Z zainteresowaniem wysłuchałem zamieszczonego na portalu Konserwatyzm.pl nagrania, zawierającego wypowiedź Pana dra Pawła Bały w sprawie przedłużenia kadencji obecnego Prezydenta RP do lat siedmiu. W toku swych rozważań dr Bała odwołał się również do przepisu, obecnego w konstytucji FR Jugosławii z roku 1974, dotyczącego prezydentury jugosłowiańskiego marszałka, Josipa Broz-Tito „bez ograniczeń w trwaniu mandatu”.
Zaiste, ciekawe jest i interesujące odwołanie do zapomnianego przykładu jugosłowiańskiego. Owszem, Konstytucja Jugosławii z roku 1974 wypowiadała się o prezydenturze marszałka w sposób opisany przez dra Bałę, jednak w mojej opinii nie dostrzegł on najbardziej znaczącego elementu. Ten element to wprowadzenie kolektywnej, rotacyjnej prezydentury, istniejącej formalnie od roku 1974, praktycznie od maja 1980.
Na czym polegała owa kolektywna, rotacyjna prezydentura? Konstytucja z 1974 roku mówi, że Jugosławię stanowią „terytoria suwerennych republik” (Por. Pero Simić, „Tito – zagadka stulecia”, Wydawnictwo Dolnośląskie, Wrocław 2009). Jeśli są suwerenne, mogąc zawierać na przykład własne, gospodarcze umowy międzynarodowe, mają prezydentów. 6 prezydentów republikańskich w ramach swoich kadencji (6-letnich), rządzi też przez rok całą Jugosławią (wg klucza geograficznego poszczególnych republik, zmienianego co kadencję). Zmiany dotyczą kolejności obejmowania stanowiska Prezydenta Federacji na rok w ramach kadencji.
Jak się by to miało do Polski? Mamy 7 zarejestrowanych kandydatów (Duda, Kidawa-Błońska, Bosak, Hołownia, Kosiniak-Kamysz, Biedroń, Jakubiak). Wariantem jugosłowiańskim w przypadku Polski było by przedłużenie kadencji o 7 lat, tak, by w ramach tej kadencji przez rok mógł sprawować urząd Prezydenta każdy z kandydatów. Pomijając jednak fakt totalnego bałaganu politycznego w tym przypadku nie za bardzo wiadomo, kogo i co reprezentowaliby ci kandydaci/prezydenci. Polska nie jest przecież federacją. Tak więc – rozumiejąc intencję dra Bały w porównaniach z Jugosławią – zauważam, że nie dostrzegł on fundamentalnego założenia owej konstytucji z 1974 roku – kolektywnej, rotacyjnej prezydentury.
Andrzej S. Połosak
Przy okazji marsz. Tito w swym geniuszu nie dostrzegł, że narody poszczególnych republik federacyjnych tylko czekają, żeby móc się nawzajem mordować.
(…)Jeśli są suwerenne, mogąc zawierać na przykład własne, gospodarcze umowy międzynarodowe, mają prezydentów. 6 prezydentów republikańskich w ramach swoich kadencji (6-letnich), rządzi też przez rok całą Jugosławią (wg klucza geograficznego poszczególnych republik, zmienianego co kadencję). Zmiany dotyczą kolejności obejmowania stanowiska Prezydenta Federacji na rok w ramach kadencji.(…)
Jeśli były suwerenne to dlaczego w latach ’90 było tyle wojen, że Serbia wyrosła na czarniejszego luda niż III Rzesza?
Dlatego, bo nie umieli w propagandę i byli po stronie Rosji. Chorwaccy faszyści(czczący ludzi którzy urządzali sobie w czasie IIWŚ zawody w mordowaniu Serbów nożem), bośniaccy islamiści i albańskie mafie z Kosowa od razu udały się do niemieckich i amerykańskich firm PRowych, które prowadziły im kampanie propagandowe i lobbing u zachodnich rządów…
Bo ktoś z zewnątrz miał w tym interes.
Przypominam że Serbia była sojusznikiem Federacji Rosyjskiej a FR była wtedy zbyt słaba by obronić Serbie.
Ten sam manewr „bałkanizacji” Syrii już się nie udał.
Pytałem dlaczego Bałkanowie skoczyli sobie do gardeł, a skupiliście się na Serbii…
Polecam ksiażkę prof. Radosława Zenderowskiego „Mieliśmy swój dom, w którym byliśmy szczęśliwi”. Tam są wyjaśnione przyczyny wojen jugosłowiańskich.