Podobnie rzecz się ma teraz z rosyjskimi motocyklistami. Przepraszam najmocniej, ale co to kogo, a w szczególności rząd obchodzi, że jakiś turysta jedzie sobie przez Polskę na motorze? Niech drogówka pilnuje, czy prędkości nie przekracza i tyle. Robienie z tego afery to nie tylko świadome i celowe prowokowanie zajść, ale także na jakimś poziomie manipulacji próba zasugerowania, że „Nocne Wilki” to coś znacznie gorszego i niebezpieczniejszego np. od Rajdów Szlakiem Bandery, które co jakiś czas próbują wprowadzać do Polski Ukraińcy. Tymczasem analogia taka byłaby zdecydowanie fałszywa – Bandera uczestniczył w zamordowaniu polskiego ministra, siedział w polskim więzieniu, kierował ruchem politycznym organizującym ludobójstwo na Polakach. Jakiekolwiek oddawanie mu czci – jest z samej definicji aktem antypolskim i słusznie powinno wywoływać zdecydowane przeciwdziałanie władz polskich i organów ścigania.
A co takiego chcą zamanifestować rosyjscy motocykliści? Radość z rocznicy zakończenia II wojny światowej, szacunek dla jej ofiar, a także pragną podkreślić sam fakt zwycięstwa nad Niemcami. I z czym tu niby mamy mieć problem? Mimo starań licznych poprawiaczy historii – jej ogólny zarys chyba nadal się nie zmienił i w II wojnie uczestniczyliśmy po stronie zwycięskiej, przeciw hitleryzmowi? Nasi żołnierze zdobywali Berlin, to nadal aktualne? No to jeśli tak to podajmy Rosjanom kieliszek chleba i niech sobie jadą, co nam do tego?
Oczywiście, motorowcy to nie aniołki i podobnie jak w przypadku kibiców – prowokatorzy grają na pewniaka, w słodkim przekonaniu, że wystarczająco długie „ostrzeganie przed przemocą” w końcu do niej doprowadzi.
Skoro jednak po bójkach w czasie Euro wielu bolała głowa1, no bo głupio dać się tak dziecinnie podpuścić, i to „Wyborczej” z TVN-em – to może przynajmniej teraz Polacy będą mądrzejsi przed szkodą?
Konrad Rękas