Naród romantyków

Od dawna powtarzam, że do Polaków nie da się przemawiać inaczej, niż za pomocą emocji. Co najwyżej 5-10% naszego społeczeństwa jest w stanie podejmować decyzje, wydawać sądy i określać swoje stanowisko odnośnie życia politycznego na podstawie racjonalnych argumentów. Naród, który za szczyt patriotyzmu uważa wysyłanie kolejnych pokoleń na beznadziejne rzezie w imię szlachetnych pobudek, a prawdziwe zwycięstwa wymazuje z pamięci, nie potrafi dokładnie przeanalizować sytuacji i uznać, że coś jest niekorzystne. Wystarczy krzyknąć dowolne hasło o niepodległej Polsce i rosyjsko-niemieckiemu zagrożeniu i już zbiera się armia gotowych stanąć w obronie „prawdziwych patriotów” zapominając o wszelkich zdradach jakie ci w swej przeszłości popełnili. Wydaje się jednak, że na prawicy pojawiają się osoby, które zaczynają zdawać sobie z tego sprawę i wykorzystywać to do właściwych celów.

Otóż przeczytałem notkę zamieszczoną na facebookowym profilu Obozu Narodowo-Radykalnego, w której to notce autor informuje, że z powodu liczby zainteresowanych wstąpieniem w szeregi Obozu nadesłane ankiety rekrutacyjne będą rozpatrzone w przeciągu kolejnego tygodnia. Mimo że nacjonalistą nie jestem, to informacja taka niewątpliwie cieszy i chociaż wolałbym, by to do organizacji konserwatywnych ludzie pchali się drzwiami i oknami, to jednak lepsze jest takie rozwiązanie, niż by ci sami ludzie mieli zmarnować swój potencjał i zaniechać aktywności lub co gorsza zainteresować się całkiem odmiennymi ideami. Tym bardziej, że ON-R wydaje się być coraz mniej narodowo-radykalny, a coraz bardziej narodowo-konserwatywny.

Z pewnością spora w tym zasługa wypowiedzi pp. Mariana Kowalskiego i Przemysława Holochera, którzy treścią i sposobem wypowiedzi zdecydowanie rozprawiają się z mitem Obozu jako zbieraniny ksenofobicznych troglodytów, pokazując zupełnie inne oblicze nacjonalizmu. Jednakże uważam, że o wiele bardziej przekonującym dla tych wszystkich kandydatów argumentem jest sukces (a za taki uważam zebranie kilkudziesięciu tysięcy osób) Marszu Niepodległości. Współudział Obozu Narodowo-Radykalnego w jego przygotowaniu sprawił, że ci, którzy na Marszu byli lub oglądali go przy pomocy niezależnych źródeł informacji podjęli decyzję o działalności w szeregach Obozu. Podejrzewam, że to ON-R może wyjść na pierwsze miejsce wśród polskich organizacji nacjonalistycznych.

Morał dla nas płynie z tego prosty. Chcąc rozpowszechniać nasze idee wśród szerszej liczby ludzi (nie mam tu na myśli umasowienia konserwatyzmu, jednakże niezbędne jest promowanie postawy tradycjonalistycznej i katolickiej wśród mas) należy docierać do szerszego grona odbiorców odwołać się do ludzkich emocji w swej retoryce. Może nie mamy szans na zorganizowanie zgromadzenia choćby w części naśladującego sukces Marszu, ale próbując oddziaływać swoimi ideami na ludzi należy odwoływać się do prostych stwierdzeń, które każdy pojmie, a jednocześnie będzie na to patrzył przez pryzmat własnych odczuć. Wszakże powstanie wandejskie to nie był ruch arystokratyczny. Bez budowy katolickiego społeczeństwa możemy zapomnieć o rządach konserwatywnych elit.

Sebastian Bachmura

aw

Click to rate this post!
[Total: 0 Average: 0]
Facebook

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *