To Twoje kolejne już wybory, pomimo bardzo młodego wieku. Skąd pomysł na politykę i kandydowanie? Jak scharakteryzowałbyś swoje poglądy? Narodowiec? Konserwatysta?
W wieku lat 14 zacząłem się interesować polityką i od tego czasu mam prawicowe poglądy – oczywiście, one ewoluowały. Od prawicy wolnościowej, przez narodowy radykalizm, aż do konserwatywnej rewolucji. Moje poglądy określam jako narodowe, konserwatywne, dogłębnie antyliberalne i pragmatyczne.
W 2013 roku zgłosiłem się do Młodzieży Wszechpolskiej, gdzie działałem prawie 6 lat – to w Młodzieży Wszechpolskiej “otrzaskałem” się z życiem organizacyjnym, dyskusjami i nauczyłem się, że należy dążyć do wiedzy, wiedzy i jeszcze raz wiedzy. Mniej więcej w tym samym czasie dołączyłem do formującego się Ruchu Narodowego. Jestem od pierwszych chwil, od pierwszego kongresu i konsekwentnie walczę w ramach tej partii, a wcześniej organizacji. Od początku ostatniej kadencji jestem asystentem posła Roberta Winnickiego, przy którym nabyłem wiele praktycznych umiejętności, które są cenne w polityce. Chodzi w szczególności o sprawy związane z pracami w komisjach, wystąpieniach publicznych, pisanie dokumentów, dyskusje itp. W związku z tym zdecydowałem się kandydować, ponieważ myślę, że warto wziąć na siebie odpowiedzialność za nasz kraj. Niestety, muszę dodać nieskromnie, że większość kandydatów nie nadaje się do polityki. Wielu z kandydatów, którzy mają szansę się dostać do parlamentu, nie ma podstaw, które dzieci nabywały w gimnazjach. Z jednej strony mi wstyd, że muszę uczestniczyć w tym wyborczym cyrku – z drugiej zaś strony myślę, że to nieubłagana konieczność. Gdy byłem młodszy, to myślałem, że politycy to osoby z olbrzymią wiedzą – niestety, rzeczywistość jest brutalna i byle błazen może wejść do sejmu, o ile jest rozpoznawalny, ma pieniądze na kampanię i popierany jest przez PiS czy inne PO. Jednak takie są warunki i w tych warunkach walczę – walkę trzeba podejmować w każdych warunkach i nie można się poddawać.
Czy myślisz, że Konfederacja ma realną szansę na zaistnienie na dzisiejszej Polskiej scenie politycznej? Spekulanci twierdzą, że progu nie da się przekroczyć.
Tak, Konfederacja ma szansę wejść do parlamentu – pokazują to sondaże i tę szansę dostrzegam po wielu rozmowach z wyborcami.
Punktując, moje zainteresowania to:
– Polityka Zagraniczna, z naciskiem na Wschód, Bliski Wschód, Francję i USA.
– Kultura, przede wszystkim kino.
– Nowe technologie.
– Edukacja.
– Polityka historyczna.
– Etyka w życiu gospodarczym.
– Filozofia i teologia polityki.
– Języki obce.
– Socjologia.
Najważniejsze wartości dla mnie to Bóg, naród i wolność. Nie jestem liberałem czy wolnościowcem – wolność postrzegam przez pryzmat np. encykliki papieskiej “Libertas”. Wolność do, a nie wolność od – zrozumie to każdy konserwatysta. Jestem katolikiem zainteresowanym tradycją, a jako narodowiec postrzegam naród całościowo i tak też chciałbym głosować w parlamencie – nie w imieniu teraźniejszej wspólnoty, która zbierze się przy urnach 13 października, ale pokoleń przeszłych i przyszłych.
PiSowcy nie mają żadnych młodych elit, niektórzy to jedynie spady ze środowisk narodowych i wolnościowych, którzy zaprzedali się za średniej jakości wynagrodzenia. Młodzieżówka tej partii ma nawet zakaz debatowania, ponieważ kompromitują siebie i swoje ugrupowanie. Wielokrotnie proponowałem debaty tym najbardziej kompetentnym z nich, żaden nie zgodził się na to.
To samo ma miejsce przy wyborach – proponowałem debaty, ale ich młodzi kandydaci nawet nie odpisywali na maile z mojego małego sztabu wyborczego.
W każdej debacie publicznej tylko dostają baty od naszych polityków, więc co sie dziwić. Jesteśmy bardziej atrakcyjni dla ludzi, bardziej oczytani, bardziej zdeterminowani – ich ideologia to brak ideologii, ich cel to władza, a środek do tego to wszystko, co użyteczne. Ich pycha to zapowiedź upadku, co niezmiernie cieszy – im prędzej PiS padnie, tym lepiej dla Polski. Po nich przyjdą tylko lepsi, na ich gruzach powstanie coś nowoczesnego i radykalnego, w co wierzę.
Co powiedziałbyś ludziom w swoim apelu, gdyby zaszła taka możliwość i dajmy na to puściliby go w Telewizji Polskiej? Jaki byłby Twój przekaz do narodu?
Jak oceniam politykę zagraniczną PiS? Nie ma czegoś takiego – jest tylko posłuszeństwo względem Wuja Sama, który zobaczył, że ma wiernego sługę. Obecna władza to lokaje Waszyngtonu i Tel-Avivu, którzy nie znają słów takich jak: suwerenność i niepodległość. Wychowane elity w PRL dalej postrzegają arenę międzynarodową przez pryzmat Zimnej Wojny, która już dawno się skończyła. Głos na mnie i kolegów z mojego pokolenia, to głos na ludzi, którzy nie podniecają się niezdrowo Zachodem, ale też nie mają pogardy względem Wschodu. Jest Polska i jej interes, nic innego się nie liczy – nie znam takich pojęć jak stały wróg i sojusznik, chyba że mówimy o naszym najważniejszym sojuszniku, polskiej armii. Spadkobiercy Sanacji nie czytają Piłsudskiego, nie interesują się doktrynami wojennymi naszych sąsiadów, nie znają rosyjskiego, tylko powtarzają kalki i machają szabelką. Przyszedł czas zmiany chłoptasiów w krótkich spodenkach na młodych i twardych graczy, którzy nie wierzą w unijne gwiazdki, amerykańskie dolary czy słowiańskie “braterstwo”. Chcemy patrzeć na politykę przez pryzmat Warszawy, a nie anty-Moskwy. Musimy być bezwzględni, wyłączyć emocje i usiąść przy stole, a nie zajadać się okruchami, które spadają z amerykańskiego talerza. Polityka międzynarodowa to nie zabawa, to przyszłość, która zaciemnia się każdego dnia. W tych wyborach są dwie opcje: albo służalczość, albo samodzielność.
Na koniec zwykle pytamy czy rozmówca czytuje nasze Pro Fide Rege et Lege i portal konserwatyzm.pl?
Dobrze, że są takie pary w polskiej polityce jak Profesor Wielomski z Małżonką i Pan Smuniewski z Panią Trelą
„Wolność do” to inaczej wolność lewicowa, socjaldemokratyczna.