Skalski: Grzegorz Braun musi odejść

Janusz Korwin-Mikke nie jest już nikomu do niczego potrzebny, tako właśnie rozstrzygnął sanhedryn Konfederacji. Wprawdzie do władzy szykuje się mniej lub bardziej zakamuflowana pod rozmaitymi skrótowcami i szyldami Lewica, ale i tak nic tu po Korwinie. Tymczasem ta najbardziej skrajna Lewica ostrzy sobie zęby akurat na edukację i kulturę, co dowodzi zresztą, że przebąkiwania o „marksizmie kulturowym” świadczą co najwyżej o godnej ubolewania nieznajomości myśli samego Marksa na Prawicy.

Lewica wyciągnęła przy tym słuszne skądinąd wnioski, że Marks się mylił i zmiana społeczeństwa dokonuje się nie przez marksowski byt, ale bezpośrednio przez świadomość. Stąd właśnie kultura i edukacja w rękach Lewicy są dużo ważniejsze i dużo groźniejsze, niż byłoby to z resortami finansów czy gospodarki, gdzie rozstrzyga się sposób wytwarzania i redystrybucji dochodu narodowego. To na gruncie świadomości, a nie bytu rozstrzygają się coraz bardziej zresztą jałowe na gruncie nazewnictwa spory Prawicy z Lewicą. – Gdzie się podziała stara dobra konserwatywna socjaldemokracja? – głośno pytał swego czasu konserwatywny i „prawicowy” wedle dotychczasowej nomenklatury komentator Mike Krupa – i trudno nie podzielać tych sentymentów.

Jednym słowem, dzisiaj główną oś podziału wyznacza spór Normalności z Demoralizacją wszelkiego rodzaju. Po wielokroć ważniejsze wszakże jest, by móc bez obaw przed tęczową indoktrynacją posłać dziecko do szkoły, by bez podobnych wątpliwości dać mu do obejrzenia film czy iść z nim na zakupy bez strachu, że napotka w galerii handlowej reklamy roznegliżowanych kobiet, niż miałaby wynosić wysokość podatku dochodowego. Wagę tych czynników czuje społeczeństwo, a wraz z nimi czują też partie polityczne konkurujące o wyborców. Spór polityczny w Polsce ma przede wszystkim charakter kulturowy.

W związku z powyższym uwidacznia się zresztą generalna na ogół zbędność ekonomicznej myśli Korwina. Nie wnikając w to, czy i kiedy ma on na tym gruncie rację, to jest to całkowicie wtórne wobec tego, jak Korwin definiuje Normalność, a definiuje ją zazwyczaj trafnie. Oburzające rzekomo słowa o pedofilii, włącznie z klepnięciem dziecka w pupę, są właśnie przejawem stania na posterunku Normalności. Komu normalnemu bowiem incydentalne klepanie w pupę dziecka kojarzy się z seksem i kto tu jest zboczony? Korwin czy też ludzie, którym wszystko się kojarzy? – A jak pan poklepie psa po tyłku, to jest pan zoofilem? – pytał Korwin dziennikarza, oburzonego na JKM z racji obowiązków służbowych.

W momencie oczekiwanego szturmu Lewicy na kulturę i edukację Korwin niestety przydałby się zwolennikom Normalności jak nigdy wcześniej. Nieważne, czy z punktu logiki wyborczej Konfederacja z uwagi na Korwina traciła czy nie – społeczeństwo i naród istnieją przecież dłużej niż kadencja Sejmu. Rację ma też Korwin, który zauważył kiedyś, że zmiany kulturowe są niezwykle trudne do odwrócenia. Nawiasem mówiąc, nikt nie ośmiela się w konfederackich kręgach podliczyć, ile głosów odebrały wyryte w pamięci wyborców obrazki z Krzysztofem Bosakiem z ukraińską wstążką w klapie i czy Korwin faktycznie więcej głosów odbiera, niż przysparza czy też może na odwrót.

Tymczasem w ostatnim czasie zwolennicy Normalności zaczęli się z wolna degenerować i myśleć, nie przymierzając, kategoriami doczesności, co w polityce przekłada się na logikę wyborczą. Wedle tejże logiki zwolennicy Normalności powinni się chociażby cieszyć z jak największego zwielokrotnienia mandatów przez Konfederację, choćby był tam nie jeden, a – dajmy na to – kilkudziesięciu Wiplerów. Korwin rozumuje inaczej, czemu dał wyraz – jak argumentował, lepiej wprowadzić mniej posłów do Sejmu, ale utrwalić w kolejnych rzeszach ludzi przekonanie, że Normalność powinna wrócić, a z Demoralizacją się nie negocjuje. Z kolei poważni panowie w garniturach, od teraz konfederaccy posłowie-elekci woleliby nie pamiętać, że z opcji antysystemowej stali się po prostu kolejną partią postępującą wedle zasad logiki wyborczej. Oprócz zwykłej małostkowości i prób uniknięcia odpowiedzialności za rozczarowujący wynik wyborczy usunięcie Korwina to także pozbycie się kogoś, czyje słowa przyprawiać będą o wyrzuty sumienia. Jeśli raz się poszło na kompromisy z Systemem, to wygodniej jest o tym nie mówić i nie pamiętać. Z Korwinem na pokładzie o sponiewieraniu własnego honoru zapomnieć się jednak nie da, bo Korwin kompromisem się brzydzi.

Nie da się też odstawić Korwina do muzeum, trudno zarazem spodziewać się uderzenia się w pierś przez liderów partii Nowa Nadzieja, dlatego nie będzie zaskoczeniem, jeśli JKM odejdzie i założy własną partię. Jeśli Korwin wyciągnie natomiast właściwe wnioski, to nie będzie budował tym razem kolejnej wolnorynkowej sekty, lecz zaproponuje szeroką koalicję zwolenników Normalności, którzy spory o kształt gospodarki czy wysokość podatków odłożą na czas po pokonaniu wspólnego wroga. Programem tej partii powinna być oryginalna „piątka Konfederacji” oraz zapis statutowy, że zabronione jest publiczne odcinanie się bądź przepraszanie za wypowiedź innego członka ugrupowania. Od razu postawi to zaporę przed rozpowszechnianiem się bosakizmu, w tym zmiękczaniem przekazu i próbą flirtu z siłami systemu.

Tymczasem tytułowy bohater tekstu nie skorzystał z wielu korzystnych okazji do tego, by nie musieć już po wyborach żalić się na kanale Tomasza Sommera, iż był marginalizowany przed tandem Bosak-Mentzen. Co więcej, już po rejestracji list wyborczych jakaś odważna akcja, która odebrałaby inicjatywę zwolennikom kursu ku centrum, mogłaby przechylić szalę na korzyść samego Brauna i pozwolić mu wprowadzić jeszcze więcej posłów z Korony. Niestety, u Tomasza Somera widzieliśmy Brauna przygaszonego, obnażonego i bezradnego – całkowite przeciwieństwo dotychczasowego Brauna potężnego i niezłomnego. Być może o czymś jeszcze nie wiemy, co usprawiedliwiałoby takie postępowanie – ale czas najwyższy, by Grzegorz Braun o tym publicznie powiedział.

Grzegorz Braun wprawdzie zaznaczał również, że w sądzie partyjnym Konfederacji nie ma przedstawicieli Korony, dlatego nie odpowiada on za usunięcie Korwina, ale finalnej konkluzji z tego tytułu nie zwerbalizowano. Konkluzja jednak zmaterializowała się w innej formie – Grzegorz Braun świeżo po wyborach zasiadł przy jednym stole z Bosakiem i Mentzenem, uścisnął dłoń Wiplera, a na dodatek zapowiedział, że Korona utworzy z Ruchem Narodowym oraz Nową Nadzieją klub poselski Konfederacji. Postępowanie wedle logiki wyborczej,  a więc czysto partyjnej, musiało być głównym powodem przygaszenia Grzegorza Brauna, którego charyzma polityczna opierała się na tym, że nic  sobie dotychczas z partyjniackich reguł gry nie robił. Teraz jest jednak inaczej, dlatego i sam Grzegorz Braun jest inny – jest ten sam, ale już nie taki sam. Jeśli jednak jest coś, co hamuje go przed zdecydowanymi krokami, to im szybciej się o tym dowiemy, tym lepiej. Zwolennicy Normalności nie przywiązują się wszelako do szyldów czy nazwisk, a jedynie do Prawdy, która jest akurat stała i niezmienna.

O ile więc Korwin jest tym biegunem magnesu, który odpycha od siebie przeciwny biegun Bosaka, Wiplera czy Mentzena, to Grzegorz Braun pozostający w polu oddziaływania tych ostatnich zaczyna przypominać coraz bardziej plastyczny metal, który wygina się pod ich wpływem. Piłatowe umycie rąk w kwestii usunięcia Korwina przez sąd partyjny, zasiadanie przy jednym stole z szulerami, zapowiedź utworzenia z nimi klubu poselskiego – wszystko to jest sygnałem alarmowym dla zwolenników linii dawnego Grzegorza Brauna. Dlatego sam Grzegorz Braun musi odejść – albo z pola oddziaływania przybocznych Wiplera, albo spod szyldu Normalności wolą zwolenników tejże. Na to pierwsze czas się powoli kończy.

Marcin Skalski

Click to rate this post!
[Total: 32 Average: 3.8]
Facebook

24 thoughts on “Skalski: Grzegorz Braun musi odejść”

  1. W jakim celu formułuje Pan swoje wnioski pod postacią ultimatum wobec Grzegorza Brauna? Również i z tej strony ma być atakowany? Pan jest w „gorącej wodzie kąpany”.
    Dlaczego Braun teraz miały odchodzić? Jeszcze nie zdążył się przekonać, jak wygląda współpraca w nowym sejmie z kolegami z Konfederacji i już ma się zwijać? Żeby mu znowu gasili mikrofon na mównicy sejmowej po minucie?
    Musi się pierw przekonać, że dalej jest marginalizowany a jego postulaty – ignorowane. Że Mentzen i Bosak nie wyciągnęli wniosków z porażki wyborczej i dalej stawiają na… siebie. Że dalej nie dopuszczają Brauna i Koronę do większego wpływu na partię, mimo relatywnie najlepszego wyniku Korony w wyborach w stosunku do innych formacji tworzących Konfederację – o czym słusznie mówił Prof. Adam Wielomski w podsumowaniu wyborów.
    No i nie zapominajmy, że zbliżają się kolejne wybory, w których łatwiej startować wspólnie, które definitywnie pokażą, czy jego współkonfederaci wyciągnęli prawidłowe wnioski. W końcu Mentzen deklarował swoją odpowiedzialność za wynik głosowania. Po co wyborcom kolejna partia dryfująca do centrum???

  2. Już podczas prawyborów prezydenckich 2020 widać było marginalizowanie Brauna, kiedy to Dziamborek (co to potem reklamował wirusa ze szpitala z popodłączanymi do głowy wężykami) zadbał o to, by nie był on kandydatem Konfederacji, nakazując swoim elektorom poparcie bosego żelusia, który dzięki temu zyskał okazję do lansu co najmniej na miarę tej sprzed kilkunastu lat w Tańcu z gwiazdami
    (i podobnie jak wtedy dał ciała, osiągając wynik mniejszy niż Konfederacja rok wcześniej).
    Czy można wyobrazić sobie Brauna w podobnej sytuacji w TVN? Już samo przyjęcie podobnej propozycji przez mogącego tokować bez końca Bosaka pokazuje, iż raczej nie można się po nim niczego dobrego spodziewać. A także po Dziamborku, dzięki któremu kandydatem ugrupowania zamiast osoby bezkompromisowej został gejowaty tancerzyk zabiegający przede wszystkim o uwagę mainstreamu.
    Potem, kiedy Braun samotnie stawiał czoła kowidowemu przekrętowi, wyżelowany goguś ogłaszał, że do maseczek można się przyzwyczaić. Dzięki przychylności mediów, które zapraszały go do siebie, zdołał wstawić do Sejmu swoją małżonkę, która nawet nie zniżyła się do prowadzenia jakiejkolwiek kampanii, a sam wykręcił wynik około 70 000 głosów, co przy 27 000 Brauna i całkowitej porażce JKM każe postawić krzyżyk na formacji, która nakazuje milczeć swoim najbardziej zasłużonym członkom kosztem konformistycznych karierowiczów.

    A Pan Skalski brawo. Pana teksty czyta się z poczuciem, że są jeszcze ludzie trafnie odczytujący rzeczywistość.

    1. „A Pan Skalski brawo. Pana teksty czyta się z poczuciem, że są jeszcze ludzie trafnie odczytujący rzeczywistość.” – tak trafnie, że gdy dostaje argumenty przeciwne, o które nota bene sam prosi to albo unika dyskusji albo odszczekuje się jak gówniarz. Jak widać mierność, ignorowanie faktów i chamstwo są u niektórych w cenie.

  3. Janusz Mikke w 1989 roku zajal miejsce przeznaczone dla libertarian w polskim zyciu politycznym, nie pozwolil na rozwiniecie sie jakiejs konkurencji i nadal temu nurtowi politycznemu specyficzny ksztalt. Sekciarsko-wodzowsko-kleskowy. Teza , powtarzana teraz czesto dla jego obrony, ze gdyby nie on , to wszyscy grzezlibysmy w socjalistycznym trzesawisku jest raczej naciagana. . Dzialalnosc Janusza Mikke z dzisiejszej perspektywy ,tak mozna to ocenic, sluzyla skierowaniu myslenia 2-3 pokolem najbardziej rzutkiej grupy ludzi w polskim spoleczenstwie na calkowicie falszywe tory. Konflikt , w ktorym Janusz Mikke i ludzie , ktorych pocignal za soba , uczestnicza od 34 lat , nie istnieje. Nie ma tytanicznej walki w skali swiata lub nawet Polski miedzy socjalistami a wolnosciowcami. Jest banalna walka interesow amerykanskiej oligarchii z interesami lokalnymi, polskimi . Ten konflkt byl kluczowy w 1989 roku tak jak jest teraz. Oczywiscie jesli ktos chce mu bic poklony , to dla mnie nie jest to zadnym problemem. Na moment zatrzymajmy sie nad pedofilia Janusza Mikkego. Tutaj panuje calkowite niezrozumienie , o co chodzi. Nie jest wazne , co on powiedzial . Kompromitujace jest to , ze mysli starego dziada kraza wokol spraw dziwacznych . Naprawde czlowiek dorosly zajmujacy sie polityka musi rozkminiac temat pedofilii? Chyba zgodzimy sie , ze to jest skrajnie lewackie w najkorzystniejszym dla Janusza Mikke wersji?

  4. Janusz Mikke w 1989 roku zajal miejsce przeznaczone dla libertarian w polskim zyciu politycznym, nie pozwolil na rozwiniecie sie jakiejs konkurencji i nadal temu nurtowi politycznemu specyficzny ksztalt. Sekciarsko-wodzowsko-kleskowy. Teza , powtarzana teraz czesto dla jego obrony, ze gdyby nie on , to wszyscy grzezlibysmy w socjalistycznym trzesawisku jest raczej naciagana. . Dzialalnosc Janusza Mikke z dzisiejszej perspektywy ,tak mozna to ocenic, sluzyla skierowaniu myslenia 2-3 pokolem najbardziej rzutkiej grupy ludzi w polskim spoleczenstwie na calkowicie falszywe tory. Konflikt , w ktorym Janusz Mikke i ludzie , ktorych pocignal za soba , uczestnicza od 34 lat , nie istnieje. Nie ma tytanicznej walki w skali swiata lub nawet Polski miedzy socjalistami a wolnosciowcami. Jest banalna walka interesow amerykanskiej oligarchii z interesami lokalnymi, polskimi . Ten konflkt byl kluczowy w 1989 roku tak jak jest teraz. Oczywiscie jesli ktos chce mu bic poklony , to dla mnie nie jest to zadnym problemem. Na moment zatrzymajmy sie nad pedofilia Janusza Mikkego. Tutaj panuje calkowite niezrozumienie , o co chodzi. Nie jest wazne , co on powiedzial . Kompromitujace jest to , ze mysli starego dziada kraza wokol spraw dziwacznych . Naprawde czlowiek dorosly zajmujacy sie polityka musi rozkminiac temat pedofilii? Chyba zgodzimy sie , ze to jest skrajnie lewackie w najkorzystniejszym dla Janusza Mikke wersji?

    Moja interpretacja obecnej sytuacji zwiazanej z Konfederacja jest taka, ze Janusz Mikke oddal swoja partie Wiplerowi i Mencenowi. Pewnie nie im ,ale to jest inny temat. Zdaje sie , ze ulegl magii sondazy i byl przekonany , ze zostanie w grze dzieki mandatowi posla. Przegral i to wszystko. Taka jest realistyczna ocena jego pozycji. Oczywiscie mozna zastanawiac sie , czy to co teraz ogladamy nie jest dalsza czescia scenariusza , ktory zaczal sie od przekazania partii, tylko , ze to juz nie ma wiekszego znaczenia. Braun w partyjniackiej rozgrywce okazal sie lepszy. Jak dotad. Zobaczymy jak jest z lojalnoscia poslow Korony. W czasie partyjniackiej rozgrywki Braun podjal takie , a nie inne decyzje . Robienie mu z tego zarzutow jest niepowazne. Tak jak w zyciu , kazda decyzja jest generalnie dobra pod warunkiem , ze jest konsekwentnie realizowana. Etos Brauna jest bez porownania wyzszej proby od propozycji Janusza Mikkego. Opiera sie na realistycznym ogladzie rzeczywistosci . Mikke nadal walczy z socjalisatmi calego swiata , a Braun jasno definiuje oczywiste, polskie interesy i bez problemu wskazuje winnego (Stany ZJednoczone) polskiej trudnej sytuacji , w jakiej znajdujemy sie od 34 lat. Takie rzeczy nie przejda Mikkemu przez usta. Braun nie bawiac sie w ogrodkii wypowiada prawde o Izrealu i Zydach w Polsce w sposob cywilizowany , z czym Zydzi maja wielki klopot. Mikke kuca przed Zydami. Zreszta nie tylko przed nimi. W latach dziewiecdzisiatych , nie wiem jak pozniej, politykowal w ten sposob . ze na poziomie swoich wyznawcow pieprzyl o dupokracji i przekletych socjalistach , a na poziomie towarzyskim byl uczestnikiem przeroznych systemowych imprez . Gdyby mial wyniki , to mzna by to uznac za malo wazne. Bylo inaczej. Braun ma jasny stosunek do katolicyzmu . W warunkach polskich projekt bez katolicyzmu jest z gory skazany na porazke . Ostatnie 30 lat udowodnily to w sposob bezapelacyjny. Braun jest jedynym politykiem prawicy , ktory nie duka , nie poci sie i nie meczy sie w czasie publicznych wystapien. On po prostu lubi to. Kazda jego wypowiedz jest widowiskiem . Nie potzreba mu motocykli i wybuchow. Byc moze jest jedynym takim egzemplarzem na tzw polskiej scenie politycznej. Nikt inny podobny nie przychodzi mi do glowy. Karawaniarski stroj jest ok. ale od czasu do czas dla kontrastu trzeba ubrac cos innnego. Projekt Brauna jest najbardziej realistyczny i perspektywiczny w polskich warunkach w obecnej sytuacji . Po usunieciu Brauna z polityki zostana tylko nisze , ktore zapewniaja , ze sie rozrosna, i oszusci w rodzaju Bosaka, Mencena i Wiplera.

    1. „Moja interpretacja obecnej sytuacji zwiazanej z Konfederacja jest taka, ze Janusz Mikke oddal swoja partie Wiplerowi i Mencenowi.” – i to też jest zabawne w narracji p. Skalskiego, deifikującego Korwina. Ciągłe zapominanie, że to sam Korwin-Mikke przekazał władzę z własnej woli. Teraz opowiada, że „nie poznaje Mentzena” – to świetnym jest Pan politykiem Panie Januszu, skoro po blisko 40 latach w polityce nie potrafi Pan rozpoznać charakteru ludzi, których sam Pan namaścił. Jak to mawia młodzież w Internecie – przegryw a nie żaden wielki myśliciel.

  5. Wypada także dodać, że Braun mocno „wygrzeczniał” w stosunku do tego, co prezentował jakieś 5-6 lat temu.
    Ciekawe jest, że już jakieś 3 lata temu Gryguć, który nagrał coś z kilkanaście publikacji do YT wspólnie z Braunem — jakoś zerwał z nim dość radykalnie i nawet nie wspomina obecnie tego epizodu. Podobnie Maciejewski „Coryllus” (współpracował krótko z Braunem jeszcze wcześniej), którego „fanem” wprawdzie nie jestem, ale…

  6. Generalnie zgoda, tylko musi Pan, Panie Redaktorze, wziąć pod uwagę fakt, że JKM jako eksponent drugiej strony tego samego materialistycznego medalu (pierwszą jest oczywiście komunizm; przypomnę banał: obaj XX-wieczni antagoniści, czyli kapitalizm i komunizm akcent kładli na bazę) nie nie docenia wagi demoralizacji (czyli docenia). Nie. JKM po prostu uważa, jako wyznawca prymatu bazy nad nadbudową, że prawidłowe zdefiniowanie i wprowadzenie w życie tej pierwszej sprawi, że problemy w tej drugiej znikną samoistnie, np.: prywatyzacja systemu edukacji sprawi, że rodzice w trosce o dobro swoich dzieci (zakłada się, że rodzice są normalni; jeszcze tak ze 20 lat temu, owszem), poślą je do normalnej szkoły i dzieci wyrosną na normalnych ludzi lub rodzice, mając do wyboru posłanie dziecka o skłonnościach artystycznych na uczelnię, gdzie odsłania się arkana action painting lub na inną, na której uczy się realizmu, dadzą pieniądze na tę drugą.

  7. Czytam produkcję p. Skalskiego i nie mogę pojąć dlaczego prof. Wielomski to puszcza. To, że Skalski nie jest w stanie zrozumieć, że 2 plus 2 to 4, to jedno, ale umożliwienie mu drukowania tych wypocin to zupełnie innna sprawa. Przecież lansowanie przez niego Korwina -Mikkego i podkreślanie, że wycofanie go na dalszy plan w Konfederacji, podobnie jak Brauna to powód prawdziwej klęski wyborczej tej partii, to absurd. Po pierwsze więc, wszystkie te dowody na rzecz J. Korwina-Mikke to gwałt na zdrowym rozsądki i logice. Dureń Skalski pomija w swych wydowach najbardziej bijący w oczy fakt, że elektorat Konfederacji nie cierpi Korwina, uważa go – i słusznie – za wielkiego szkodnika. Dał temu wyraz jednozdacznie w ostatnich wyborach wycinając go z listy wyborczej na rzecz Kariny Bosak. To fakt rozstrzygający, ale Skalski i partronujący mu i wszystkim „antysystemowcom” Wielomski tego nie dostrzega. Jak jeszcze można bronić Korwina-Mikke po takim blamażu!! Po drugie, zastanawiam się jak „narodowiec”, „uczeń Dmowskiego” na jakiego drapuje się Wielomski może popierać takie bzdury jak „antysystemowość” Korwina-Mikkego i Brauna. Przcież Dmowski tworząc Ruch Wszechpolski (Ligę Narodową) i Narodową Demokrację był jak najbardziej realistyczny w ocenie sytuacji politycznej i stworzył ruch polityczny w ramach istniejących warunków politycznych i geopolitycznych, w ramach właśnie istniejącego systemu politycznego. I tylko taki ruch mógł działać realnie i realizować swój porogram, skrojony do ówczesnych warunków i właśnie dlatego mogący je w sposób realny zmieniać. Wystąpienia Skalskiego i innych anytsytemowców, tożsamościowców, korwinowców itp. to jawna dywesja na prawicy mająca na celu by tu nigdy nie powstała polska prawica, a jedynie zarządzana przez wywiadowców z Bliskiego Wschodu „Zjednoczona Prawica”. Chodzi o to by tak naprawdę nigdy nie powstała z realnym programem narodowodemokratycznym partia polityczna prawicy polskiej, by tu przez dziesięciolecia szaleli antysystemowcy, korwinowcy i inne szury. Uważam, że obecne kierownictwo Konfederacji, zwłaszcza Krzysztof Bosak w sposób realny próbuje taką partię narodowodemokratyczną zbudować, z realistycznym tu i teraz programem politycznym, mogącym zmieniać w sposób realny zastaną polską rzeczywistość. I dlatego jest tak brutanie atakowany przez durniów typu Skalski, sterowanych, przez niestety wiedzących co robią prof. Wielomskich. Cholera; wszędzie agentura.

    1. Żeby działać w ramach istniejących warunków i coś zmienić trzeba w ogóle coś zmienić. A duet Memcen-Bosak robi wszystko aby pokazać że nie chcą zmienić dosłownie nic. Dmowskim sobie tu gęby nie wycieraj, bo on po pierwsze nigdy nie próbował udawać że głosi co innego niż w rzeczywistości, a po drugie rozpoczynał on działalność od budowania struktur i działaczy. Ale co najważniejsze, Dmowski mimo dostarczania zaplecza ideowego nie robił tego sam, bo ruch narodowo-demokratyczny nie był ruchem wodzowskim. A duet Memcen-Bosak, w szczególności sam Memcen upodobali sobie właśnie wodzostwo, czym Bosak sam(do Memcena trudno ten zarzut czynić bo jest on libertarianinem) od źródeł odchodzi. Jeśli szukasz gdzieś dywersji, to wyjrzyj może poza niszowe portale i internetową banieczkę, i wyjdź do ludzi. Ile lat istnieje partia „Ruch Narodowy”? I co przez czas jej istnienia zrobił rządzący nią w sposób wodzowski, wzorem(chciało by się rzec ich mentora…) Giertycha-Qńa duet Winnicki-Bosak? Już na samym początku, przy założeniu partii odrzucili ludzi z rozwalonej przez mec. Qńa do spółki z Kaczyńskim Ligi Polskich Rodzin, jedynego ruchu endeckiego w IIIRP który cokolwiek osiągnął. Zerwali ciągłość pokoleniową z resztą obozu, stało się. Ale co później? Zajęli się budowaniem sprawnych i masowych struktur w terenie? Własnych mediów i środków propagandowych żeby móc dotrzeć z przekazem nie tylko do zainteresowanych? A gdzie tam… Dwóch ludzi bez pracy i wykształcenia zajęło się tylko tym żeby w byle jaki sposób wcisnąć się do sejmu oraz pilnowaniem, żeby przypadkiem w „dołach” nie wyrósł ktoś wybijający się intelektem i zdolnościami ponad nich. I efekt jest taki że udało im się wślizgnąć do sejmu na plecach Kukiza, potem na plecach Korwina i obecnie bez post-korwinistów, którzy, jak jeszcze raz pragnę zauważyć są libertarianami i nie mają z ideą narodowo-demokratyczną NIC wspólnego, nie znaczą również NIC. I stało się to wszystko bez żadnego Skalskiego, bez żadnych Wielomskich, bez niczego. ŻADNEJ ENDECJI NIE MA, I W RAMACH KONFEDERACJI NIE BĘDZIE. Element endecki w postaci RN zostanie wkrótce zjedzony przez Memcena, a przekaz to już postkorwinistyczna liberalna papka o niskich podatkach, która nie ma szans wyjść poza „antysystem i szurię”. A jeśli próbowałaby wyjść gdzieś dalej, to cała scena polityczna, od PO do PiS solidarnie ich zglanuje za pomocą swoich mediów, tak jak to miało miejsce przed ostatnimi wyborami. Nawet jeśli Memcen wyjdzie i stwierdzi że popiera 1500 plus i dwudziestą emeryturę, a Bosak że popiera aborcję do 90 roku życia i małżeństwa międzygatunkowe

      1. Anonim – czas pokaże kto ma rację. Ja wiem jedno, Konfederacja twa, a „wasze” krytykanctwo się kończy. Już niedługo, nikt nie będzie chciał czytać tych „mądrości”. I dobrze!

        1. Konfederacja trwa. PiS też trwa, PO trwa, PSL trwa, wszyscy trwają. I co z tego wynika? Nic, chyba że satysfakcjonuje cię trwanie dla samego trwania. I niestety, „krytykanctwo” ma znacznie większe szanse na przetrwanie niż partia szurów bez zaplecza medialnego szukająca poparcia u lemingów…

  8. Pan Skalski jest podłym człowiekiem, bez empatii, uważającym że Polska zapewne nie powinna pomagać uchodźcom, “bo Wołyń”. Zapewne też sądzi, że tylko prorosyjska prawica jest tą prawdziwą.

    1. Ponad 90% tych ludzi to zwykli migranci ekonomiczni, „korzystający z okazji” — a nie żadni tam „uchodźcy”.

  9. @Marcin Sułkowski

    Nie unikam dyskusji, po prostu nie mam na nią czasu. A Pan mnie raczył w przeszłości obrażać, to nie ukrywam, że mogłem się odwinąć.

    1. Radzę przejrzeć moje komentarze od początku i zobaczyć, w którym momencie zacząłem być bardziej ostry w komentarzach. Podpowiem – sam Pan sobie ukręcił bat swoimi chamskimi komentarzami do innych. Także i tutaj robi Pan fikołki próbując zrzucić winę na mnie 😉

      Polecam zamiast pisać kolejne teksty bez wbrew faktom włączyć się w dyskusję. Niekoniecznie ze mną, ale jest sporo merytorycznych komentarzy pod Pana tekstami, więc można z tych dyskusji wyciągnąć wnioski.

    2. ”Nie unikam dyskusji, po prostu nie mam na nią czasu”. Zupełnie zrozumiałe – fabrykowane hurtowo piśmiennicze dyrdymały nie pozostawiają czasu na inne zajęcia…

      ”A Pan mnie raczył w przeszłości obrażać, to nie ukrywam, że mogłem się odwinąć.” Wzruszające wyznanie, pozwalające czytelnikowi dostrzec głębie wrażliwości duszy paszkwilanta…

  10. Pan Skalski jest podłym człowiekiem, bez empatii, uważającym że Polska zapewne nie powinna pomagać uchodźcom, “bo Wołyń”. Zapewne też sądzi, że tylko prorosyjska prawica jest tą prawdziwą. Pana Skalskiego mierzi nawet empatia w stosunku do uchodźców i potępianie Putina za wojnę napastniczą.

  11. Ten Braun bez brody był faktycznie dużo lepszy. Mam przeczucie, że ten rabiniczny zarost wynika z jakichś religijnych faz, jak u talibów. Pewnie Grzegorz złożył jakiś wewnętrzny ślub czy coś takiego. Mnie ta broda mierzi, ale mimo to faceta cenię.
    Co do wspomnianego pana Nikt, to cóż tu komentować? Toż to pajac i mendka, funkcjonariusz GW i innych ścieków, teraz nagle zgrywający ultrakotola. Jest tak wiarygodny jak stara k… rozprawiająca o cnocie. Wiele mówią też o nim semickie rysy. Zawsze dziwiło mnie, że Braun pcha się do takich kreatur (podobnie było ze Stonogą).
    Jeśli zaś chodzi o Goryllusa, to sprawa jest jasna. Typek zaistniał wyłącznie dzięki Braunowi, który reklamował go gdzie mógł, użyczył mu swojego głosu do audiobooka, a następnie skończył z nożem w plecach (jak JKM z MEMcenem). Rzeczony Goryllus podobnie jak Nikt mendowatość ma wypisaną na twarzy. Jeśli tego by jednak komuś było mało przy ocenie sytuacji, wystarczy poczytać jego blog. Pierwszym co rzuca się w oczy to nieopisana złośliwość wobec każdego, kto do czegoś doszedł. Wynikająca z kompleksów kolesia, który swego czasu prowadził rubrykę w jakimś szmatławcu, gdzie odpowiadał na pytania czytelników rodem z Bravo Girl. Do tego należy dodać tępy pisowski fanatyzm – jełop był przekonany, że tym razem PiS weźmie większość konstytucyjną. Generalnie już samo to powinno wystarczyć do oceny tego, z jakim durniem mamy tu do czynienia. Nic dziwnego, że pokąsał Brauna, któremu zawdzięcza wszystko i któremu zazdrości sukcesu.
    Osoby będące w temacie pamiętają zapewne jak ni stąd ni zowąd potraktował kilka lat temu swojego najbliższego przyjaciela, niejakiego sroyaha, którego zmieszał z błotem i którego twórczość zdezawuował i ośmieszył. Notabene również przygłupa i pisowskiego kołtuna, fanatyka do tego stopnia, że nie mógł on otrząsnąć się z oburzenia, że jako funkcjonariuszowi partyjnemu partia zagroziła mu usunięciem go za nieopłacanie składek. Pewnie myślał, że płacić to mogą inni, ale nie on.
    Taka to jest menażeria.

    1. Nie wiem, nie było mnie przy tym — jeśli tak, to w takim razie mocno zastanawiające jest, że Brauna tak ciągnie akurat do takich niby „nieciekawych typów”, którzy zresztą potem odwracają się od niego. Chociaż można byłoby domniemywać, że przecież mieliby jakiś interes, aby go wykorzystywać. A jednak to oni z nim zrywają — a nie odwrotnie.

  12. @Marcin Skalski
    „Tymczasem tytułowy bohater tekstu nie skorzystał z wielu korzystnych okazji do tego, by nie musieć już po wyborach żalić się na kanale Tomasza Sommera, iż był marginalizowany przed tandem Bosak-Mentzen. Co więcej, już po rejestracji list wyborczych jakaś odważna akcja, która odebrałaby inicjatywę zwolennikom kursu ku centrum, mogłaby przechylić szalę na korzyść samego Brauna i pozwolić mu wprowadzić jeszcze więcej posłów z Korony. Niestety, u Tomasza Somera widzieliśmy Brauna przygaszonego, obnażonego i bezradnego – całkowite przeciwieństwo dotychczasowego Brauna potężnego i niezłomnego. ”

    Jest jeszcze w necie gdzieś ten wywiad, bo YT pousuwało Sommerowi wszystkie kanały?

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *