Skalski: Jak pijany Korwin przegrał debatę z Petru i stał się karykaturą samego siebie

Janusz Korwin-Mikke powtórzył po wyborach swój od dawna wyznawany pogląd, że kobietom powinno się odebrać prawo głosu. Ze środowiska jego (niedawnych?) centroprawicowych koalicjantów znowu rozległy się głosy oburzenia. Najwyraźniej nigdy wcześniej nie słyszeli o przekonaniach JKM bądź w rzeczywistości wcześniej nie przeszkadzały im, by zawiązywać z nim alianse.

Rzecz jasna, przedstawiciel Prawicy podpisze się pod takim postulatem oburącz. Co więcej, prawa wyborcze trzeba odebrać nie tylko kobietom, ale w dalszej kolejności także mężczyznom. Od czegoś jednak trzeba zacząć, dlatego pozbawienie praw wyborczych kobiet mogłoby być początkiem pozytywnego trendu.

Absurd procedury powszechnego głosowania i systemu demokratycznego ujawniły zresztą wyniki wyborów w okręgu podwarszawskim, gdzie nieprowadząca w ogóle kampanii i nieznana szerzej Karina Bosak przeskoczyła JKM i zgarnęła mandat. W efekcie Korwin nie tyle przegrał z p. Kariną, ile z nazwiskiem „Bosak”, choć akurat sama kandydatka sprawia wrażenie jedynego wartego uwagi parlamentarzysty nadchodzącej kadencji spośród całego byłego Ruchu Narodowego. Była to zresztą kandydatka tak anonimowa, że nikt nawet nie zdążył jej wypomnieć udzielania się w oskarżanej o całe zło tego świata organizacji Ordo Iuris, nie grillowano pani Kariny pytaniami o to, czy „chciałaby urodzić chore dziecko” i nie zastawiono na nią żadnych sideł. Mimo tych wszystkich zastrzeżeń jej obecność w ławach sejmowych jest jednak czymś pozytywnym.

Sam Korwin na ostatniej prostej również faktycznie nie prowadził kampanii, ale nie z powodu czynników odeń niezależnych, jak w przypadku spodziewającej się dziecka Kariny Bosak, a z uwagi na kneblowanie go przez sztab wyborczy Konfederacji. JKM został pozbawiony przez własną partię prawa do obrony, na które przecież bezwzględnie zasługiwał. Gdy się bowiem wczytać w jego wypowiedź odnoszącą się do pedofilii, to nie znajdziemy tam nic złego.

W ten sposób udało się na Korwina zastawić pułapkę – z jednej strony zabrania mu się bronić, a z drugiej się od niego odcina. Pułapka została zastawiona tym razem nie przez wrogów zewnętrznych, ale przez wewnętrznych. Elektorat dostał sygnał, żeby na Korwina nie głosować i zadziałało.

Finalnym etapem jest – zgodnie z przewidywaniami – zrzucenie winy za klęskę wyborczą właśnie na JKM. Mimo że początkowo Mentzen stwierdził zgodnie z prawdą, iż wynik Konfederacji to jego „osobista porażka”, to niedawno zaczęła już obowiązywać inna wersja wydarzeń. Winnym ma być Korwin i jego rzekome relatywizowanie pedofilii.

Tymczasem to właśnie ci mali ludzie, którzy stworzyli wyborczy przekaz dla gimbazy i zapłacili za to wysoką cenę, a których w polityce by nie było, gdyby nie Korwin, mszczą się teraz na wyautowanym starcu za to, że nigdy nie dorosną mu do pięt.

Mali ludzie nie wybaczą nigdy Korwinowi, że sondaże zaczęły spadać nie wtedy, gdy po raz kolejny na przestrzeni dekad powiedział coś niepoprawnego politycznie, ale w momencie ogłaszania list wyborczych z udziałem ludzi nie mających wcześniej z Konfederacją nic wspólnego. Dowiemy się lada chwila, że to Korwin przebrany za Mentzena publicznie robił z siebie pośmiewisko, upijał się, sypał czerstwymi żartami i przegrał debatę z tytanem intelektu Ryszardem Petru. Wiemy przecież, że chociażby taki Wipler jest skłonny nawet do najbardziej bezczelnych kłamstw, więc czemu on i jego akolici mieliby nie skłamać po raz kolejny. Korwin jest już stary, zniedołężniały fizycznie, wiek już robi swoje – więc tym łatwiej będzie dziadka ukamienować i zniszczyć.

Podstawowe pytanie z dziedziny polityki, jakie należy sobie postawić, to oczekiwane zachowanie Grzegorza Brauna i jego trzech pozostałych posłów w nowym układzie. Trwając w tym ku*widołku jedynie zalegenduje on Konfederację jako siłę, która ma ofertę polityczną dla Anty- czy też Kontrsystemu. Tymczasem Konfederacja widzi się jako kopia atlantystycznego, umiarkowanego, centroprawicowego, niekwestionującego wyjścia z UE i unikającego wszelkich kontrowersji PiS-u, z tą jedynie różnicą, że podatki powinny być niższe.

Jeśli Grzegorz Braun i jego partia zamierzają to żyrować, to również ich należy spisać na straty i więcej się nań nie oglądać. Finalnie przez nowych sterników Konfederacji Grzegorzowi Braunowi i tak jest przecież pisany los Korwina, zdradzonego o (powyborczym) świcie.

Marcin Skalski

Click to rate this post!
[Total: 46 Average: 4.1]
Facebook

20 thoughts on “Skalski: Jak pijany Korwin przegrał debatę z Petru i stał się karykaturą samego siebie”

  1. W pełni się zgadzam z powyższymi słowami. Nieudacznicy najpierw robili umizgi do „młodych, wykształconych z wielkich miast”, trwoniąc zaufanie tych, którzy widzieli w nich partię katolickich, narodowych i wolnorynkowych wartości, teraz zrzucają winę na pana Korwin-Mikkego, tak, jakby jego poglądy nie były znane niemal wszystkim, którzy mają jakąkolwiek styczność z polityką. Gdyby był on nieporadnym, nabzdyczonym i odpychającym, ale chcącym uchodzić za przewidywalnego i niekontrowersyjnego Kaczyńskim, którego każde słowo jeszcze nie tak dawno rozbierane było na czynniki pierwsze pod kątem ewentualnej wpadki wizerunkowej, to pewne dywagacje obyczajowe na temat np. kobiet mogłyby być szokujące, ale przecież on mówi to samo od lat i nie sposób o tym zapomnieć. A najlepsze jest to, że tak charyzmatyczne postaci jak aktualnie bezczelnie uśmiechnięty Bosak nie istnieją bez Korwina czy Brauna. Są politycznymi eunuchami.

  2. Po wyniku wyborow , pod co sa ustawione, mniej wiecej mozna domyslic , jaki scenariusz wyszykowali nam ludzie z Deapratmentu Stanu. Amerykanski rzad dorpowadzil swoja polityka polska kolonie do stanu katastrofy gospodarczej. Szereg tych tzw polityk , ktore Amerykanie nam narzucili zaczanie wydawac swoje owoce. Klimatyzm spowoduje likwidacjje znajdujacej sie w polskich rekach gospodarki , a to tylko ona jest zrodlem dochodow panstwa. Pewnie skokowo wzrosna koszty utrzymania po wyczerpaniu sie mozliwosci dalszego finansowania tarcz i poduszek ,ktore mialy pomoc PISowi dojsc do trzeciej kadencji. Prawdopodbnie rowniez skonczy sie cykl POPISowskiego keyensizmu , a wraz z tym koncem wroci duze bezrobocie . Strategia amerykanskiego rzadu w najblizszym sezonie politycznym opierc sie ma dwoch sprawach. Pierwsza jest oddanie na powrot wladzy Niemcom nad Polska . To na ich ekipe ma spasc odpowiedzialnosc za katastrofe . Druga sprawa jest utopiene rzeczywistych problemow w oblednej wojnie ideologicznej . W korzystnym momencie amerykanski bezpiecznik w postacj Holownii wysadzi obecna ekipe rzadowa i to doprowadzi do ponownego powrotu bezposrednich , amerykanskich rzadow w Polsce. Niemcy rowniez chca wojny ideologicznej wPolsce . To widac po wypowiedziach peowcow. To jest oczywiste z punktu widzenia peowcow , poniewaz nie sa w stanie wprowadzic zadnego korzystnego dla kraju rozwiazania , a wszystkie ich mysli juz sa skoncentrowane na korycie, rozbudowanym przez PIS do monstrualnych rozmiarow.Niemcy prawdopodobnie licza na to ze w krotkim czasie zrobia rzeczy , ktorych nie da sie cofnac.W amerykanskim scenariuszu jest miejsce dla Konfederacji . Oni zostana uzyci w nastepnym kroku. Konfederacja posluzy jako taran do zmlotkowania wlasnosci w polskich rekach i likwidacji socjalu poprzez niepodnoszenie go. Peowska ekipa wywola hiperinflacje , poniewaz nie ma innego sposobu na ogarniecie obecnej sytuacji i zdobycie czasu na wyciecie pisowcow. Hiperinflacja bedzie rowniez dobrym argumentem na przyjecie euro, czyli bezapelcyjnej utraty suwerennsci. Przy dobrych intencjach ludzi z Konfederacji perspektywy moglyby byc bradzo obiecujace. Niestety chyba jest jasne , ze dla Mencena, Bosaka i Wiplera sprawa , ktora ich zajmuje jest dostanie sie do koryta.

  3. Proponuje antydemokratyczna interpretacje wyborow. Podstawowym zalozeniem jest to , ze Bosak , Mecen i Wipler nie mieli zadnego wplywu na wynik Konfederacji. Decyzje o procentach i ilosci poslow zapadaly w Waszyngtonie.Przy takim zalozeniu ciekawa jest gra Amerykanow wokol Konfederacji i Trzeciej Drogi. Trzecia Droga na kilka tygodni przed wyborami prawie osunela sie pod prog , a nastepnie cudownie wykskoczyla do gory , bez zadnego powodu. Z Konfederacja stalo sie na odwrot. Najpierw bez powodu dostawala duze poparcie ,a nastepnie to poparcie tapnelo. Oczywiscie byly dobre ,zakulisowe powody wysokich wynikow sonadzowych na poczatku. To sluzylo arbitralnemu ukladaniu list i decydowaniu o ksztalcie kampanii. Moze to rowniez sluzyc zbudowniu przekonania , ze jest potencjal w Mencenie, Wiplerze i Bosaku. Trzeba tylko pozbyc sie dziadersow i dziwakow.Na poczatku sadzilem ,ze byly dwie rywalizujace ze soba koncepcje w Departamencie Stanu, czyli PIS plus Konfedearcja lub obecny ekipa rzadzaca, ale chyba od poczatku wobec burdelu narobionego przez PIS , chodzilo o oddanie wladzy tj odpowiedzialnosci za burdel ekipie niemieckiej.

  4. „Tymczasem Konfederacja widzi się jako kopia atlantystycznego, umiarkowanego, centroprawicowego, niekwestionującego wyjścia z UE i unikającego wszelkich kontrowersji PiS-u, z tą jedynie różnicą, że podatki powinny być niższe.”

    W rzeczy samej, taki właśnie jest obecny, „grzeczny image” Konfederacji. Należałoby jeszcze dorzucić do powyższego proukraińskość. Może nie tak gorliwą, jak pisowska — ale jednak.

  5. Gdy podczas kampanii ujawniono nazwiska „nowych, obiecujących kandydatów” z list Konfy (a kojarzących się ze zgniłymi ulęgałkami które pospadały z mejnstrimowego drzewa grzechu) włosy stanęły mi dęba na głowie i zacząłem mieć wątpliwości, czy w ogóle wybierać się na te wybory. Szołmanów Mentzena-Bosaka objeżdżających kraj nie oglądałem dla higieny psychicznej, spodziewając się czegoś w rodzaju amłejowskiego (dla młodych: Amway zdobył wątpliwą sławę w latach 90′ nieprzypadkowo) „motywowania ze skandowaniem”. Ostatecznie jakoś przemogłem się i skreśliłem braunowców. Do senatu w moim okręgu kandydowały tylko globalistyczne marionetki więc zamaszysta linia przez wszystkie kratki była jedynym możliwym do przyjęcia rozwiązaniem. W referendum nie brałem udziału bo to referendum z jego absurdalnie tendencyjnymi pytaniami to kpina z rozumu i celowe zohydzanie ideii ludowładztwa. W szwajcarskim wydaniu lokalnym to ma sens, w postaci wielomilionowego spędu żaden. Co do „prawa głosu”-prawo do głosu (dopóki nie doczekamy się solidnego Monarchy z łacińskim kośćcem moralnym i etyką) powinni mieć wyłącznie realni podatnicy. Czyli jak ktoś jest „wiecznym prezesem partii” albo innym utrzymankiem budżetu to żadnego prawa głosu mieć nie powinien. To dotyczy też szerokich rzesz biurokratycznego proletariatu „na służbie państwowej”, zajętego przelewaniem z pustego w próżne i dręczeniem podatników. W ogóle beneficjenci państwowych transferów powinni mieć szlaban na głosowanie. Gdy zatrudniamy stróża do pilnowania terenu spółki, to ten stróż nie wchodzi do rady nadzorczej za sam fakt istnienia.

  6. Bosak i Mentzen nie mogą wygryźć Brauna, jak wygryźli Korwina. Braun jest szefem własnej partii, a nie byłym szefem jak Korwin. Poza tym w przyszłym klubie Konfederacji Braun ma 4 posłów (licząc z samym Braunem). Bez tych 4 posłów nie ma klubu, bo minimalna liczba członków do utworzenia klubu poselskiego wynosi 15, a po wyrzuceniu Brauna z kolegami spadłaby do 14. Braun ma możliwość stawiania warunków i wzięcia za pysk tych dwóch chłoptasiów.

  7. „Janusz Korwin-Mikke powtórzył po wyborach swój od dawna wyznawany pogląd, że kobietom powinno się odebrać prawo głosu. (…) Rzecz jasna, przedstawiciel Prawicy podpisze się pod takim postulatem oburącz.” – takie pojęcie o prawicy ma Pan Skalski. Nie, prawicowiec nie podpisze się pod tym postulatem oburącz, bo na prawicy trwa klasyczne przeświadczenie, że rządzić powinni najlepsi bez względu na płeć. Demokracja tego nie gwarantuje i jest to oczywiste, natomiast postulat Korwina sprowadza się do tego, by w obecnym systemie uniemożliwić brania udziału w wyborach jednej grupie nienadającej się do głosowania ale już drugą, czyli mężczyzn, z których zdecydowana większość również się do tego głosowania nie nadaje (jak p. Skalski zresztą ;)) zostawić choćby na jakiś czas, bo trzeba od czegoś zacząć. A nie ma żadnej merytorycznej podstawy, by nienadająca się do głosowania kobieta miała tracić swoje uprawnienia przed nienadającym się do głosowania mężczyzną. To zresztą wynika z właściwego stosowania zasad logicznego rozumowania, które dla p. Skalskiego są obce podobnie jak dla Korwina.

    „Absurd procedury powszechnego głosowania i systemu demokratycznego ujawniły zresztą wyniki wyborów w okręgu podwarszawskim, gdzie nieprowadząca w ogóle kampanii i nieznana szerzej Karina Bosak przeskoczyła JKM i zgarnęła mandat.” – aaaa to teraz absurd procedur systemu spowodował, że nawet żelazny elektorat Korwina się od niego odsunął? Dobre! W sumie to z tego miejsca mam prośbę aby kontynuował Pan jednak te swoje „analizy”, bo są równie zabawne co interpretacje Pisma Świętego przez świadków Jehowy.

    „Sam Korwin na ostatniej prostej również faktycznie nie prowadził kampanii, ale nie z powodu czynników odeń niezależnych, jak w przypadku spodziewającej się dziecka Kariny Bosak, a z uwagi na kneblowanie go przez sztab wyborczy Konfederacji.” – Korwin miał ponad 30 lat na zbudowanie silnego zaplecza, które pozwoliłoby mu wejść do Sejmu. Nie zrobił tego nawet w dobie Internetu, którego nie potrafił wykorzystać jako autonomicznego medium. Ale to z pewnością krasnoludki uniemożliwiły ludziom chęć głosowania na faceta, który ze dwa tygodnie przed wyborami rzucił w rozmowie z Ikonowiczem, że „nawet człowiek bez obu nóg i z jedną ręką może pracować, bo może coś pisać jedną ręką” xD

    „Gdy się bowiem wczytać w jego wypowiedź odnoszącą się do pedofilii, to nie znajdziemy tam nic złego.” – oficjalnie potwierdził Pan swoją głupotę. Zacytujmy więc wypowiedzi Korwina:

    1. Na drogach ginie rocznie 3000 osób, ale dzięki temu mamy sprawny transport. Godzimy się z tym. I słusznie. Pytanie: czy nie lepiej, by 20 czy 50 dzieci więcej padło ofiarą pedofilów – ale reszta traktowała dorosłych ufnie i żyła normalnie, bez wpajanego strachu przed pedofilami?

    Zakładanie, że musi jakaś część dzieci paść ofiarą pedofila, by pozostała część dzieci miała możność traktowania dorosłych ufnie i żyła bez wpajanego strachu przed pedofilami jest kompletnym nonsensem. Nikt nigdzie nie proponował, by dzieci ciągle indoktrynować strachem przed istnieniem zjawiska pedofilii i by dzieci każdego dorosłego traktowały jak potencjalnego oprawcę. Korwin zastosował więc typowo lewacką, jak sam by to określił, sztuczkę erystyczną, w której sprowadza problem do sytuacji nieistniejącej. Każdy rodzic i mówię to jako ojciec, uczy swoje dziecko jakie są zagrożenia w rzeczywistości, bo na tym polega proces wychowawczy. Uczy się też jak budować zaufanie i w ogóle relacje z innymi ludźmi. Nie muszę i nie godzę się z jakimikolwiek ofiarami pedofilów i właśnie dlatego odpowiednio wychowuję dziecko. To, że pedofilia istnieje nie oznacza, że należy to traktować czysto statystycznie, darwinistycznie jak Korwin. Prawicowe podejście to dążenie do stanu powinnościowego a nie akceptacja rzeczywistości połączona z jej pudrowaniem w imię statystyk.

    2. Powinien być taki, jaki jest naturalny, czyli wiek miesiączki. Są dziewczyny, które mają 12-13 lat i są całkowicie dojrzałe, a są dziewczyny, które mają 19 lat i jeszcze nie są dojrzałe.

    Po pierwsze, nie, nie ma dziewcząt, które są całkowicie dojrzałe w tym wieku. Fakt miesiączkowania ma się nijak do dojrzałości. Co więcej – wszystkie badania potwierdzają, że jest to wiek wzmożonej adolescencji a ta jest związana ze zmianą struktur w mózgu. Tworzą się kompletnie nowe połączenia neuronalne, bo mózg w okresie dojrzewania „dostaje informację”, że taka jego konstrukcja jak przed dojrzewaniem jest nieefektywna energetycznie. W efekcie to, co kiedyś uznawano za „burzę hormonów”, która faktycznie ma miejsce, jest tylko skutkiem tego, co dzieje się w mózgu. Dziewczynka w tym wieku nie może być dojrzała, bo nie pozwala na to rozwój mózgu człowieka. Wystarczy się zapoznać z badaniami z zakresu neurobiologii (z tego miejsca dziękuję swojemu przyjacielowi, który zainteresował mnie tym tematem). Korwin opowiada więc kompletne bzdury, które nie mają żadnego poparcia w nauce. Udowadnia tym samym, że jest typowym zaczadzonym liberałem, u którego ideologia jest ważniejsza niż rzeczywistość a do tego nygusem, który nie śledzi wyników badań kluczowych dla własnych postulatów.
    Po drugie, są dziewczynki, które zaczynają miesiączkować w wieku 9-10 lat. Znam nawet przypadek ośmiolatki. Gdyby to była moja córka a Korwin stojąc obok podtrzymywałby swój sąd o tym, że zdolność do czynności seksualnych określa się przez miesiączkę, co przekłada się bezpośrednio na stwierdzenie, że Korwin nie uznałby odbycia stosunku z ośmiolatką za moralne zło i pedofilię, to na miejscu Korwina naprawdę szybko bym się ewakuował.
    Po trzecie, kontynuując swoją idiotyczną wypowiedź, Korwin rzucił, że to matka powinna decydować o takich rzeczach, bo matka takie rzeczy wie. Więc facet w swojej głupocie najpierw próbuje opowiadać, że trzyma się obiektywnych norm w postaci natury (pojawienie się miesiączki), próbując nieudolnie puszczać oko do konserwatystów, którzy szanują obiektywny porządek, ale później rzuca, że to arbitralny osąd matki powinien być decydujący, czym puszcza oko do liberałów, dla których to właśnie arbitralny osąd jest istotny. W ogóle jednocześnie nie zwraca uwagi na to, że rzeczywistość zastana spowodowałaby, że genialne „matki” o lewicowych poglądach uczyłyby od maleńkości zasady „żeby życie miało smaczek, raz dziewczynka raz chłopaczek”. Tak właśnie kończy się pokraka intelektualna jaką jest wewnętrznie sprzeczny twór o nazwie „konserwatyzm liberalny”.

    „Tymczasem to właśnie ci mali ludzie, którzy stworzyli wyborczy przekaz dla gimbazy i zapłacili za to wysoką cenę, a których w polityce by nie było, gdyby nie Korwin, mszczą się teraz na wyautowanym starcu za to, że nigdy nie dorosną mu do pięt.” – doskonale skomentował to Warzecha: „Konfederacja walczyła o złapanie trudnej równowagi pomiędzy swoim tradycyjnym elektoratem a tym nowym, chimerycznym i chwilowym. Wewnątrz partii były naciski i na Korwin-Mikkego, i na Brauna, żeby w ostatniej fazie się schowali. Braun się podporządkował, Korwin-Mikke – nie. Paradoks polega na tym, że Korwin-Mikke nie stanowił dla Konfederacji żadnego atutu, za to był ogromnym obciążeniem z punktu widzenia nowego elektoratu, podczas gdy Braun – odpowiednio wykorzystany – taki atut stanowił. Za Braunem stały jego konkretne działania głównie z okresu pandemii – wiele interwencji poselskich, kontroli, interpelacji; za Korwinem-Mikkem stały jedynie jego efekciarskie, bezproduktywne wypowiedzi. Ranga tych dwóch postaci jest całkowicie odmienna.”

    Także winny jest sam Korwin a nie Mentzen i Bosak a przypadek Brauna tylko to potwierdza.

    „Jeśli Grzegorz Braun i jego partia zamierzają to żyrować, to również ich należy spisać na straty i więcej się nań nie oglądać.” – kogo jeszcze Pan skreśli, bo nie pasuje do fikołków mających na celu obronę Pana bożka – Korwina? Braun już też „be”, bo w przeciwieństwie do Korwina jemu się udało a powinien „pięknie przegrać”, by nie musiał Pan robić z siebie logicznego ignoranta? Śmieszne. Ale potwierdzające to, co piszę pod Pana tekstami od jakiegoś czasu – jest Pan przedstawicielem mentalnego gimnazjum na szeroko pojmowanej prawicy. Z dużą dozą prawdopodobieństwa podzieli Pan los Korwina i dinozaurów.

    1. Charakterystyczną cechą JKM jest sposób argumentacji swoich poglądów :
      -„Na drogach ginie rocznie 3000 osób, ale dzięki temu mamy sprawny transport”
      -„Rosja się szybciej rozwija niż UE bo w Moskwie jest więcej wieżowców niż w Brukseli”
      -„niektóre 12-13 letnie dziewczynki są dojrzałe do życia seksualnego bo mają miesiączkę”
      Idąc tym schematem można wiele uzasadnić np. że obozy koncentracyjne były ok dla ludzkości bo eliminowały jednostki słabe. Czyli teza a argumentacja z dupy nie oddająca rzeczywistości , ale mająca cechy logiki. Taki jest JKM forma egocentryzmu ja mam zawsze rację.

      „Tak właśnie kończy się pokraka intelektualna jaką jest wewnętrznie sprzeczny twór o nazwie „konserwatyzm liberalny” ” .

      Dokładnie zgadzam się w 100 % . Jako wychowanek JKM i były liberał po zgłębieniu ideowo-teologicznym konserwatywnego liberalizmy doszedłem do wniosku, że łączenie konserwatywnego katolicyzmu i oświeceniowego bożka wolności to pojęciowa chimera . Więc pytanie , czy konserwatywny liberał to prawica czy lewica ? Szklanka mleka zatruta kroplą trucizny jest zdrowym napojem czy trucizną?

      1. Podział na „prawicę” i „lewicę” to w zasadzie też wytwór postoświeceniowego liberalnego republikanizmu, i nie ma się co do niego przywiązywać… Konserwatywny liberał, jak sam JKM stwierdził, to liberał wyznający poglądy liberałów XIX wiecznych, czytaj rekonstruktor historyczny epoki która przeminęła. I JKM operuje po prostu aparatem pojęciowym wyjętym z XIX wiecznych USA, co w XXI-wiecznej demokracji daje wynik jaki daje…

    2. Wszystko słusznie, z jednym wyjątkiem – system wyborczy do porażki JKM też coś dołożył, wieczną tajemnicą pozostanie kwestia, ilu wyborców stawiających krzyżyk przy nazwisku „Karina Bosak” nie przypatrzyło się dość uważnie i miała na myśli Krzysztofa…

  8. Co do praw wyborczych kobiet, to na portalu „Myśl Konserwatywna” jest świeży artykuł Prof. Jacka Bartyzela na ten temat. Pan Profesor nie ma nic przeciwko prawom wyborczym kobiet. A trzeba pamiętać, że Profesor Bartyzel jest tak konserwatywny, że nawet Profesor Wielomski wydaje się przy nim lewakiem i hippisem. Zatem żądania pozbawienia kobiet prawa wyborczego nie są jakoś szczególnie prawicowe, tylko są wyrazem przekonań JKM, które nie muszą być wcale słuszne i oparte na prawdzie.

    1. Pan, Panie Skalski potrafi się merytorycznie odnieść do argumentów czy dalej będzie Pan robił z siebie pośmiewisko gówniarskim odszczekiwaniem? Pytał Pan pod innym tekstem co takiego złego powiedział Korwin o pedofilii. Przedstawiłem argumenty a Pan zamiast się odnieść, to ucieka do schowka na miotły i podgryza nogawkę nieśmiało się wychylając. I tak do kolejnego nonsensownego tekstu, pod którym znów Pan będzie apelował o argumenty? 😀

  9. ”Jeśli Grzegorz Braun i jego partia zamierzają to żyrować, to również ich należy spisać na straty i więcej się nań nie oglądać.” Trzymający rząd dusz na Prawicy Narodowej tudzież w Antysystemie (siła polityczna tego drugiego jest tak przeogromna, że chyba każdą literę tego wyrazu należało by pisać majuskułą) Magister Skalski tym razem jeszcze pofolgował Grzegorzowi Braunowi, niemniej wysłał jasny sygnał, co czynić mu przystoi, jeśli nie chce podzielić losu Konfederacji, którą Magister zdruzgotał doszczętnie ostrzem swojego cietego pióra. Czekamy teraz w napięciu na ruch pana Grzegorza. Atoli pytanie jakie zadają sobie poważni analitycy politycznej sceny w kraju nad Wisłą, Odrą i Bugiem jest takie, czy aby Magister nie czyścił sobie już zawczasu pola, usuwając niepotrzebne zawady, w całkowitym zawłaszczeniu elektoratu pod przyszły Wielki Projekt z nim na czele, a także z Pitoniem, Justyną Sochą, Jabłonowskim, Osadowskim, Maciakiem, etc., który to stałby się niechybnie hegemonem polskiej polityki? Panie Profesorze Wielomski, co Pan o tym sądzi?

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *