Lewicki: Zapach i smak cywilizacji

 

Przełom starego i nowego roku to czas składania życzeń. Ronald Lasecki, niewątpliwie utalentowany  ideolog ruchów radykalnych, napisał był, w sylwestrowy wieczór, swoje życzenia noworoczne na FB. To całkiem niebanalne życzenia, różne od tych składanych przez zwykłych ludzi. Była to obszerna lista wydarzeń i procesów politycznych, co do których pan Lasecki wyraził życzenie by spełniły się w nowym roku. Jako że pan Ronald nie dysponuje, być może tylko chwilowo, odpowiednio silną grupą zwolenników, która zajęła by się przetwarzaniem jego ideologicznych koncepcji w czyn, to cały ten wykaz życzeń sprawiał wrażenie jakby był skierowany do jakiegoś boga, a co najmniej ducha dziejów, któremu wspaniałomyślnie daje on aż rok na spełnienie wszystkich jego oczekiwań.

Rzeczą najważniejszą, wymienioną przez niego na pierwszym miejscu, jest życzenie by „ośrodkiem ludzkiej cywilizacji coraz bardziej stawało się Państwo Środka, a przestał nim definitywnie być Zachód”. Skoro wyraża on tak zdecydowaną sympatię skierowaną  w stronę cywilizacji chińskiej, i tak mocno poleca ją swoim znajomym na FB, to przypuszczam, że poznał ją dokładnie i opanował już język mandaryński, jak też zasady konfucjanizmu. Jeśli nie, to jego postawa wydaje się jednak cokolwiek naiwna. Nie wiem, czy pan Ronald posiada znajomość cywilizacji chińskiej, ale za to na pewno nie brakuje ma antysystemowej pryncypialności i nawet samego prezydenta Putina uważa za „zużytego”.

Myśląc o Chinach, często przypominam sobie postawę Ho Chi Minha, wietnamskiego przywódcy, który wobec Chin był raczej sceptyczny. Wynikało to zapewne z tego, że Ho Chi Minh,  w odróżnieniu od Pana Laseckiego, Chiny  znał bardzo dobrze, studiował konfucjanizm, zaś Wietnam był w orbicie Chin przez wiele stuleci. Ta znajomość Chin skłoniła go do podjęcia decyzji i działań, które wzbudzały zdumienie. Otóż w roku 1946, po usunięciu Japończyków z Wietnamu, północne prowincje tego kraju zostały zajęte przez chińskie wojska. Cóż wtedy zrobił Ho Chi Minh? Doszedł do porozumienia z Francuzami i zgodził się na pięcioletni okres stacjonowania wojsk francuskich na tym terenie, co spowodowało usuniecie stamtąd Chińczyków. Pytany o przyczyny takiej polityki wyjaśnił bardzo klarownie i ekspresyjnie, odnosząc się też do wrażeń smakowych: „Francuzi to cudzoziemcy. Są słabi. Kolonializm umiera. To już koniec białego człowieka w Azji. Ale jeśli Chińczycy teraz zostaną, nie pójdą stąd już nigdy. Jeśli o mnie chodzi, wolę wąchać francuskie gówno przez pięć lat, niż żreć chińskie do końca życia.”

Ho nie wyrażał swoich opinii pochopnie, gdyż znał dobrze i Francję, i Chiny, w których to krajach spędził wiele lat. Oczywiście, ta jego paralela może niektórych szokować, ale też trzeba pamiętać, że i znani luminarze europejskiej kultury nie unikali podobnych porównań. I tak, na przykład, Heinrich Heine, nazywał kiedyś francuską poezję „perfumowanym łajnem”. Okazuje się, że cywilizacja może mieć swój smak i zapach. Produkty, a nawet wydzieliny własnej cywilizacji i kultury łatwiej jest jednak znosić niż te pochodzące od obcych. W normalnych krajach jest to oczywiste, choć tutaj Polska, od niepamiętnych czasów, jawi się jako pewne odstępstwo od tej zasady. Zdaje się u nas wręcz dominować fascynacja tym co pochodzi zza granicy.

Co do mnie, to uważam chińską cywilizację za ciekawą, zaś do Chińczyków mam wiele sympatii, ale ich cywilizacja jest mocno hermetyczna, mało dostępna dla innych. Niektóre jej elementy, jak kuchnia, czy medycyna, mogą być możliwe do zastosowania gdzie indziej,  ale jako całość wydaje się mało kompatybilna ze światem wobec siebie zewnętrznym, szczególnie zachodnim. Dlatego sceptycznie oceniam szanse na to by Chiny stały się centrum dla całego świata, skoro nie potrafiły przyciągnąć do siebie nawet tak bliskiego kraju jak Wietnam, który ostatecznie przyjął przecież alfabet łaciński, a odrzucił chińskie znaki.

Ronald Lasecki jest ideologiem i ogłasza, tym co chcą go słuchać, jaki świat być powinien i jak go zmieniać. Ja zaś jestem analitykiem, i prognozuję, że w sprawie Chin szanse  realizacji tego co chce Lasecki, są znikome. No i jeszcze dochodzi ta kwestia smaku i zapachu, też niebagatelna.

Stanisław Lewicki

Click to rate this post!
[Total: 22 Average: 4.6]
Facebook

5 thoughts on “Lewicki: Zapach i smak cywilizacji”

  1. „Była to obszerna lista wydarzeń i procesów politycznych, co do których pan Lasecki wyraził życzenie by spełniły się w nowym roku. Jako że pan Ronald nie dysponuje, być może tylko chwilowo, odpowiednio silną grupą zwolenników, która zajęła by się przetwarzaniem jego ideologicznych koncepcji w czyn, to cały ten wykaz życzeń sprawiał wrażenie jakby był skierowany do jakiegoś boga, a co najmniej ducha dziejów, któremu wspaniałomyślnie daje on aż rok na spełnienie wszystkich jego oczekiwań.”

    No cóż, życzenia mają to do siebie, że zazwyczaj nie stanowią poleceń dla własnych zwolenników, lecz właśnie swoiste zaklinanie owego ducha dziejów.

    Do współczesnych Chin, a zwłaszcza jeżeli ich ideomatryca miałaby być przeszczepiana na zupełnie inny kulturowo grunt europejski, mam nastawienie sceptyczne, ale tekst zdaje się zawierać ukryte założenie: założenie, jakoby geopolityczna dominacja Państwa Środka implicite oznaczała dążenie do pełnego kulturowego przeformatowania całego świata na wzór chiński. Może to ekstrapolacja wniosków z obecnej praktyki Stanów Zjednoczonych. Ale czy uzasadniona?

    1. „założenie, jakoby geopolityczna dominacja Państwa Środka implicite oznaczała dążenie do pełnego kulturowego przeformatowania całego świata na wzór chiński. Może to ekstrapolacja wniosków z obecnej praktyki Stanów Zjednoczonych.” – bardzo słuszna uwaga – wątpliwe aby Chińczykom zależało na czymś więcej niż prymacie gospodarczo-militarnym, bo to te czynniki realnie trzymałyby ich na szczycie, nie zaś narzucanie własnej kultury czy ideologii, co mogłoby spotkać się z kosztami niewspółmiernymi do potencjalnie osiągniętych celów.

    2. Skoro żydomasonerii udało się zaszczepić kulturowe pedalstwo na prawie wszelakie grunty, to tym bardziej da się zaszczepić kulturową chińszczyznę, która jest o niebo atrakcyjniejsza.

  2. ja kiedyś napisałem w swoim poście na konserwatyzm.pl
    aby
    MŁODZI – szczególnie ci którzy czują 'parę’ – poszli się douczyć albo se znaleźli inny zawód
    bo……
    Angole mieli kiedyś dobry wychowawczy zwyczaj:
    dzieci/młody widać ALE nie słychać
    i prawdę powiedziawszy szkoda pisania p. Lewickiego na takiego 'millenialsa’, 'selfi-generation’.

  3. A gadkę Ho odczytuję inaczej… jak wejdziemy teraz do chińskiej strefy wpływów to na zawsze, a jak wejdziemy do francuskiej to za 5 lat sprawa będzie znowu otwarta.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *