Piasta: Piłsudski w domu wariatów

Dziś kolejna ważna a niedoceniana rocznica. Równo 120 lat temu Józef Piłsudski zbiegł ze szpitala psychiatrycznego, którego był pensjonariuszem.

Wydawać by się mogło, że pobyt „ojca narodu” w do mu wariatów jest faktem zgoła kłopotliwym dla biografów. Jednak apologeci i wyznawcy samozwańczego marszałka z łatwością poradzili sobie z tą kwestią. Stąd z oficjalnych biografii dowiemy się dzisiaj, że Piłsudski symulował chorobę psychiczną by wydostać się z murów warszawskiej cytadeli, w której był osadzony.

Widać w owej symulacji był wiarygodny, gdyż doktor Iwan Szabasznikow skierował go na badania do szpitala Mikołaja Cudotwórcy w Petersburgu. Natomiast ze szpitala psychiatrycznego Ziuk uciekł bez większych problemów w maju 1901 roku. Z pomocą przyszedł mu członek PPS Władysław Mazurkiewicz, który specjalnie w tym celu postarał się o posadę w petersburskiej klinice.

O ile jednak poczytalność Piłsudskiego w roku 1921 nie budzi większych wątpliwości o tyle pojawia się coraz więcej głosów kwestionujących jego kondycje psychiczną w ostatnich latach życia. Dr med. Marek Kamiński, autor książki „Ostatnia tajemnica Marszałka Piłsudskiego” przekonuje, że „marszałek” cierpiał na zaawansowaną kiłę, która doprowadziła do objawów rozpadu osobowości. Dowodem na to ma być przebyte przez Piłsudskiego zapalenie aorty stanowiące jeden z objawów kiły trzeciorzędowej.

Abstrahując jednak od sensacji medycznych trudno zignorować liczne opinie najbliższych współpracowników komendanta. Edward Rydz-Śmigły już w 1932 roku mówił o Piłsudskim, że to “człek nienormalny”. Do gwałtownego pogorszenia stanu zdrowia Piłsudskiego doszło w ostatnich miesiącach jego życia. 11 listopada 1934 roku, gdy przyjmował defiladę, stracił równowagę i pozostałą część defilady przyjmował, siedząc na krześle. Była to jedna z pierwszych, publicznie wiadomych oznak słabnącej kondycji „marszałka”.

Piłsudskiemu coraz częściej przydarzyły się napady furii. W diariuszu rotmistrza Aleksandra Hrynkiewicza czytamy opis jednej z takich scen. “W tym momencie Pani Marszałkowa ukazała się w drzwiach wiodących na taras i była świadkiem tych bezlitosnych, okropnych w swej niesprawiedliwości słów, ciskanych pod adresem wszystkich tych, którzy Komendantem się opiekują. Tych, którzy bez wahania oddaliby życie i ostatnią kroplę krwi, by ulżyć w cierpieniach Komendanta. Stałem przez cały czas nieposkromionego wybuchu złości na tarasie z Panią Marszałkową w drzwiach, z uczuciem tym, że grot jakiejś zatrutej strzały przeszył mi serce, z którego cieknąca krew z jakimś palącym jadem zalewa mi pierś… Na zakończenie tej sceny, jak gdyby obudzony z oszołomienia do rzeczywistości, patrząc na Komendantową badawczo, jakie to czyni na Nią wrażenie, usłyszałem: – »Chcecie mnie zamęczyć tą ciągłą swoją opieką!!! Chcecie mnie zabić!… parszywcy!…«”

Piłsudski stawał się nieobliczalny. Otoczenie musiało znosić wybuchy niekontrolowanej wściekłości, której przyczyny były całkowicie niezrozumiałe. Ze wspomnień adiutanta Piłsudskiego – Mieczysława Lepeckiego i wspomnianego diariusza Hrynkiewicza obraz powolnego rozpadu osobowości. Była to jedna z najściślej strzeżonych tajemnic obozu rządzącego. Tego, że Piłsudski gwałtownie się starzał, nie można było oczywiście ukryć. Zmiany fizyczne były po prostu widoczne. Opinia publiczna nie mogła się jednak dowiedzieć o zmianach zachodzących w psychice (Andrzej Garlicki “Józef Piłsudski 1867-1935”).

Pomimo widocznej psychicznej niedyspozycji Piłsudskiego nikt z jego otoczenia nie ośmielił się kwestionować jego zdolności do podejmowania decyzji. Kult jednostki, stanowiący fundament mitu założycielskiego obozu piłsudczykowskiego, praktycznie paraliżował możliwość działania. Tak oto przez kilka lat Polską rządził w dyktatorski sposób coraz bardziej szalony i oderwany od rzeczywistości starzec. W tym czasie sąsiedzi przegonili nas budując konsekwentnie swój potencjał, by wkrótce wymazać z map drugą Rzeczpospolitą.

Przemysław Piasta

za: myślpolska.info

Click to rate this post!
[Total: 13 Average: 4.9]
Facebook

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *