Rękas: PiaSkownica, czyli PiS i zagranica

Stwierdzenie, że PiS z powodzeniem skłóca nas ze wszystkimi sąsiadami, Bałtyku nie wyłączając – jest oczywiście prawdziwe. Trzeba też jednak przyznać, że jest to stan odpowiadający z grubsza naszym naturalnym, prostym instynktom narodowym. Skołowani własną historią, wiecznie podpuszczani do jej emocjonalnej wyłącznie, infantylnej recepcji – rzeczywiście w swe masie nie lubimy bodajże żadnego z naszych sąsiadów.

Oczywiście, jak każde dziecko dajemy się wprawdzie czasem wkręcać w cykle a to miłości i pojednania z Niemcami, a to strategicznego sojuszu z Ukraińcami, co nie zmienia jednak faktu, że generalnie do pierwszych odczuwamy niechęć podszytą zawiścią, a do drugich protekcjonalną pogardę, niekiedy nazywaną współczuciem. Czesi nas śmieszą, Słowaków lekceważymy, nienawiść litewską potrafimy wyczuwać, o Rosjanach zaś nie ma chyba nawet co wspominać. Nic więc dziwnego, że w tej sytuacji za namiastkę wszystkich relacji międzynarodowych wystarcza nam jako nacji służalcze uwielbienie do Ameryki i protezy emocjonalne, w postaci nieodwzajemnionej miłości do Węgrów czy spontanicznej pro-ormiańskości, choć Węgrzy przez dekady nie rozumieli czemu każdy napotkany Polak rzuca im się na szyję, a Ormianie (w każdym razie ci prawdziwi, z Armenii) i tak wolą Francuzów.

Generalnie jednak Polak to to dziecko, które stoi obrażone, samotne w rogu przedszkola, a potem wyżywa się na misiu, że nie jest kochane, nie rozumiejąc, że to nie o „przyjaźnie” chodzi, tylko o dorwanie się do co lepszych klocków…

Jamał3? Polska powinna być beneficjentem rosyjsko-europejskiego dealu gazowego

Choć z reguły zarządcy III RP nigdy nie przyznają się do swych kolejnych klęsk, zwłaszcza międzynarodowych – tym razem najmocniej drą szaty przede wszystkim tle swej klęski w walce przeciw europejsko-rosyjskiej współpracy energetycznej. Pamiętajmy jednak, że w rzeczywistości mowa wszak o operacjach czysto PR-owych, w kategoriach realnych bowiem dalsze eskalowanie niby-walki przeciw Nord Stream2 nie ma już żadnego sensu i nawet w Warszawie muszą już to wiedzieć. Co więcej, nie istnieje w ogóle żadne zagrożenie dla Polski ze strony NS2, nie ma tylko zysków, które moglibyśmy uzyskać dzięki rozsądniejszej polityce energetycznej. Do znudzenia można wszak powtarzać, że to strona polska jeszcze w 2000 r. odrzuciła projekt gazociągu JAMAŁ-EUROPA 2 przebiegającego z Rosji via Białoruś przez terytorium Polski na Słowację i Węgry. Jeszcze mniej osób pamięta zapewne, że taka propozycja ze strony GAZPROMU i w ogóle Federacji Rosyjskiej wróciła ponownie w roku 2013, niezależnie od Nord Streamu czy raczej dla uspokojenia sąsiadów i zwiększenia dywersyfikacji kierunków przesyłu gazu. Wbrew pozorom to właśnie dywersyfikacja była bowiem zawsze elementem polityki rosyjskiej – podczas gdy Warszawa chętnie posługując się samym hasłem „bezpieczeństwa energetycznego” zrobiła wszystko, by najpierw próbować uzależnić nas od importu gazowego z Ameryki i naftowego ze zblatowanych z Amerykanami krajów arabskich, a następnie pokornie wkomponować w nowy europejski system energetyczny, montowany pod kierunkiem Niemiec. Polska mogła więc i powinna była być pierwszym i największym beneficjentem rosyjskiej ekspansji energetycznej, jak i energetycznej współpracy niemiecko-rosyjskiej. Nie jest bowiem wcale tak, że każde porozumienie Moskwy i Berlina musi się koniecznie odbywać polskim kosztem. Przeciwnie, mieliśmy wszelkie dane, by być w takich konfiguracjach dobrze zarabiającym junior-partnerem, co byłoby i tak zyskiem biorąc pod uwagę obecną podrzędną pozycję III RP.

Niestety, plany takie zostały z miejsca odrzucone. Raz – bo takie rozkazy przychodziły z zewnątrz. Dwa, bo mając słabe rozeznania w geoekonomii, a w energetyce w szczególności – Polacy zawsze łatwo dawali się w tych sprawach podpuszczać i prowokować. Nb powinno to być także jedną z wielu polskich lekcji dla Ukrainy, która kończy nie lepiej niż Polska: na końcu europejskiego i globalnego łańcucha energetycznych dostaw, zamiast na samym jego początku. Rzecz jasna jednak taka refleksja jest poza zasięgiem polityków III RP i to wszystkich już opcji parlamentarnych, po ostatniej zmianie frontu i przybraniu tonów antyrosyjskich przez posłów Ruchu Narodowego. Samotność międzynarodowa Warszawy staje się zatem tym mocniej widoczna w kontekście nadchodzącego szczytu amerykańsko-rosyjskiego.

PiS – partia niemiecka w Polsce?

Ważnym elementem tego osamotnienia jest czysto werbalna (niestety) kampania antyniemiecka, rozpoczęta przed kilku laty przez rząd PiS nawet jak na standardy III RP w wydaniu wyjątkowo infantylnym. Chodziło bowiem zaledwie o zbudowanie kolejnej prymitywnej polaryzacji: „dobre, bo amerykańskie PiS vs. zła, bo niemiecka PO”. I do dziś elementy tej propagandy w wystąpieniach przedstawicieli partii rządzącej słychać. Jarosław Kaczyński mógł robić to zupełnie spokojnie wiedząc, że niemal nikt nie będzie pamiętał, że jeszcze na początku lat 90-tych partią niemiecką w Polsce było… ówczesna ugrupowanie Kaczyńskiego, Porozumienie Centrum, zakładane z błogosławieństwem, a poniekąd i za pieniądze RFN-owskiej CDU.

W dodatku też była to zagrywka płytka ani jednym bowiem swym działaniem rządy PiS nie zagroziły temu, co jest faktyczną istotą niemieckiej dominacji nad Polską – uzależnienia gospodarczego, czyniącego z III RP część ekonomicznych Wielkich Niemiec. PiS nie zwalcza niemieckiego kapitału w Polsce, nie utrudnia werbowania w Polsce pracowników dla niemieckiego przemysłu, nie prowadzi żadnych innych akcji poza czysto deklaratywnymi i przeważnie historycznymi. Wtedy zaś, gdy Niemcy występują jako główna siły Unii Europejskiej – Warszawa potulnie zwija i swoje niby-to-eurosceptyczne hasełka, którymi wymachiwano ku czci projektów „Europy AmerykańskiejDonalda Trumpa. Tak właśnie stało się przecież z całą szopką odtańczoną przy okazji Europejskiego Funduszu Odbudowy. Ileż to się nad nim nie wydziwiano – by potem program ten cyrkowo przepchnąć przez parlament przy pomocy skeczy nieprzejrzystych tylko dla wyjątkowo naiwnych: z wydelegowaniem do opozycji jednej z partii koalicyjnych (Solidarnej Polski), „cudownym zdobyciem” dotychczas opozycyjnego koalicjanta („Lewicy”), wreszcie odpowiednio wyliczoną absencją dokładnie tylu senatorów (Platformy Obywatelskiej). A mowa wszak o programie podyktowanym przez Berlin za pośrednictwem Brukseli wyłącznie w celu ożywienia gospodarki niemieckiej pieniędzmi przepompowanymi przez państwa zależne, w tym Polskę.

Dlatego też, choć Warszawa była gotowa na realizację pomysłów S. Bannona/D. Trumpa budowy „małej Unii” – to przecież skończyło się jak zwykle, na przejściowej poprawie sytuacji konkurencyjnej Waszyngtonu wobec Berlina (czyli kolejnej… zdradzie Zachodu!). Kiedy zaś Berlin i Bruksela załatwiają coś gospodarczo dla siebie ważnego – wszystkie partie III RP słuchają jednakowo uważnie. Niezależnie bowiem od tego kto nią rządzi – Polska pozostaje państwem dalszego rzędu niż Niemcy i cała Unia. Zaś ekonomiczne, przede wszystkim ze względu na swoją niesamodzielność – jest w ogóle poza klasyfikacją.

Dyplomacja niszczarek

I jakaż jest reakcja klasy zarządzającej polską kolonią na ten niewesoły stan rzecz? Jeszcze bardziej żałosna. Oto bowiem chronicznie działający przeciw interesom polskim kierownicy III RP wystosowali APEL do swych niemieckich odpowiedników, by oni z kolei zadziałali wbrew interesom… Niemiec. A wszystko dla pięknych oczu Wołodymyra Zełeńskiego i obecnego zarządu powierniczego Ukrainy!

Zaprawdę bowiem, zaapelowanie do Niemiec, by same wstrzymały budowę NordStream2 jest przejawem nieuzasadnionego przekonania, że skoro nasi piłkarze strzelają samobóje – to politycy powinni pójść ich śladem. Zaś dubeltowo żenujące jest, że na cały Sejm – przeciw był tylko (omyłkowo!) pija… tzn. „mający niezsynchronizowany obraz z głosowaniamiKukiz. Nikt tam nie miał tyle jaj i rozumu, by wstać i powiedzieć, że niezależnie od tego jak rozumiemy polską rację stanu – apelowanie do Niemców, by postąpili WBREW WŁASNYM INTERESOM to straszny obciach. Tam już pal sześć, że w imię wydumanych interesów zarządzających dziś w Kijowie, ALE PRZECIW WŁASNYM. Przecież nikt na świecie (poza III RP…) tak nie postępuje!

Ech, gdyby chociaż zrobiono to w jakimś naiwnym dążeniu do „wzmocnienia efektu propagandowego” i uwypuklenia jacy to Niemcy są podli i interesowni. Można się jednak obawiać, że znaczna część tych durniów w Sejmie RP naprawdę wierzy, że Niemcy powinni naplewać na własne interesy, byle robić dobrze Zełenskiemu i spółce. Czyli postępować dokładnie tak samo, jak polityczna Warszawa… A przecież już Cat-Mackiewicz uczył, że wysyłanie do obcych sążnistych apeli jak też powinni prowadzić własną politykę byłoby lepiej przyjęte, gdy stosowne elaboraty wysyłać od razu podarte. Twórczo rozwijając tę myśl można by w sumie podłączyć sejmowe guziki głosowań wprost pod niszczarki do dokumentów. Te same, do których można wrzucić całą strategię międzynarodową III RP.

 

Konrad Rękas

Click to rate this post!
[Total: 20 Average: 4]
Facebook

3 thoughts on “Rękas: PiaSkownica, czyli PiS i zagranica”

  1. Zawsze uważałem, że p. Rekas mógłby należeć do najwybitniejszych polskich publicystów, gdyby porzucił infantylne i propagandowe epitety typu: „zarządcy III RP”; „zarząd powierniczy Ukrainy!”; „tych durniów w Sejmie RP”. Czy wie, że to klasyczny PiS a rebours ?

  2. (…)A mowa wszak o programie podyktowanym przez Berlin za pośrednictwem Brukseli wyłącznie w celu ożywienia gospodarki niemieckiej pieniędzmi przepompowanymi przez państwa zależne, w tym Polskę.(…)
    Tu budzi się ciekawa zagadka… jak autorzy tego typu twierdzeń zamierzają budować rynek zbytu poprzez niszczenie siły nabywczej?

  3. Biorąc pod uwagę, że przedstawienie było faktycznie przeznaczone na rynek wewnętrzny (tzn. dla Wiernego Luda, któremu się tłumaczy, że Rosja siłą i podstępem zmusza do kupowania swojego gazu) – więc trzeba jakoś zracjonalizować dziwną sytuację, kiedy to Niemcy *chcą* gazu i wymuszają to na USA 🙂
    To, że w takiej sytuacji *wszyscy* (-1) posłowie zaprezentowali się jako c_i_u_l_e (bo jak to inaczej nazwać?) jest widokiem fascynującym. Niewątpliwie dla Niemców (i nie tylko) to pozytywny sygnał 🙂

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *