Rękas: Sądy: jałowy bieg III RP czy zwiastun zmian geopolitycznych?

Sędziowie są jedną z najbardziej znienawidzonych przez jednych, a obojętną drugim grupą zawodową w Polsce. Wciąganie ich „obrony” na sztandar – potwierdza więc tylko niezmienny poziom alienacji obozu Panów z Meereen III RP.

Po co „bronić sądów”?

Dokładniej: ci którzy się z sądownictwem w Polsce zetknęli – ci mają o nim słusznie opinię jak najgorszą. A pozostałemu ogółowi problematyka ta wisi… Grupki pod sądami budzą więc złość pierwszych i wzruszenie ramion drugich. Pod sądami manifestują zatem ci, co zawsze, którzy jutro pójdą bronić dzików, a pojutrze aborcji – bo im gancegal, grunt, że przeciw PiS-owi. Hasło „obrony sądów” jest więc nie tylko bzdurne – ale i nie ma żadnej nośności politycznej. A kto nawet z tego grona sam się kiedyś przekona jak (nie) działa wymiar sprawiedliwości w Polsce, ten już pod sąd ze świeczką nie wróci, choćby nadal PiS-u nienawidził.

Nie chodzi bowiem nawet o to czy sądy w Polsce działają źle czy dobrze (a jako dziennikarz śledczy i interwencyjny mogę mieć w tym zakresie zaburzoną perspektywę, stykając się zawodowo niemal wyłącznie z przypadkami, gdy wymiar sprawiedliwości III RP zawodzi) – tylko o użyteczność polityczno-propagandową hasła ich obrony. Otóż śmiem twierdzić, że nie jest to bynajmniej temat nośny dla kogokolwiek poza tymi, którzy i tak już PiS-u nie znoszą. Po prostu: ludzie krzyczą „Wolne sądy!” – bo nie lubią PiS-u, a nie znielubią PiS, bo kochają polskie sądownictwo…

Zbiór wyborców pozyskanych dzięki akcjom podsądowym – to zatem zbór pusty.

Sądzą nas (także) debile…

Oczywiście, sądownictwo rzeczywiście powinno być „Wielkim Niemową” w bieżących awanturach politycznych, ale kolejna napisana na kolanie PiS-owska ustawka sądowa nie była niczym więcej niż naiwną, reaktywną próbą zadekretowania „żeby się Jasio nie przezywał w internecie„. W kształcie zaś przyjętym przez Sejm – jest to wprost dokument dokładnie o niczym i niczego nie zmieniający, w dalszym ciągu pozostawiając mechanizmy realnego samodyscyplinowania sędziów – czysto iluzorycznymi. Zawsze też byli i są sędziowie dyspozycyjni wobec każdej władzy i łapówkarze. Działania PiS-u ani tego nie naprawiają, ani dodatkowo nie psują. W tej kwestii naprawdę nie dzieje się NIC istotnego.

To już nawet nie chodzi (tylko) o kastowość, uleganie układom, dyspozycyjność czy sprzedajność wielu sędziów. Poważnym problemem jest także mikry poziom intelektualny osób dopuszczanych do orzekania. Czasem jest to nawet widoczne w tych najgłośniejszych, „telewizyjnych” przypadkach. Kłócące się strony epatują życiorysami a czyim ktoś jest dzieckiem, a za czyich czasów powołany… A przecież na pierwszy rzut oka widać i słychać coś znacznie ważniejszego: że mamy do czynienia z idiotą, osobą zaburzoną emocjonalnie lub wręcz niepełnosprawną umysłowo. I takie osoby system kształcenia sędziów w III RP przepuszcza! To jest prawdziwy dramat, nie „dekomunizacja„, „dyscyplinowanie” czy organizacja pracy sądów… Jako syn adwokata jestem dziedzicznie obciążony znajomością środowiska prawniczego, pokaźna część moich znajomych z dzieciństwa, czasów szkolnych czy studenckich dziś m.in. oskarża i – co gorsza! – orzeka, a są to osoby, które mając dwie kule bilardowe potrafiłyby co najwyżej jedną zepsuć, a drugą zgubić…

Reforma SYSTEMU KSZTAŁCENIA PRAWNIKÓW oraz zasadnicze zmiany zasad POWOŁYWANIA SĘDZIÓW – to są odpowiedzi na szambo wymiaru sprawiedliwości w Polsce, przy czym efekty obu mogłyby zostać odczute dopiero za jakąś dekadę, a to jest zakres czasowy absolutnie poza wyobraźnią polityków demokratycznych.

Nie wolno być normalnym

Zarówno protestowanie pod sądami, jak i popieranie w ciemno jakichś kolejnych zastępczych projektów PiS-u – ma więc dziś jeszcze mniejszy sens niż (powiedzmy…) cztery trzy lata temu i potwierdza jedynie, że zarówno koncesjonowana opozycja, jak i udający rząd powierniczy zarząd III RP jadą już dziś na jałowym biegu nie tylko nie wiedząc co dalej robić (?), ale nawet o co by się można było na pokaz pokłócić. Nieprzypadkowo zresztą taką złość po OBU stronach wzbudziła przytomna tym razem postawa posłów Konfederacji. Samo zwrócenie uwagi na zastępczość kolejnej awantury wobec REALNEGO kryzysu polskiego sądownictwa – wywołało u pod-sądowców oskarżenia o rzekomą kolaborację Konfederatów z PiS-em, dla PiS-owców zaś stając się dowodem na „dołączenie JKM i jego bandy do totalniaków”. Dowodzi to tylko jak ważnym jest, by w tym całym cyrku udającym ośrodek władzy znajdowało się choć kilka osób potrafiących popukać reszcie w główki…

 

Kontekst międzynarodowy

Potencjalnie jedynym ciekawym aspektem wszystkich tych nonsensów – są natomiast ich echa międzynarodowe. Nie, wbrew radości niektórych, a… jeszcze większej radości drugich – nie wyrzucą nas z Unii za inne opisanie kompetencji Izby Dyscyplinarnej Sądu Najwyższego. Zwraca jednak uwagę, że faktycznie – obie strony starają się nadać tym swoim pseudodziałaniom taki właśnie, europejski kontekst: jedni jako niezłomni obrońcy wartości europejsko-liberalnych, drudzy jako jeszcze więksi defensorzy sprawy narodowej przeciw obcym ingerencjom. A przecież wiemy, że im zawsze tak naprawdę chodzi o to samo!

Tzn. jedni niby chcą „odpowiedzialnych reform”, a drudzy „przyspieszenia”, jedni chcą wejść do NATO i UE jak najszybciej – a drudzy zupełnie natychmiast! Jedni są pro-amerykańscy, a drudzy są naprawdziej pro-amerykańscy itd. Znaczy – o co im WSPÓLNIE chodzi tym razem?

Jasne, o samą kłótnię, to wiadomo – bo to ona utrzymuje tę menażerię u władzy. Ale czy tylko?

Czy zupełnie przypadkiem nagle do tak zwanej opinii publicznej przebił się sondaż, którym ujawniono/ogłoszono nadspodziewany (?) przyrost (?) eurosceptycyzmu Polaków, dotąd niezależnie od opcji deklarujących swój zachwyt integracją z UE? A może jednak jesteśmy właśnie, jak zwykle pod fałszywymi flagami – przygotowywani na kolejny projekt, podziału świata zachodniego wg dawniejszych granic: na wydajniejszą ekonomicznie „Europę Pierwszej Prędkości” (której interesy w Polsce tradycyjnie zabezpieczają „demokraci”, ci od świeczek pod sądami itd.) oraz „Europę Amerykańską”, eksploatowaną już bezpośrednio, bez niemieckiego i brukselskiego pasa transmisyjnego (co jest nieodmiennym marzeniem obecnie rządzących)?

Taka kumulacja durnowatych pretekstów, jakichś praw LGBT, szóstych poprawek do siódmej ustawy o upomnieniach dla sędziów – obie strony III-erpowskich gównosporów utrzymuje na pozycjach, ale jednocześnie czyni jakiś tam PR-owy grunt, gdyby rzeczywiście miało dojść do realnych geopolitycznych przegrupowań. Faktem bowiem jest, że Ameryka przeorganizowuje swoje imperium kolonialne, przejmując część swoich terytoriów zależnych od dominiów, zmieniana jest także mapa i struktura Europy. Są to echa sił, które ścierają się w głównych światowych ośrodkach: Waszyngtonie, Londynie, Tel-Awiwie, Pekinie.

A Polacy stali sobie pod sądami, płynnie następnie przechodząc w kolejki po karpie. Taka już bowiem jest nasza naturalna perspektywa…

Konrad Rękas

Click to rate this post!
[Total: 17 Average: 4.7]
Facebook

9 thoughts on “Rękas: Sądy: jałowy bieg III RP czy zwiastun zmian geopolitycznych?”

  1. Gdyby w protestach za sądami chodziło tylko i wyłącznie o nienawiść do PISu to byśmy to takie zadymy tego typu zaczęły się już w 2005 r. A tu gucio… mimo tego, że paliwo było turbodoładowane LPR i Samoobroną.

    1. Ale wtedy była zupełnie inna sytuacja, antyPiS nie miał za sobą ośmiu lat rządów, czyli ośmiu lat wygodnego siedzenia u żłobu. A nic tak nie działa(za przeproszeniem tych pożytecznych zwierząt) na świnie jak zabranie im koryta i danie innym świniom. A że wielu ludzi uwierzyło, że tu nie chodzi o obronę koryta, a o „wolność i demokrację”, to wszystkiego im najlepszego…

        1. A co to jest w porównaniu do utraty pełni władzy i wszystkich związanych z tych korzyści? Człowiek, zwłaszcza z moralnego rynsztoka(w jakim są tzw. „elity”) jest ze swojej natury łasy na władzę i pieniądze. Jak zarazem odbierają mu jedno i drugie, to taki efekt jest. A że PiS to dokładnie to samo co jego przeciwnicy i boi się własnego cienia tam gdzie potrzeba odwagi, to po 4 latach, gdy okazało się że ostatecznie wcale Gersdorfowych, Juszczyszynów, Tuleyów i reszty „kasty” wcale nie zdekorytyzowano, a co więcej żyją sobie dobrze, to i chęci do protestów nie ma

            1. A mało to było organizowanych przez PiS i przyległości wielotysięcznych protestów? Problemem PiSu było to, że jedyne media jakie mieli to Radio Maryja, TV Trwam i parę gazetek, potem doszedł internet(wykorzystany skutecznie). Rządzące PO miało zaś po swojej stronie nie tylko media państwowe, a całą machinę TVNu, Gazety Wyborczej i tak dalej, czyli w zasadzie mieli monopol na informację. Teraz, po odpadnięciu mediów państwowych dalej mają szczekaczki wystarczająco głośne, aby swoje cyrki nagłośnić ze swojej perspektywy. PiS będąc w opozycji nie miał…

              1. Te wielotysięczne protesty w wykonaniu partii potrafiącej przeprowadzać akcje wysypywania zboża są jakoś mało imponujące… jedyne co budzi wrażenie to 2 wydarzenia:
                – rewelacje Leppera na temat kontraktu z Gazpromem
                – samobójstwo Leppera
                Zatem, cieniutko…

  2. (…)Oczywiście, sądownictwo rzeczywiście powinno być “Wielkim Niemową” w bieżących awanturach politycznych, ale kolejna napisana na kolanie PiS-owska ustawka sądowa nie była niczym więcej niż naiwną, reaktywną próbą zadekretowania “żeby się Jasio nie przezywał w internecie“.(…)
    Czy ja wiem… dla wielu im bardziej Jasio przezywa w Internecie tym lepiej. Na zasadzie: im bardziej totalni ryczą tym bardziej boli odrywanie od koryta.

    Co do kontekstu geopolitycznego to on jest żałosny… nie patrzą na interes danego kraju tylko w ciemno popierają Trumpa, bo uderza w tony nacjonalistyczne, a nie nawidzą Macrona, bo jest rzekomo lewakiem… ze względu na rzekomą prawicowość wielu zapisuje się do klubu zwolenników Putina i Erdogana, a nawet widziałem jedną pochwałę irańskiej polityki wobec innowierców.

  3. To nieprawda, że Putin odwołuje się do polityki siły. Kiedy jest to wygodne powołuje się na normy prawa międzynarodowego czyli jakieś zasady moralności. Ta druga taktyka jest stosowana kiedy ma się do czynienia z silniejszym od siebie. Politykę siły stosuje się w stosunku do słabszych. Putin nie raz powoływał się na łamanie przez USA umów dwustronnych np. dotyczących rozbrojenia lub łamania prawa w formie interwencji amerykańskich.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *