Szlęzak: Czy Rosjanie zbombardują Lwów?

Kolega poinformował mnie, że we Lwowie Ukraińcy wywożą zbiory muzealne. Nie jestem w stanie zweryfikować tej informacji, ale wydaje mi się ona bardzo prawdopodobna. Ta informacja to dla mnie zła i dobra wiadomość jednocześnie. Zła, ponieważ wygląda na to, że Lwów znajdzie się w strefie działań wojennych. Dobra, ponieważ może ocaleją dzieła sztuki bezcenne dla polskiej kultury.
.
Przy tej okazji wylazły mi się dość straszne myśli. Jeśli Lwów znajdzie się pod rosyjskim bombardowaniem, to czy Rosjanie będą mieli wzgląd na to, że stara część Lwowa jest jednym wielkim pomnikiem polskiej kultury i szerzej – polskości w jej wielowiekowym wymiarze? Na pewno wiedzą, że tak jest, więc co zrobią? Nasuwają mi się dwa warianty rozwoju tej sytuacji. Pierwszy – dobry. Gdyby Rosjanie chcieli pokazać, że nie są barbarzyńcami, to zrobiliby wszystko, żeby stary – polski Lwów ocalał. Niewątpliwie spotkałoby się to z uznaniem Polaków. Gdyby jeszcze Rosjanie rozgłosili, że nie zbombardują Lwowa, ponieważ uważają go za polskie miasto, to takim w istocie perfidnym pociągnięciem zabiliby Polakom solidnego ćwika, a stosunki polsko – ukraińskie pewnie uległyby niejakiemu ochłodzeniu. Pytanie tylko czy obecnie Rosjanom zależy po pozyskaniu sympatii Polaków, bo że zależy im na polsko – ukraińskim antagonizmie to pewne.
.
Uważam, że niestety Polska i Polacy nie są dla Rosjan specjalnie ważni. Raczej jesteśmy dla Rosjan jak pies, który co prawda rozedrze nogawkę u spodni, ale nie jest w stanie dotkliwie ugryźć. Taka wrogość Polski do Rosji w jej różnych przejawach, bardziej Rosjan irytuje niż jest uważana za realne zagrożenie. Nie sądzę, żeby Rosjanie uważali, iż mają szczególne powody do zabiegania o sympatię Polaków. Ostatecznie okazało się, że z Rosji importujemy nie tylko węgiel, ale i pszenicę. W czasach PRL-u uważano, że jednym z przejawów zależności tej formy polskiej państwowości od Związku Sowieckiego jest konieczność eksportu do tego kraju właśnie węgla i zboża po zaniżonych cenach.
.
Zatem możemy się spodziewać, że Rosjanie potraktują nas jak kogoś, kto irytuje, a nie kogoś kto wzbudza respekt. Kogoś, kto irytuje traktuje się złośliwie i nawet z pogardą. Dobrze jest mu pokazać, że się go nie szanuje. Jeśli zaś czujemy przed kimś respekt, to nie pozwalamy sobie wobec niego na złośliwe gesty, ponieważ wychodzimy z założenie, że jego reakcja może być dla nas bolesna i upokarzająca.
.
Takie zachowania z życia codziennego przenoszone są często na poziom relacji politycznych między państwami i narodami. Obawiam się, że jeśli Rosjanie przeniosą działania zbrojne na Lwów, to gdy będą mieć możliwość – chcę podkreślić tylko możliwość w odróżnieniu od potrzeby i konieczności – z mściwą satysfakcją zniszczą stary Lwów. W ten sposób załatwią część porachunków zarówno z Ukraińcami, jak i z nami. Ten wariant traktuję tym bardziej za prawdopodobny, że Włodzimierz Putin już udowodnił, iż w działaniach politycznych jest mściwy i pamiętliwy. Być może warto zatem mimo wojny wybrać się do Lwowa, by raz ostatni zachwycić się cudami polskiej kultury, które swoją drogą raczej Ukraińców uwierały niż były powodem szczególnej troski i może nawet dumy.
.
Jest w tej sprawie jeszcze jeden bardzo ważny aspekt. W lwowskich muzeach są szczególnie cenne zbiory polskiego malarstwa, których część była przechowywana w złych warunkach i chciałbym wierzyć, że to tylko z powodu braków finansowych. Działania wojenne piętrzą trudności dla bezpiecznego przechowywania dziel sztuki. To dla Polski najwyższy czas, żeby na swój sposób zatroszczyć się o te zbiory, oczywiście we współpracy z ukraińskimi muzealnikami. Jak zwykle obawiam się jednak, że żadna państwowa instytucja albo ministerstwo nawet o tym nie myśli. Ta sytuacja wpisuje się w politykę wszystkich sił rządzących w Polsce po 1989 roku, dla których zarówno Polacy na Kresach, ich tragiczne losy w czasie II wojny światowej i po wojnie, jak i polskie kulturowe dziedzictwo na tych ziemiach, bardziej są balastem niż powodem do starań o zachowanie polskości Polaków, i polskich zabytków.
.
Mam z tym osobisty problem. Nie byłem do tej pory we Lwowie i powiedziałem sobie, że nie pojadę dopóty, dopóki we Lwowie stoi pomnik Bandery. Poważnie obawiam się, że jeśli wojna dotrze do Lwowa, to zostanie on świadomie zniszczony. Czy mój upór stanie się przyczyną żalu, że już nie zobaczę tego, co zobaczyć bardzo chciałem i powinienem? Cała nadzieja w tym, że Rosjanie zostawią Lwów w spokoju. Sadze, że jest na to szansa, ale to sprawa na oddzielne zastanowienie.
.
A Państwo uważacie, że Rosjanie w ramach działań wojennych zniszczyliby Lwów?
Andrzej Szlęzak
za: FB
Click to rate this post!
[Total: 29 Average: 2.9]
Facebook

9 thoughts on “Szlęzak: Czy Rosjanie zbombardują Lwów?”

  1. jaki stary a taki głupi!! i krótkie pytanie:
    PO KIEGO by Putin miał bombardować Lwów???
    Czy Putin to alianci (zachodni) kiedy bombardowali Drezno. Hamburg
    czy jak nasz najlepszy sojusznik zrzucający bomby atomowe na Hiroszimie i Nagasaki
    czy
    śmierć 500 000 dzieci w Iraku dzięki wojnie i sankcjom (w których bohatersko braliśmy udział) a co najstarsza zbrodniarka wojenna madeleine albright uznała>WORTH IT- warto było
    czy inne 'występy’ naszego najważniejszego sojusznika:

    West Papua War, ~300,000 dead
    Guatemalan Civil war, ~100,000 dead
    El Salvadorian Civil war, ~75,000 dead
    Shining path insurgency in Peru, ~60,000 dead
    The Iran-Iraq war, ~1,000,000 dead
    The Ugandan Bush war, ~300,000 dead
    1982 Lebanon war, ~18,500 dead
    Second Sudanese Civil war, ~1,750,000 dead
    Sri Lankan Civil war, ~100,000 dead
    1983 Kurdish rebellion, ~110,000 dead
    Marxist revolt in Sri Lanka, ~70,000 dead
    LRA insurgency in Uganda, ~100,000 dead
    First Armenian-Azeri war, ~35,000 dead
    Bougainville conflict, ~17,500 dead
    Afghan civil war 1989-1992, unknown but in the tens of thousands
    Kashmir insurgency, ~75,000 dead
    First Liberian Civil war, ~200,000 dead
    Rwandan Civil war, ~650,000 dead
    Croatian war of independence, ~23,000 dead
    Sierra Leone Civil war, ~60,000 dead
    Algerian Civil war, ~150,000 dead
    1991 Iraqi uprising, ~100,000 dead
    Afghan Civil war 1992-1996, unknown but in the tens of thousands
    Abkhazian war, ~27,500 dead
    Tajikistan Civil war, ~50,000 dead
    Burundi Civil war, ~300,000 dead
    Second Armenian-Azeri war, ~34,000 dead
    1994 Yemeni Civil war, ~10,000 dead
    First Chechen war, ~70,000 dead
    Nepal Civil war, ~17,800 dead
    Afghan Civil war 1996-2001, unknown but in the tens of thousands
    First Congo war, ~500,000 dead
    Republic of the Congo Civil war, ~20,000 dead
    Eritrean-Ethiopian war, ~300,000 dead
    Second Congo war, ~5,500,000 dead
    Second Liberian Civil war, ~50,000 dead
    Ituri war, ~63,700 dead
    Second Chechen war, ~175,000 dead
    War in Darfur, ~300,000 dead
    Niger Delta war, ~15,000 dead
    Yemen Civil war, ~377,000 dead
    Kivu Conflict, unknown but in the hundreds of thousands
    Mexican drug war, ~375,000 dead
    Boko Haram insurgency, ~350,000 dead
    South Sudanese Civil war, ~383,000 dead
    Second Libyan Civil war, ~15,000 dead
    Tigray war, ~10,000 dead
    a jeszcze jest śmierć 700 000 Chinoli na Indonezji bo rzekomo 'komuniści’ że nie wspomnę o słynnych ethnic cleasning w Palestynie – od 1948.
    .
    Znajdziesz pan, panie szlęzak czas na refleksję??

    1. Oj tam, oj tam, jakoś trzeba regulować populację światową w końcu przeludnienie jest, samo promowanie antykoncepcji nie wystarcza, na problem można też spojrzeć szerzej, otóż cierpienie i pożoga bardzo pozytywnie wpływają na witalność doświadczonych tymiż dlatego można spokojnie wysnuć przypuszczenie że wojna wpływa pozytywnie na całokształt i wzbudza nadzieję na lepszą przyszłość, poza tym jak zniszczymy stare zabytki to będziemy mogli pobudować nowe, to kolejny zysk 😉

  2. Raczej nie zbombarduja,w koncu znany klaun i jego bokserzy sie tam pewnie wycofaja i stworza cos w rodzaju resztkowej samostijnej.A moze Lwow i te wszystkie tarnopile i iwano-jakostam
    wroca do Polski jako te wymarzone i oplakane kresy.To dopiero bedzie uciecha!

  3. Brawo Rast. Nasi komentatorzy, nawet konserwatyści są ostatnio mało obiektywni. A co z diaspora ukraińską w Polsce. Brak też artykułów nt. fundamentalnej przebudowy świata, która odbywa się na naszych oczach, a my toniemy razem z naszymi „sojusznikami” na wschodniej flance. Sami na nia weszliśmy i sami na niej zginiemy. Wszyscy martwią się o Putina i Rosję. Spokojnie oni sobie poradzą.
    ps.
    Ponieważ Autorzy tego portalu są częściowo Autorami „Czasu Najwyższego” zadaję pytanie – co się stało z tym zacnym tytułem? Ostatnio ne widze różnicy między nim i TVN 24. Zadałam je czasopismu ale nie dostałam odpowiedzi.

    1. Mnie by bardziej interesowalo co jest z polska diaspora na Ukrainie.Podobno zyje tam kilkaset tys.
      Polakow.Na ten temat nic w rozhisteryzowanych mediach nie slychac.Czyzby oni byli wszyscy
      „kacapskimi onucami” i czekali na wyzwolenie przez Putina?.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *