Szlęzak: Konfederacja – wróg numer jeden PiS-u

Każdy dzień Wielkiego Tygodnia jest zły na politykowanie, ale w głowie mam kilka gorących myśli, więc chcę je wyrzucić póki głowa nie nazbyt gorąca. Sądzę, że nie będą to myśli zaczepne ani nawet polemiczne. Czy jednak kogoś nie urażą, tego już taki pewny nie jestem. Chodzi mi głównie o konglomerat polityczny „Konfederacja”. Wydawało się, że ta formacja nie przetrwa do wyborów do parlamentu europejskiego. Coraz więcej wskazuje, że przetrwa. Więcej, coraz bardziej prawdopodobne jest, że może uzyskać wynik dwucyfrowy. Jedną z przesłanek tego jest niepowodzenie dwóch pokrewnych politycznie formacji, które nie zarejestrowały list lub udało to się im tylko w kilku województwach. Pewność uzyskania wyniku dwucyfrowego będzie zależeć od tego, czy Konfederatom uda się ograć „Kukiz15”. Dla tej drugiej formacji wybory do parlamentu europejskiego są być może ostatnimi w których odegra liczącą się rolę.

Dlaczego wynik powyżej progu wyborczego „Konfederacji” jest tak ważny dla polskiego życia politycznego? Moim zdaniem sprawa ma kapitalne znaczenie. Mówiąc jednym zdaniem, jeżeli „Konfederaci” nie przekroczą wspomnianego progu, to system polityczny w Polsce wejdzie w fazę dwupartyjności. Pozostaną PiS i PO, każde z jakimiś tak zwanymi przystawkami. Napisałem już kiedyś, że dwupartyjny system uważam raczej za nieuchronny. Dodam tylko, że uważam go za nieszczęście. Tę myśl rozwinę przy innej okazji. Zatem czy Konfederaci uchronią polski system polityczny przed nieszczęściem? Oczywiście majowe eurowybory to wstęp do rozstrzygnięcia tej kwestii. Kluczowe będą jesienne wybory do polskiego parlamentu. Zależność jest taka, że wynik „Konfederacji” w eurowyborach powyżej progu wyborczego, stwarza olbrzymią szansę, że ten konglomerat przetrwa do jesiennych wyborów. Najlepiej ten stan rzeczy rozumieją w PiS. Świadczy o tym skala ataku w państwowych mediach na „Konfederację”, która przechodzi już w fazę wściekłego ataku. Co to będzie się działo w maju? W PiS narasta świadomość, że sukces „Konfederacji” może być tylko jego kosztem, a najwyższa cena, to przegrana z PO w wyborach do parlamentu europejskiego, jako zapowiedź takiego wyniku w wyborach do parlamentu polskiego, która uniemożliwi samodzielne rządy. Dla PiS-u nawet konieczność koalicyjnych rządów (w grę wchodziłaby tylko „Konfederacja”) byłaby katastrofą. Zwyczajnie posypałaby się w kompromitujący sposób co najmniej część patologicznych układów w systemie władzy, które stworzył.

W tym narastającym konflikcie między PiS a „Konfederacją” przewaga może być po stronie tej drugiej. Jeżeli konfederaci narzucą przekaz atakujący PiS, którym jest faktyczne oddanie Polski w amerykańsko – żydowską zależność, to mogą odnieść sukces na dużą skalę. Haniebna uległość PiS-u wobec amerykańsko – żydowskich żądań jest miękkim podbrzuszem tej formacji. Widać liderzy PiS-u mają tego świadomość, bo dla równowagi za wszelką cenę chcą zrobić z „Konfederacji” agentów Kremla. Można być pewnym, ze nie cofną się w tym przed żadną podłością. Cóż, będziemy świadkami walki o naprawdę historycznych konsekwencjach.

A Państwo sądzicie, że będziemy mieli układ dwupartyjny?

Andrzej Szlęzak

P.S
No i głowa politycznie za bardzo się rozgrzała i zapomniałem o życzeniach. Życzę Państwu Radosnych Świąt!

za: FB

Click to rate this post!
[Total: 18 Average: 4.8]
Facebook

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *