Manowce marksizmu. Przeciwko materializmowi i racjonalizmowi

Od Redakcji: Zamieszczamy artykuł p. Tomasza Wiśniewskiego, szerzej znanego jako „Reaktor”. Pod tym to pseudonimem tworzył swego czasu filmiki promujące m.in. wrocławską Organizację Monarchistów Polskich, a obecnie jest związany z Forum Młodzieży Prawicowej xportal.pl, gdzie jest odpowiedzialny za dział kulturalny. Cieszymy się, że p. Tomasz Wiśniewski przyjął naszą propozycję zamieszczenia swojego interesującego artykułu. Liczymy na to, że da to początek dalszej współpracy.

Dodajmy, że komunizm był wielokrotnie analizowany przez środowiska prawicowe. Dochodziło nawet do prób „ochrzczenia” komunizmu czy też połączenia go z nacjonalizmem. Na gruncie  polskim w okresie międzywojennym zwolennikiem przeprowadzenia takiego „ideologicznego eksperymentu” był  Marian Reutt. Książka poświęcona jego myśli jest dostępna w naszej księgarni: http://sklep.konserwatyzm.pl/ku-nowemu-sredniowieczu-arkadiusz-meller/

„Nie należy zapominać i o tym, że autor, który pragnie być zrozumiany, zmuszony jest doprowadzić swą myśl do jej ostatecznych teoretycznych konsekwencji, nieraz do progu fałszu i niepodobieństwa”
– Alexis de Tocqueville1.

I

Jak już próbowałem zasygnalizować w swoim poprzednim tekście, traktującym o Koreańskiej Republice Ludowo-Demokratycznej Ostatnim bastionie logiki sakralnej, materialistyczna aksjologia komunizmu jest finalizacją okcydentalnego projektu racjonalistycznego i jako taka prowadzi do jego całkowitej autodestrukcji. W omawianym wówczas przypadku taką kolej rzeczy musi spowodować zetknięcie się tej świeckiej ideologii z archaiczną umysłowością człowieka orientalnego – prędzej czy później dojdzie do kryzysu po jednej ze stron, jakiegoś rodzaju konfrontacji, a w końcu koreańskie elity będą musiały postawić sobie pytanie „co dalej?”. Logika naukowego socjalizmu musi okazać się niekompatybilną z duchowym głodem ludu – co zresztą już się stało, bo Koreańczycy opatrują panowanie swoich władców całym szeregiem cudów, irracjonalnych znaków manifestujących przychylność przyrody dla ich systemu. Jako nieodmienny stronnik idealizmu i spirytualizmu głoszę nadzieję na pójście Koreańczyków w stronę uznania transcendencji autentycznej i oddania się pod władzę Prawdziwego Boga.

Ten problem komunizmu ma jednak wymiar uniwersalny i należy rozpatrzyć go z perspektywy prawicowej filozofii politycznej. Intelektualna konstrukcja komunizmu oparta jest na kilku głównych fundamentach. Mowa o: 1) nieuniknionym procesie dziejowego postępu, którego motorem jest 2) walka klas, wywiązana z powodu 3) sprzecznych interesów ekonomicznych, rywalizacji o zasoby materialne. Najważniejszą wspólną cechą tych założeń jest przekonanie o wyłącznie materialnej istocie rzeczywistości. Implikuje to nieredukowalne znaczenie liczby i siły jako czynników kształtujących oblicze świata. Taka jest komunistyczna metoda rozwiązywania problemów i realizacji wytyczonych celów.

Ideologii Marksa trzeba przyznać na pewno to, że z nieskrępowanym optymizmem przeszła od interpretacji świata do celowego go zmieniania. To parcie do zmiany nie opiera się jednak na konfrontacji rzeczywistości zastanej z wzorcami historycznymi czy nadprzyrodzonymi, lecz zostało wykoncypowane od początku do końca jako zgodne z refleksją naukową narzędzie konieczności. Dla Marksa ludzki rozum dysponuje możliwościami odkrycia praw kierujących naturą oraz poznania dalszego jej rozwoju. Jeśli zna się przyszłość, i wie że jest ona niezmienna (a przy tym idealna), a jest się usadowionym w nieodpowiadającej jej teraźniejszości, to – dla socjalistów naukowych – nic nie stoi na przeszkodzie wobec tego, żeby ten stan po prostu zmienić. Całokształt życia na ziemi i jego warunków stanowi „tylko” wynik wolnej gry sił materialnych. Jedynym czynnikiem mogącym wpłynąć na losy tej gry jest świadomość – organiczne narzędzie, którym w wyniku ewolucji został obdarzony człowiek. Dzięki niej dysponuje on przewagą nad całą resztą natury, powinien więc zajmować pozycję jej pana.

Największym zagrożeniem, jakie płynie z tego typu poglądów, jest oddanie prymatu niczym nie ograniczonej ludzkiej woli. W antropologii chrześcijańskiej wolna wola stanowi nieodzowny element konstytuujący człowieka, rozumie się ją jednak w ten sposób, że jej istnienie jest uprawnione tylko wobec woli Boskiej, w której kierunku powinna podążać. Wola ludzka zna swoje ograniczenia i dopiero w zejściu się z wolą Boską jest w stanie zapewnić człowiekowi to, do czego został stworzony. W marksizmie wola ludzka pozostaje samotna. Nie ma żadnego Boga-stwórcy natury, lecz wszystko jest naturą. Jej elementem jest człowiek, u którego wola stanowi tylko jedną z funkcji życia. To straszne wybrakowanie o nieobliczalnych konsekwencjach.

II

Czy możemy uznać socjalizm za odmianę idealizmu? Nawet jeśli jego przedstawiciele czy postronni intelektualiści będą tak twierdzić, prawica zrobić tego nie może. „Obiektywna” nauka za idealistyczny uzna każdy ruch uznający się za oparty o „obiektywne” idee – czy to zwane „prawami przyrody”, czy to „koniecznościami historycznymi” – rzekomo możliwe do poznania na drodze empirycznej czy racjonalnej. Źródłowo wciąż pozostaje to samookreśleniem. Polski filozof Wincenty Lutosławski (1864-1954) za twórcę socjalizmu – również, a i przede wszystkim tego sobie współczesnego – uznał… Platona2. O ile o idealizmie pisał Lutosławski w sposób możliwy do przyjęcia, to utożsamienie jego zasad z socjalistycznymi jest poważnym nadużyciem. Według niego idealizm „uznaje wyższą rzeczywistość świata wewnętrznego myśli nad świat zewnętrzny zjawisk i czynów”3 – już tutaj nasuwają się wątpliwości definicyjne: czyż świat idei nie jest dla idealisty światem zewnętrznym, prawdziwym, czyż zjawiska i czyny nie są dlań tylko ułomnymi próbami realizacji idei? Paradoksalnie takie uznanie idei za elementy „świata wewnętrznego” pozwala na uznanie marksizmu za idealizm, ale dla nas nie jest to prawdziwy idealizm. Zgodzimy się dalej z Lutosławskim: „idealista zna myśli z własnej świadomości; nie pamięta on o tym, że w nim istnieją, tylko uznaje istnienie idei za niezależne od jednostki, za prawo powszechne”4. Ale skąd marksista bierze swoje „idee”? Wyciąga je z procesu historycznego, przemian materii na ogromną skalę, przypadkowych zjawisk przyrodniczych. Jego prawa i konieczności są w najlepszym razie tylko zauważalnym rytmem natury. Przyznaje to sam, głosząc iż to „byt kształtuje świadomość”. Jego idee okazują się tylko produktem historii, zapisem ruchu żywych i martwych mas wszystkiego. Według Marksa „idea nie jest niczym innym, jak zjawiskiem materialnym przeniesionym do głowy ludzkiej i w niej przetworzonym”5 – a więc idee są „niezależne od jednostki” jedynie w pewnym sensie, bo jednostka jest elementem składowym kompozycji wyższego rzędu i przyjmuje tylko to, co dostaje od całości (złożonej z wielu jednostek, będącej jednak czymś więcej, niż tylko ich sumą). Są również „prawem powszechnym”, co możemy rozumieć jako suchy zapis praktyki. U Marksa „kształt rozumu wyznaczają stosunki produkcji, które określają kształt kultury i religii”6. W konstrukcji tej brakuje oczywiście prawodawcy i prawowitych egzekutorów prawa. Filozoficzne pobudki marksizmu są tylko odblaskiem działania prawdziwie transcendentnych instancji.

Zwróćmy też uwagę na podziały w łonie ruchu marksistowskiego. Można przyrównać je do rozłamów doktrynalnych w łonie wczesnego chrześcijaństwa – bo i wiek marksizmu jest odpowiednio młody. Nie można ograniczać rozumienia komunizmu do politycznej historii samego Związku Sowieckiego. Godnym zainteresowania jest stan komunizmu na Zachodzie, zwłaszcza jego modniejszej, niemal postmodernistycznej odmiany. Względem systemu sowieckiego „eurokomunizm” jawi się jako herezja, kontynuująca wcześniejsze zasady stojącego za powstaniem socjaldemokracji rewizjonizmu. Współcześni neomarksiści zachodni reinterpretują manifesty swojego proroka, a styl i owoce ich działania są zupełnie odmienne od tego, co panowało kiedyś na Wschodzie. Stalinowska „ortodoksja” od dawna krytykuje ich za oportunizm, „[n]ieustanny i otwarty krytycyzm ZSRR i krajów socjalistycznych z pozycji burżuazyjnych koncepcji praw człowieka i wolności jednostki”, w efekcie czego „Marksizm-Leninizm i to, co różni go od socjaldemokracji został ograniczony do kwestii woli: socjaliści nie chcą iść od reformy do reformy w stronę socjalizmu – my chcemy. Marksizm został rozmyty, leninowska teoria państwa została pogrzebana a jej miejsce zajął wulgarny reformizm i całkowite zafałszowanie marksizmu”7. Jako ważkich eksponentów neomarksizmu podajmy Antonio Negriego i Michaela Hardta, autorów postmodernistycznego manifestu pt. Imperium8. Ich pozycje są w zasadzie postpolityczne; dobrze obrazują wydostanie się marksizmu z racjonalizmu, gdy zniknęły już mierzalne, materialne wartości produkcji, a zastąpiły je język i komunikacja, stanowiące podstawowe dobra ludzkiej „rzeszy” (zastępującej od teraz proletariat), do której wlicza się każdy, kto w jakiś sposób podlega „Imperium” – będącym zglobalizowanym, aterytorialnym aparatem władzy (przede wszystkim „biopolitycznej”) – a której jedyną aspiracją jest osiągnięcie podmiotowości (czyli w istocie zamiana miejsc). W Polsce inspirują się nimi środowiska „Pracowni Pytań Granicznych” z poznańskiego UAMu9 oraz pisma „Krytyka Polityczna”. Ta ostatnia jednak wciąż pozostaje na rozdrożu, stoi okrakiem pomiędzy modernistycznym racjonalizmem a postmodernistycznym irracjonalizmem; przedstawiciele obu tych opcji są łatwi do oddzielenia. Można powiedzieć, iż środowisko „Krytyki Politycznej” scala metapolityczny subiektywizm, cechujący jej frakcję „idealistyczną” oraz „materialistyczną”10. Obie wymienione grupy uważam za intelektualnie najgroźniejsze dla trwania prawicowej logosfery. W swoim zamierzeniu neokomunizm wraca do formuły źródłowej, bycia „nauk[ą] o warunkach wyzwolenia proletariatu”11. Pragnie odrzucenia kojarzonej z Sowietami „abstrakcyjnej” „ideokracji” (sic) oraz przeprowadzenia (we wciąż nieokreślony sposób) rewolucji, która „sytuuje się w miejscu przecinania się obecności politycznej zdolności oraz idei, że z partyzanckiej perspektywy owej zorganizowanej zdolności jest możliwe poznanie i praktyczna antycypacja realnych tendencji świata, który komunizm stara się poddać określającej, rozstrzygającej i stanowczej negacji”12. Roszczeniowy bunt przez instytucje. Jak dawniej, jedynym uzasadnieniem tego prądu jest istnienie jakichkolwiek nierówności czy wykluczeń. Potrzebne są grupy niezadowolonych, ale ta „rzesza” przestała być definiowana przez pryzmat ekonomii. Jej rewolucję napędzają żądze i emocje. Politykę zastąpiła biopolityka: administracja cielesnością. Różne mogą być tylko jej priorytety: wydajne zaopatrzenie lub zaspokajanie przyjemności. Rewolucja neomarksistowska walczy o to drugie. To nakierunkowanie na sferę trudną do jednoznacznej klasyfikacji jako „materialna” czy „umysłowa” jest prostą konsekwencją postmodernizmu, który odrzucił nie tylko możliwość poznania, ale i istnienia Bytu (obiektywnej prawdy), a więc – zwłaszcza wyboru perspektywy z której się tego dokonuje13. Nie umie się już ocenić, co jest prawdziwsze: ciało czy umysł (dusza?), a nawet rozpoznać różnicy pomiędzy nimi. Dla nas liczy się to jako kapitulacja rozumu.

Marksizm i jego praktyczne realizacje stanowią koronny przykład tzw. „immanentyzacji Eschatonu” (aczkolwiek być może demoliberalizm już go po cichu w tym dogonił). Immanentyzacja Eschatonu następuje, gdy człowiek usiłuje urzeczywistnić nadzieje transcendentne w świecie doczesnym. W chrześcijaństwie początek i koniec dziejów wiąże się z przebywaniem w Raju; wygnany pierwotnie z niego człowiek pokutuje przez dzieje, by zasłużyć sobie na ponowne trafienie do niego. Rewolucjoniści (wszelkiej maści, nie tylko marksiści konkretnie) tymczasem za swój cel mają stworzenie społeczeństwa doskonałego tu, na Ziemi, jedynie wysiłkiem rąk ludzkich. Różnią się między sobą przewidywaniami co do czasu oraz nakładu sił potrzebnych na jego zbudowanie. Bierze się to z wiary, że człowiek samemu może poznać istotę rzeczywistości – a więc może samemu również udoskonalić jej stan obecny. A. Wielomski tak wywodzi komunizm z przekonań reformacyjnych: „To przekonanie, że Królestwo Boże może być ustanowione na ziemi, w życiu doczesnym; to wiara protestancka, że łaska może zregenerować człowieka tak mocno, że przełamie on grzech pierworodny i ustanowi to Królestwo Boże za życia”14. Marksizm czyni to na drodze materializmu i racjonalizmu. Uważający tę ideologię za „socjalizm gnostyczny” E. Voegelin zwraca uwagę na jej radykalny sekularyzm i nastawienie na aktywność wewnątrzświatową: „Zamiast porzucić gnozę i przywrócić prawdziwą kontemplację, Marks porzucił kontemplację i przełożył gnozę na działanie”15. Marks miał świadomość konkurencyjności swojego projektu wobec zastanych form religii, pisząc: „Krytyka religii stanowi przesłankę wszelkiej krytyki”16. Religia była jedyną pozostałością starego eonu w mieszczańskim Zwischenwelt. Trzeba było dokończyć jej burżuazyjną kontestację, aby utworzyć religię nową, z człowiekiem otwarcie zajmującym miejsce Boga. Bo dla marksistów to „[c]złowiek tworzy religię, nie zaś religia – człowieka”17. Zgadzał się Marks z Feuerbachowskim: „Widmo Boga musi zostać zdemaskowane, a człowiek musi zabrać z powrotem wszystko, czego się pozbył, projektując to na boski, ponadnaturalny byt”18.

III

Historyczny komunizm był systemem wysoce sprawnym politycznie. Na podstawie teorii paru ludzi zdołał utworzyć państwa o gigantycznej skali oddziaływania. Zwycięstwo rewolucji w jednym tylko kraju miało być bazą do przeprowadzenia jej w reszcie świata. Faktycznie ZSRS stał się ojczyzną proletariatu. Był wzorcem, do którego musiały odnosić się wszelkie plany. W toku rewolucji wytworzone zostały nowe, komunistyczne hierarchie. Jakkolwiek sednem interesującej nas ideologii jest egalitaryzm, to w praktyce był on niemożliwy do realizacji – równość posiadania i pozycji społecznej była ideałem mającym spełnić się dopiero po totalnym zwycięstwie rewolucji, cudownym zniesieniem wszelkich ułomności. W fazie działania marksizm miał jasno zidentyfikowanego wroga, usytuowane na szczycie hierarchii społecznej klasy posiadające, do których fizycznej eliminacji dążył. Jednak po ścięciu wierzchołka szczytem automatycznie staje się warstwa leżąca bezpośrednio poniżej. Elita musi istnieć w każdym społeczeństwie – w tym marksistowskim dyktaturę proletariatu miała sprawować partia, ascetyczna grupa spiskowców i administratorów. Faktycznie była ośrodkiem rewolucyjnej kontrkultury walczącej o eliminację kultury dotychczas panującej i jej hierarchii. Hierarchia rewolucyjna była rewersem hierarchii oficjalnej – miała ją po prostu zastąpić. Dlatego w państwach socjalistycznych, po eliminacji elit poprzednich jako „genetycznie” nieprzyswajalnych do nowego ustroju, elitę nową kreowano z warstw dotychczas uciskanych – forsowano zdolnych ludzi pochodzenia chłopskiego i robotniczego przez przyznawanie im „punktów za pochodzenie” w naborze do instytucji. Cała działalność państwa była kierowana centralnie, objęta jednym pionem administracyjnym. Hierarchie państw socjalistycznych rozchodziły się z jednego ośrodka ku strukturom lokalnym, podporządkowując ich funkcjonowanie najwyższemu poziomowi decyzyjnemu. Wszelka władza w nich była delegowana z góry – góry, która była jedynym interpretatorem i wyrazicielem interesów mitycznego proletariatu. Państwa socjalistyczne były konkretnym odniesieniem dla ortodoksyjnych rewolucjonistów z państw burżuazyjnych, realną propozycją zaprowadzenia nowego ładu. Poskramiając demokratyczno-liberalny entropiczny nie-ład, komunizm dawał propozycję całkowicie opracowanego „porządku” rzeczywiście totalnego. Jak nietrudno się domyślić, konstrukt ten falsyfikował ład prawdziwy, czynił to jednak w warunkach jego nieobecności i nieoczywistości. Stał się adekwatnym rozwiązaniem dla odartego z religijnej żywiołowości człowieka, usiłującego rozpaczliwie wypełnić mieszczańską pustkę żywota nowymi mitami i nową moralnością. „Obszarem centralnym”19 sporów XIX wieku był przemysł i technika, stanowiące podstawową funkcję państw burżuazyjnych – Kapitał Marksa zaś był pomyślany jako krytyka ekonomii politycznej. Odpuścimy sobie rozważanie, w jakim stopniu Rewolucja mogła pokrywać się tutaj z Reakcją.

Filozoficznie marksizm jest genialny. Jego aparat intelektualny bezproblemowo obala uzasadnienia agrarystycznych przeżytków feudalizmu i tradycjonalistycznych urządzeń społecznych, pretensje liberalizmu ekonomicznego i politycznego. Radzi sobie w każdym miejscu świata, jego rewolucje zagrażały każdym chyba władzom. Święte pisma jego proroków przetłumaczono na języki wszystkich ludów. Marksizm jest najwszechstronniejszym wynalazkiem ludzkości. Jako „światopogląd” ustępuje tylko chrześcijaństwu – będącego „wynalazkiem” Boskim. Dał się poznać jako najdonośniejsze „non serviam”, jakie zbuntowany człowiek dotychczas wykrzyczał w kierunku Boga. Marks: „Czym dla określonych bogów cudzoziemskich jest określony kraj, tym jest kraina rozumu dla Boga w ogóle – terenem, na którym przestaje on istnieć”20. Nawet można się z nim tu zgodzić, sprowadzając ostateczną alternatywę do wyboru albo wiary, albo rozumu. Wiadomo, kto wybiera ten drugi.

Rewolucja marksistowska jest projektem mającym na celu zastąpienie Boga przez człowieka. Człowiek Prawicy – czyli chrześcijanin – winien się temu przeciwstawiać wszelkimi zachowaniami, jakie mu wpojono. Marksista chce zbudować na ziemi raj i myśli, że uda mu się to zrobić samemu. Chrześcijanin wie, że człowiek jest tu, gdzie jest, i jest taki, jaki jest, za karę i na próbę. Nie chce tego zmieniać, nie powinien i nie może. Jedyne, co może osiągnąć lepszego, znajduje się już na kolejnym świecie. Raju nie odzyska, bo jego pierwotną doskonałość zniweczył przez doznanie Poznania. Marksista jątrzy tę ranę dalej, wierząc iż sam podoła całkowitemu Poznaniu. Chrześcijanin wie, że w tej czynności musi zdać się na siłę ostateczną. Marksista ma sceptycyzm, chrześcijanin ma ufność. Marksista ma pychę, a chrześcijanin pokorę. Marksista ma technikę, chrześcijanin – wiarę.

Linia rozwojowa Rewolucji od Reformacji począwszy:
0. Interpretacja Objawienia przez Tradycję. 1. Interpretacja Objawienia przez człowieka. 2. Interpretacja człowieka przez człowieka. 3. Objawienie człowieka człowiekowi. 4. Ubóstwienie człowieka przez człowieka.
Przytaczany tu Voegelin był wybornym kronikarzem tego procesu.
Ponadto marksizm jawi się jako wojująca religia monoteistyczna i mesjanistyczna, podczas gdy demoliberalizm przypomina raczej naturalistyczne, adogmatyczne politeizmy (jest fasadowym kultem państwowym, w którego bożków nikt nie wierzy, a złożenie im ofiar to jedynie akt lojalności politycznej). Marksizm lokuje się doskonale na punkcie 3. naszej linii. Człowiek przetrawił człowieka i ma do wyboru dwa ryzyka: postawić na człowieka albo tego nie robić. Paradoksalnie to przyjęcie przez marksizm większego zła i czynna realizacja jego programu ukazuje jego bezwyjściowość. Permanentna rewolucja skazuje człowieka na wiarę, nadzieję i miłość. Zawieszenie rewolucji – odracza ich zastosowanie w czasie. Objawienie człowiekowi jego własnej natury to doświadczenie straszne, i od niego samego zależy jaki kult następnie wybierze.

W świecie idei godnymi siebie przeciwnikami są tylko znienawidzone wzajemnie ekstrema. Z zajmowanych przez nie peryferii wychodzą impulsy do walki o centrum. Perwersją symptomatyczną dla czasów obecnych są sytuacje, w których wrogie sobie ekstrema zmuszone są zawierać ze sobą sojusze. Świadczy to tylko o degeneracji tego wszystkiego, co powinno być łupem w walce pomiędzy nimi.

W tekście wiele razy, być może zbyt wiele, pojawiło się słowo „marksizm”. Używane było wymiennie z „socjalizmem” czy „komunizmem”, ale to ono ma centralną wartość jako oznaczające genetyczne pochodzenie systemu, o jakim była mowa. Spośród wszystkich socjalizmów i komunizmów to ten objawiony przez Marksa i Engelsa odniósł największy sukces w historii i na długo określił postrzeganie tej rodziny ideologicznej.

T. Wiśniewski

1 A. de Tocqueville, O demokracji w Ameryce, t. I, Kraków 1996, s. 17-18.

2 Zob. W. Lutosławski, Platon jako twórca idealizmu, „Kronos” nr 4/2011.

3 Tamże, s. 222.

4 Tamże.

5 Cyt. za: E. Voegelin, Od Oświecenia do rewolucji, Warszawa 2011, s. 347.

6 P. Śpiewak, Voegelina poszukiwanie Boga, w: E. Voegelin, dz. cyt., s. XI.

7 R. Martinez Turrero, Od eurokomunizmu do dzisiejszego oportunizmu, http://kompol.org/start/Eurokomunizm.html (dostęp 17.02.2012).

8 M. Hardt, A. Negri, Imperium, Warszawa 2005.

9 W zakresie poznania poglądów tej grupy poleciłbym jej organ (internetowe czasopismo naukowe) „Praktyka Teoretyczna”, http://www.praktykateoretyczna.pl/ (dostęp 17.02.2012).

10 Rozróżnienie poczyniłem za R. Laseckim odnoszącym się do A. Dugina w tekście Ku doktrynie społeczeństwa zamkniętego. Metapolityka i metafizyka sojuszu ekstremów, „Templum Novum” nr 11/12; zob. s. 123-124. Obaj proponują „sojusz ekstremów” lewicy i prawicy jako „koalicję na rzecz Obiektywnego”. Mimo wszelkiej sympatii, jaką można mieć do ascetyzmu i monumentalizmu klasycznego, staroświeckiego komunizmu i socjalizmu, to był on jednak bezpośrednim, naturalnym kontynuatorem absolutystycznego racjonalizmu – wszelka ugoda z nim byłaby krokiem wstecz w dziele niszczenia gmachu Moderny; osobiście obstawałbym przy propostmodernistycznej „koalicji na rzecz Irracjonalnego”.

11 F. Engels. Cyt. za: A. Toscano, Polityka abstrakcji: komunizm i filozofia, http://www.praktykateoretyczna.pl/index.php/alberto-toscano-polityka-abstrakcji-komunizm-i-filozofia/ (dostęp 17.02.2012).

12 Toscano. Tamże.

13 Zob. np. K. Bielenin, Językoznawstwo postmodernistyczne?, http://www.jkn.uw.edu.pl/prace/jezykoznawstwo%20postmodernistyczne.htm (dostęp 17.02.2012).

14 A. Wielomski, Komunizm nie był niczym innym, jak tylko formą zsekularyzowanej radykalnej Reformacji (wywiad), https://konserwatyzm.pl/artykul/3562/komunizm-nie-byl-niczym-innym-jak-tylko-forma-zsekularyzowan (dostęp 18.02.2012).

15 E. Voegelin, dz. cyt., s. 371.

16 Cyt. za: tamże, s. 376.

17 Cyt. za: tamże.

18 Cyt. za: tamże, s. 374.

19 Formuła Carla Schmitta. Zob. tegoż: Epoka neutralizacji i polityzacji, w: Rewolucja konserwatywna w Niemczech 1918-1933, wyb. i opr. W. Kunicki, Poznań 1999; zwłaszcza s. 429-436.

20 Cyt. za: E. Voegelin, dz. cyt., s. 369.

Tomasz Wiśniewski

Za: http://xportal.alk.pl/?p=2900

a.me.

Click to rate this post!
[Total: 0 Average: 0]
Facebook

0 thoughts on “Manowce marksizmu. Przeciwko materializmowi i racjonalizmowi”

  1. Bardzo dobry tekst.Wrecz swietny.Przyznam sie, duzo oczywiscie przesadzajac, ze czasami , kiedy sie ma do czynienia z mysla Action Française, ma sie wrazenie, ze to rodzaj marksizmu.Oczywiscie przesadzam, ale takie wrazenie czasami odnosze. ( np. ewidentna wiara w „sens historii” w „Historii Francji” Bainville’a ).

  2. „To przekonanie, że Królestwo Boże może być ustanowione na ziemi, w życiu doczesnym; to wiara protestancka, że łaska może zregenerować człowieka tak mocno, że przełamie on grzech pierworodny i ustanowi to Królestwo Boże za życia”. Jezus ” Przyjdź Królestwo Twoje. Bądź wola Twoja w niebie i na ziemi”. Interpretacja p.Wielomskiego jest katolicka ? Rozumiem , że Królestwo Boże na ziemi jest utopią.

  3. @Antoine Ratnik Zgoda, ale jeśli Królestwo Boże jest w nas , a my na Ziemi , to ..? Jeśli KB jest nieosiągalne to nie ma sensu dążyć do celu tu na ziemi.

  4. @malok Christianitas moze powrocic, ale nie koniecznie musi.Krolestwo Boze na Ziemi, to znaczy dusze w stanie laski uswiecajacej, zyjace wedlug 8 Blogoslawienstw i cierpiace, chocby wewnetrznie, dla Chrystusa.” O!Crux, Ave !, Spes Unica!”. Proba zbudowania „raju na Ziemi” to wlasnie demoliberalizm czy komunizm.To ucieczka przed Krzyzem.Teraz jest Post, doskonala okazja do wyrzeczen, wbrew bezczelnym insynuacjom na portalu frondelek.pl, ze w Poscie trzeba sie wlasnie oddawac przyjemnosciom.

  5. @Antoine Ratnik Lubie język zero/jedynkowy, jeśli KB może powstać oddolnie w ludzkich sercach , to stwierdzenie p.Wielomskiego, że to utopia jest fałszywe. Problem tkwi w szczegółach i może p.Wielomski miał na myśli KB łamiące I zasadę Dekalogu. Nie przypisywałbym protestanckiej inspiracji takiemu królestwu. Protestantyzm otworzył wrota Złemu do budowania utopijnej wersji raju na Ziemi, ale nie jest bezpośrednim budowniczym utopijnych idei. Najpierw jest duch potem filozofia.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *