Nikt chyba nie może już zaprzeczyć, że Niemcy są najsilniejszym państwem Unii Europejskiej i jej nieformalnym liderem. Inną sprawą natomiast jest ocena tego stanu rzeczy. Jedni widzą w tym widmo niemieckiej hegemonii czy też niemieckiego imperializmu, inni natomiast liczą na to, że Europa wreszcie, pod niemieckim przywództwem, będzie mogła wyemancypować się spod wpływów hegemonii amerykańskiej.
Dominacja Niemców w Unii Europejskiej przejawia się głównie w dwóch aspektach. Po pierwsze, chodzi oczywiście o ich gospodarkę, która jest najsilniejszą europejską gospodarką. Po drugie, chodzi o agendę progresywistyczną, której nasi zachodni sąsiedzi są w tej chwili najbardziej prominentnym wyrazicielem. Te dwa czynniki wyznaczają też oś podziałów i najważniejszych stanowisk reprezentowanych na europejskiej scenie politycznej odnośnie tego kraju. Pierwsza grupa to progresiści, którzy życzą sobie niemieckiej dominacji gospodarczej, gdyż dzięki temu kraj ten będzie mógł być sprawnym narzędziem realizacji agendy progresywistycznej.
Druga grupa to część intelektualistów prawicowych, tradycjonalistycznych i konserwatywnych, którzy z takich czy innych powodów odczuwają głęboką niechęć do USA i marzą o tym, by niemiecka gospodarka dosłownie wykurzyła Amerykanów z Europy i umożliwiła naszemu kontynentowi ostateczną emancypację spod władzy Ameryki Północnej. Trzecia grupa intelektualistów to klasyczna lewica marksistowska, która już od 150 lat walczy z niemieckim imperializmem i uważa, że to właśnie ta gospodarka jest największym zagrożeniem dla pokoju w Europie. Czwarta grupa odrzuca zarówno wizję niemieckiej dominacji gospodarczej, jak i ideologicznej, należy do nich inna część przedstawicieli środowisk konserwatywnych, katolickich i narodowych. Przyjrzyjmy się bliżej wszystkich tym pozycjom.
Z politycznego punktu widzenia najbardziej istotna jest pierwsza grupa, gdyż ze wszystkich trzech wymienionych kategorii ma ona bardzo realny wpływ polityczny. Przedstawiciele tej formacji skupieni są przede wszystkim w Grupie Spinelli oraz w Progresywnym Aliansie Socjalistów i Demokratów (Progressive Alliance of Socialists and Democrats, S&D). Zanim powiemy coś więcej o tych organizacjach, musimy się na chwilę skupić na kwestii tego, dlaczego europejscy – ale nie tylko – progresiści tak bardzo stawiają na silną niemiecką gospodarkę. Celem agendy progresywistycznej jest stworzenie globalnego i wielopoziomowego systemu rządzenia światem, w którym nie będzie już miejsca na suwerenne państwa narodowe.
Drogą do niszczenia państw narodowych jest tworzenie ponadnarodowych struktur gospodarczych. Z punktu widzenia takich gospodarek ponadnarodowych istnienie narodowych struktur gospodarczych oczywiście staje się przeżytkiem. Globalizacja ekonomiczna jest więc dla zwolenników progresywizmu podstawowym argumentem przeciwko istnieniu suwerennych państw narodowych. Europejskie państwa narodowe ciągle istnieją, co jest poważnym problemem dla progresywistów. Ich strategia polega więc na tym, by jedna gospodarka, a konkretnie niemiecka, była siłą napędową niszczenia granic gospodarczych w Europie.
To jest istota sprawy! Niemcy mają podporządkować sobie gospodarki poszczególnych państw: Polski, Węgier, Czech, Słowacji, Włoch, Grecji, Portugalii itd. oraz mają silnie związać z sobą gospodarki Holandii, Belgii, Francji i Skandynawii. Dzięki takiemu „jednoczeniu” Europa stanie się jednolitym organizmem ekonomicznym, w których Niemcy będą odgrywać rolę „lokomotywy”. Niemcy są więc głównym narzędziem progresywistów do tego, by dokonać centralizacji i koncentracji gospodarczo-politycznej w Europie.
Strategia ta – wprawdzie nie wprost, ale można ją wydedukować – została m.in. opisana w bardzo ciekawej publikacji wydanej przez Kolegium Europejskie pod redakcją Jerzego Tomaszewskiego pt. „The people’s democracies after Prague: Soviet hegemony, nationalism, regional integration? Les deemocraties populaires aprees Prague: Heegeemonie sovieetique, nationalisme, inteegration reegionale? (Bruges: De Tempel, 1970).
Jedną z głównych kwestii poruszanych w tym opracowaniu jest pytanie, na ile Związek Radziecki próbuje integrować w jedną całość gospodarki Bloku Wschodniego. Autorzy, w tym Zbigniew Brzeziński, ze smutkiem stwierdzają, że w ogóle nie próbuje. W związku z tym uważają, że jest potrzeba stworzenia nowej strategii, tak, by państwa Europy Środkowo-Wschodniej silniej integrowały się gospodarczo. Po prawie 50 latach od wydania tamtej publikacji wiemy już, jak wygląda ta strategia. Rolę ośrodka integrującego gospodarczo ten region pełnią Niemcy.
Niemcy są także główną agendą progresywistyczną w Europie, a po przejęciu władzy w USA przez D. Trumpa – na całym świecie. Polityka Angeli Merkel w stosunku do uchodźców jest jednym z przejawów progresywistycznego misjonarstwa naszego zachodniego sąsiada. Przypomnijmy, że „słynne” Standardy edukacji seksualnej w Europie zostały opracowane przez Biuro Regionalne Światowej Organizacji Zdrowia dla Europy i niemieckie Federalne Biuro ds. Edukacji Zdrowotnej z siedzibą w Kolonii (BZgA). Warto zwrócić uwagę, że na licznych polskich prawicowych stronach pojawiła się błędna nazwa tej drugiej instytucji podawanej jako Federalne Biuro ONZ ds. Edukacji Zdrowotnej. Nie jest to Biuro ONZ, tylko czysto niemiecka instytucja, która w opracowaniu tych standardów odegrała główną rolę.
Warto też zwrócić uwagę na to, że inna federalna instytucja, a konkretnie Federalna Centrala Kształcenia Politycznego (BPB) wydaje w formie materiałów edukacyjnych wytyczne na temat tego, jak „oświecony” i „douczony” Europejczyk ma myśleć praktycznie na każdy temat. Wytyczne te są podstawą działalności większości niemieckich fundacji, stowarzyszeń czy po prostu instytucji rządowych, landowych, które prowadzą bardzo intensywną działalność propagandową na terenie całej Europy, w tym także Polski.
Pomysł jest więc prosty: Niemcy mają osłabiać potencjał ekonomiczny innych państw, w tym przede wszystkich katolickich i prawosławnych, dzięki czemu gospodarka tego państwa ma rosnąć w siłę. Dzięki temu, po pierwsze, nastąpi centralizacja polityczna i gospodarcza na kontynencie europejskim. Po drugie, państwo niemieckie będzie miało więcej pieniędzy na prowadzenie swojej dywersji ideologicznej na terenie całej Europy, w tym przede wszystkim na terenie państw katolickich. Tak ma wyglądać europejska droga do socjalizmu. Droga ta wiedzie przez Niemcy organizujące całą Europę tak, by w ostatecznym momencie progresiści mogli wprowadzić tutaj socjalizm.
Jest jeszcze jeden aspekt, dlaczego progresiści stawiają na niemiecką gospodarkę. Paradoksalnie, na drodze do stworzenia progresywnych struktur zarządzania globalnego stoi im silne i suwerenne państwo narodowe, jakim są USA. Po wyborze Donalda Trumpa państwo to zaczyna im się „urywać ze sznurka”. Ale nie chodzi tylko o samego nowego prezydenta, tylko o sam fakt, że USA są ciągle za silnym graczem i nie będą chciały stać się tylko jednym z wielu bloków kontynentalnych, obok bloku europejskiego czy południowo-amerykańskiego.
Stąd progresiści już od wielu lat pracują na rzecz zmniejszania potencjału ekonomicznego USA, co miało się dokonać m.in. poprzez coraz większą obecność kapitału niemieckiego na kontynencie północno-amerykańskim. Przejęcie Monsanto przez niemiecki koncern Bayer, zalewanie rynku amerykańskiego niemieckimi samochodami czy też ekspansja marketów Aldi (w tej chwili istnieje już 1600 amerykańskich filii tego dyskontu, ostatnio zapowiedziano otwarcie kolejnych 900, tak by Aldi stał się trzecim największym dyskontem spożywczym w USA) – to tylko wybrane przykłady realizacji tejże strategii.
Taka jest strategia i jest ona konsekwentnie realizowana przez wspomnianą Grupę Spinelli i Progresywny Alians Socjalistów i Demokratów. Jedna i druga organizacja dążą do przekształcenia Unii Europejskiej w państwo federalne, obydwie są organizacjami socjalistycznymi. Sam Spinelli był włoskim komunistą, który aktywnie działał na rzecz utworzenia Stanów Zjednoczonych Europy. Grupa Spinelli powstała w 2010 r., a jej założycielami albo adherentami byli lub są m.in. Guy Verhofstadt, Jacques Delors, Joschka Fischer, Daniel Cohn-Bendit, Andrew Duff, Elmar Brok, Ulrich Beck, Gesine Schwan, Danuta Hübner, Róża Thun, Paweł Świeboda, Jo Leinen, Amartya Sen, Élie Barnavi. Natomiast Alians powstał w 2009 r., a jednym z jego inicjatorów był Martin Schulz.
W Polsce ekspozyturą tejże agendy wcześniej byli politycy związani z SLD, teraz są to politycy związani przede wszystkim z PO oraz Nowoczesną, jak również liczne organizacje pozarządowe finansowane głównie zza Odry. Agenda ta realizowana jest także przez media należące do niemieckich koncernów. Na poziomie operacyjnym jej agenci posługują się stereotypem „prawdziwego Europejczyka”, który został skonstruowany na obraz i podobieństwo Niemców, w pełni kontrolowanych przez odgórne ośrodki władzy politycznej, ekonomicznej i kulturowej.
Przykładowo, wskażmy na to że, wspomniana Grupa Spinelli, we współpracy z niemieckim koncernem wydawniczym i think tankiem Fundacja Bertelsmann opublikowała projekt czegoś na kształt konstytucji federacji europejskiej pt. „A Fundamental Law of the European Union” (Prawo Fundamentalne Unii Europejskiej). Fundacja Bertelsmann specjalizuje się w wspieraniu szeregu progresywistycznych inicjatyw, w tym m.in. współfinansuje „węgierską” fundację Political Capital, która opublikowała niesławny raport o tym, jak to rzekomo zwolennicy tzw. tradycyjnych wartości znajdują się pod bezpośrednim wpływem propagandy kremlowskiej (tytuł raportu: „The Weaponization of Culture: Kremlin’s traditional agenda and the export of values to Central Europe”, czyli Militaryzacja kultury: Tradycjonalistyczna agenda Kremla i eksport wartości do Europy Środkowej). Wśród donatorów tejże „węgierskiej” fundacji znajdują się także trzy inne niemieckie fundacje: Friedrich Naumann Stiftung, Friedrich-Ebert-Stiftung, Heinrich Böll Stiftung.
Podsumowując tę część wywodu należy stwierdzić, że mamy do czynienia z sojuszem niemieckich decydentów politycznych, gospodarczych, medialnych i progresywistów, których łączy wspólny cel. Niemcy mają być hegemonem europejskim, który będzie innym państwom dyktował warunki gry. Różni ich tylko jedna rzecz: dla progresywistów Niemcy mają być drogą do realizacji ich wizji Europy, natomiast wielu przedstawicieli niemieckich elit uważa, że to Europa ma być drogą dla wzrostu siły i potęgi ich państwa.
Magdalena Ziętek-Wielomska
c.d.n.
Ile Niemcy mają bomb atomowych? Po odpowiedzi na to pytanie sami widzimy, ile tak naprawdę znaczą w świecie… druga liga wraz z nami. Tyle w tym temacie.
A ile Anglicy mieli wojska w XIX w.? Mieli pieniądze, skuteczną politykę i kawał świata.