Prezydenckie przymiarki w Azerbejdżanie

Wydaje się, że pierwszy raz od ponad dwóch dekad (a więc od elekcji w 1992 r., w której Abulfaz Elczibej pokonał Nizamiego Sulejmanowa) – wyścig wyborczy w Azerbejdżanie przynajmniej będzie przypominać rywalizację. Przede wszystkim – mozolnie jednoczy się azerska opozycja. Wprawdzie oficjalnie nie wskazała jeszcze nowowybranego przewodniczącego Narodowej Rady Sił Demo­kra­tycznych Rustama Ibragimbekowa jako swego kandydata – jednak ten laureat Oscara za „Spalonych słońcem”, milioner i jeden z najbardziej rozpoznawalnych na świecie Azerów – wydaje się być jedynym poważnym nazwiskiem możliwym do przeciwstawienia Ilhamowi Alijewowi. W składzie Rady znalazły się takie środowiska, jak Müsawat Isy Gambara (ex-przewodniczącego parlamentu i p.o. prezydenta kraju), Ludowy Front Azerbejdżanu Aliego Karimli oraz mniejsze środowiska i ruchy jak „Społeczeństwo Otwarte” innego byłego przewodniczącego Milli Madżlisu (Zgromadzenia Narodowego) Rasula Kulijewa czy Forum Intelektualistów. Gdyby Ibragimbekow nie zdecydował się na start – całej tej konstrukcji groziłby rozpad, przede wszystkim ze względu na ambicje poszczególnych liderów, w tym zwłaszcza Gambara.

Zaniepokojenie aktywnością Ibragimbekowa, który w połowie czerwca udał się do Waszyngtonu na rozmowy z przedstawicielami departamentu stanu USA – zdawali się wyrażać nawet niektórzy przedstawiciele rządzącego „Nowego Azerbejdżanu” sugerując, że dla uniknięcia dalszych zadrażnień w stosunkach z Zachodem – prezydenta Alijewa mogłaby zastąpić… jego żona, Mehriban, wpływowa postać obozu władzy. Ostatecznie jednak sam prezydent zdecydował się walczyć o trzecią kadencję. Oficjalnie też NA zdecydowało się bagatelizować znaczenie opozycji, wieszcząc jej rychły podział i konflikty. Na wszelki też wypadek po kilku zagraniach służących zaspokojeniu mocarstwowych ambicji Alijewa i mających dowodzić regionalnej niezależności jego polityki (jak krytykowany na Zachodzie zakup rosyjskiej broni) – w Baku pośpiesznie postarano się o wykazanie swej pro-atlantyckiej gorliwości, m.in. przez mocne zakreślenie uzupełniających strategicznych sojusz z Turcją priorytetowych stosunków z Pakistanem. Ponieważ jednak pozycja międzynarodowa Islamabadu również ulega pogorszeniu – wzajemne dusery wasali Waszyngtonu mogą okazać się niewystarczające dla zapewnia Alijewowi opinii jedynego gwaranta Pax Americana na Zakaukaziu.

W tej sytuacji dla październikowych wyborów kluczowa może okazać się postawa azerskiej diaspory, licznie zamieszkałej w Rosji i jej lidera, miliardera Abbasa Abbasowa. W ostatnim okresie wyciszył on wprawdzie nieco wcześniejszą krytykę władz w Baku (co wiązano także z gospodarczym zbliżeniem republiki z Federacją), jednocześnie jednak biznesmen należy do bliskiego kręgu przyjaciół Ibragimbekowa, co rodzi nadzieje przeciwników obecnych władz. Tak czy siak oznacza to jednak, że klucz do sytuacji politycznej przed, a może i po wyborach w Azerbejdżanie – przesuwa się nieuchronnie w stronę Moskwy. Wprawdzie na razie w ręce azerskiej diaspory, ale pomni wyników ostatnich parlamentarnych w Gruzji sugerują, że jeśli nie teraz, to choćby w przyszłorocznym wyścigu do Madżlisu – gwiazda rodu Alijewów może mocno stracić swój blask.

Konrad Rękas

Zapraszam też na Geopolityka.org

Click to rate this post!
[Total: 0 Average: 0]
Facebook

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *