.
Kiedy przygląda się współczesnej scenie politycznej w naszym kraju dochodzi się do wniosku, że proces sprawowania władzy odbywa się tu głównie na podłożu semantycznym czyli słowno-językowym. W Polsce trwa walka na słowa, liczą się słowa dla samych słów (potyczki słowne, gadające głowy, parcie na szkło) a nie ich związek z realną rzeczywistością – reformowaniem państwa, rozwiązywaniem prawdziwych problemów obywateli itp. Partia rządząca coś tam co prawda w kraju reformuje, jednak nie to świadczy o jej notowaniach w społeczeństwie, ale to jak to uzasadnia. Podobnie opozycję w rzeczywistości nie tyle interesują te reformy lecz starcie w potyczkach słownych z partią rządzącą. W państwie walczą zatem naprzeciwko siebie dwie narracje słowne – liberalno-postępowa z insurekcyjno-romantyczną. To oderwanie się przekazu semantycznego obu tych partii od rzeczywistości jest zresztą zgodne z aktualnymi przeobrażeniami cywilizacyjnymi dokonującymi się na całym świecie, a związanymi z ponowoczesnością. Tak, to postmodernistyczni językoznawcy i semiolodzy już od dawna diagnozują ten wiekopomny proces, który dotknął życie publiczne w naszym kraju, proces oderwania się opinii od jej desygnatu. W efekcie można by sparafrazować popularne powiedzenie: „znani z tego że są znani” i zastosować do naszej polityki „ktoś rządzi bo rządzi”; nie dlatego rządzi, że rozwiązuje realne problemy, że ludziom żyje się lepiej, że przybywa szkół i autostrad, lecz „że rządzi”. Nie zawsze jednak tak było…
Jeszcze Akcja Wyborcza Solidarność była tradycyjną partią polityczną, która mierzyła się z rozwiązywaniem realnych problemów obywateli. To dlatego podjęła się ona procesu modernizacji państwa wprowadzając cztery skomplikowane reformy gospodarcze, które niezależnie od tego jak byśmy je oceniali (a w każdym razie samorządową można by uznać za udaną) dowodzą, że AWS-owi na czymś jednak zależało. Ponadto siły polityczne, które współtworzyły AWS odwoływały się w swoich tożsamościach do europejskich i polskich doktryn politycznych, które mają długą tradycję. Świadczą o tym same ich nazwy, jakże odległe od enigmatycznych„Platformy Obywatelskiej” bądź „Prawa i Sprawiedliwości”. Były to zatem reprezentanci nurtu konserwatywnego (Stronnictwo Konserwatywno-Ludowe), narodowego (ZChN) i związkowego (RS AWS). I tak osoba identyfikująca się z programem narodowym bądź konserwatywnym z czystym sercem mogła oddać swój głos na AWS, czego absolutnie nie może zrobić w dniu dzisiejszym, gdyż w polskiej polityce brakuje liczących się sił politycznych, które odwoływałyby się do tożsamości konserwatywnej bądź narodowo-demokratycznej. I piszę to niezależnie od oceny AWS-u, a wiemy, że nie wypada ona korzystnie. Wtedy jednak przynajmniej próbowano mierzyć się z realnymi problemami i prowadzono to w oparciu o czytelne kryteria – kryteria nawiązujące do europejskiego dziedzictwa politycznego. Teraz już w założeniach, nikt się nawet nie trudzi by wykazywać związek programów, przyjmowanych strategii, uchwalanych aktów prawnych z rzeczywistością, rządzi nami fikcja i symulacja. Podobnie rzecz się miała z Unią Wolności, która była typową partię liberalną, o elektoracie złożonym z klasy przedsiębiorców i kupców. Podobnie było w końcu z partią chłopską oraz socjalno-demokratyczną, które akurat w postaci szczątkowej zachowały się do dnia dzisiejszego.
Wraz z początkiem naszej ery partie historyczne zostały zatem zastąpione partiami postmodernistycznymi. AWS z UW przypłaciły reformy gospodarcze ostatecznym zniknięciem ze sceny politycznej; swoje cokolwiek naiwne zaufanie w szczerość w polityce (że jak się ludziom dobrze wyjaśni, to ludzie zrozumieją, że tak trzeba) bądź wiarę w demokrację ostateczną anihilacją. W efekcie trzeba było budować scenę polityczną od początku i od zera.
Chciałem też w tym momencie odwołać się do swojej polemiki, jaką prowadziłem pod koniec lat 90-tych z redakcją Myśli Polskiej, o to, że miejsce obozu narodowego jest w AWS, z czym się redakcja tygodnika nie zgadzała (w efekcie SND opuściło AWS). Myślę, że z perspektywy czasu wyszło na moje, wiemy już bowiem co przyszło potem i nie bójmy się głośno powiedzieć, że AWS było środowiskiem o niebo bardziej przyjaznym dla obozu narodowego aniżeli dzisiejsze środowiska PiS bądź PO.
Powróćmy zatem do charakterystyki tych dwu partii. Otóż stanowią one wirtualne monstra, pełne buty i arogancji dla wyborców. Trwanie tych dwu formacji w ostatecznie zakonserwowanym układzie dwudzielnym dowodzi niezbicie, że demokratyczna wiara w świadomych i odpowiedzialnych wyborców jest fikcją. Partie te odwołują się wyłącznie do technik socjotechnicznych, populistycznie wykorzystując oratorskie i erystyczne chwyty dla pozyskanie przychylności obywateli. Społeczeństwo dzieli się na przeciwników jednej bądź drugiej formacji, a nie na ich sympatyków. Semantyka przedstawia narrację prawdziwych patriotów w kontrze do trolli Putina, względnie narrację modernizatorów w kontrze do ciemnogrodu. Ostatecznie zaprzepaszczono dorobek realizmu politycznego, którego reprezentantem była niegdyś Narodowa Demokracja umiejętnie łącząc wątki konserwatywne z modernizacyjnymi. W takiej Polsce żyjemy i będziemy żyć jeszcze długo, jeżeli nie zawsze, w Polsce w której nie tylko, że nie ma na kogo głosować, ale także nie ma nawet jak wyrazić niezależny sąd. Opinia nasza z marszu bowiem będzie zakwalifikowana jako należąca do którejś z rządzących nami narracji.
Michał Graban