Chodzi tu z jednej strony o katolicką i kontrrewolucyj-ną koncepcję wszechświata, a z drugiej strony o rewolucyjny porządek wartości, który chcą zaprowadzić zastępy zła.
Głęboką przyczyną tej walki jest kwestia natury metafizyczno-religijnej.
Postaram się ukazać istnienie tej kwestii, która stanowi przyczynę pierwotną i podstawową dla rozdzielenia pól na te re- wolucyjne i kontrrewolucyjne.
Historia rewolucji rosyjskiej z 1917 roku, tak bogata w wątki, intrygi i zdrady, zawiera jednak pewne wydarzenia pełne szlachetności i głębokiego znaczenia dla żołnierzy Kontrrewolucji.
Mam na myśli zdarzenie, którego bohaterem był arcyksiążę Mikołaj Mikołajewicz. Miało ono miejsce w Petersburgu. Po abdykacji cara zapanował całkowity chaos. Carska policja rozproszyła się, a pałac został zaatakowany. Na ulicach przemawiali rewolucjoniści, zaś lud ich oklaskiwał. W pewnym momencie w tłumie zjawiła się limuzyna z dwoma k i e r o w- cami. Na przedzie samochodu widniało godło rodziny carskiej: korona na czymś w rodzaju poduszki. Był to wielki książę Mikołaj Mikołajewicz, który dowiedziawszy się o chaosie, jaki panował w Petersburgu, udał się do pałacu carskiego, aby zapewnić monarchę o swojej wierności. Nakazał kierowcy, aby zrobił drogę poprzez tłum. Motłoch sprzeciwił się i otoczył samochód. Widząc, że chodzi o arcyksięcia, ludzie zaczęli wygwizdywać i krzyczeć szyderczo, po czym zaczęto wybijać szyby w samochodzie. Pojazd zatrzymał się, a wielki książę otworzył drzwi i stanął na stopniu samochodu.
Prezentując się niczym Herkules, zaczął przemawiać, lżąc rewolucję, po czym w końcu nakazał wszystkim się rozejść. Zgromadzenie zaczęło się wycofywać i znikło. Wielki książę zwyciężył i bez przeszkód dojechał do pałacu carskiego.
Wydarzenie to przypomina nam inną historię związaną z Marią Antoniną podczas Rewolucji Francuskiej. Pojawiwszy się na balkonie swojego pałacu, samą swą prostą obecnością zmusiła rozwścieczony, miotający na nią najgorsze wyzwiska motłoch rewolucyjny, do milczenia.
Zasada religijna
W tych dwóch przykładach widzimy symbole dwóch światów, które się zwalczają i zarazem się wykluczają.
Człowiek, który analizuje powierzchownie powiedział- by, że chodziło o zwykłe zderzenie dwóch form sprawowania władzy. W rzeczywistości mamy do czynienia z czymś o wiele głębszym. Chodzi tu o nieprzejednaną opozycję pomiędzy dwoma porządkami wartości; między dwoma sposobami widzenia Wszechświata. Tak naprawdę były to dwa porządki najwyższe i transcendentne, które się wykluczają, jak czarne wyklucza białe; jak „tak” wyklucza „nie”. Z tego wynika, że w konsekwencji chodziło o zasadę religijną. W tej opozycji pomiędzy wspomnianymi postaciami historycznymi a tłumem rewolucyjnym były zawarte najdonioślejsze problemy Wszechświata. Problemy, które poprzez swoją wielkość i zakres koniecznie obejmują kwestię religijną.
Ze względu na co możemy tak twierdzić?
Jak można twierdzić, że sposób patrzenia na problemy Wszechświata zawiera kwestię religijną?
Postaram się wyjaśnić ten problem, analizując kwestię przyczyny stworzenia Wszechświata oraz kwestie rządzących nimi praw. Swój wywód będę opierał na badaniach jezuity, księdza Enrique Ramiera na temat porządku Wszechświata, aczkolwiek nie będę dokładnie trzymał się idei i nazewnictwa tego autora.
Estetyka Wszechświata
Stworzenie w planach Bożych
Rozważając stworzenie, możemy zapytać: dlaczego Bóg, który zawiera w Sobie całą pełnię, zechciał stworzyć olbrzymią wielość bytów, które stanowią Wszechświat. Będąc nieskończenie doskonały, nie musiał ich tworzyć. I jeśli jest prawdą, że nie było żadnego powodu, który by uniemożliwił Mu utworzyć kosmos, to z drugiej strony nie było też żadnego powodu, któryby Go zmuszał do tego. W Swojej nieskończonej dobroci i mądrości Bóg tak zechciał. Tak więc została stworzona przez Niego nieskończona ilość bytów, tak jak woda, która nagle wytryskuje ze źródła. Bóg, nasz Pan oprócz tego, że posiada wszystkie doskonałości, widzi również w Sobie wszystkie możliwe stopnie doskonałości.
Jego zamiar stworzenia tak wielkiej ilości bytów, był nie tylko po to, aby te byty odbijały Jego doskonałość, ale również aby pomnażały tę doskonałość we wszystkich możliwych stopniach. W ten sposób tłumaczy się charakter hierarchiczny, którym Bóg nacechował Wszechświat. Te stopnie doskonałości odpowiednio odzwierciedlają Boga.
Nie mógłby Bóg stworzyć jedno jedyne stworzenie, które samo w sobie odbijałoby wszystkie jego doskonałości tak dobrze, jak wszystkie stworzenia zarazem?
Opinie filozofów na ten temat są podzielone. Jesteśmy skłonni twierdzić, że byłoby to metafizycznie niemożliwe.
Bóg stworzył Wszechświat złożony z wielu stworzeń, aby one z jednej strony poprzez wielość, z drugiej – poprzez hierarchiczność odzwierciedlały odpowiednio Boską doskonałość. Racja istnienia stworzenia polega na oddawaniu chwały Bogu, odbijając w sposób całkowity i pełny doskonałości, które w Nim istnieją.
Sprawa katolicka
Te rozważania są ważne, aby dokładnie rozumieć, na czym polega „sprawa katolicka”. Można by to zdefiniować, jako ideał, który prowadzi do tego, aby stworzenie oddało chwałę Bogu, rozpatrując jednak stworzenie w całości, nie zaś tylko w jednym, czy drugim z jego aspektów częściowych. Chodzi tu o to, aby zarazem rodziny, miasta, narody, cała ludzkość i ostatecznie cały wszechświat oddawał chwałę Bogu.
Jedność w różnorodności
Zgodnie ze Scholastyką, piękno polega na jedności znajdującej się w różnorodności. Uznajemy daną rzecz za piękną wtedy, gdy jej elementy składowe tworzą całość. Byty podzielone, nie stanowiące całości nie mają ani piękna, ani nie są atrakcyjne. To jedność nadaje bytom piękno i nadaje wartość dzięki swoim różnorodnym elementom. Tak więc jedność stanowi formę piękna, a różnorodność stanowi materię piękna, element drugorzędny, ale niezbędny dla piękna.
Poniekąd każdy byt zawiera w sobie tę jedność i różnorodność. Łatwo to dostrzec we wszystkich bytach rozważanych z osobna. Rozważmy np. duszę ludzką. Wiemy, iż posiada ona rozum, wolę i uczucia – oto jej różnorodność. Ale różnorodność ta jest umiejscowiona w jedności ludzkiej osoby.
Zasada jedności w różnorodności ma swoje prawa, które utożsamiają się w tym, co nazywamy estetyką Wszechświata. Studiując te prawa, napotykamy wyjaśnienie wielu rzeczy z okresu średniowiecza, które nas zachwycają, i które należą do sposobu bycia i działania naszej rodziny dusz.* Na początek przeanalizujemy zasady różnorodności.
Pierwsza zasada różnorodności:
Zasada cechy charakterystycznej
Aby dobrze zrozumieć tę zasadę, posłużymy się przykładem.
Weźmy pokój z różnymi rzeczami: fotelami, obrazami, lampami, dywanami, zasłonami. Stanowi to różnorodność elementów. Pod jakimi warunkami jednak ta różnorodność jest autentyczna? Będzie taką tylko wtedy, kiedy każda z tych rzeczy wyróżnia się od innych w sposób bardzo typowy i charakterystyczny. Fotele powinny być typowe dla samych siebie; obrazy tak samo. Załóżmy, że wszystkie te rzeczy byłyby zrobione z jednej materii – z plastiku, tak lubianego przez świat współczesny – i że ich kształty nie różniłyby się między sobą, jak powinny: lampa byłaby podobna do fotela, a fotel do lampy. Wtedy nie istniałaby różnorodność.
Cecha charakterystyczna stanowi więc znak typowy prawdziwej różnorodności i w nim urzeczywistnia się prawdziwa różnorodność.
Stanowi to powód, dla którego tak podziwiamy bogate, charakterystyczne i typowe aspekty, które odnajdujemy w organizacji politycznej i społecznej średniowiecza. I dlatego też „Catolicismo”[TFP]** broni rzeczy właściwie typowych.
Dlaczego np. mamy uczucie sympatii i podziwu dla typowego Andaluzyjczyka? Dlatego, że wszystkie cechy, które go wyróżniają od Baska czy Nawarryjczyka są w nim bardzo wyraziste. Jeśliby istniał standardowy człowiek nowoczesny, nie istniałaby różnorodność. Uważamy za piękne, np. to że w dawnej Hiszpanii, monarcha nazywał się „królem wszystkich Hiszpanii”. Tak, ponieważ każdy z regionów tego kraju stanowił coś w rodzaju małej Hiszpanii z własną architekturą, tańcami, muzyką, wszystkim bardzo charakterystycznym.
W tym samym sensie jest bardzo interesująca różnica istniejąca pomiędzy klasami społecznymi w społeczeństwie średniowiecznym. Wojownik był typowym wojownikiem. Mnisi, kupcy, rzemieślnicy, wieśniacy byli bardzo nacechowani poprzez to, czym byli. Możemy sobie wyobrazić ulicę pewnej średniowiecznej wioski: idzie szlachcic i poprzedza go orszak, za chwilę duchowny a potem rzemieślnik, w końcu mnich. To, co czyni ten widok ciekawym, to fakt, że każdy z tych elementów jest rzeczywiście nim samym.
To samo musimy powiedzieć o stylu gotyckim, który będąc pełnym różnorodności, zachowuje głęboką jedność. I dlatego zachowuje równowagę i harmonię.
Przeciwnie, cywilizacja współczesna nienawidzi różnorodności i ubóstwia prawo jedności. Nie cierpi wszystkiego, co jest typowe; w ogólności, kocha to, co jest bezładne i pomieszane. Usuwając różnorodność i wprowadzając w jej miejsce uniformizację bez żadnego sensu, Rewolucja niszczy podobieństwo stworzenia do swego Stwórcy.
Druga zasada różnorodności:
Zasada kontrastu
Poza tym rzeczy winny manifestować pewien kontrast; pewną opozycję, aby ich piękno było jeszcze pełniejsze. W instytucjach Kościoła katolickiego znajduje się wiele aspektów tej różnorodności, które tworzą kontrast. Wyobraźmy sobie np. wchodzący do Watykanu orszak papieski. Dostrzeżemy natychmiast dostojników Kościoła Wschodniego z całym przepychem właściwym dla Wschodu. Trochę dalej ojców franciszkanów przyodzianych bardzo ubogo w swoje proste habity. Dalej książęta, którzy reprezentują szlachtę, z tyłu wojskowi w swoich galowych mundurach. W końcu wchodzi papież otoczony wielką chwałą. Pokorne zakonnice modlą się i kłaniają, kiedy on przechodzi. Mamy tutaj wspaniały kontrast pomiędzy papieżem, znajdującym się na szczycie władzy i przed którym wszyscy klękają i pokory brata zakonnego, który protestuje, gdy ktoś przed nim klęka. W tej opozycji jest wielka harmonia. Szczególnie w tym kontraście, w tych skrajnie przeciwnych aspektach. Różnorodność objawia sie w całym bogactwie.
Jest bolesne widzieć, jak we współczesnym świecie piękno okaleczone jest przez uniformizację narzuconą przez Rewolucję w każdym zakątku Ziemi.
Trzecia zasada różnorodności:
Prawo gradacji
Boża Opatrzność zechciała stworzyć wszystkie rzeczy zhierarchizowane. Tworząc minerały, rośliny, zwierzęta, ludzi i anioły ustanowiła wewnątrz każdej z tych kategorii ogromną gamę stopni pośrednich.
Ta hierarchia pełna różnorodności jest zarazem całkowicie harmonijna. Pomiędzy różnymi stopniami istnieje niezliczoność odcieni, dzięki którym nie pojawiają się gwałtowne skoki. Zresztą bez tych stopni pośrednich świat byłby dziki i nieprzyjazny.
Wyobraźmy sobie, że człowiek żyłby w świecie składającym się tylko z minerałów, i że Opatrzność kazałaby mu czynić z tego świata pożywienie. Człowiek czułby się źle, ponieważ istnieje przepaść pomiędzy nim a minerałem. Jednak gdy człowiek ma wokół siebie rośliny i zwierzęta tworzą się stopnie naturalne, które wywołują uczucie dobrego samopoczucia.
Hierarchia organiczna i pełna stopni pośrednich sprawia przyjemność duchowi kontrrewolucyjnemu, ponieważ stanowi jedność pełną różnorodności. Ta zasada gradacji przeniesiona w sferę polityczno-społeczną stworzyła społeczeństwo średnio-wieczne, w którym klasy społeczne utworzyły łagodną hierarchię z niezliczoną liczbą stanów pośrednich pomiędzy plebejuszem a królem.
Przeciwnie, Rewolucja nienawidzi społeczeństw pełnych stopni, które się przenikają, organicznych i ze sobą złączonych. Rewolucja, co najwyżej, toleruje nowobogackich mieniących się panami wszechświata, uważając za pariasów wszystkich innych, a w szczególności tradycyjne elity.
Rewolucja chce zniszczyć stopnie pośrednie społecznej piramidy. Zobaczmy, dlaczego.
Rozważmy wszechświat. Wyobraźmy sobie średniowieczną pracownię kamieniarską, kamieniarza pracującego w półmroku, kilka kamieni tu, kilka tam. Trochę dalej przyjemny zapach smacznych wypieków, dębowe meble, dziecięcy śpiew. Jednym słowem: komfort plebejski. Jest to oczywiście przyjemne. Jednak jeśli cały świat byłby tylko taki, byłoby to przerażające.
Rozważmy z jednej strony króla, a z drugiej plebejusza niższej kategorii, a także istniejącą między nimi całą gradację stopni pośrednich, wg zasad piękna, o których mówiliśmy. Król i plebejusz uzupełniają się. W pewien sposób piękno stanu plebejskiego wynika z faktu istnienia króla, zaś piękno stanu królewskiego wynika z faktu istnienia plebejuszy.
Jeśli istnieliby jedynie królowie, a nie istnieli plebejusze, bycie królem znaczyłoby niewiele. Albowiem istnienie plebejusza daje królowi wielką wagę.
Tak więc król i plebejusz uzupełniają się nawzajem. Wobec tego obrazu, chcąc go zniszczyć, Rewolucja miała dwa rozwiązania: uczynić wszystkich królami albo uczynić wszystkich plebejuszami. Dochodząc do wniosku, że to pierwsze rozwiązanie jest niemożliwe, zdecydowała się na drugie – zresztą o wiele bardziej zgodne ze swoim duchem demokratycznym. W rezultacie te aspekty życia codziennego prawie zupełnie znikły ze społeczeństwa.
Czwarta zasada różnorodności:
Zasada ruchu
Istnieje jeszcze inny rodzaj różnorodności: transformacja. W świecie istnieje ciągła transformacja, ciągły ruch. Jednak odmiany ruchu – ustanowione przez Boga we wszechświecie są stopniowe i harmonijne, tak jak zostało to opisane w zasadzie poprzedniej. Ta harmonia ruchu stanowi element piękna w stworzeniu.
Dla przykładu rozważmy rozwój życia ludzkiego – danego prawego człowieka. Człowiek się rodzi, rozkwita w ruchu harmonijnym podczas dojrzewania i staje się dorosły w sposób szlachetny; starzeje się w godności i gdy Bóg powołuje jego duszę, jest to jak zerwanie cennego owocu, który zostaje przeniesiony do Nieba. Jest to piękna droga. A jednak. Czego chce duch rewolucyjny? On dąży do tego, aby człowiek był młodzieńcem dopóki nie padnie martwy. Wymodelowany lub wymalowany, wszyscy muszą wyglądać, jakby mieli ten sam młody wiek.
Rewolucja nie znosi Bożego planu, zgodnie z którym wiek ludzi jest zróżnicowany. Kiedy jednak zmuszona jest uznać tę różnicę, której nie może zakwestionować – stara sie to zrobić w sposób brutalny, ignorując gradację miedzy wiekiem i pogardzając starością, która niczego nie daje dlatego, że niczego nie produkuje.
Można dojść do takiego wniosku, obserwując życie dawnej rodziny oraz życie rodziny współczesnej. W pierwszej w jednym salonie dziadkowie, rodzice, dzieci, przyjaciele; ludzie w różnym wieku obcują razem, rozmawiają: różnorodność w jedności. W rodzinie nowoczesnej, kiedy rodzice organizują przyjęcie, dzieci nie mogą być na nim obecne.
Jeśli dzieci organizują przyjęcie, to wtedy rodzice, a szczególnie matka, nie mogą być na nim obecne. Dzieci nazywają swoich rodziców „starzy” i niezbyt chcą z nimi obcować. Dzieje się tak dlatego, że Rewolucja nienawidzi łączności między pokoleniami, łączności, która jest swego rodzaju pięknem Boskiej doskonałości, którym Bóg naznaczył stworzenie.
Przejdźmy teraz do analizy prawa jedności.
Pierwsza zasada jedności:
Zasada ciągłości i spójności
Zasada spójności zakłada nieprzerwalność, co można stwierdzić na dwa sposoby: poprzesz ciągłość i poprzez spójność. Ciągłość znaczy, że nie ma próżni, aby w spójnym bycie nie było rozziewu. O wiele zaś głębsza jest jedność, którą można stwierdzić poprzez spójność. W tym wypadku istnieje wewnętrzna zbieżność pomiędzy elementami w taki sposób, że są one wzajemnie połączone poprzez wewnętrzne potężne więzy.
Pomiędzy warstwami społecznymi w Cywilizacji Chrześcijańskiej musi istnieć ciągłość i spójność. Mimo że istnieją liczne i dogłębne różnice miedzy nimi, całość, którą stanowią jest ciągła i spójna. Istnieje ciągłość, ponieważ jedna klasa uzasadnia drugą, wspomagając się wspólnie i stanowiąc zbiór, bez rozziewów, które cechują społeczeństwo rewolucyjne. Jest spójne, ponieważ klasy – mimo, że odróżniają się – szanują się i bronią się wzajemnie i nie uznają się za obce albo wrogie. Miłują się w prawdziwym duchu Pana Jezusa, który był zarazem księciem i rzemieślnikiem. Jak to wszystko różni się od walki klas świata współczesnego!
Druga zasada jedności:
Zasada harmonijnego przejścia
Kiedy mówiliśmy o zasadzie różnorodności oraz gradacji, zauważyliśmy, że w stworzeniu musi istnieć hierarchia. Studiując teraz zasadę jedności, zobaczymy jak ta hierarchia, aby być autentyczna musi składać się ze stopni, które nakładają się w sposób harmonijny, a nie w sposób dowolny.
W hierarchii różnorodność jest zagwarantowana przez wielość stopni pośrednich, a jedność zagwarantowana jest przez łagodność przejść pomiędzy stopniami. Przykładem tego jest tęcza. Kolory, które ją tworzą uporządkowane są przez łagodne przejścia. W tym objawia się Mądrość Boża, która stworzyła świat jako wspaniałą jedność – wyraz wielkiej siły – a zarazem wspaniałej różnorodności – wyraz wielkiej mocy.
Wyobraźmy sobie koronację cesarza Świętego Cesarstwa Rzymskiego. W momencie, gdy cesarz został ukoronowany biły dzwony stolicy imperium. Natychmiast zaczynały również bić dzwony okolicznych miast. Następnie dzwony miast dalszych. I w końcu wszystkie kościoły Niemiec. Przez kilka dni biły dzwony, ogłaszając od dzwonnicy do dzwonnicy koronację cesarza.
Wyobraźmy sobie bicie dzwonów, które dochodzi do uszu wszystkich Niemców: wojskowych i mieszczan, do Bawarii, Saksonii, Drezna itd. Wszelkie reperkusje wiadomości o koronacji cesarza w tych wszystkich częściach Niemiec. Daje to wrażenie czegoś silnego i łagodnego zarazem. Jak wielka jest władza cesarza! Ale jednocześnie: jaka słodycz istnieje w tym cesarstwie. Jak ta siła i łagodność współistnieją harmonijnie!
Te właśnie wartości powinniśmy w głębi duszy kochać, ponieważ mają związek z pełną doskonałością tj. z doskonałoś- cią hierarchii, w której różnorodność i jedność wyrażają się w najdoskonalszym stopniu.
Trzecia zasada jedności:
Zasada proporcji
Pismo św. mówi, że Bóg stworzył wszystkie rzeczy wg liczby, wagi i miary. Rzeczywiście: widzimy, że natura, ruch i materia rzeczy są proporcjonalne.
Widzimy wyraźny przykład tej proporcji w Kościele katolickim. Jako olbrzymia organizacja, bardzo bogata i bardzo piękna uosabia się w najwyższym stopniu w osobie papieża. Papieski splendor, godność i piękno jego dworu wywołują uczucie podziwu. Ale równocześnie wzruszające jest to, że Kościół katolicki uosabia się także w prostym proboszczu w małej wiosce. Taka personifikacja jest najbardziej dostosowana do mieszkańców wsi. Jest harmonijnie dopasowana do poziomu ich dusz, albowiem z jednej strony nie onieśmiela, a z drugiej nie krępuje. W osobach prostych, wiejskich proboszczów odnajdujjemy miniaturowy obraz kapłaństwa samego Pana Jezusa Chrystusa, adekwatny do owego wiejskiego ludu.
Wyobraźmy sobie teraz męża stanu okrytego chwałą, dobiegającego starości, któremu Kościół przydziela kapłana, aby troszczył się o jego duszę, co z resztą w historii się zdarzało. Rozważmy starszego męża stanu i kapłana, którzy rozmawiają ze sobą z szacunkiem i spokojem. Czy kościół postąpił właściwie, uznając i szanując godność tej osoby? Oczywiście! Kościół dąży do dostosowania swojej hierarchii do hierarchii społecznej. Miłość Kościoła podobna jest do miłości macierzyńskiej. Tak jak matka, która jak nikt inny potrafi dozować łagodność i energiczność, tak samo czynił Kościół.
Proporcja istniała w stopniu doskonałym w feudalnej hierarchii średniowiecza. Naród uosobiony w królu, uosabiał się również w zwykłym panu feudalnym żyjącym wśród prostego ludu. Oto najmniejszy stopień arystokracji, który oświetla transcendencją szlachty ostatni stopień drabiny społecznej.
Nawet w odniesieniu do trunków możemy rozważyć proporcjonalność. Np. obok najznamienitszych rodzajów wina istnieją dobre trunki ludowe, wytwarzane właśnie dla prostego ludu. Jest to proporcjonalność rzeczy dobrych. W domu króla meble pozłacane, w domu szlachcica meble dębowe. W domu króla znajduje się złoto i srebro. W domu rolnika rzeczy surowe i proste, ale ponieważ są godne i na dobrym poziomie artystycznym niekiedy warte są złota czy srebra. Jest to piękna, lekka, łagodna, rozsądna proporcja, którą mamy kochać z całych sił.
Czwarta zasada jedności:
Zasada symetrii
Wyobraźmy sobie budynek z tak szeroką fasadą, że może utracić jedność. Jeśli jednak dodamy dwie równe wieże na skrajach tego budynku, jego jedność zostaje odtworzona przez symetrię.
W historii wieku XVI mamy przykład, który to obrazuje. Franciszek I król Francji i Henryk VIII, który nie był jeszcze protestantem zdecydowali spotkać się w Cambrai. Spotkanie było tak wytworne, tak wspaniałe, że jego miejsce zostało później nazwane Le Camp du Drap d’Or („Pole złotego sukna”). Wystarczy powiedzieć, że w miejscu, gdzie przebywał Franciszek I namioty były pozłacane.
Do spotkania obu monarchów doszło na moście. Wyobraźmy sobie piękno tego spotkania dwóch suwerenów wraz z towarzyszącymi im orszakami. Na moście całkowicie pokrytym dywa- nami jeden król kłania się przed drugim, witając się wzajemnie, podczas gdy trębacze grali uroczyście.
Kiedy Francuzi opisują władczą postawę człowieka mówią, że jest on jak król podejmujący drugiego króla: l’air d’un roi recevant un roi.
Na czym polega piękno spotkania dwóch monarchów? Jest to właśnie piękno symetrii, w której dwie różne zasady podziwiają się nawzajem i w pewien sposób zwielokrotniają się wzajemnie.
W chrześcijaństwie istnienie wielu monarchów o równej sile, chwale i władzy było dokładną manifestacją zasady symetrii.
Piąta i szósta zasada jedności:
Zasada monarchiczna i zasada społeczeństwa
Piata zasada jedności to zasada monarchii. Jest ona niezbędna dla piękna życia ludzkiego. Aby wszystkie rzeczy były zredukowane do swojej jedności, powinny dążyć do uporządkowania się wokół elementu najwyższego, który będzie symbolem stanowiącym jakby uosobienie całego zbioru. I właśnie to uosobienie daje doskonałość jedności.
Monarchia nie jest, jak mogłoby się czasami wydawać, przeciwieństwem hierarchii. Przeciwnie – jest jej zwieńczeniem. To w monarchii koncentruje się piękno wszystkich różnych perspektyw. Obok zasady monarchii istnieje zasada społeczeństwa, polegająca na tym, że rzeczy właśnie razem, wzajemnie się uzupełniają i upiększają.
Konkluzja: pragnienie majestatu i świętości
Przeanalizowaliśmy, choć w formie bardzo zwięzłej zasady estetyki Wszechświata. Omówimy jeszcze jeden punkt pozostający w ścisłym związku z tym tematem.
Weźmy następujące słowa: przyzwoity, doskonały, szlachetny, majestatyczny, święty. Stanowią one hierarchicznie wznoszącą się gradację. O danej rzeczy można mówić najpierw że jest przyzwoita, tzn. że nie ma żadnej plamy niegodziwości. Oprócz tego, że jest godziwa możemy mówić, że jest doskonała, wspaniała. Doskonały to coś więcej niż tylko godziwy. Dalej jeszcze moglibyśmy dodać przymiotnik szlachetny, co stanowi coś więcej niż wspaniały i godziwy. Możemy też powiedzieć, że dana rzecz jest majestatyczna – od szlachetności różni się jedynie stopniem. Na końcu możemy dodać, że rzecz jest święta, kiedy zawiera wartości przewyższające ludzki majestat.
W tej gradacji wartości dusza bardzo religijna będzie pociągana przez to, co lepiej odzwierciedla doskonałość Boską: majestat i świętość. Będzie ona szukać we wszystkim tych najważniejszych wartości i będzie ona ich pragnąć.
Mając takiego ducha, człowiek będzie pragnął społeczeństwa, w którym obok rzeczy przyzwoitych będą rzeczy doskonałe, szlachetne, majestatyczne i święte. Wtedy taki człowiek utworzy w sposób naturalny społeczeństwo, które realizuje – w obrębie tego porządku – godną podziwu różnorodność i doskonałą jedność.
Uświadamiamy sobie więc, że kiedy osoba zna i kocha zasady różnorodności oraz jedności Wszechświata, i kiedy ta osoba jest katolikiem – ponieważ tylko katolik może całkowicie zrozumieć te zasady – jest ona w rzeczywistości głęboko religijna w prawdziwszym tego słowa znaczeniu. Rozumiemy więc, dlaczego w cytowanych przykładach zdarzeń z udziałem wielkiego księcia Mikołaja Mikołajewicza oraz królowej Marii Antoniny, zawiera się kwestia religijna.
Ten obraz, który opisaliśmy – to estetyka wszechświata z jego zasadami, Boskie odbicie umieszczone przez Stwórcę we wszystkich rzeczach; ostatecznie rzecz biorąc, wszystko to, co prawdziwi katolicy kochają, wszystko to, czego pragną – wszystko to Rewolucja chce zniszczyć, wyeliminować, zmazać. I na tym polega zasada religijna, która nie ogranicza się do problemu laicyzmu oraz rozdziału Kościoła i państwa. Jest to problem, który się nie rozwiąże poprzez ustanowienie konkordatu i deklarację, że Kościół katolicki jest oficjalną religią w państwie.
Cała koncepcja życia, cały sposób myślenia ludzkiego są w tym zawarte.
Tak więc jako Kontrrewolucjoniści musimy dogłębnie kochać „Oblicze Boże” , które odbija się w prawdziwym porządku rzeczy, którego Rewolucja nienawidzi i wszystkimi sposobami chce zniszczyć.
Ale aby nasza miłość doszła dokąd powinna dojść, koniecznym jest abyśmy ćwiczyli stosując te zasady różnorodności i jedności. W taki sposób, że zawsze, kiedy coś wzbudzi w nas podziw i zachwyt, będziemy w stanie dostrzec, która z tych zasad estetyki Wszechświata jest tam zawarta. Czyniąc to stale, robimy rzecz niezwykle przyjemną dla Matki Bożej, dlatego że wypełniamy powołanie, które od niej otrzymaliśmy, aby walczyć przeciwko Rewolucji.
* Mowa tu o członkach międzynarodowego, katolickiego ruchu TFP (Tradycja, Rodzina, Własność).
** „Catolicismo” to pismo wydawane przez brazylijski oddział TFP.
Powyższy tekst ukazał się w trzecim numerze pisma Krzyżowiec, wydawanego przez warszawską Krucjatę Młodych.
W jaki sposób można otrzymać Krzyżowca?
1) Za darmo drogą pocztową. Prosimy naszych czytelników o rozpowszechnianie pisma wśród swoich znajomych, dlatego chętnie wyślemy każdej zainteresowanej osobie kilka lub nawet kilkanaście numerów pisma. W celu zamówienia prosimy o kontakt e-mailowy.
2) Na spotkaniach oraz akcjach organizowanych przez warszawski oddział Krucjaty Młodych (informujemy o nich wcześniej na stronie Krucjaty – http://www.krucjata.org.pl oraz na innych katolickich stronach www i portalach społecznościowych)
3) Odbiór osobisty w naszej siedzibie na Krakowskim Przedmieściu w Warszawie (prosimy wcześniej umówić się telefonicznie bądź e-mailowo)
4) Ściągnięcie wersji elektronicznej pisma (do pobrania również archiwalne numery) – http://www.krucjata.org.pl/krzyzowiec.php3
Kontakt z redakcją:
krzyzowiec@krucjata.org.pl
[aw]
Rewelacja! Estetyke duch rewolucyjnego opisal Hegel. Lepszego filozoficznego opisu chyba nie ma. „Treścią tego, co duch mówi o sobie samym, jest więc obrócenie wszystkich pojęć i realności w ich odwrotność, jest powszechne oszukiwanie samego siebie i innych, a bezwstydność wypowiadania tego oszustwa jest dlatego właśnie największą prawdą”. Fenomenologia ducha, t. 2, s. 106.