Trwa dyskusja o podniesieniu wieku emerytalnego. Dyskusja niszcząca. Bo im dłużej prowadzona, tym większa obawa, że projekt rządowy – moim zdaniem i tak zbyt zachowawczy – zostanie jeszcze bardziej rozwodniony. Pisałem zresztą już o tym na moim blogu: (http://jflibicki.salon24.pl/391331,tusku-nie-pekaj-tusku-idz-na-ostro).
Tymczasem sytuacja się zaostrza. Oporny jest koalicjant, protestuje opozycja, a różnej maści związkowcy grożą referendum. Nie tylko zresztą grożą. Oto bowiem kilka dni temu, na ręce Marszałek Sejmu Ewy Kopacz, solidarnościowi związkowcy złożyli blisko półtora miliona podpisów pod stosownym, referendalnym wnioskiem.
Związkowi działacze mają rzecz jasna konstytucyjne prawo zbierania podpisów pod inicjatywą o referendum. Osobiście uważam jednak ten ruch za zapowiedź antyrządowych, ulicznych protestów emerytalnych. Jeśli tak będzie, to niech wiedzą, że ktoś wreszcie powie stop ich rozbuchanym przywilejom. Takim choćby jak związkowe etaty w zakładach pracy. Jeśli Donaldowi Tuskowi nie starczy w tej sprawie determinacji to niech choć pozwoli wówczas na stosowny ustawowy projekt senacki. Przeciw górnikom z kilofami chętnie – zainspirowany brytyjską premier – wystąpi przynajmniej jeden senator. I wózek inwalidzki nie będzie tutaj najmniejszą przeszkodą.
Na dodatek wszystkim gorącym entuzjastom plebiscytowego pomysłu – zarówno tym związkowym jaki i reprezentującym sejmową opozycję – pragnę zadać dość w sumie proste pytanie. Pytanie o to, czy nad najistotniejszymi dla interesów państwa sprawami dyskutuje się w formule referendalnej? Czy właśnie tak podejmuje się w tych sprawach decyzje? Jest dla mnie oczywiste, że taką właśnie najistotniejszą – powiedziałbym strategiczną dla interesów państwa decyzją – jest podniesienie wieku emerytalnego.
Pytam więc PiS, SLD, Solidarność i innych związkowych lobbystów czy nad kwestią polskiej niepodległości również należy przeprowadzić stosowne referendum? Albo nad dalszą sensownością prowadzenie przez prokuraturę wojskową smoleńskiego śledztwa? Bardzo liczę na odpowiedź w tej kwestii bo jestem najgłębiej przekonany, że gdybyśmy ogłosili zamiar rozpisania referendum w tej właśnie sprawie, to już dziś pułkownik Kopczyk mógłby szykować się do zasłużonego urlopu.
A w kontekście solidarnościowego referendum emerytalnego szczerze zachęcam Donalda Tuska aby – jeśli jeszcze tego nie zrobił – by czym prędzej udał się do jakiegoś spokojnego, warszawskiego kina. I z uwagą obejrzał omówiony już tu przeze mnie film o Margaret Thatcher. Bo choć nie jest to jakieś porywające dzieło, to spokojnie można potraktować je jako instrukcję w jaki sposób – jeśli zawiodą spokojniejsze metody – rozmawiać z anarchizującymi życie społeczno – gospodarcze związkowymi działaczami. Żelazna Dama, z charakterystyczną dla siebie prostotą, już odpowiedziała nam na to pytanie. Każdy rząd ma przecież jeszcze wojsko i policję!
Jan Filip Libicki
www.facebook.com/flibicki
aw
Jest straszno: „Tymczasem sytuacja się zaostrza (to nie sytuacja sie zaostrza, to walka klasowa – jak zwykle wraz ze wzrostem socjalizmu). Oporny jest koalicjant, protestuje opozycja, a różnej maści związkowcy (warcholy) grożą referendum”.
Jest delikatny szantaz: „Związkowi działacze mają rzecz jasna konstytucyjne prawo zbierania podpisów pod inicjatywą o referendum. Osobiście uważam jednak ten ruch za zapowiedź antyrządowych, ulicznych protestów emerytalnych. Jeśli tak będzie, to niech wiedzą, że ktoś wreszcie powie stop ich rozbuchanym przywilejom. Takim choćby jak związkowe etaty w zakładach pracy.” Rozumiem, ze jak zwiazkowcy siedza cicho, to ich przywileje peowskim decydentom nie zawadzaja.
Jest tez odwaznie: „Przeciw górnikom z kilofami chętnie – zainspirowany brytyjską premier – wystąpi przynajmniej jeden senator. I wózek inwalidzki nie będzie tutaj najmniejszą przeszkodą.”; tudziez konstruktywnie: ” w kontekście solidarnościowego referendum emerytalnego szczerze zachęcam Donalda Tuska aby – jeśli jeszcze tego nie zrobił – by czym prędzej udał się do jakiegoś spokojnego, warszawskiego kina. I z uwagą obejrzał omówiony już tu przeze mnie film o Margaret Thatcher. Bo choć nie jest to jakieś porywające dzieło, to spokojnie można potraktować je jako instrukcję w jaki sposób – jeśli zawiodą spokojniejsze metody – rozmawiać z anarchizującymi życie społeczno – gospodarcze związkowymi działaczami. Żelazna Dama, z charakterystyczną dla siebie prostotą, już odpowiedziała nam na to pytanie. Każdy rząd ma przecież jeszcze wojsko i policję!” Obawiam sie jednak, ze na przeszkodzie tych szumnych zapowiedzi stana problemy – ze tak powiem – natury technicznej. 1. Czynne wystapienie przeciw gornikom nie pozwoli na wykonywanie podstawowej (a moze nawet jedynej) senatorskiej pracy, czyli pisanie bloga. 2. Premier Tusk nie ma zwyczajnie czasu na spokojne ogladanie filmow w kinie. Jego dzien i tak juz jest przeladowany od nadmiaru zajec. Premier gra w pilke nozna, tenisa, etc.
Jest tez groteskowo: „Na dodatek wszystkim gorącym entuzjastom plebiscytowego pomysłu – zarówno tym związkowym jaki i reprezentującym sejmową opozycję – pragnę zadać dość w sumie proste pytanie. Pytanie o to, czy nad najistotniejszymi dla interesów państwa sprawami dyskutuje się w formule referendalnej?” (…) „Pytam więc PiS, SLD, Solidarność i innych związkowych lobbystów czy nad kwestią polskiej niepodległości również należy przeprowadzić stosowne referendum?” Primo. Otoz nad kwestia polskiej niepodległości wlasnie niedawno przeprowadzono referendum, bo czymze innym bylo referendum w sprawie akcesji III RP do UE? Czy Senator wtedy protestowal. Secundo. W demokracji – niezaleznie od slusznosci takiej metody – ogolnokrajowe referendum przeprowadza sie wlasnie w najistotniejszych sprawach dla panstwa; bezposrednio dotykajacych kazdego obywatela.