W ostatnich dniach piszą i dzwonią znajomi z pytaniem do mnie jako „politologa od Rosji” – jak to jest i jak to będzie z sytuacją na granicy rosyjsko-ukraińskiej. Postaram się zatem odpowiedzieć: Władze w Kijowie wymyśliły sobie, że w czasie Olimpiady w Pekinie uderzą na republiki Doniecką i Ługańską i zajmą je – wbrew woli lokalnej, rosyjskiej ludności. W tym celu zgromadziły w pasie do 30 km wzdłuż granicy z tymi republikami koło 130.000 żołnierzy (ponad połowę swej armii), w tym cztery brygady pancerne. Rosja – by ratować swych rodaków – zaczęła zatem gromadzić wojsko na granicy z Ukrainą – w miejscu – skąd najbliżej do Kijowa. A Kijów leży bardziej na północy Ukrainy, blisko Rosji. I jeśli Ukraina wprowadzi swoje wojska do Ługańska i Doniecka – to Rosja wprowadzi swoje do Kijowa. Na razie działania Rosji mają tylko odstraszyć Ukraińców, odwieść ich od planów uderzenia na Donieck. Rosjanie zaczęli tez pozorować dyslokację wojsk z Syberii, a prezydent Łukaszenko ogłosił częściową mobilizację od 1 lutego.
Jestem przekonany, ze działania te odniosą skutek i sprawa rozejdzie się po kościach, Ukraina nie zaryzykuje wojny i nie uderzy na Donieck – a wtedy Rosja nie będzie miała powodu, by zajmować Kijów, „matkę miast ruskich”. Rosja nie uderzy na Ukrainę i w przyszłości – chyba że Ukraina wejdzie do NATO. Na to Rosja nigdy nie pozwoli i wtedy na pewno zajmie Kijów – bo miasto to znaczy dla Rosjan tyle samo, co dla Polaków Kraków czy Gniezno (powody sentymentalno-historyczne), poza tym Ukraina jest to obszar dla Rosji (obok Białorusi) najważniejszy strategicznie. Co do Polski: Oficjalnie nie możemy się mieszać, siedźmy cicho – niech kundelki przestana szczekać na jakiś czas. Ale nieoficjalnie powinniśmy nieco jątrzyć – bowiem konflikt na niewielka skalę (lokalny, np. na granicach) pomiędzy Rosją a Ukrainą leży w interesie Polski. Jak mówi przysłowie: „Złapał kozak tatarzyna – a tatarzyn za łeb trzyma”. Poza tym nieuregulowana kwestia granic powstrzymuje przyjęcie Ukrainy do UE i NATO – co byłoby klęską dla Polski, może nawet tragedią, o czym wielokrotnie mówiłem i pisałem.
Mariusz Swider
za: FB
Wpis krótki, kompetentny i na temat.
Dziękuje, tak trzymać bo w natłoku propagandy trudno jest odnaleźć ziarno prawdy.
Śmierć d***kratycznym imperialistom ze zgniłego Zachodu !!
(…)A Kijów leży bardziej na północy Ukrainy, blisko Rosji.(…)
Takie twierdzenia są dla (…)politologa od Rosji(…) kompromitujące.
Aha, czyli wystarczy kilka milionów Ukraińców w Polsce którzy wymyślą sobie w Rzeszowie Lublinie autonomię żeby wojska ukraińskie miały prawo ruszyć im z pomocą.
Ukraińcy w pełni podpisują się pod stalinowską argumentacją, że Kresy wschodnie należało odebrać Polsce ze względu na skład etniczny. Znienawidzony kacapski ZSRR chwalą za tę agresję traktując ją jak wyzwolenie. Dlaczego zatem mają pretensję do Putina o zajęcie Krymu? Co do wschodnich kresów Ukrainy, to wielki bohater narodowy Ukrainy, Chmielnicki, oddał się w opiekę Carowi moskiewskiemu zapoczątkowując rusyfikację tych terytoriów, nazwanych z czasem małą Rosją.
Trudno jest odpowiedzieć zamiast autora, ale zgodnie z logiką jego wpisu – tak. Podobnie rozumując, w trakcie zamieszek na Białorusi w 2020 r, armia RP mogłaby wziąć pod opiekę te rejony Grodzieńszczyzny, w których ludność polskojęzyczna stanowi większość. Autor mógłby wówczas również napisać, że robimy to „by ratować swych rodaków”, że były „powody sentymentalno-historyczne”, a w ogóle Białoruś dla Polski „jest to obszar najważniejszy strategicznie”.
Nie ma pan racji.
W Donbasie Rosjanie maja paszport rosyjskie są obywatelami Rosji.
N Białorusi Polacy co najwyżej mają kartę polaka a to nie jest to samo co paszport dlatego nie mogą być uznani za obywateli Polski.
Ta, wymyślą sobie w Rzeszowie i w Lublinie autonomię, bo tak twierdzi asdas na podstawie swoich wywodów z d*py wziętych.
Przecież dezintegracja państwa polskiego za pomocą generowania społeczeństwa miltikulti jest aż nadto widoczna, wystarczy pooglądać na jutub co się dzieje . Rugowanie języka polskiego, mnóstwo regionalnych inicjatyw, promocja różnorodności, nic nie dzieje się bez konsekwencji. Zdaje się że w niektórych gminach język ukraiński(rosyjski ?) już jest obecny jako urzędowy, na razie jako drugi 🙂
Znów w czasie igrzysk olimpijskich? Jak z Gruzją? Putin staje się powtarzalny… Chociaż tym razem podobno Chińczycy mu zabronili brykać w czasie igrzysk. Zatem może sobie Putin szczerzyć ząbki, tupać nóżkami i wymachiwać piąstkami, ale tez tylko tyle…