W dzisiejszym wydaniu dziennika „Rzeczpospolita” ukazał się artykuł pt. „Wściekli na Macierewicza” w którym jego autorzy piszą o coraz większym oporze działaczy PiS –u wobec działalności A. Macierewicza a w szczególności wobec jego wypowiedzi o trzech osobach, które przeżyły katastrofę smoleńską. Tak więc moja teza, która upowszechniam od grudnia 2012 roku o zaciętej walce frakcyjnej w PiS między frakcją starych działaczy wywodzących się jeszcze z Porozumienia Centrum z frakcją Macierewicza-Sakiewicza staje się powoli czymś oczywistym dla obserwatorów życia politycznego w Polsce. Autorzy artykuły wymieniają nazwiska tych posłów, którzy otwarcie, ba nawet w obecności J. Kaczyńskiego krytykowali ostatnio wypowiedzi A. Macierewicza. Ci którzy maja dość cynicznej gry przywódcy ZCHN w latach 90 –tych XX wieku ,zarówno były wiceminister zdrowia B. Piecha jak wiceminister MSWiA Arkadiusz Czartoryski byli moimi kolegami w rządzie premiera J. Kaczyńskiego i należeli i należą nadal do najwybitniejszych technokratów w PiS. Mają oni niekwestionowany dorobek polityczny i dlatego ich publiczne, krytyczne wypowiedzi o A. Macierewiczu dowodzą, że w partii wrze i że wewnętrzny zamach stanu, który przy pomocy radykalnych haseł smoleńskich chciał przeprowadzić były założyciel KOR -u, został udaremniony. Autorzy artykułu piszą m.in. „Bolesław Piecha, minister zdrowia w rządzie Kaczyńskiego, przekonywał w poniedziałek, stojąc na konferencji prasowej ramię w ramię z prezesem PiS: – Mam swoją własną racjonalizację. Bardzo trudno jest mi myśleć o zamachu. Kaczyński zareagował spokojnie: – Nie widzę problemu. W mojej partii nie ma przymusu jednomyślności w każdej sprawie.”. Szok katastrofa smoleńska to nie jakaś jedna z licznych spraw tylko fundament tożsamości ideologicznej PiS. Otóż jeżeli szef partii stwierdza publicznie, że katastrofa smoleńska takiej roli już nie pełni, to dowodzi, że wszyscy zainteresowani – na czele z J. Kaczyńskim – myślą tylko o jednym: jak wyrzucić z PiS tego intruza z ZCH, który może uniemożliwić partii zdobycie władzy w 2015 roku. Artykuł kończy się znamiennym passusem, cytuję: „Kaczyński na razie publicznie broni Macierewicza. Ale – według naszych rozmówców z PiS – w ostatnim czasie między nim a Macierewiczem kilkakrotnie dochodziło do scysji.”. Według moich informacji niebezpieczeństwo ze strony frakcji Macierewicza-Sakiewicza zostało dostrzeżone w PiS –ie po moim brutalnym ataku na J. Kaczyńskiego w notce pt. „Jarku dlaczego obrażasz brata, siebie, nas” opublikowanej na salon24 12 grudnia 2012 i licznych wystąpieniach telewizyjnych w których twierdziłem, ze wywiad jakiego udzielił prezes PiS „Gazecie Polskiej” oddawał władzę w sensie symbolicznym A. Macierewiczowi. Teza ta została przez działaczy zrozumiana co może mnie tylko cieszyć. Przypomnę, że w wywiadzie J. Kaczyński omawia swoja działalność opozycyjna w PRL, która w porównaniu z działalnością A. Macierewicza była w praktyce zerowa. Macierewicz był twórcą KOR –u, J. Kaczyński trzeciorzędnym działaczem opozycyjnym. To tak jakby porównywać wysokość Mont-Everestu z wysokością Gubałówki. Po tym wywiadzie, który moim zdaniem był prowokacja redaktorów „Gazety Polskiej” nastąpiło złamanie hierarchii w PiS, no bo przecież wynikało z niego, ze autentycznym przywódcą walki z układem nie jest prezes partii, tylko A. Macierewicz. Chciałem dorzucić na koniec jedna uwagę: moje liczne notki na temat walki frakcyjnej w PiS, które tak bardzo denerwowały zwolenników tej partii, nie miały charakteru dziennikarskiego; były narzędziem walki politycznej, narzędziem, którego celem było uratowanie a nie zniszczenie PiS –u.
Piotr Piętak
Zdjęcie z Wikipedii
M.G.