w lecie wezwal do uznania zadan Rosji . Zostal za to zmlotkowany przez rzad Bidena , ktory doprowadzil do tej wojny. Kissingera strategosi z naszego kraju nieslusznie lekcewaza . Kissingerowi chyba chodzilo o kwestie, czy na swiecie nadal istnieje kilka osrodkow suwerennej wladzy , czy moze to sa tylko aspiracje . W tym pierwszym przypadku Stany Zjednoczone juz przegraly . Rada Kissingera byla jedynym rozsadnym wyjsciem dla amerykanskiego ludojada.

  4. Urodziłem się w pierwszej połowie 1937 roku. Pierwsze dwa lata II-giej Wojny Światowej pamiętam słabo lub wcale. Ale już od 1943 roku niektóre fragmenty zdarzeń pozostawiły trwały ślad w mojej pamięci kilkuletniego dziecka. Ojciec pracował jako przymusowy robotnik kolejowy. Za brak ukłonu dla młodego volksdoutscha, został dotkliwie pobity. W roku 1945 miałem już prawie 8 lat i pamiętam doskonale rodzinną trwogę w związku z nasilającymi się zagrożeniami płynącymi od zbliżającego się frontu. Na szczęście prawie obyło się bez walk artyleryjskich. Gdy wkroczyła Armia Czerwona, przeżyliśmy euforię. Dla mnie jest bluźnierstwem niszczenie pomników żołnierskiego czynu czerwonoarmistów. Nie dla tego, że nie wiem lub nie chcę pamiętać o roku 1920 i o Bitwie Warszawskiej , ale dla tego, że prawdopodobnie mnie, moją rodzinę i wiele innych polskich rodzin, ofensywa ze wschodu uratowała życie. Nie prawdą jest, że czerwonoarmiści (a więc nie tylko Rosjanie), zachowywali się jak gwałciciele i rabusie. Nieliczne tego typu zdarzenia były zwykle śmiercią karane przez sądy polowe.

  5. Moj poprzedni komentarz odnosi sie do wypowiedzi Kissingera sprzed paru miesiecy. Obecna wypowiedz Kissingera jest zaproponowaniem Rosji bezwarunkowej kapitulacji . Takich rzeczy sie nie negocjuje . Jesli ktos lezy na lopatkach , to jest na lasce zwyciezcy .

  6. Wszelkie analogie porównujące sytuację w dzisiejszej cywilizacji postindustrialnej z pozornie podobnymi sytuacjami w cywilizacji maltuzjańskiej, preindustrialnej, są mylące i prowadza tylko na manowce.

    W szczególności wojna i podbój jakiegoś terytorium w XVIII wieku mogła przynieść wymierne zyski, jeżeli oczywiście wojna była zwycięska a podbój udany.

    W miarę jednak rozwoju rewolucji przemysłowej, bilans wojny zmieniał się coraz bardziej na niekorzyść. Koszty rosły, a zyski stawały się coraz bardziej iluzoryczne. Posiadanie lub nie jakiegoś terytorium stopniowo miało proporcjonalnie coraz mniejsze znaczenie, w miarę jak głównym czynnikiem produkcji stawał się najpierw kapitał, a potem innowacje.

    W tej chwili Syberia należy do Rosji, a jako nie przekłada się to na duży wzrost znaczenie Rosji i jej poziom cywilizacyjny, nawet może na odwrót. Problemem Rosji nie są kwestie terytorialne, ale posiadanie złego rządu. Pod względem geograficznym, klimatycznym, etc najbardziej podobnym do Rosji krajem jest Kanada, a przecież różnica w poziomie cywilizacyjnym jest gigantyczna.

    Tak samo w drugą stronę. Zajęcie Dalekiego Wschodu i Syberii przez ChRL, nie doprowadzi do jej (ChRL) rozwoju i wzrostu, jeżeli nadal będzie miała taki sam zły rząd (lepszy niż rosyjski, ale niewiele lepszy) jak obecnie.

    Źródłem bogactwa i potęgi nie są już jak w maltuzjanizmie, ziemie uprawne i surowce naturalne. Nie jest nim również, jak to jeszcze było w XX wieku, dostęp do kapitału. Tylko wiedza, kompetencje i umiejętności mieszkańców danego kraju. A przecież zarówno kapitału, jak i najzdolniejszych i najlepiej wykwalifikowanych pracowników, katechon Putin zdążył się z kraju pozbyć. 🙂

    Wojny obecnie są potwornie kosztowne i nie dają żadnych zysków, które by te koszty mogły zrekompensować. Katechon Putin i Rosja tego nie rozumieją i dlatego Rosja musi upaść i się rozlecieć. Nie zależy to od żadnych decyzji podejmowanych w Waszyngtonie, Kijowie, Warszawie, czy Pekinie. Zależy to wyłącznie od Moskwy. Sam katechon Putin zgotował sobie i Rosjanom ten los.

    1. „Źródłem bogactwa i potęgi nie są już jak w maltuzjanizmie, ziemie uprawne i surowce naturalne. Nie jest nim również, jak to jeszcze było w XX wieku, dostęp do kapitału. Tylko wiedza, kompetencje i umiejętności mieszkańców danego kraju.” – a wiedzę, kompetencje i umiejętności jak powszechnie wiadomo, da się wykorzystać nie mając nic. Wystarczy podejście sokratejskie – wiedza dla wiedzy, bez materialnego przedmiotu jej wykorzystania. Z całą pewnością tak działa gospodarka postindustrialna (nie cywilizacja – nie można mówić o cywilizacji postindustrialnej; o społeczeństwie czy gospodarce jednak owszem). A walka o surowce konieczne np. dla kolejnych mikroprocesorów to tylko urojenia wszystkich głupków, których jak zwykle pilaster wyprzedza o milę xD Ty tak samo rozumiesz gospodarkę postindustrialną jak czytany tekst Harari’ego 😉

      Zmieniłem zdanie. Pilaster jest tak głupkowaty, że aż bawi, więc niech jednak zostanie i tym samym kończę krucjatę pod hasłem „pozbyć się pilastra”. Zaczynam akcję (parafrazując kanał na twitterze) „czytam pilastra, bo nie stać mnie na dopalacze” 😀

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *