Prostowanie groteski. Komentarz do tekstu dra Piotra Napierały

Dr Napierała wielokrotnie zamieszczał swoje teksty na naszych łamach, stąd też z przykrością odnotowałem, że tuż po tym, jak opublikowaliśmy kolejny jego artykuł, a później również polemikę z dr Zakrzewskim, zamiast kolejnej odpowiedzi o charakterze merytorycznym, spotkaliśmy się z atakiem.  Prawdę mówiąc atak to nieco dziwny, bo zamiast zarzutów zawiera przede wszystkim nieco przekoloryzowany i wykrzywiony opis naszego profilu ideowego, okraszonego sporą dawką konfabulacji.

Najlepiej chyba będzie odnieść się do słów samego Autora i skomentować jego wypowiedzi, a przy okazji wykazać, że z jego strony zabrakło fundamentalnej wiedzy o tym, jakie wartości reprezentujemy, a także orientacji w zasadach klasycznie rozumianego konserwatyzmu i katolickiego tradycjonalizmu, które chcemy reprezentować.

Pierwsza teza dra Napierały, którą wypadnie nam skomentować, brzmi:

„Portal konserwatyzm.pl, mimo starań prof. Wielomskiego, rożni się zasadniczo od portalu Prawica.net, o czym kilkakrotnie nieprzyjemnie się przekonałem”.

Nie przypominam sobie, ażeby nasz Redaktor Naczelny dążył kiedykolwiek do upodobnienia nas do innego portalu. W kolejnej części cytowanego akapitu czytamy:

„(…) piszący na nim [mowa o Konserwatyzm.pl] podzieleni są feudalnie na trzy klasy: redaktorów (całkiem pokaźna grupa), autorów mających prawo edycji artykułów i ci, bez tego prawa”.

Proszę wybaczyć że napiszę wprost, ale stwierdzenie to jest niemalże dziecinne. Każdy portal (oraz inne medium niezależnie od profilu i formy publikacji) ma prawo do organizacji wewnętrznej takiej, jaka odpowiada jego potrzebom i pozwala na sprawne funkcjonowanie. Istotnie – wyodrębniliśmy w związku z tym grono osób, które mogą logować się na zakładkę pozwalającą administrować portalem, ale jest chyba oczywistym, że ze względu na chęć utrzymania porządku i bezpieczeństwo nie możemy dać takich uprawnień wszystkim chętnym. Powstałby wówczas chaos, a także ryzyko wejścia w posiadanie stosownych haseł przez osoby do tego niepowołane, zainteresowane zaszkodzeniem nam – lub też po prostu złośliwe. Jestem przekonany, że każdy, kto prowadzi jakiś blog, stronę internetową, portal lub inne medium związane z internetem, wie w czym rzecz.

Idźmy dalej (tym razem cytat nieco dłuższy):

„Idea jakiegokolwiek portalu internetowego polega na wolnej, równej i nieskrępowanej wymianie myśli. Jeśli tej swobody nie ma to portal zamienia się po prostu w wielką książkę. (…) Niedawno niejaki dr Zakrzewski napadł na mnie zarzucając mi wykorzystywanie niewiedzy czytelników, co miało polegać m.in. na tym, że korzystałem z przestarzałych źródeł… Na moje domaganie się przeprosin, nikt nie zareagował, nikt też nie widział niczego złego w obrażaniu mnie jako historyka, ba nawet opiekun naukowy dra Zakrzewskiego, prof. Tuleski pospieszył na ratunek swojemu wychowankowi. Ja nie szukałem zwady z dr Zakrzewskim, lecz on ze mną, jednak wszyscy celowo przekręcali całą sprawę tak żebym to ja był winowajcą”.

Tu sprawa jest bardziej poważna, a zarzuty dra Napierały idą zbyt daleko. Po pierwsze pisze on nieprawdę, po drugie: godzi w dobre imię naszego portalu, po trzecie zaś – w reputację dwóch polskich uczonych.

Nigdy nie blokowaliśmy możliwości wypowiedzi, co więcej – wielokrotnie zachęcaliśmy do polemik i wymiany poglądów w różnych kwestiach. Przykład ostatniego tekstu dra Napierały jest tego potwierdzeniem, gdyż publikowaliśmy artykuły obydwu dysputantów bez opowiadania się (jako redakcja) po którejkolwiek ze stron. Dr Zakrzewski podjął polemikę z tekstem p. Napierały – i warto podkreślić, że była to wypowiedź merytoryczna i bardzo dobrze opracowana faktograficznie oraz warsztatowo. Nie miała na celu ubliżenia nikomu, ani też znieważenia kogokolwiek. Niestety większość zarzutów – w tym brak dostatecznej kwerendy i niedostateczne oparcie tekstu dra Napierały w nowszej literaturze przedmiotu (rzecz dla warsztatu historyka podstawowa) jest prawdą, a sam zainteresowany się od tego nie odżegnuje – czego dowód dał w komentarzach pod swoim tekstem. Wbrew twierdzeniom ostatniego z wymienionych nikt nie szukał z nim „zwady”, a prawo do napisania polemiki ma każdy. Tym bardziej, jeżeli jest znawcą problemu – a dr Zakrzewski udowodnił, że w zakresie, który obejmowała dyskusja, jest nim z całą pewnością.

Napisane przez dra Zakrzewskiego zdanie, które obraziło p. Napierałę, brzmi następująco: „Tekst Pana Piotra Napierały kolejny raz potwierdza manierę niektórych polskich naukowców, którzy wykorzystując brak rodzimych opracowań odnośnie jakiegoś tematu (w tym przypadku historii angielskiej pierwszej połowy osiemnastego wieku) uprawiają publicystkę  pod pozorem nauki. Nie troszcząc się niestety o wymogi naukowej rzetelności”.  Proszę wybaczyć, ale niedostatków merytorycznych w tekstach p. Napierały nie brak, w związku z czym nie ma tu mowy o podjęciu jakiejkolwiek próby ubliżenia komuś, jest natomiast wytknięcie „naukowej nierzetelności” – dokonane zresztą najzupełniej zasadnie, skoro sam dr Napierała przyznał w jednej z polemik z p. Zakrzewskim, że jego artykuł „grzeszy (…) błędami”.

Dla tych, którzy chcą zapoznać się z powyższymi tekstami i wyrobić sobie własną opinię, poniżej, pod tekstem, zamieszczam stosowne linki.

W przytoczonym przed chwilą fragmencie znajdujemy też nazwisko profesora Tulejskiego. Przywołane niepotrzebnie, gdyż Profesor występował wyłącznie w roli znawcy problemu będącego przedmiotem dyskusji, nie zaś obrońcy dra Zakrzewskiego. Zresztą to dr Napierała przypuścił atak na Profesora, skądinąd dość prymitywny – za co potem przeprosił (cytat jego wypowiedzi na ten temat: „Przepraszam Pana Profesora Tulejskiego za moje podyktowane ślepym gniewem błazenady i proszę o wybaczenie” – nic dodać, nic ująć). 

Najmniej zrozumiały jest skierowany pod adresem naszego portalu zarzut o to, że prezentujemy taki a nie inny profil światopoglądowy i ideowy. Co ciekawe: określenia dra Napierały są tym razem jak najbardziej trafne:

„konserwatyzm promowany na portalu to (…) tradycjonalizm a la Joseph de Maistre. (…) Portal ma zdecydowanie profil katolicki (…). Konserwatyzm rozumiany jako zbiór uniwersalnych reguł jest tam źle widziany, nawet protestancki odpada! Konserwatyzm może być (…) tylko katolicki”.

I tak dalej. Oczywiście to wszystko prawda: jesteśmy konserwatystami, katolickimi tradycjonalistami, wielu z nas to monarchiści; oczywiście, że obce są nam poglądy lewicy, a bronione przez p. Napierałę w jednym z tekstów (patrz portal Prawica.net) środowiska homoseksualne stanowią dla nas twór gorszący propagowanymi ideami, obcymi cywilizacji, z której się wywodzimy. I oczywiście, że lubimy de Maistre’a oraz (i to nawet bardzo) lefebrystów. Tylko że my nigdy nie kryliśmy swoich poglądów, a sam portal jest tworem, który powstał z inicjatywy Klubu Zachowawczo – Monarchistycznego. Jeżeli p. Napierała podejmując decyzję o publikowaniu u nas spodziewał się obyczajowego i politycznego liberalizmu, to po raz kolejny daje dowód nieprzygotowaniu i braku orientacji w dość fundamentalnych kwestiach politycznych (to trochę tak, jakby ktoś wybrał salon samochodowy pewnej ściśle określonej marki, a potem, już po dokonaniu zakupu, skarżył się na to, że nie prowadzi się tam dystrybucji pojazdów innego producenta…).

Zarzut o braku orientacji – szczególnie w zakresie doktryny – znajduje potwierdzenie również w dalszej części tekstu. Czytamy tu bowiem:

„Monarchizm jest tam [tzn. na portalu Konserwatyzm.pl] dobrze widziany tylko w feudalnej wersji średniowiecznej – nie nadający się na jakikolwiek wzór dla naszych czasów scentralizowanych państw. (…) Jak to jest żeby wyśmiewać humanizm i tolerancję, które zakończyły wojny religijne w Europie? Jak to jest, żeby jakaś księga napisana przez nie wiadomo kogo w starożytności miała regulować stosunki miedzy ludźmi w XVI, XVIII, XXI wieku? Jak to jest, ze ludzie wykształceni chcą świadomie przywrócenia tego zamordyzmu obyczajowego?”.

Prawdę mówiąc nie wiem jak ktoś, kto naukowo zajmuje się myślą polityczną, może pisać podobne niedorzeczności. Są to uproszczenia mogące wynikać albo z kompletnej ignorancji, albo też złej woli. Co do owego konserwatyzmu i monarchizmu rodem ze średniowiecza: konserwatyzm nigdy nie oznaczał zatrzymania postępu – był natomiast i jest postępem opartym na ewolucji i oparciu o pewne niezmienne wartości. Hrabia Hieronim Tarnowski pisał o tym tak: „W pojęciu naszym istotny postęp ludzkości nie może polegać na przeskokach, eksperymentalnych próbach, a tym mniej na burzeniu jej dotychczasowego dorobku – nie może on być zrywaniem z przeszłością, jej zaprzeczeniem i przeciwieństwem, lecz jej logicznym, konsekwentnym rozwojem ku dobru i prawdzie. Nowe formy i warunki życia nie mają wynikać z przewrotu form dawnych, nie mają ponownie na gruzach przeszłości, lecz z tej przeszłości jak drzewo z pnia się rozrastać, czerpiąc z niej wszystko to, co w tej przeszłości było dobrym, prawdziwym i pięknym, aby wprowadzić je na nowo w życie. A przede wszystkim to, co po wszystkie czasy było, jest i będzie nieodzownym warunkiem prawidłowego i pomyślnego życia  społeczeństw ludzkich i samej że ich egzystencji, tj. Religię, Etykę, Tradycję i Autorytet”. To jest konserwatyzm, w który wierzymy.

Co do humanizmu i wartości oświecenia: można o tym pisać dużo, ale nie czas i miejsce na to. Przypomnijmy tylko, że protestantyzm spowodował falę krwawych wojen religijnych, zaś apogeum tego wyzwolenia człowieka spod władzy Kościoła była rewolucja francuska, która w imię równości i powszechnego braterstwa dokonała rzezi Wandei (a więc pierwszego zorganizowanego ludobójstwa w historii).

Doktorowi Napierale, zamiast pisania kolejnych zacietrzewionych, a zarazem nie do końca przemyślanych tekstów, doradzam nieco spokojnej rozwagi, lektury, a także przemyślenia własnego warsztatu badawczego. Z pewnością tak spożytkowana energia będzie wstanie wygenerować więcej dobrego, niż obrażanie się na zasłużoną krytykę.

Mariusz Matuszewski

Dodatek

Linki do polemiki dra Piotra Napierały i dra Macieja Zakrzewskiego (teksty podaję w kolejności ich publikacji). Zainteresowanym zwracam uwagę również na dyskusję mającą miejsce pod każdym z nich, w miejscu przeznaczonym na komentarze.

1)

https://konserwatyzm.pl/artykul/484/mysl-i-dzialalnosc-polityczna-henryego-st-johna-wicehrabiego

2)

https://konserwatyzm.pl/artykul/602/komentarz-do-tekstu-piotra-napieraly-mysl-i-dzialalnosc-poli

3)

https://konserwatyzm.pl/artykul/607/odpowiedz-na-krytyke-macieja-zakrzewskiego-dotyczaca-mojego

4)

https://konserwatyzm.pl/artykul/618/odpowiedz-na-polemike-p-dr-p-napieraly

Click to rate this post!
[Total: 0 Average: 0]
Facebook

0 thoughts on “Prostowanie groteski. Komentarz do tekstu dra Piotra Napierały”

  1. nie spodziewałem się, że będzie to portal liberalny, tylko, że poza biblią i de Maistre’m jeszcze się tu coś zmieści. Kościół zabijał tych co się z nim nie zgadzali, Luther się nie dał i KK nie może do dziś tego przeboleć:) Dr Zakrzewski zarzucał mi nie tylko błędy merytoryczne, ale i nieuczciwość intelektualną. Panie Matuszewki napisał pan bubla i nieprawdę. Ja rozumiem, że pan broni portalu ale szkoda pańskiego czasu…

  2. @Piotr Napierała: tym wpisem potwierdza Pan tylko mój wniosek, że powinien Pan nieco doczytać. Mimo wszystko wszystkiego dobrego.

  3. Kościół nie zabijał, tylko mordował. Mordował małe dzieci, prowadził zorganizowane działania wyniszczania całych grup narodowościowych, Kościół wreszcie wszczynał wojny mające na celu wprowadzić jego tyranię na całym świecie. Idź się pan po prostu lecz. Takich błaznów jak pan rzadko się spotyka. Z doktorem i naukową rzetelnością ma pan tyle wspólnego, co diabeł z wodą święconą, albo burdel z miłością.

  4. „Te przypadki nie były odosobnione. Jakby je podliczyć razem to wyszłoby że KK ma na koncie tyle samo zbrodni co Hitler” Albo to pan panie Napierała udowodni, albo spotkamy się w sądzie, ponieważ zniesławienie jest na gruncie polskiego porządku prawnego przestępstwem.

  5. Był to pewien skrót myślowy. Zapewne KK nie zlikwidował tylu ludzi co III Rzesza, ale jeak tak policzyć tysiące ofiar wojen religijnych – taką rzeź w Vassy, masakrę św. Bartłopieja, krucjaty, przypadki typu G. Bruno, ofiary inkwizycji, indian południowoamerykańskich, ioraz przypadki typu takich jakie podałem na prawica.net… Myślę, że KK nie ma morlanego prawa pouczać innych o moralności. W każdym razie na pewno KK ma nie większe prawa pouczać o niej niż inni

  6. W 1746 roku w Poznaniu Gotfryd Levi, nawrócony z luteranizmu, odmawiał uznania trójcy św. uważając, że „trzech Bogów” czcić nie będzie – za co wyrwano mu język i spalono go. Jako historyk wiem jak dużo było takich przypadków. Nie chodzi tu o to kto zlikwidował więcej osób: Hitler czy ludzie Kościoła, lecz o moralne prawo krytykowania zbrodni. Uważam, że wojny religijne; rzeź hugenotów w Vassy, noc św. Bartłomieja, sprawa G. Bruno, Vaniniego, Łyszczyńskiego, Camerariusa, krucjaty, zbrodnie inkwizycji, prześladowanie hiszpańskich Żydów i morysków, pacyfikacja Czech po bitwę pod Białą Górą w 1620 r., los Indian południowoamerykańskich nie daje Kościołowi prawa by uznawać się za coś więcej niż jedną z wielu ziemskich organizacji, która popełnia jak to ludzka organizacji – multum błędów.

  7. Wiele tekstów Pana Piotra Napierały pisanych było z pozycji wrogich Kościołowi katolickiemu, co jest dla mnie zrozumiale. Jako miłośnik liberalizmu, tzw. „oświecenia” i – podejrzewam również – wolnomularstwa nie jest w stanie i nie może przyjąć innej postawy. Wróg jedynej prawdziwej religii i prawdziwego Boga w Trójcy Świętej Jedynego, a tym samym wróg Prawdy, nigdy nie będzie rzetelnym naukowcem (a nierzetelny naukowcem nie jest). W swojej „naukawej” siermiędze będzie błądził, bo błądzić musi.

  8. @Piotr Napierała: fakt, że kogoś stracono z powodu nieuznawania dogmatu o Trójcy Świętej nijak ma się do samego dogmatu i obowiązku nauczana o nim, który to obowiązek ciąży na Kościele. To po pierwsze. Po drugie – zasady ortografii polskiej obowiązują również doktorów historii.

  9. Powtórzę, co napisałem w komentarzu: „Wiele tekstów Pana Piotra Napierały pisanych było z pozycji wrogich Kościołowi katolickiemu, co jest dla mnie zrozumiale. Jako miłośnik liberalizmu, tzw. „oświecenia” i – podejrzewam również – wolnomularstwa nie jest w stanie i nie może przyjąć innej postawy. Wróg jedynej prawdziwej religii i prawdziwego Boga w Trójcy Świętej Jedynego, a tym samym wróg Prawdy, nigdy nie będzie rzetelnym naukowcem (a nierzetelny naukowcem nie jest). W swojej „naukawej” siermiędze będzie błądził, bo błądzić musi”. Nie jest to krytyka Pana Piotra Napierały lecz jego światopoglądu, uniemożliwiającego mu rzetelność naukową. Jako człowiekowi i mojemu bratu współczuję Panu Piotrowi.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *