Szlęzak: Pedofilia a racja stanu Polski

Nie da się ani chwilę odpocząć od polityki. Nawet majowa pogoda w tym roku nie zachęca do wytchnienia od politycznego zgiełku. To trochę tak jakby ktoś chciał odpocząć od tłoku i tłumów w Warszawie i pojechał do Zakopanego, a tam utknął w tłumie na Krupówkach albo w kolejce do kolejki na Kasprowy Wierch. Nawet w Bieszczadach nie da się uciec od sprawy żydowskich roszczeń i problemu pedofilii wśród katolickiego kleru. I jedno, i drugie ma wybitnie wymiar polityczny. Nie uważam przy tym, że problem pedofilii wśród księży ma przykryć problem żydowskich roszczeń. To taki fatalny zbieg okoliczności. Sądzę, że będzie ich coraz więcej.

Jeśli chodzi o film braci Sekielskich o pedofilii wśród księży, to – podobnie jak film „Kler” – niewiele zmieni w nastawieniu społeczeństwa do Kościoła. Zwolennicy Kościoła uznają to za napaść, tendencyjną i krzywdzącą i w efekcie zewrą szeregi w obronie Kościoła i kleru. Przeciwnicy po raz kolejny przekonają się, że Kościół jest siedliskiem niemal wszelkiego zła i pewnie zaostrzą antykościelne demonstracje z różnymi profanacjami symboli religijnych na czele. Ten spór toczy się głównie na płaszczyźnie politycznej i z tego punktu widzenia jest jałowy. Niczego w polskim życiu politycznym nie zmieni na korzyść. Strony sporu na pewno się zradykalizują, ale radykalizacja takich sporów rzadko przynosi coś dobrego. Zachowanie Kościoła, a zwłaszcza hierarchii oraz powiązanych z nią sił politycznych, to taka linia Maginota, czyli potężne fortyfikacje, których opuszczenie utożsamia się z klęską, więc tym bardziej trzeba się ich trzymać. Zachowanie przeciwników Kościoła przypomina szukanie luk w tych fortyfikacjach i wciskanie się przez nie na tyły, co coraz częściej się udaje, ale nie przynosi żadnego większego sukcesu. Póki co, przeciwnicy Kościoła nie mają pomysłu na jakiś generalny atak, który omijałby kościelno – pisowskie fortyfikacje. Piszę o kościelno – pisowskich fortyfikacjach, ponieważ właśnie za rządów PiS-u Kościół przywarł do instytucji państwa bardzo szczelnie, głównie ze stratą państwa, a ogromną korzyścią Kościoła. Być może jest już tak, że próba oddzielenia państwa od Kościoła będzie przypominać oderwanie podeszwy od cholewki w bucie, co da się zrobić, ale na pewno w takim bucie nie da się chodzić.

W sumie nagłośnienie problemu pedofilii w Kościele i zrobienie z tego pierwszorzędnej kwestii politycznej jest dla interesu państwa jałowe albo wręcz szkodliwe. Nie ma w nim nic politycznie nowego i twórczego. Powinien to być wewnętrzny problem Kościoła, a państwo powinno działać szybko i sprawnie, czyli ustalać złamanie prawa i skazywać sprawców bez względu czy to czy to biskup, czy ksiądz z bieszczadzkiej parafii. Bywa z tym różnie, co pokazuje słabość struktur państwa i ich nieustanne osłabianie. Bez względu na to jak skończy się ten spór i kto go wygra, to dopóki będzie miał głównie polityczny wymiar, dopóty państwo będzie na tym tracić.

Inaczej jest w sporze o żydowskie roszczenia, ale o tym następnym razem.

A Państwo uważacie, że problem pedofilii wśród kleru należy rozstrzygać na politycznej płaszczyźnie?

Andrzej Szlęzak

za: FB

Click to rate this post!
[Total: 8 Average: 5]
Facebook

3 thoughts on “Szlęzak: Pedofilia a racja stanu Polski”

  1. „A Państwo uważacie, że problem pedofilii wśród kleru należy rozstrzygać na politycznej płaszczyźnie?”

    Polityczna płaszczyzna niech zajmie się w końcu gospodarowaniem tego kraju. Myślicie, że to jest całkowity przypadek że teraz taką akcję rozkręcili? Kiedy układ ma jakiś problem i nie chce, by zdominował ów życie publiczne, wypuszcza na światło dzienne jakąś aferę lub wymyśla burzę. Opinia publiczna się tym jara, a podświadomość przyzwyczaja się do nowego smrodku (bo świadomość zajęta jest głupotami). Tak się ogłupia masy…

  2. (…)Powinien to być wewnętrzny problem Kościoła, a państwo powinno działać szybko i sprawnie, czyli ustalać złamanie prawa i skazywać sprawców bez względu czy to czy to biskup, czy ksiądz z bieszczadzkiej parafii.(…)
    To zdanie jest sprzeczne same ze sobą…

  3. Ja po prostu żądam normalności w tym kraju, np. poprawnie działającej służby zdrowia, której nie szkoda 30 zł na rok na badania okresowe. Tymczasem jestem karmiony aferami i zabiegami ideologicznymi, aby mnie zmanipulować. A gdzie merytoryczna dyskusja np. na temat korzyści i wad członkostwa Polski w UE. Nie wiadomo tylko czy taki poziom sporu politycznego narzucany jest przez partie polityczne, czy jest on wynikiem poziomu wyborców. Wspomnianych produkcji dotyczących kleru nie oglądałem, ponieważ mnie te zagadnienia nie interesują.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *