„Newsweek” nr 26
Na jedynce Frasyniuk i tytuł: ”Powrót wojownika”. Wymieniony robi za tzw. „legendarnego opozycjonistę”. Po drugiej stronie barykady, czyli w GP, takim „legendarnym opozycjonistą” jest nazywany Adam Borowski, znany głównie chyba ze sprowadzania Czeczeńców do Polski.
Ja, osobiście mam równy dystans do obu tych „legendarnych opozycjonistów” i obchodzą mnie oni tyle co zeszłoroczny śnieg. Gdy słyszę te śmieszne ich roszczenia oparte na działalności sprzed ponad trzydziestu laty to zawsze mi się przypomina pewien działacz z czasów Gierka, który gdy wybuchły protesty to zadeklarował, że on nie po to z karabinem przeszedł od Lenino do Berlina, żeby teraz oddawać władzę jakimś gówniarzom. I on rzeczywiście przeszedł z tym karabinem taki szlak i to powinno budzić szacunek ale opieranie na tym swoich pretensji do władzy nawet wtedy było śmieszne. Natomiast uroszczenia panów: Frasyniuka, czy Borowskiego, to już nawet nie są śmieszne, bo one są żałosne.
Pan Frasyniuk ma problem z naruszeniem nietykalności policjanta ale odwraca oskarżenia i stosując wymyślne wywody twierdzi, że naruszenie było obustronne :”Oni moją, a ja ich, bo oni mnie nieśli i naruszyli moja godność i nietykalność, a jaj ich, bo też ich dotykałem, kiedy próbowali oderwać mnie od ziemi”.
Ale najlepsze są jego dywagacje, co może skłonić młodych do buntu przeciwko PiS: „Młodzi nie chcą protestować, bo im jeszcze Kaczyński nic nie odebrał. (…) Jak im wyłączą dostęp do internetu, to pewnie ich to wykurzy … jak im pozwolą być na dyskotece tylko do godziny 22, też ich wkurzy. Mówi się, że ograniczą dostęp do alkoholu, w PRL alkohol można było sprzedawać od godziny 13, to tez może ich wkurzyć”.
I takie to mądrości wydala z siebie pan Władek. Może niech sam zacznie tych młodych wkurzać, bo licznie na rząd, w tym względzie, się nie sprawdza.
I jeszcze jeden cytat z Frasyniuka [TVN 12 czerwca 2017]: „Każdy nawet wariat, ma prawo w demokratycznym państwie do organizowania demonstracji”.
Wierzę na słowo i naprawdę nie ma potrzeby by pan Władek sam musiał udowadniać prawdziwość tej śmiałej tezy.
„Newsweek” nr 26
Cezary Michalski, ongiś prawicowy publicysta, który przeszedł na pozycje lewicowe nadal potrafi rozśmieszyć Oto próbka: „Prawicowym kibolom rzucanie butelkami po piwie w prezydenta Gdańska może się wydawać tym samym co rzucanie butelkami z benzyną w niemieckie Tygrysy”
No cóż panie. Jakie czasy taki i Tygrys.
„wSieci” nr 25
„Przegląd tygodnia Mazurka & Zalewskiego” – „Czy w lipcu nastąpi zmiana premiera? Oto jest pytanie. Kryzys przywództwa Beaty Szydło widoczny jest wyraźnie, ale co z tego, skoro rząd ma najwyższe notowania od początku swego istnienia. To rzecz jasna zasługa Brukseli, która zaczęła procedurę pompowania notowań PiS i premier Szydło. Teraz dopiero widać jakim błędem było blokowanie Tuska. Przecież on z Junckerem dzielnie walczą o drugą kadencję dla PiS. Podobno jednak Szydło nie będzie przemawiać na kongresie PiS, co zapewne jest wyrazem niełaski Naczelnika Państwa. Wielkie przemówienie programowe ma wygłosić Morawiecki. Co zapewne jest przejawem łaski. Ale umówmy się: do początku lipca Kaczorowi jeszcze pięć razy może się odmienić.”
Cóż, łaska pańska na pstrym koniu jeździ. Tylko kto jest tym koniem?
„Do Rzeczy” nr 25
„dwaj panowie g” – „Donald przyjeżdża do Polski. Dobry Donald, czyli żółtowłosy, a nie zły, czyli rudy. Źli ludzie opowiadają na mieście, że jego wizytę u prezydenta Andrzeja Sebastiana załatwili do spółki Krzysiek Szczerski oraz Adam Bielan, którzy wcześniej obiecali, że zrobią to pod jednym warunkiem – że o niczym nie będzie wiedział, ani wtrącał się, Srebrny Lis Dyplomacji.
No i teraz Krzysiek z Adamem są trochę zirytowani. Bo popularny Srebrny Lis Waszczu chodzi i opowiada, ze to jego sukces”
Ci „panowie g” są jednak dobrze poinformowani bo ta ich ubiegłotygodniowa zajawka o konflikcie na linii Szczerski- Waszczykowski została potwierdzona zdarzeniami w tym tygodniu, kiedy to w poniedziałek Waszczykowski powiedział, że oczekuje od prezydenta wyjaśnień w sprawie opóźniania wręczania nominacji ambasadorskich kandydatom, którzy zostali pozytywnie zaopiniowali przez parlament. A na to zareagował we wtorek Szczerski, mówiąc, że „wypowiedź pana ministra Waszczykowskiego była szkodliwa i gorsząca.”
Widać, że przy tak słabej i niezbornej opozycji, obóz rządowy musi sam organizować konflikty we własnym gronie. Choć ten pewnie rozejdzie się po kościach, bo Prezes teraz Waszczykowskiego nie posunie, gdyż oznaczałoby to w tej sytuacji zbytnie wzmocnienie pozycji prezydenta, czego Kaczyński jeszcze bardziej chce uniknąć.
„Do Rzeczy” nr 25
„Dwie dekady dolce vita” –o księdzu Kazimierzu Sowie pisze Piotr Semka: „Pod TVN podjeżdżał sportową alfą romeo, znany był z rozśpiewanych tourów po rzymskich tawernach, fotografował się przytulony do Moniki Olejnik, był z Donaldem Tuskiem na „ty” i był kumplem legionu polityków Platformy i Nowoczesnej. Tak jakby był pewny, że należy do jakiejś specjalnej kasty – księży, którym uchodzi wszystko. I bardzo długo tak było.”
W TVN prowadził kanał Religia.tv i tam to właśnie „zadebiutował medialnie Ryszard Petru, który w 2013 r. wraz z ks. Sową i o. Maciejem Ziębą współtworzył program „Moralność i etyka czasów kryzysu”.
Jak wynika z ujawnionych nagrań sam ks. Sowa prezentuje etykę i moralność bardzo specyficzną. W tych nagraniach tak mówił oPalikocie: „Miał takie powodzenie, taką pozycję (…) był bogiem, był bogiem”
Jak widać, wart pac pałaca a pałac paca. Ciekawe też, ze ci którym strasznie przeszkadzał nieistniejący maybach ojca Rydzyka, nie mieli jednocześnie nic przeciwko prawdziwej przecież sportowej alfa romeo księdza Kazimierza Sowy.I jak to nazwać?
„Przegląd” nr 25
„Opozycja do więzienia” – Krzysztof Wasilewski pisze o procesie brzeskim, w którym w roku 1932 sanacyjna władza skazała na więzienie przywódców opozycji. „Do aresztu trafiła elita polityczna. Lista osadzonych mogła być jednocześnie listą polityków najbardziej zasłużonych dla odbudowy polskiej państwowości. Byli to m.in. Stanisław Dubois, Adam Ciołkosz, Karol Popiel, Herman Lieberman, Wojciech Korfanty i Wincenty Witos. Zwłaszcza dwaj ostatni symbolizowali odrodzoną Rzeczpospolitą. (…) Aresztowań dokonywano z zaskoczenia z pogwałceniem prawa. Jak wspominał jeden z uczestników tamtejszych wydarzeń, „między 2 a 3 po północy, gdy cała Warszawa pogrążona była w głębokim śnie, u bram szeregu domów rozległy się ostre dźwięki dzwonka (…) Pytania o powody tych najść pozostawały bez odpowiedzi. Kiedy Władysław Kiernik żalił się, że nie zdążył zabrać rzeczy osobistych, komisarz policji odparł: „Nie będą już panu potrzebne. W ziemi wystarczą cztery deski” (…) Witos pisał we wspomnieniach: „Zaczęto wyprowadzać powoli cela za drugą(…) Gdy już wszystkich sprowadzono, dłuższą chwilę odbywały się jakieś tajemnicze szepty, potem słychać było zgrzyt klucza, krzyki, w pewnym momencie strzały i komendę „Obrócić się do ściany”, potem trzask podobny do przygłuszonego strzału, następnie znowu otwieranie drzwi i znowu to samo. (…) łącznie w toku kampanii poprzedzającej wybory parlamentarne aresztowano 84 byłych posłów i senatorów, Całkowitą liczbę więźniów politycznych szacuje się natomiast na 5 tys. Polityków osadzonych w twierdzy brzeskiej przetrzymywano w ścisłej izolacji, bez możliwości kontaktu z rodziną a nawet z prawnikami.”
Jak wynika z tych przekazów komunistyczna dyktatura po wojnie nie musiała czerpać tylko z wzorów sowieckich, ale także tradycja sanacji mogła być dla niej wielce użyteczna.
Od dwunastu lat notuje się różne nieskuteczne próby rehabilitacji skazanych w haniebnym procesie brzeskim. Ostatnio w ubiegłym roku projekt ustawy w tej sprawie złożył PSL. Odpowiedź z Kancelarii Sejmu stwierdzała, że „forma ustawy nie jest właściwa dla formułowania przez Sejm tego typu symbolicznych wypowiedzi.”
A ja zastanawiam się nad jednym. Od kilku lat w Święto Niepodległości prezes PiS Jarosław Kaczyński składa kwiaty i przemawia pod pomnikiem Witosa, który w procesie brzeskim był przecież skazany na półtora roku więzienia i za którym sanacja wysyłała listy gończe. To jak to jest panie Prezesie? Czci pan publicznie zasługi człowieka, którego rehabilitacji pan odmawia, bo przecież to od pana woli zależy przeprowadzanie tej ustawy. Nie uważa pan, że miedzy tymi zachowaniami zachodzi rażąca sprzeczność? Czy to nie wzbudza u pana jakiegoś absmaku?
„Gazeta Polska” nr 25
„We władzy Hezbollahu cz. 1” – tego się nie spodziewałem, w GP zamieścili tekst Witolda Gadowskiego; jego reportaż o pobycie w Bejrucie i kontaktach z Hezbollahem. Wiadomo, że ta organizacja jest największym wrogiem Izraela, przynajmniej od czasu wojny w 2006 roku, kiedy to Hezbollah pokazał bezsilność izraelskiej armii, która nie potrafiła pokonać garstki bojowników pomimo zaangażowania do tego przeważających elitarnych jednostek, w tym brygady Golani. Wszystko na nic. Renoma IDF prysła.
Gadowski zaś pisze o Hezbollahu raczej z sympatią. „Ludzie boją się zamachów i z uznaniem mówią o żołnierzach Hezbollahu, którzy odrzucili Państwo Islamskie od granicy Libanu. Ktoś może zapytać: jak to? To terroryści z Hezbollahuwalczą z terrorystami z ISIS? To typowy dla konsumenta propagandowej papki punkt zdziwienia. Hezbollah jest w Libanie popularny i tworzy nie tylko dobrze zorganizowane siły zbrojne, lecz także partię polityczną, która właśnie uczestniczy w rządzącej krajem koalicji. Hezbollah powstał w 1982 r. w Libanie. Była to szyicka reakcja na okupację tego kraju przez wojska Izraela. „
Potem spotkanie z bojownikami: ”Teraz zanurzamy się w Dahir, dzielnicę rządzoną przez Hezbollah (…) Kaseem [kierowca] uśmiecha się, tu czuje się jak w domu, wszak sam jest żołnierzem Hezbollahu. Połowę miesiąca spędza jako taksówkarz, na drugą wkłada mundur i przechodzi przez granicę z Syrią. Tam bije się z DAESH. Wtem przed naszym fordem hamuje skuter. Zeskakuje z niego młody mężczyzna w czarnym dresie i wyciąga zza paska pistolet. Napastnik nakazuje by wszyscy wysiedli. (…) Kaseem szepce, że traktują nas jak izraelskich szpiegów (…) Na szczęście w moim paszporcie i paszporcie Adama Dąbrowskiego są irańskie wizy, to może wpłynąć na bieg zdarzeń. „No Israel, Lachestan, Bulanda” – powtarzam.”
No i ostatecznie to pomaga, że są z Polski i nie maja nic wspólnego z Izraelem. Dalsze kontakty będą możliwe.
Chyba pierwszy ciekawy tekst w GP jaki spotkałem tam od lat. Ale obawiam się, że z dalszymi odcinakami może być problem, jak Sakiewicz zorientuje się, że tekst nie wychwala Izraela a uczciwie opowiada o Hezbollahu, który jest przecież sojusznikiem prezydenta Assada, Iranu i Rosji. Stawiam, że u Sakiewicza obudzi się rewolucyjna czujność i dalsza publikacja tego podejrzanego tekstu w GP zostanie zatrzymana, bo tam przecież jest miejsce tylko dla „propagandowej papki”. Obym się mylił, bo mam chęć przeczytać ciąg dalszy.
„Gazeta Polska” nr 25
„Jak pić, to odpowiedzialnie” – GP nie wystarcza już sprawa smoleńska i bierze się za inną ważną społecznie sprawę. „Potrzebujemy dobrze zaplanowanych długofalowych działań edukacyjnych w zakresie odpowiedzialnego spożywania alkoholu – to główny wniosek z debaty „Gazety Polskiej” pt. „Narodowy Program Zdrowia – w kierunku odpowiedzialnej konsumpcji alkoholu”
O to,to! Rozumiem, że teraz Kluby Gazety Polskiej będą w całej Polsce prowadzić pokazy odpowiedzialnego picia alkoholu, albo i nieodpowiedzialnego, by na zasadzie kontrastu pokazywać jak pić nie należy. Tylko czy dadzą radę bo w tych klubach to głównie uczestniczą panie w wieku 60+?
Stanisław Lewicki