30 czerwca do Moskwy z roboczą wizytą przyjechała chińska delegacja wojskowa z szefem Sztabu Generalnego Chińskiej Armii Ludowo-Wyzwoleńczej na czele. Tak się składa, że w tym samym czasie na lotnisku w strefie tranzytowej tego miasta zatrzymał się uciekinier z USA Edward Snowden, poszukiwany za zdradę tajemnic wojny cybernetycznej. Być może oba te wydarzenia zbiegły się w czasie przez czysty przypadek.
Nie rozwijając dalej tego tematu, trzeba zauważyć, że polityka amerykańska zaczyna przegrywać w konkurencji z Chinami o ich dostęp do syberyjskiego „sezamu” wszelkich surowców potrzebnych ich najgroźniejszemu konkurentowi gospodarczemu. Decydują o tym równie wielkie zasoby, które Stany Zjednoczone mają na swoim terytorium. Zasoby syberyjskie nie są im potrzebne. Ich dotychczasowa polityka zmierzała do ewentualnego pozyskania Rosji w celu uniemożliwienia Chinom dostępu do nich. Jak widać, na niewiele się to zdało. W Rosji coraz bardziej na każdym polu dostrzega się doganianie w ekspresowym tempie USA przez Chiny. Symbolem tego jest ucieczka wspomnianego agenta. Tu doskonale pamięta się czasy zimnej wojny, kiedy strategiczna przewaga USA powodowała, że rosyjscy agenci uciekali do tego kraju. Teraz opuszczają oni Stany Zjednoczone, opowiadając się po stronie przyszłego zwycięzcy, którym mają być Chiny.
Strategiczny sojusz
Syberia, do której w potocznym znaczeniu tego słowa zalicza się także rosyjski Daleki Wschód, jest skarbcem tego kraju. Był on dotąd niewykorzystany i małe były na to szanse. Ceny zalegających tam surowców w żaden sposób nie pokrywały kosztów industrializacji, budowy tras komunikacyjnych i związanej z tym infrastruktury. Teraz okazało się, że wzdłuż rosyjsko-chińskiej granicy liczącej sobie blisko 4200 km nabierają one strategicznego znaczenia dla obu tych państw. Szybko rozwijające się Chiny nie miały ani czasu, ani ochoty czekać na ich uruchomienie i finansować związanych z tym kolosalnych wydatków. Miały one do dyspozycji wszystkie rozwinięte kraje, które chętnie zaczęły dostarczać do Chin wszystko, co im tylko było potrzebne.
Jednak obecnie nad tymi dostawami zaczęły gromadzić się chmury. Przede wszystkim dlatego, że w globalnym dochodzie Chiny stały się drugą gospodarką świata i znaczne sumy zaczęły wydawać na zbrojenia. Spory z sąsiadami o bezludne wyspy na Morzu Południowochińskim spowodowały wzrost napięcia politycznego w tym rejonie. Stany Zjednoczone zaczęły przerzucać swoje jednostki wojskowe w rejon Pacyfiku. Chiny poczuły się przynajmniej zaniepokojone tego rodzaju ruchami na światowej szachownicy. Zdając sobie sprawę z potęgi amerykańskiej floty i lotnictwa, wiedzą one, że wszelkie potrzebne im dostawy, które obecnie otrzymują drogą morską z Australii, Indonezji, Afryki i Ameryki Południowej mogą być w każdej chwili przerwane. W tej sytuacji Chiny muszą mieć przygotowane rezerwowe rozwiązanie. Tym rozwiązaniem ma być sąsiednia Syberia. Do tego, aby to osiągnąć potrzebna jest znaczna poprawa wzajemnych relacji i to na każdym szczeblu. Pod tym względem sojusz wojskowy jest najlepszym rozwiązaniem. Taki jest zapewne cel podróży szefa Sztabu Generalnego do Moskwy.
Rosji potrzebne są – nie jak dotychczas – ochłapy z chińskich operacji gospodarczych w postaci kilku miliardów dolarów, przeznaczanych przez Chiny na rozwój syberyjskich inwestycji, bo jest to zaledwie symboliczna kropla w morzu istniejących tam potrzeb. Rosja, dając Chinom gwarancje dostaw swoich surowców w zamian potrzebuje inwestycji na Dalekim Wschodzie liczonych w skali setek miliardów dolarów. Tylko one mogą zrównoważyć ewentualne ubytki dostaw powstałych w wyniku morskiej blokady Chin, czego w każdej chwili można się spodziewać.
Złoto czy gaz i ropa naftowa?
W Rosji trwa dyskusja, czy lepiej jest inwestować w wydobycie na Syberii złota czy gazu i ropy naftowej. Ma ona znaczenie o tyle, że złoto jest tam uznawane za jeden z najważniejszych elementów rezerwy gospodarczej i finansowej państwa, stabilizujący jego walutę i zaufanie do wywiązywania się z międzynarodowych zobowiązań, umów i wspólnych projektów. Podobną w tej sprawie politykę prowadzą Chiny. Oba te państwa zdają obie sprawę, że sprawa międzynarodowego pieniądza jakim jest dolar, w wyniku gigantycznego zadłużenia USA, wygląda nie najlepiej. Światowy krach tej waluty jest zawsze możliwy i na ten czas państwa te gromadzą złoty kruszec, w oparciu o który można będzie w krytycznym momencie chronić swoją walutę i opartą na niej gospodarkę. Wydawałoby się, że są to wystarczające argumenty, aby Rosja zaczęła inwestować w swoje nienaruszone dotąd syberyjskie zasoby złota. Tymczasem nic z tego. Obecny prezydent i rząd wybrali inny kierunek. Nauczeni wypadkami drugiej wojny światowej wiedzą oni, że złoto samo się nie obroni. Muszą za nim stać rakiety, czołgi, flota i lotnictwo, a na funkcjonowanie tego potrzebne są kolosalne ilości gazu ziemnego i ropy naftowej.
Ten kierunek w Rosji ma obecnie pierwszeństwo. Sprzedaż nadwyżek daje niezbędne dewizy do dalszego inwestowania i rozwijania gospodarki przede wszystkim na Zachodniej Syberii i Dalekim Wschodzie. Stąd liczne rurociągi prowadzone z Syberii do portów we Władywostoku (Nachodka i Koźmino), skąd skroplony gaz i ropa naftowa sprzedawane będą do Chin, Japonii i do Korei. To podstawowy kierunek rozwoju rosyjskich inwestycji na Syberii. Część rurociągów kierowana jest drogą lądową bezpośrednio do Chin. Ropa naftowa tłoczona jest rurociągiem Syberia Wschodnia-Ocean Spokojny (WSTO), który w rejonie Skoworodina ma swoje odgałęzienie do Chin (Daqing). Jego obecna przepustowość wynosi 15 mln t rocznie i wkrótce ma się podwoić. Podpisany pod koniec czerwca kontrakt przewiduje dostawę ropy naftowej do Chin w ilości 365 mln t za sumę 275 mld USD. Chiny zaliczkowo wypłaciły już sumę 60 mld USD. Jest to ta skala kontraktów, na której zależy obu stronom. Ona też umożliwiła chińsko-rosyjskie zbliżenie wojskowe, o czym wspomniano na wstępie. Jak z tego wynika, ropa naftowa ma pierwszeństwo. Przede wszystkim ze względów militarnych, gdyż złoto jest w tym wypadku surowcem bezwartościowym.
Rosyjska Syberia
Intratne kontrakty rosyjsko-chińskie dają gwarancje rozwoju Syberii Wschodniej i obszarom na Dalekim Wschodzie. Chińskich wpływów na tym terenie nie da się w żaden sposób ograniczyć. Nie znaczy to wcale, że będą one dominować. Można je regulować, korzystać z ich kapitału i wzmacniać infrastrukturę, która zadecyduje o powrocie Rosjan na te tereny. Budowane aktualnie linie kolejowe oraz sieć ropociągów i gazociągów wiążą Syberię z resztą kraju w sposób coraz bardziej trwały.
Ta trwałość wyraża się też w coraz większej liczbie dobrze płatnych miejsc pracy i w coraz lepszych warunkach egzystencji. Sprzyja temu bliska obecność chińskiego mocarstwa, które chcąc się rozwijać i osiągnąć stan hegemonii światowej, nie może pozwolić sobie na prowokowanie konfliktów ze swoim najbliższym i najpotężniejszym sąsiadem. Napływ Chińczyków na Syberię będzie nadal istotnym problemem. Jego rozwiązanie wydaje się być możliwe w bezkonfliktowym uznaniu wzajemnych korzyści i praw. Rosjanie dążyć będą do tego, aby etniczna chińska większość jeżeli gdziekolwiek się znajdzie przyjęła rosyjskie obywatelstwo i była poddana rosyjskiemu prawu. Nowością w kontaktach tych jest też odwrotna strona medalu. Rosyjski kapitał, nawet uzyskany za cenę syberyjskich surowców, w Chinach poszukuje możliwości inwestycyjnych i zyskownych operacji handlowych. W tym kontekście Chiny nie są zainteresowane bezpośrednim przejęciem Syberii. Liczne spekulacje na ten temat, które ukazują się w mediach, są oparte na niemających żadnych podstaw spekulacjach i na polityce życzeniowej, a nie na realnych faktach dotyczących wzajemnych stosunków rosyjsko-chińskich.
Zbudzić się z letargu
W wyniku rozwoju Chin i innych azjatyckich „tygrysów” światowe centrum polityki i gospodarki przesuwa się znad Atlantyku nad Pacyfik. Jest to najważniejsza zmiana, która zachodzi na arenie światowej od czasu zakończenia drugiej wojny światowej. Polska, aby utrzymać i umocnić swoją pozycję gospodarczą i polityczną, musi wyciągnąć z tego wnioski pozytywne i wziąć udział w tworzeniu się nowych stosunków gospodarczych i politycznych. Przede wszystkim niezbędna jest do tego rzetelna i fachowa informacja o zachodzących tam procesach. Jest to stosunkowo najmniejszy problem, bo kadr i specjalistów nam nie brakuje. Deficytowa wydaje się w tej mierze świadomość naszych polityków, elit gospodarczych i finansowych, które trwają jeszcze w błogim śnie o zwycięstwie rewolucji solidarnościowej. Konflikty z minionej epoki dominują, choć ich znaczenie coraz bardziej zbliża się do zera. Czas się obudzić z tego letargu, bo minęło już prawie ćwierć wieku, a świat w tym czasie zmienił się już nie do poznania.
Adam Maksymowicz
Artykuł ukazał się na portalach www.nettg.pl oraz www.polska-azja.pl
Dodał Stanisław A. Niewiński
Ciekawie w tym kontekście wygląda rozwój chińskiej energetyki. Na początku w Chinach budowano gł. elektrownie opalane węgle, a więc z turbinami parowymi. Moda na elektrownie opalane gazem/ropą, a więc z turbinami gazowymi dotknęła tez Chin. Co ciekawe, Chińczycy w zasadzie nie kupowali licencji dla energetyki gazowej, natomiast dla „parowej” – jak najbardziej. Mozliwe, ze stało za tym perspektywiczne myslenie, bo oto teraz Chiny realizuja wiele projektów elektrowni jądrowych, do których komponenty: turbiny parowe i turbogeneratory, mają już własne, chociaż oparte na licencyjnych (madrze wynegocjowali w latach 90-tych umowy licencyjne…). Zwrot w kierunku energetyki jadrowej Chińczycy motywuja gł. znacznie mniejszymi kosztami transportu surowca i mozliwością budowy elektrowni daleko i od rurociągów, i od kopalń węgla i portów, a w pobliżu miejsc zuzycia energii. Świadczyc to może o tendencji do inwestowania w twerenach dotychczas mniej uprzemysłowionych, aby zmniejszyć dysproporcje cywilizacyjne i lepiej wykorzystać potencjał kraju.